Wiele razy

zapalając innym światło 
również korzystasz 
mając serce

kaleką 
który nie ma 
lampa nie przywita 
ciepło


zawiesina 
pod sufitem 
myśli wyprasowane 
na kant  

 powierzchowność 
z dziurą w środku 

co ze świata 
wpada 
w odhłań  















Nastawmy uszy

nastawmy uszy
posłuchajmy wiatru 
szelestu liści 
będziemy wiedzieć 
dokąd zaprowadzi 

rzadko kto słucha 
anioły tracą skrzydła 
za plany nieudane 

wiatr zmrozi 
liście pospadają 
najwcześniej 
pogubi Jesion  

ziemia stwardnieje 
śnieg przykryje 
bez szelest 
nie podpowie 
sosny nie potrafią

Nie oszaleć

różnica 
jestem mężczyzną 
ty kobietą 
przyjaźń wykluczona 
związek 
owszem 

progresja 

minutę ubędziesz 
w obłęd popadnę  
poczuję zazdrość 
gdy ktoś popatrzy 
na ciebie

wpływać na myśli 
być subtelnym 
pogłębi chorobę

powiedzmy 
nie chcę 
oszaleć 





*A księżyc rósł...

 

W przestworzach słychać śpiew,
między ławkami pacierze drzemią.
Anioł załamuje ręce
...zgubił podarte skrzydła.

Przybądź Dziecino
Przemień mnie ...proszę.
Szukam ciebie po omacku,
jak dziecko we mgle.

Na styku nieba pali się
światło - to gwiazda.
Poprowadzi do żłóbka gdzie leży
/dwóch biegunów istnienia Bóg i człowiek/

Pyzate anioły pochyliły głowy.
Teraz – tylko ta noc.

...Rodzi się Słowo.

***

Życzę Wam nadziei, własnego skrawka nieba,
zadumy nad płomieniem świecy.
Filiżanki pachnącej kawy, piękna poezji, muzyki.
Pogodnych świąt Bożego Narodzenia.

Chwil roziskrzonych kolędą, śmiechem
i wspomnieniami.
Wesołych Świąt! - życzy Kazimiera (Kropla 47)
Jeśli znajdziecie czas, to na You Tube
jest filmik z życzeniami i kolędą śpiewaną przez Magdę Welc.

Arka

noc ciemna 
psy uwiązane 
szczekają 

tabliczka wisi 
za ciemno 
nie przeczytam

kundle szczepione 
w maju 
weterynarz 

dźgnęli 
na covid
nadal noszę 
kaganiec 

dając radę 
Arka przymierza 
puszczając gołębia 
znalazłby Ararat 

cielące się lodowce 
poziom wysoki 
mając czas 
zostałbym
rzemieślnikiem 

Cyklop i Galatea

Polifem śnił 
Galatea 
nie chciała 
zazdrosny był
Akisa pokochała 

widząc razem 
gniew górę wziął 
kochanka zabił 
głazem
ona skoczyła 
w toń 

z żalem pożegnała 
spuszczając krew
rzekę Acis nazwa 
oddając cześć 

nimfa morska 
Cyklopa miłosny
śpiew
nie odwzajemniała 
wpadł w szał 
więc 


Otwórz serce


Bezszelestnie
w Chwale Pana
Przyszła MIŁOŚĆ
Wyszeptała
Otwórz serce
Pewnie pragniesz
Abym w nim
Zamieszkała

.

Złote słońce

nie stroń
chmury czarne
również  piękne
pomyśl o letnim deszczu
który oczekiwany

pamiętam
 zastał nas
mieliśmy własną
deszczową piosenkę
wtedy
bez parasola

między kropelkami
tańczyliśmy
kto tak potrafił
ty i ja
krople do rytmu
plum plum
powstawały kałuże

bądź rozchmurzona
dziś przyniosłem
złote słońce
którego nikt
nie dosięgnął

Mucha plujka

mucha plujka
do trupa leciała
przykrytego
w lesie

na słupach
w ogłoszeniach
zaginiona
cień szansy
jeszcze

z psami
ludzie szukali
z góry śmigłowiec
dziewczynki
nie znaleźli
pod liśćmi
spoczęła
w grobie

w białą sukienkę
by ubrali
trumna również
biała
dziewczynki
nie znaleziono
mamusia
nie pochowała

tu leży
tu leży
las krzyczał cały
drobne nie winne
ciałko
anioły duszyczkę
zabrały

niebieskoszara
odleciała
jajeczka złożyła
larwy do kości
w biel się
przemieniła

Nie będzie potopu

serce ciężkie 
pióro przeważyło 
pożre bestia 
kłamałem 

Temido 
tyś sprawiedliwa 
Irys 
nie biegnij 
donieść Zeusowi 

Greckich Egipskich 
było wielu 
Bogów półbożków 
tytanów 

mnie wystarczy 
jeden 
Ciebie wybrałem
Panie
tęcza na niebie 
nie będzie potopu 

Koniec Rozdziału

Jestem drzewem w lesie indywidualności
Mój uśmiech chowa tony myśli i smutku
W bloku szczęścia brakowało windy miłości
A w dniach potrzeby zawsze brakowało ratunku
Moje życie to koszmar, jeśli jest snem
Chciałem iść do przodu, wciąż patrząc w tył
Na pogrzebie ojca wylałem łzę
Nie za to, że odszedł, a za to, że nigdy nie był
Biedaczek pił za swoje błędy za życia
Nie starczyło mu życia.


