Kamień
Spadam z góry kamieniem
Ikar co skrzydło mu pękło
przebijam chmur przestrzenie
nie wyląduję miękko
Pióra widzę nad głową
wirują od wiatru lekkiego
on przygnał przygodę nową
rozsypaną ze skrzydła mojego
Złamana nadzieja ulotna
do słońca kazała się wbić
lecz wosku natura psotna
stopiła miłości nić
Spadając wspominam czas
szczęściem wypełniał ramiona
ogrzewał oczu blask
lecąc powoli konam
smutny to będzie trzask
Kamień spadający z wysoka
nie zapoznany z fizyką z chemią
wbity jak rana głęboka
pierwiastki ciała otuli
ziemia
Komentarze 1
Piękny wiersz, wyjątkowy, zmuszający do refleksji. Pozdrawiam serdecznie