Radości, która dostrzega piękno małych rzeczy.... Nadziei, która nie gaśnie kiedy marzenia wydają się zbyt dalekie. Spokoju, który koi, kiedy wszystko wyprowadza z równowagi. Wiary, która daje oparcie, kiedy bezradność przerasta....
Radości, która dostrzega piękno małych rzeczy.... Nadziei, która nie gaśnie, kiedy marzenia wydają się zbyt dalekie. Spokoju, który koi, kiedy wszystko wyprowadza z równowagi. Wiary, która daje oparcie, kiedy bezradność przerasta....
No wreszcie zima zawitała do naszej mieściny. Ośnieżone są drzewa i wiejskie drożyny. Zaspy śniegu wzdłuż drogi, tak się ułożyły, że z trudem wśród zasp samochody przejeżdżają, ślizgają się i przepychają. Na górzystych stokach szaleją narciarze, tworzą się na szlaku olbrzymie wiraże.
Dzieci na saneczkach po puchowej pierzynie płyną jak te łabędzie w nieznaną krainę.
A PANI ZIMA ze swego okna wygląda, dmucha, sypie śnieżkami i na swe dzieło z radością spogląda. A, że jest jej czas i pora podnosi temperaturę ujemną od rana do wieczora. Jesteś, o Pani Piękna w tej białej szacie, lecz miej litość nad tymi, co mieszkają, w nieogrzewanej biednej wiejskiej chacie.
Pierwsza, byś mnie kochała, Druga, byś przy mnie stała, Trzecia, byś zaufała, Czwarta, byś nie zapomniała, Piąta powoli gaśnie, A została mi ona właśnie...
Mgłą zasnute jak cienie, wspomnienia z przeszłości, Pamiętam smaki, zapachy, w sercach uniesienie, Czas przygotowań i czas wielkiej radości, W te magiczne święta, Boże Narodzenie. Pamiętasz kochanie, te śnieżyce, zamiecie. Z przeszłości się wyłania jak różdżką dotknięta Historia z dzieciństwa, w innym, dawnym świecie, Pierwsze nasze święta. Pamiętasz? Pamiętam.
Choinkę na placu wspólnie wybierzemy, Ta jest gęsta, w sam raz, kupujemy mamo, Na sankach do domu razem ją ciągniemy. W sklepach są sztuczne, lecz to nie to samo Tata choinkę oprawia, w stojaku montuje, Pudełka z bombkami ściągamy z pawlacza, W wigilię, nie wcześniej się ją dekoruje, Taki przestrzegany zwyczaj co roku powraca. Słomkowe aniołki, z papieru gwiazdeczki, W kolorowych bombkach mej buzi odbicie, Anielskiego włosia cieniutkie niteczki, Łańcuchy sklejone przez nas pracowicie Dzwonek, serduszko w piersi się kotłuje, Szybko, niech tata już te drzwi otworzy, Wchodzi, taki wielki Mikołaj, o coś zapytuje, Czy byłam grzeczna, paciorek, zmów Aniele Boży.
A że byłam grzeczna, mówiłam paciorek Wtedy ten Mikołaj siwiutki i święty, Otworzył swój przepastny, zagadkowy worek, I wyciągnął dla mnie wprost z nieba prezenty. Pamiętam też święta, gdy ten Pan sędziwy, Miał tyle pracy w całym niezmierzonym świecie, Wierzcie nie wierzcie, wszak to same dziwy, Że wleciał do domu przez balkon, no wiecie Świat zaczarowany, dobry nawet w biedzie, Kartofle w mundurkach i barszczyk czerwony. Smakuje wszystko, pierogi, kompot, śledzie, I karp przez matczyne ręce usmażony Zapach pomarańczy cierpliwie wystanych, Pierniki, makowce co w domu pieczone, Nie zastąpi ich bukiet potraw wyszukanych, Bo święta z dzieciństwa są niezastąpione.
Mgłą zasnute wspomnienia, szczęścia aromaty, Odeszły w przeszłość, jak odeszła mama. Dziś świat już nie taki, inne przybrał szaty, Pozostała bez zmiany kolęda, ta sama.
Jesteś mi całym światem alfą i omegą początkiem i końcem podaj mi dłoń swą mimo że ranie mimo że czasem błądzę. Podaj mi dłoń ja nie puszcze jej prędzej zginę! Chcę być wtopiona w twe serce jak motyl zaklęty w bursztynie.
Liście spadają, a zdjęcia blekną. Wspomnienia są moją ciągłą męką. Było pięknie… nie wyszło. Nie wiem czemu to musiało prysnąć. Wśród 3,5 miliarda kobiet na świecie wybrałem tylko ciebie. Gdy z tobą byłem czułem się jak w niebie! Szczęście było w każdym twym uśmiechu. Głupie.. już przeminęło, nie wiem czy kiedyś wróci i czy w ogóle, wspominam więc stąd te bóle. "Dał Pan i zabrał Pan" Teraz tylko jedno słyszy, Trzask bram raju i moje serce w ciszy.
Są takie chwile, że oddałbym wszystko, aby mnie nigdy nie było... Zdarzył się moment, że zrobiłem wszystko abym znikł.
Lecz nie dane mi było osiągnąć kres drogi, gdzie po drugiej stronie nie ma już nic.
Patrząc w twarz demona lecz widząc swoje odbicie. Zrozumiałem to, czego nie wiem sam. Wciąż głośno woła mnie dalsze życie, że jeszcze misję w swej drodze mam.
Mimo, że walcząc cały czas, ból i cierpienie zostawiam czasami na swej drodze. Mimo, że ran nie zagoił czas. Ja wciąż jestem ... i się z tym godzę.
Motylem ci będę co dotknie twej dłoni sekundą wspomnienia dźwiękiem symfonii liściem jesiennym i wiatrem wiosennym sekretem sumienia i chwilą wytchnienia i będę też może światłem o zmroku aniołem stróżem co dotrzyma kroku...
Sam pośród zakamarków ulic, Sam nie szukając nikogo. W ciemnościach własnej jaźni Błądząc po omacku szukając kogoś... Sam nie będąc sobą, Sam nie widząc wyjścia. Oszukuję siebie, mając nadzieję... Że ktoś wyciągnie dłoń. Nie aby zgasić pragnienie, Lecz po to by być tuż obok...
W zakamarkach umysłu, Szukając ostatniej nadzieji. Pokładam głęboką wiarę, że w końcu coś się odmieni.
Nikogo nie chcę zmuszać Nikogo za nic nie winię. Wina jest tylko we mnie Choć świadomie tego nie czynię.
Sam błąkając się w niewoli Swojego świata, swojego umysłu. Jestem gotów przyjąć wszystek Co złe, co dobre Co jest mi pisane Nawet gdy w swoim świecie Sam jeden tylko pozostanę.