Kamień

Spadam z góry  kamieniem

Ikar co skrzydło mu pękło

przebijam chmur przestrzenie

nie wyląduję miękko

Pióra widzę nad głową

wirują od wiatru lekkiego

on przygnał przygodę nową

rozsypaną ze skrzydła mojego

Złamana nadzieja ulotna

do słońca kazała się wbić

lecz wosku natura psotna

stopiła miłości nić

Spadając wspominam czas

szczęściem wypełniał ramiona

ogrzewał oczu blask

lecąc powoli konam

smutny to będzie trzask

Kamień spadający z wysoka

nie zapoznany z fizyką z chemią

wbity jak rana głęboka

 pierwiastki ciała otuli

ziemia

Jak książkę po okładce
*Okna
 

Komentarze 1

Wiesława Waliszewska w czwartek, 12 marzec 2020 14:30

Piękny wiersz, wyjątkowy, zmuszający do refleksji. Pozdrawiam serdecznie

Piękny wiersz, wyjątkowy, zmuszający do refleksji. Pozdrawiam serdecznie
piątek, 19 kwiecień 2024

Zdjęcie captcha