Pierwsza nuta
Rozpoczyna taniec
Muska duszę jak czuły kochanek
Robię pierwszy krok
Zamykam oczy.
Kręcę się wśród nut
Wśród barw tajemniczości
Płynę wraz z muzyką
Na chmurze romantyzmu
Unoszę się
Lecę
Muzyka cichnie
Stoję w ciszy
Całkiem sama
Nie ma światła na całej ulicy.
Cicho chowam się między szpary ściany,
Moje blade myśli w pajęczynie są oplątane.
Twój szary świat jest na mnie zbyt mały,
Samotny pająk kradnie wspomnienia obolałe.
I Ty wieczny tułacz wśród spraw ziemskich,
pogrążony w odmętach czarnej kawy.
Wyrzekasz się człowieczych uczuć kolejnych,
zbierając moje uśmiechy tylko dla zabawy.
A ja snując się po kryjówkach Twojej duszy,
Szukam pełnego blasku ukrytego spojrzenia.
I moja naiwna wiara wiecznej skały już nie skruszy,
Ostatnia nadzieja w cieniu dostąpi upodlenia.
Wskoczyłam na Diabelski Młyn
z obawą
z obawą przebieram dodatkowymi palcami
boję się że jeszcze nie są moje
potrzebne i ciepłe
*o K. z nadzieją
Patrzę na świat jakby nie był mój
a miał być
bo strachu za dużo
bo zawsze było tak samo
zawsze dwie dłonie, nigdy cztery
zaciskam pięść
wychodzę z uśmiechem i boję się że to będzie za mało
wszystko się kręci w parach a ja się boję tej karuzeli
jestem sama
*z i dla K.
...bo gdy w jednej chwili między szeptem a ciszą oddech życia anioły kołyszą
to zaś w drugiej między krzykiem a hałasem,
ostatnie życia tchnienie błaga o wieczne zbawienie...
...kolejny raz księżyca pełnia,
pustka ma dusze wypełnia, jego blask, potęga,
siła, wszystkie me zmysły zniewoliła....
przychodzi do mnie w nocy, przez okno sie wkrada,
świetlisty szept przy mym uchu, sny mi opowiada...
...przyszła do mnie tak nagle,
niespodziewanie, twierdząc ze z litości,
jak zawsze niewinna, łagodna,
beztroska- chwila słabości....
jej ciepły głos, choć stanowczy, pełen zaufania, narastał we mnie,
kusił, narzucał żądania....
mi nie możesz odmawiać, nie walcz ze mną, nie odwracaj się plecami,
przecież tego potrzebujesz, o tym śniłeś, myślałeś całymi dniami....
choć ze mną, porzuć wszystkie problemy troski i smutki,
to twój dzień, to twoje własne święto, napijmy się wódki....
nie! nie mogę !nie chce! jestem zajęty!, odejdź! znikaj!
nie potrzebuje twojej zachęty!
nic tu po tobie, nie mam czasu, pisze poemat,
o czym? o tobie i że już cie tu nie ma....
Są takie marzenia dalekie, odległe,
powstałe z popiołów, dziś bezimienne.
Wyryte na piersi, tatuaże chaosu,
przygniatają nasze serca ? nasz świat, na życie sposób.
Od Wschodu szła Wolność
- w krokach żołnierskich
dudniła już miastu
salutem zwycięskim.
Lecz Niemiec-faszysta
w bezsilnej swej złości
podpalił Radogoszcz...
- ta chwila podłości!
Ta chwila podłości,
to pamięć na lata.
- ta chwila podłości,
tu szukałem brata...
Nie znalazłem brata,
ani matka syna,
tu życia nie było
- tylko dym z komina
żałobną opończą
okrył miasta mury
- jak było się cieszyć,
kiedy cień ponury
serce bólem ściskał?
... i nie jedno miasto
tak Wolność witało;
na pół się cieszyło,
na pół rozpaczało...
Przechodniu! pamiętaj,
prawdę głoś straszliwą
co to znaczy WOJNA,
i jakie jej ŻNIWO...
Łódź 19.01.1945r - 19.01.2011r.
p.s. Smutna rocznica, bo wspomnienia i dzień dzisiejszy,
przy minimalnej wiedzy historycznej młodego pokolenia...
Mieliśmy już swój czas,
czyż nie?
Mieliśmy szczęścia blask
i łez ciężki grad,
czyż nie?
Zapominam, co się da
i ty zapomnij też,
bo nie łatwo będzie nam
podnieść się.
A gdy spotkamy się,
kiedyś tam,
chce ci spojrzeć w twarz
i uśmiechnąć się,
jak za dawnych lat.
I nie pamiętać, że
błagałam czas,
by cofnąć się chciał.
(Tak więc mija świat,
a my razem z nim.)
Pozdrów tamten wschód,
co śmiał dzielić nas,
przekaż mu,
że udało się,
pogrzebałam cię
w bladych snach,
bo tyś sam tego chciał,
czyż nie?
Kochanie,
nie mów 'nie'.