Alicja w krainie czarów

Sama siebie zawodzę,
uwodzę
wspomnieniami
tym, co być by mogło.
"Jeśli" echem odbija się w głowie.
Roztrzaskałam drugą stronę lustra.

  2276 odsłon

T.

W Twojej znajomej twarzy rys nagle obcy
tam od dawna, choć gorliwie pomijany.
Nie pasował do tego, czym być miałeś dla mnie,
żałośnie ufnej obok Ciebie.
Ten sam rys uderza teraz
nadstawiony policzek.

  2133 odsłon

Po co?

Po co?
Kiedy nic efektem
Wielkie zero na liczniku.
Biegnę od A do A, aż brakuje tchu.

  2064 odsłon

Nie

Wciągam w płuca wiosenne powietrze,
w nadziei, że przyniesie rozgrzeszenie.
Za nie-wiarę,
nie-nadzieję,
nie-szczęście,
nie-śmiech,
nie-pogodę,
nie-odwagę,
i  nie-byt/
Cyniczny szept w głowie:
nie-możliwe.

  1914 odsłon

Fotografia

Ogarniam wzrokiem prostokąt zdjęcia.
Prostokąt świata, który echem jest mojego.
Oczy te same, a już inne, patrzą w obiektyw, jak patrzyły kiedyś na mnie.
Tym samym ramieniem otoczone cudze już dziś i nadzieja na jutro.
Już tych samych słów słuchają inne uszy
i tak samo wyryte są one w cudzej pamięci.
Mija rok, a może ułamek sekundy, błysk flesza
-
cudze światło, moja ciemność.

  1897 odsłon

Piękno

Jeśli szukasz piękna
nie musisz iść dalej.
Odnajdziesz je
w zielonej trawie
i w śpiewie ptaków na leśnej polanie.
W szumie drzew
nad brzegiem ruczaju
w małej jaskółce
lecącej do gaju.
W prądzie rzeki
uchodzącej do morza
w kroplach deszczu
danych od Boga
I wtedy na pewno zrozumiesz,
że prawdziwe prawdziwie szczęśliwym jest ten,
który to piękno
dostrzec umie.

  1705 odsłon

Powolny rozkład, tego, co kiedyś było pomiędzy

Wciąż siedzisz, zużyty
fotel wiernie wspiera
twój ciężar.
zazdroszczę mu paru rzeczy ale dalej patrzę ?
wlepiasz się w obraz pseudo-inteligentnej pół-twarzy,
czekasz
pustkę pomiędzy wypełnia frustrująca nadzieja ?
nie dotykasz prawie podłogi
i mnie.

twoje stopy wydeptują kolejny zawiły
wzór
na niespełnienie w moim dywanie.
wiem, że nie odejdziesz
chociaż wszystko przybiera barwę tych trzech liter,
ty wciąż rozpatrujesz kolejne zakrzywienie czasoprzestrzeni
jeśli nie liczyć jej całkowitego braku
w równomiernych odstępach czasu
niewyraźny brzęk rozbija otępienie:

to nic nie znaczy
prawda leży pośrodku, a wiara w cuda nie leży na ulicy
zarzygana i nieruchoma
prorokuje
nie powiem już nic
czy czujesz?
moje włosy pachną jak wtedy, znów czuć w nich niechciane słowa
idź już
patrzę przed siebie
idź już
Tam nie ma nic.

