Życzenia, jako świąteczne przesłanie, na pewno nie są bez znaczenia. Ale chwila zadumy i refleksji zawsze coś w naszym życiu zmienia.
* * *
Jak wielką radość mamy, Boże, z Twojego Narodzenia? Czy Twe Przyjście coś w nas zmienia? Czy my wiemy po co Ty przychodzisz Boże? Czy w sercach naszych Ty zamieszkać możesz?
W chwili świątecznej zadumy i refleksji, Każdy swoją dać odpowiedź może - jak bardzo kocham Cię, Boże?
Jesteśmy tu tylko gośćmi . Nie przychodzimy na zawsze a na chwilę , chwilę którą otrzymaliśmy żeby ją jak najpełniej przeżyć . Nie mam być tylko szczęśliwym , unosić się nad ziemią lewitując ani być wiecznie przygnębionym . Jestem i tyle . Jestem żeby doświadczać śmiać się płakać kochać nienawidzić biec i się potykać . Kiedy leżę rozmazany łzami codziennej niemocy chcę by to wszystko odeszło skończyło się olewam świat ludzi zasady i wierzenia . Ale niemoc to przewrotne słowo zależy o de mnie czy jestem na nie . Każdy się prędzej czy później wyłoży. Zależy jak długo będzie na nie . Ja chowam nie do kieszeni żeby o mim nie zapominać . Bo kiedy schowam nie zastaje Moc . Każdy ją ma każdy ma moc zmiany moc miłości moc szczęścia z szacunkiem do nie . Moc jest w nas samych , nie to wymysł ego(izmu) kiedy pragniemy czegoś na własność wyłączność . Nic nie jest nam dane na własność nawet nasze życie . Kiedyś się zakończy na to wpływu nie mamy. Piekło i niebo stwarzamy sami istnieje ono w głowie w sercu w myśli . Ja chowam nie i wybieram Moc . Życie w miłości w harmonii w prawdzie jest o wiele trudniejsze niż życie na nie . Wysyłam więc moją miłość do wszystkich co wybrali nie . To tyko jedno słowo a Moc jest o krok .... (niech Moc będzie z wami :))
Dziwię się, że drzewa rosną tak prosto, po Bożemu że się strumyk wciąż kłóci, lecz szeptem bez pretensji że szarym kośćcem Ziemi wypiętrzony szlak Na ludzki bieg, na ludzki czas Z powiewem wiatru, mrugnięciem Słońc utajone w cieniu historie paproci Z każdym krokiem tak samo, z każdym krokiem inaczej w odwiecznej i kruchej strukturze milczenia świerkowa świątynia, piękna bez człowieka.
Górskim snem mijają chwile światła w górskim dominium kłębi się ciepło poznania Na szaro-miękkiej łące zwycięstwa rozjątrzone kosym krzewem płynnym jestem zderzają się światy ludzi bestii marzeń stagnacji.
Pośród tłumu stało się już w komnatach serca kolejny cud.
Powtarzanie schematów, każdego kroku odwzorowywanie. Starasz się być jak oni. Być klonem, podróbką oryginału. Nawet imię chcesz ich przybrać. Twierdzisz, że twoja droga była bez sensu, że tylko innym szkodziła.
Iść za kimś jest łatwiej. Iść za kimś jest poprawnie. Lecz gdyby każdy jak ty chciał, dokąd poszedłby świat? I kto był by przewodnikiem?
Nie, nie myślisz o tym. Chcesz tylko ominąć przeszkody. Lecz kosztem czyichś nerwów. Myślisz, że sam byś nie dał rady. Czujesz się słaby.
Nie nie każę ci być przywódcą. Nie musisz z pochodnią iść na czele. Lecz nie kopiować tego co inni robią. Oryginalność też jest w modzie, lecz czasem zbyt przesadna.
Jeden sens stwórz, lecz ścieżką swoją. Omijaj bezdroża, nie ignoruj znaków. Może to ty masz to coś lecz marnujesz to czyjąś skórę przywdziewając.
Chcesz, a nie robisz. Czekasz na krok twego pana jaj pies na smyczy prowadzony. Pewnie nie zgubisz się, lecz świata też nie poznasz, bo jego chodzisz drogami.
Zerwij smycz, poszukaj siebie! Powiedz co w duszy ci gra! Krzycz głośno, nie ukrywaj się. Dojdź tam gdzie twój cel. Historię swą pisz sam.
Nie szukaj wspólników. Sukces czy też porażka ważne by tylko twoje, bo nikt ci tego nie odbierze. Walcz by mieć imię swoje!
Choć pokus wiele, to gdzieś światło ujrzysz. To będzie ta latarnia, ta gwiazdka na niebie, która cię do celu doprowadzi.
W duchu powtarzaj sobie, że nie ważne kiedy, ale liczy się samodzielność. Nie klon, nie tania kopia lecz ty kiedyś przed sądem staniesz. I twe życie ktoś podsumuje.
Czy chcesz jak on dostać wyrok? Czy swój, konkretny, jedyny? Pamiętaj imię masz swoje. Nie zaprzepaść tego szukając wyjścia łatwego. Spójrz na tych, których już nie ma. Na tych, których znasz z historii. Nikt nie pozna ciebie póki nie odnajdziesz własnej drogi.
Wielu z nudów wiersze pisze. Inni chcą by na afisze, wzniosły dzieła niebanalne. Może to nieracjonalne, bo ja dla emocji tworze. Nie akceptacji się nie trwożę. Gdy natchnień chwila przychodzi nic mi w tym nie przeszkodzi. Lubię czasem pokombinować. Grunt to się krytyką nie przejmować.
Pękło lusterko o jojojo j jaka strata co za pech szczęście nie dla mnie za jaki grzech ?
Co jam narobił dlaczego karze los zły okrutny bo żyłem w barze? bo byłem wredny? siebie za pewny ? zły ojciec ja ? z butelki kapie łza nie piję ja piję do Ciebie kazałeś liczyć gwiazdy na niebie że Ty to łąka w kropki biedrąka babcia w tramwaju badawczym wzrokiem w koło spoziera miejscówki szuka pani usiądzie ja tylko 10przystanków cholera
Właśnie biedrąka babcia i bociek Ty nawet jesteś w śmietnika nurku on o poranku zamiast kurantów rozgniata puchy w moim podwórku
Łąka biedrąka liście jesieni pożółkłe zgniłe cieć Pozamiatał by ale stwierdził zdrowie ważniejsze tak na zwolnienie poszedł na katar
No Jesteś wszystkim Panem i Bogiem trzęsiesz wszechświatem Sam żeś go stworzył nawet ślimakiem jesteś o Boże dotykasz palcem i ślimak ożył
Sam jesteś ślimak z góry usłyszę słowa wibracji pod moją czaszką takie wyraźne tną błogą ciszę brzęcząc ruszają mózgową blaszką
Łapy niezdarne twe wypuściły lusterko (nie)szczęścia śmiać Mi się chce koń taki stary a głupi taki wierzy w lusterka a w Moje słowa nie