Bukiet dla żony
Idź po pietruszkę Heniu
do zupy mi potrzebna
bez smaku będzie rosół
prosi żona wylewna
Na grządce ją znajdziesz
obok selera, jego też
zerwać możesz jednego
bez włoszczyzny zupa niesmaczna wiesz
I pora przynieś ukrytego
za sałatą ona również
będzie do śniadania porannego
na kanapki czy wszystko rozumiesz ?
Henio założył buty
pomyślał lata nie służą
powoli zawiązał sznurówki
na kokardkę całkiem dużą
Wychodząc z domu usłyszał
na progu tam gdzie marchewki szereg
zerwij mi mój drogi jeszcze
pachnący naciowy koperek
Więc w ogród wyruszył
w południa pięknej porze
czasu człek nie zatrzyma
i lekką ma sklerozę
Przez sad pachnący przechodząc
lata młodości wspomniał
zapatrzony w dostojność przyrody
co przynieść miał zapomniał
Stanął pośrodku grządki
otarł pot bo mokre czoło
słońce czerwcowe paliło
miałem coś zerwać do rosołu
Nie pamiętam co to dokładnie było
takie zadania to nie
dla prawdziwego mężczyzny
więc schylił się i zerwał garść najbliżej
rosnącej włoszczyzny
Stanął w drzwiach szczęśliwy
tak z siebie zadowolony
wziął przyniósł bukiet dorodnych
marchewek dla swojej
najukochańszej żony
Komentarze 8
Z tym gotowaniem obiadu muszę pomyśleć . Karzy sposób jest dobry byle skuteczny
Doskonały wiersz i wesoły i bardzo prawdziwy. Najważniejsze by była w rodzinie zgoda i miłość. Pozdrawiam serdecznie
Nieważne co dajemy . Mogą być to drobne rzeczy , gesty , błahostki . Ważne żeby dawane były z miłością . Pozdrawiam .