GIEWONT

Uwielbiam Giewont

choć zdobyć szczyt

nie jest takie łatwe

serce bije mocniej

leją się stróżki potu

po zmęczonej twarzy

nogi niczym z gąbki

trochę opuchnięte bolą

 

Kiedy jestem na szczycie

zatapiam się w zieleni

i jak ptak skrzydła ręce

rozkładam w przestrzeni

pod Krzyżem klękam

i w ciszy się modlę

Bogu szczerze dziękując

za szczęśliwe życie

 

Patrzę dumnie z wysokości

na wszystkie przeszkody

które właśnie pokonałem

tak samo jak te ciężkie

napotkane w codzienności

jestem radosny spokojny

bezcenna błoga harmonia

człowieka z cudem natury

 

Kazimierz Surzyn 

 

 

Sprzeczności losu
Świetlista droga
 

Komentarze 2

Gość - Gryf 123 w piątek, 13 wrzesień 2019 08:17

Byłem kilka razy na Giewoncie. Po twoim wierszu odżyły moje wspomnienia. Pozdrowienia.

Byłem kilka razy na Giewoncie. Po twoim wierszu odżyły moje wspomnienia. Pozdrowienia.
kazimierzsurzyn@gmail.com w piątek, 13 wrzesień 2019 19:04

Cieszę się bardzo i wzajemnie serdecznie pozdrawiam.

Cieszę się bardzo i wzajemnie serdecznie pozdrawiam.
piątek, 29 marzec 2024

Zdjęcie captcha