Siedzę na tronie
Insygnia władzy
A w ręku broń
Muszę się jakoś obronić
jak mam strzelić w głowę
Sobie.
Czy mogę się zrzec tronu?
I korony?
Oddam im wszystko,
moje stroje
I nakrycie
Nastroje instrument
Gotowy do gry
Gry o życie.
Śpiewem ubłaga
modlitwą skusi
duszę czystą
zimny umysł
znużony własną cnotą
rozkosznie drwi z rozsądku
przemóc beznadziejność
co niczym gangrena
toczy ciało
a sentymentalne frazesy
o przymiotach duszy
grają komedie.
Spłonąłbym gdybym Cię nie miał O Ukochana !
Spłonąłbym z niemocy, rozpaczy,
Serce moje rozpadłoby się jak meteor na kawałeczki,
Wszechogarniające przyszłyby Smuteczki,
Tak koloruje Twe Serce Wspaniałe,
i Wspomnienie ... i Wspomnienie - Ciebie;
To już nic nie da !
To co opisuje spłonęło, odeszło
Jak w przegranej bitwie
Amor rozłączył mnie od twego łuku i Serca
Boleśnie - poczułem smak Piekła ,
stłuczonej Goryczy,
Ja płonę jak zwiędnięty kwiat na zakurzonym parapecie,
i wołający o kilka kropel wody rześkiej.
Rozkruszyłaś mnie, choć po czasie dłuższym
sklejony jestem, i już z swą tarczą idę do przodu.
Miłości już nie skleję - zamarzło śmiertelnie uczucie
wymordowane , zwierzęco przez Hieny Losu rozszarpane !
Tylko Wena się w tym wierszu zrodziła,
I śmierci Miłości z żałobą ponownie gest smutny
ponownie uczyniła.
Usycham z Tęsknoty jak to Serce kalane,biczowane, i Kwiat
pełen zwiędłego Szczęścia na Pustyni Rzeczywistości bogaty.
Nie było nam dane być razem Miła, swe Szczęście spisuję na straty ! ;(
Choć Rzeczywistość okrutną się stała, moja Duszyczka o Tobie
nigdy nie zapomniała !
Jesteś marzeń złudzeniem
późno przybywasz
niosąc ze sobą pogodę
odzianą promieniami
miłości i tęsknoty
ach ty niespokojna
dręczysz zasadami
wypada czy nie
tobie już nic nie przeszkadza
w biegu do mety
a za nią znikają światy
gasną uczucia
gwiazd nie ma tylko
wieczne mroki spowite pustką
nicość prawdą jest…?
Tak bardzo nielubiany frazes
o ze zwierzęceniu
przemknął przez głowę
chciało się płakać
tego popołudnia
perspektywa spędzenia
nocy na rozmyślaniu
wydawała się podłością
ciemnej mocy
udawać że nic się nie stało
to tylko mały kamyk
uwierający w bucie
nawet przed sobą
wstydzi przyznawać
jak bardzo zabolało
to co widziała
jest przecież dumną kobietą.
Za czym tak tęsknisz
kochanie
uwiodły oczy
zielone niczym
majowe liście drzew
tracisz oddech wspominając
ciepłe dłonie
tu i tam
i ten szał aż po czubki włosów
o Boże
to była prawda.
Mówią o niej przeterminowana
samotna niczym porzucone
dziecko w śmietniku
tyle niebezpieczeństw za nią
a przed największe – czyha życie
niewidzialnej dla otoczenia
czapkę niewidkę z dziergały jej lata
a tak kocha życie jeszcze
na próżno rękę wyciąga do ludzi.
Powiew gorzkiego smutku
w ścianie rzeczywistości
otwarły się drzwi
popychana niewidzialną ręką
ku tunelowi
straszą dziwne refleksy światła
wokół lamp wiruje mgła
w głębi okropnie prawdziwy pejzaż
jakby malowany ręką surrealisty
pośrodku smutny stary klown
niczym sklepowy manekin
jego puste oczy mówią uciekaj.
Zrudziałe trawy
raniły bose stopy pokutnika
dreptał wolno
opędzając ból i rozpacz
ciężka cisza
i bezlitosne słońce
wprowadziły w trans
czuł jak w gabinecie luster
co krzywią rzeczywistość
głośny pomruk grzmotu
oprzytomniał
chaos w duszy znikł
jest tu i tu pozostanie
aż do chwili ostatniej.
Minęło wystarczająco czasu
w samotności
Moje myśli uciekły z lasów
do radości
Te przeżycia, serca bicia
Wyszły na ukochaną prostą
I jeśli wiesz co czuję
Odpowiesz mi: "wolność"
Widziałem najmniejszy gest
twoich kłamstw
Zasiałem w nich kilka łez
larwę prawd
Te wichry, czy ucichły?
Znikają jak chłód wiosną
I jeśli wiesz co czuję
Weź głęboki wdech
Dla mej ulgi wykrzyczę każdy tren !
Dla tej ulgi zabiorę każdy tlen !
Twoje ręce, moje serce
Zacisnełaś je w kamienną pięść !
Dla mej ulgi - weź głęboki wdech
...
...
Czułem dramat,
który przebił nawet nas
Wylana farba,
zakryła zapłakaną twarz
Lecz nie ukryje mego charakteru !
Nie zabierze mej ręki od życia steru !
Nie powstrzyma mnie już żaden ból !
Nie straszny mi dziś żaden trud !
Nie pokonają już żadne okropności !
Nie poczuję już nigdy samotności !
Dla mej ulgi wykrzyczę każdy TREN !
Dla tej ulgi zabiorę każdy TLEN !