Jestem szczęściarzem.
Przynajmniej ludzie mówią, że mam szczęście
Urodzony z wadami w darze
Ominęło ich całej ciężkiej pracy pojęcie
Koniec rozdziału, kolejne przejście


Jestem kroplą w morzu, sekundą w wieczności
Na plecach czuję cudzych osądów oddech
Długi i patologia zabrały mi lata młodości
Zmienia się w złoto wszystko, co dotknę
Matka płacze za krzywdy swoich dzieci
Modli się żarliwie za karmę i naprawioną szkodę
Próbuję ustać na nogi, tak wiele we mnie siedzi
Zboczyłem ze ścieżki, wyznaczyłem nową drogę
W tej rodzinie, gdzie nikt z nikogo nie jest dumny
Łamię schemat.


Jestem wynikiem własnych prób i błędów
Jestem kłótnią tam, gdzie szukano zgodę
Jestem prostą pośród zakrętów
Chciałem zostać, mogłem tylko odejść


Jestem szczęściarzem.
Moich dłoni nie odwiedziło żadne cięcie
Stałem się drogowskazem
Na pustyni życia, nigdy nie "było co będzie"
Koniec rozdziału, kolejne przejście

W naszym domu


Roztrzaskali szyby w oknach
Serce domu wyrwał wiatr

Rozpalili ogień wewnątrz
Popiół okrył iskier żar

W oczy pełne nadziei 
Powiał niepokoju wiatr

.
* 13 grudnia 1981 rok *

Dwa serca

Tracą bliską osobę
jakby nie było jutra
czas stoi w miejscu

miłość
czym  jest
miłość
tobą
w drugiej
osobie

po grób
i poza
nieśmiertelna
taką widzę

relacje bliskie
nie ma mostów
tylko dwa serca

w jednym
bijące.

Nie epika

Noc
ona zawsze
jak nie z tej
 z drugiej strony
przecież ziemia krąży
dookoła słońca

nie wierzysz
spytaj Kopernika
spoczywa w krypcie
w Toruniu

Atlas
podtrzymujący niebiosa
absurd
świat tytanów
których nikt nie widział

Grecja
śpiewające syreny
mylność
foki wygrzewające się
na skałach

krucyfiksy graal
święty Piotr
ukrzyżowany Bóg
Jezus
ciało moje
krew moja

papierze
średniowiecze
piąty szósty wiek
upadek Cesarstwa Rzymskiego

młot na czarownice
wampiry
zabobony ciemnota
zaraza
szczyny lejące się z okien
szczury

można by tak
wymieniać
i wymieniać
otóż
epiki nie pisz.

77

Mając dziewięć żyć
do Boga niemiałbym
pretensji
dziewiątka
trzy razy trójka
czyli
trójca przenajświętsza

wyparta przez siódemkę
by aniołowie
wskazali drogę
wieńcząca sukces

wznieś człowieku  
wzrok
ku temu które
nieznane

niech poprowadzi
szczęśliwa siódemka
nie mniej
niż
siedemdziesiąt siedem razy

Nie mam z nim nic wspólnego

Obudziłem się koło piątej
Czułem się jak koło piąte
we własnym życiu
W głowie szaleją myśli podłe
Skłócone z własnym kątem
W dziurawym okryciu
 
 
Za oknem grudniowy śnieg
Uśmiech w trumnie, spokój w duszy
Charakterystyczny szklany brzdęk
za sklepem - kolejny człek w suszy


Tak znany i bliski
a nie mam z nim nic wspólnego


Ciało słabe, wątłe
W uzależnieniu klątwie
Nie prosi o ratunek
Całą rodzinę to dotknie
W jego winie się skąpie
Nasz wizerunek


Za oknem wschodzące słońce
Uśmiechów brak choć spokój w domu
Związany kolejny koniec z końcem
Związane ręce nie zaznają więcej głodu


To wszystko, tak znane i bliskie
Nie chcę mieć z tym nic wspólnego
 

Pięć

 
 
poświęcenie 

odejmij sobie od ust 
wtedy dowiesz się 

przepych 

duszę psuje 
śmieje się z piekła
co do czego 
trwoga 

błahostka 

szczęściarzem nie jest 
za to szczęśliwy  

małe rzeczy 
bardziej cieszą 
jakby niebo w sercu 

istotne

człowieku 
nie schodź na ziemię
fantazjuj 

realia 

idziesz do pracy 
by wracać

Zdrowaś Maryjo..

Zdrowaś Maryjo
Niepokalana
Ty co jaśniejesz miłością czystą
niby roratnia świeca
módl się za nami

Bądź pozdrowiona Miriam

Bądź pozdrowiona
Miriam
Twym imieniem
Umiłowana
Twym imieniem
Pełna łaski
Niepokalana

Kiedy Słowo Obietnicą się stało

Kiedy Słowo
Obietnicą się stało
a nadzieja
z oczeliwaniem
złączyły się w jedno
Pragnieniem stał się Bóg