Niegodni
Cieszyć oczy błękitem
nasycić zielenią
wdychać powietrze zachwytem
zachodu czerwienią
Ustać na jednej nodze
wiatru podmuchy próbując
kamienną kroczyć drogą
z porankiem się siłując
W plecaku nieść nadzieję
szczęście gdzieś w sercu mam
słońce ciągle się śmieje
nigdy nie dojdziesz tam
Gdzie końcem jest nazwany
ten nasz bezkresny świat
za horyzont schowany
jutrzejszej na przyszłości plaży
ludzkiej stopy ślad
Jesteśmy prochem z grilla
na sukience matki ziemi
my, to tak krótka chwila
czas kiedy tu żyjemy
Świadomość obudzona
niech zmieni te myślenie
wraz z ziemią zestrojona
rozbudzi w nas marzenia
Rozkładając ręce wzlecimy
wznieśmy się nad nicością
którą pozostawimy
gdy nie klękniemy z miłością
Do matki która nas nosi
stworzeni z jej materii
lecz pewni siebie wygodni
o wybaczenie ją prośmy
bo jesteśmy jej niegodni
https://www.youtube.com/watch?v=EZvHZgii7XI
Komentarze 9
Witaj Marmurze. Miałem wrażenie, że pierwotnie był inny tytuł wiersza, ale z pewnością ten jest lepszy. Pozdrawiam serdecznie,
Tak , zmieniłem również zakończenie . Jednak moim zdaniem temat naszej niszczycielskiej eksploatacji ziemi jest dość poważny żeby obracać go w żart. Jesteśmy bardziej z nią związani niż nam się wydaje . Składamy się z tej samej materii , otacza nas wszędobylska jej łaska i na jej łasce jesteśmy . Nasza nieświadomość doprowadza do zakłócenia równowagi jaka na niej panuje . W pewnym sensie jest ona "żywym organizmem " który domaga się szacunku za to co nam daje .Jesteśmy całkowicie na jej łasce , lecz ona potrafi poradzić sobie z intruzami i robiła to wielokrotnie . Cas na przebudzenie i wzięcie odpowiedzialności za swoje działanie . Ale tak poza tym to pozdrawiam Cię serdecznie .
Niech spełniają się nasze marzenia. Pozdrawiam serdecznie.
Oczywiście Kazimierzu , niech się spełnią .