  3838 odsłon

Pomiędzy wersami

Przeterminowani

Oto oni: tkwią na targowisku próżności, gdzieś między wczoraj a jutro, wciśnięci w tandetę obwoźnej półki sklepowej, pleśnieją z patosem
Oto oni: niepiękna Kobieta i niemłody mężczyzna wpięci w ramy niezgody, wypaleni do cna, pełni oczekiwań wobec nie-siebie, trywialno-banalni, tańczą ten swój odwieczny taniec nad przepaścią frywolna bitwa na niespełnienie....
Oto staje się Słowo: wielobarwne, spuchnięte mnogością liter i znaczeń 
I oto w tym słowie zawarta Prawda dziewiczo nie tknięta rdzą hipokryzji...
A Oto oni: niepiękna kobieta i niemłody mężczyzna, szukają słów na zniewolenie i sami zniewoleni przez ciasne fiszbiny koronkowych gorsetów, tracą oddech od niechcianej bliskości
A tak nie dawno padał ciepły deszcz, a tłuste krople lubieżnie rozmywały ślady lepkiej ich nagości i strzępki tych słów co nam dano...
Oto oni: dziś już nieistniejący, niebyli...
Zabrakło im tej wątłej nici tkanej słowem, by połatać te wspólne lata podarte już do cna...
Teraz to kwestia fleksji zaimków z presją by nie była to już  nigdy liczba mnoga.... dlatego teraz spojrzyj raz jeszcze, od nowa -
oto on: sam, szuka wciąż lepszych perspektyw i Ziemi Obiecanej mu przez korporacyjnych Proroków
Oto ona: sama, gotowa by poszybować wkrótce na południe, uciec przed wschodnią surową zimą i postępującą degrengoladą Człowieka.
Oto oni: oboje, niczym przebrzmiały dźwięk, fałszywy ton, zawieszeni nieruchomo w tej niemej ciszy, typowo post-mortem, bezowocnie i jałowo, umieranie na raty bez kredytu zaufania, rozkład wzajemnych relacji tylko dzisiaj w promocji z pudełkiem wielokrotnej zdrady gratis!! 
Agonia oplata wszystko swymi lodowatymi pędami, pną się ku niebu - wszechogarniająca apoteoza śmierci, grube, białe larwy żerujące na gnijących szczątkach...
I zero nadziei na zmartwychwstanie w wyblakłych oczach plastikowego Chrystusa z odpustowym kiczem gładzącego grzechy nasze amen.

  2204 odsłon

Samotność w wielkim mieście

Na betonowym krzyżu wisi azbestowy Chrystus,
jako ekwiwalent socrealizmu.
To jeszcze nie grzech!
Pochylam się nad plątaniną asfaltowych arterii
i zdmuchuję radioaktywny pył z ciemnych klatek schodowych,
gdzie kryje się chorobliwe ich upodlenie.
To jeszcze nie demaskacja!
Trzeba by jeszcze zapalić dawno skradzione żarówki,
skradzione jak marzenia pewnego młodego szczura upojonego kwaśnym winem
z  multikorporacyjnych odpadów.
Brudne osiedla krzyczą milionem okien bez szyb, zamurowanych stereotypami.
Snują się po nich apatyczne duchy, dla których nie ma miejsca nawet i w czyśćcu.
; i uwierz mi, nie chciałbyś tu zabłądzić w ciemną, bezlitosną noc...
A pięści ich twarde tysiącem niepowodzeń, wznoszą się
jak przestroga na malachicie nieba!
Zapomnij o tych miejscach, gdzie rodzi się trwoga,
gdzie kwitnie Babilon, gdzie dzieci nigdy nie były dziecinne...
Zapomnij na rany Chrystusa z azbestu...
Co wieczór wychodzę popatrzeć na betonowy las domów,
pełnych dysfunkcyjnych rodzin, toksycznych związków i wszechogarniającej patologii,
we wszystkich możliwych odmianach.
Wdycham znajomy smród spalin, pozwalam by wypełnił zniszczone płuca;
wdycham wyziewy z fabryk i koksowni;
wdycham opary z niespełnionych marzeń, lotne jak wodór...
Ostatnie spojrzenie na miasto i już wiem.
I już wiem, że Ciebie tu nie spotkam.
I już wiem, że każdy woeczór rozciąga się w nieskończoność,
na czarnym płótnie nieba, bez kresu, bez sensu, bezludnie.
Mijam duchy przechodniów, zbyt spóźniona,
by zacząć cokolwiek raz jeszcze...

Lilith, kwiecień 2010r.

  2177 odsłon

Dla Ciebie

Szukałem Swego przeznaczenia cały dzień
Lecz w otaczającej mnie rzeczywistości nie znalazłem
Stąpałem po ziemi jak marny cień
Ale teraz światło ujrzałem

Ta światłość moją dusze
Okryła Serdeczną Radością
Zniknęły cierpienia , katusze
Nastała jasność i świat stał się pięknością.
Wśród rozjaśnionej otchłani

Moje oczy Ciebie ujrzały
Księżniczkę unoszącą się na Gazanii
Niczym Erato
Barw falami w powiewach grająca
Pod Złotą Harfę Słońca rozesłana

Po kropelkach miłości muzą lecąca
Na Polanę Wiecznej Radości
Gdzie Cyklamen ognia pochodnie kołysze
To Czuje i To Widzę gdy do Ciebie ten wierszyk piszę
Tyś jest moją ....
Najpiękniejszą Istotą ludzkiego istnienia
Zmieniłaś moja drogę przeznaczenia.

  1526 odsłon