Kiedy zamykam oczy
otwierają się wrota
do nowego świata
szarość nabiera jasnych kolorów
Kiedy zamykam oczy troski i cierpienia
chowają się przed tym co dobre
uśmiech nie pozwala
na rządzenie tego co czarne
Gdy otwieram oczy powraca rzeczywistość
ludzka istota poddanym lęku
strach panuje
serca na wylot strzałom nienawiści przebite
krwawią krwawią smutkiem i żalem
Gdy niepewnym krokiem
zbliżam się do świata marzeń
tonę tonę w wierze
która podnosi na duchu
niczym piórko unoszę się do góry
do gwiazd gdzie spokój panem dnia.
Przecięty sznur życia
na stosie spalony
okryty brudnym kurzem
umarł bez głosu żalu
ciemność zapanowała
płaszczem swym czarnym
cały świat oczarowała
żal wylany na drodze szczęścia
wsunął się niczym wąż kąsający
do źródła dobroci
gdzie wiara nadzieja
na śmierć skazane
kroplami zimnych łez pokropione
powoli tonęły
jak statek na błękitnym morzu
na duł na duł
słońce ich wolnym krokiem
na duł padało
zachodziło po cichutku
jak nadchodząca ciemna chmura
zbliżało się na początki
nowej ery
ery lęku i cierpienia.
Zimna pora
na dworze mróz
ziemię pokrywające mokre liście
oddają tajemnicze przesłanie
na ścianie nieba
obraz się maluje
kwiatowa panienka
na pierwszym planie
rozświetla noc
zachwyca urodą
ożywia mrok
do działania światło nakłania
żeby smutek zamalował
pędzlem szczęścia
żal strach niepokój
żeby nadzieja swego uroku nie kryła
na powietrze wyszła
pomogła wierze
zatańczyć taniec szczęścia.
Każdy nowy krok to nowy początek
każda nowa łza to nowe cierpienie
gdy świt wita
nadzieja się zbliża
wolnym krokiem
na przód goni
za marzeniami pędzi
kiedy ciemna chmura
na szczyty się wzbija
ogrom nieszczęść
nad głową wiruje
wylewa wodę smutku
niewinna istota
do świata prawdy powraca
gdzie uśmiech mało znajomy
bardziej nienawiść
przyjaciółką każdego
kiedy dobroć doły kopie
pod tym co złe
pod tym co niedobre
nastaje szarość ciemność cisza
tylko echo słychać z dala
echo które coraz bardziej się oddala.
Ciesz się każdym dniem
bo nie wiadomo
kiedy twoje słońce zgaśnie
a serce przestanie bić.
O stanach mej świadomości
mówić mi nie jest łatwo,
bo oczekuję bliskości,
a nie kontaktu z psychiatrą.
Czy rozumiesz co mówię,
gdy mówię ci co czuję?
Czy myślisz raczej- "kurcze
rozum jej chyba szwankuje."
Czy wierzysz w moje cierpienia-
- niezbyt młodego Wertera,
któremu czas ktoś zamienił-
- by chwila trwała jak era.
A kiedy w smutku szlocham,
to trzeba mi przyjaciela...
I wtedy mnie bardzo kochaj
i zawsze rozweselaj.
Czasem jestem szalona.
Wiesz o tym nie od dzisiaj...
W tym stanie mnie nie pokonasz-
- lepiej podaruj mi misia;)
dla tych, którzy mnie nie znają- kolekcjonuję pluszowe misie;)
Gdy spotkałem cię raz pierwszy
wiatr melodie grał
drzewa cichutko nuciły nieznaną balladę
Gdy spotkałem cię raz drugi
powietrze pachniało wiosną
trawa zieleni nabierała
gromada ptaków gniazda budowała
Gdy ujrzałem cię raz trzeci
ziemia białym puchem przykryta była
czuć było zimną woń
unoszącą się wokół nas
delikatnie pieszczącą po twarzy
swym chłodnym dotykiem
Widząc cię raz ostatni
utonąłem w oczach twych
usłyszałem jak serce twe mocno bije
na ustach mych poczułem
twój mroźny oddech
Gdy tylko otwieram ślepia
i myśli me toną w zamyśleniu o tobie
usta zimne fioletowe drżą
pragną napić się
z kielicha miłośći.
Siła ukradła wiarę myśli
rozumu żar już dawno ostygł
niczym wosk świecy nadziei
Wiary smak zastąpiło kwaśne zwątpienie
serce dawno przepełnione miłością
zakrzepło jak krew w żyłach
Z oczu łza czysta wypłynąć nie chce
tylko plastikowa kropla wody
bez znaczenia spływająca
po twarzy dawnego życia
gdzie kolory na szczycie góry
co dzień malowały pejzaż życia
gdzie uśmiech panem dnia
smutek poddanym każdego człowieka.
Dlaczego, gdy patrzę na Twoje dzieła
Łza się obraca w mym niebieskim oku?
Ta niepowtarzalność "skąd się wzięła"
Bolesną jasność widzę w mroku.
Zachwyt szaleje, nienawiść umiera
Twa dłoń zespolona z dłonią boską.
Serce piękności się nie wypiera
Chodź czasem idzie drogą wąską.
Serce dłoni wylewa swą wizję
Ołówek to cudowny pośrednik.
Czas na chwilę zasuwa żaluzję
Kartka nie oddycha, biały spowiednik.
I chodź artysta artystę zrozumie
Jam artystka nie w pełni ubiorem.
Drzemie słowo, piękno nie we mnie
Zahaczam o artyzm tylko konturem
Ilekroć pomyśle o tobie
- o jednej wspaniałej osobie
- to jeszcze szczęśliwsza się robię że mam
właśnie ciebie przy sobie
zasypiam i budze się z tymi myślami twe oczy
mam ciągle przed swymi
oczami śnie o tobie codziennie nocami sny moje
czynisz najpiękniejszymi
snami i wszystkie gwiazdy na ciemnym
niebie najmocniej świecąc krzyczą
do siebie najbardziej kocham właśnie
ciebie najbardziej kocham właśnie ciebie...