Czarno na białym
kiedyś byłem biały
niewinny i czysty
potem pomazany
dziecięcymi bazgrołami
zanim stały się literami
niezdarne kleksy atramentu
niczym plamy na honorze
pierwsze daty i skreślenia
zapiski w pamiętniku i listy
wiersz którego nie ułożę
nieskończone słupki cyfr
kalkulacje i obliczenia
do wyniku równego zeru
albo do granic absolutu
jakiś szkic i rysunek rzutu
plan ucieczki z więzienia
poranionej duszy
życie przemija wartko
jestem tylko jak jedną kartką
wartą miliony albo za cenę
złamanego grosza
dzisiaj podarty i zmięty
niepotrzebny i bezużyteczny
wrzucony do kosza
kończy się to co nie zaczyna
Ereb znów uśmiechnięty
spłodził kolejnego syna
Komentarze 3
Bardzo ciekawe ujęcie tematu złożoności życia. Pozdrawiam serdecznie.
Interesujący wiersz o życiu i przemijaniu. Pozdrawiam Macieju serdecznie.
Życie jest skomplikowane, ale piękne samo w sobie.