Twoje RĘCE, moje SERCE
Zacisnełaś je w kamienną PIĘŚĆ !
Dla mej ulgi - weź głęboki wdech...
Wolność ! - weź głęboki wdech...
Wolność ! - weź głęboki wdech...
„Wyprawa do Harthecolum”
Z cyklu „Światynia Wężowego Grodu”
Wpływam do Krainy Świątyni Wężowego Grodu
Dowodze jednym z pięciu statków
Jestem z braćmi naszego rodu
W uszach głosy, niepokój napełnia
Gdzieś wiatr wieje
Woda w burte uderza
Zrzucamy łodzie , płyniemy
Prastara rodzina Massali w wiekach trwająca
Marsylia w kwiatach Francji rosnąca
Przeszliśmy do obserwacji
Francja , Anglia,Hiszpania,Mediolan,Wenecja
Pięć ekspedycji papieskich nacji
Las…Ogrom wśród drzew
Majestat… zapomniana puszcza
Sędziwy Gryf….
A za nim … Ruina
Wojów Węży capitulum
To ta Kraina
Starożytne Harthecolum.
oprawa muzyczna i graficzna na moim kanale youtbe
https://youtu.be/eHPkDFccqS4
Krollord Gdynia lipiec 2018
„Legenda”
z cyklu "Świątynia Węzowego Grodu"
Płacz matek w Mrocznym Lesie
Śmierć i strach wiatr z echem niesie
Wężowa Królowa… ofiarę złożyła
Ratując Królestwo… Aldora wskrzesiła
Ten Siewca Zniszczenia Ją oszukał, chaos stąpił na ziemie
Harthecolum – miasto …. Zniszczył jego dzieje
Nic Duszy pozostała
Królowa Quinaqua przegrała
Kartagina w blasku oręża
Wtargnęła w sam środek Krainy Węża
Nikogo nie oszczędzili
Ludności rzez urządzili
Skarby zrabowali
Jednak przed wypłynięciem
Aldora z hordą zastali
Po Wężowych Wojach zostały kości
Teraz na grabieżców przyszła kolej
Kartagińczykom wyrywał wnętrzności
Bez litości.
Quinaqua do Świątyni Wężowego Grodu uciekła
Tam jeszcze raz z boginią Kanaką pakt zawarła
Aldora czeluść pochłonęła
Królowa umarła….
Królową Potępionych się stała
Wiedźma wśród ruin ofiary żądała
Ci którzy pamiętali , złoto przynosili
Lecz ona krwi łaknęła
by na chwile wrócić … do czasów… do wspomnienia
Tak kraina kwitnąca
Legendą została
Śmiercią i krwią pachnąca
Na ponad 1000 lat w zwojach spisana.
Krollord
Gdynia , kwiecień 2018
interpretacja muzyczna i graficzna na moim kanale
youtube https://youtu.be/U3V058ltLyM
Polityczni neandertalczycy
usprawiedliwiają przed sobą
niezdarnie sklecone słowa co
niczym brzęk mordowanych umysłów
drażni oczy nie jeden
ponury profil
i powolna erozja zmysłów
kalkulować strat nie ma komu
zaś tamtemu nie podoba to
co sam mówi a nutka histerii
współgra z parodią uśmiechu
na zniecierpliwionej twarzy
uwiera własna głupota...
Wiatr porwał krzyk
rozszalałe emocje
niczym pijany gniew
paraliżują
proste skromne serce
porzucone dla
świecidełka
puste spojrzenie
wymierza sobie karę
drażni szept w głowie
- jesteś winna
rusztowanie gotowe
kat czeka
pora na szafot
serce gotowe?
Muskają mnie płatki Skrzydeł Anioła
Delikatnym Tonem Pocieszenia
Ocierają wrażliwe Łzy z mej Twarzy
Podnoszą mnie Twoje słowa na Duchu
Choć wystarczy że Jesteś
Tak Po Prostu
W bezinteresownym momencie
Byłaś, Jesteś, Będziesz
Zapalam Tobie w Podzięce
Kolorowe Szaty mych Ubrań Duszy mojej pozłacanych
niespotykanej Wdzięczności
Zmywasz mi z mej Twarzy Cierpienia, Problemy
Oczyszczasz swymi kroplami rosy
z swego aksamitnego Serca przynosząc mi Ulgę
Z Tobą jak ptak jestem ten lekki, i jak ten Orzeł Mocny
Rozwijasz mi ponownie Radość jak dywan Zieleni Nadziei,
I odganiasz złe wiatry, i siły złych mocy, słabości, goryczy
Muskasz mnie Pocieszeniem, Dotykiem Aniele Wspaniały
Jesteś jak Cichy, Piękny Anioł, który zawsze jak zapominam jak latać
podtrzymuje mnie, i dodaje mi skrzydeł
Muskasz mnie swą Dobrocią ?, nie pozwalasz bym zatonął
w bagnie okropnego smutku.
Wynosisz mnie na powierzchnię Radości ?
I choć trawa, i Przyroda bledła by wokoło
Ja z Tobą Moja Prawdziwa Przyjaciółko zawsze mam wesoło ! ?
Dziękuję…
Za wszystko !
Wczoraj,
o niemal identycznej porze,
w niemal identycznym miejscu,
pamiętam - powietrze pachniało bzem,
a ludzie szeptali romantycznie.
Dziś już,
choć data miejsca zachowana,
widzę - niebo płacze deszczem,
a zgrzyty zębów i łamanych serc słychać na drugim końcu miasta.
Dobry Boże!
Spójrz tylko!
Cóż za wachlarz człowieczeństwa.
Gdzie w człowieku brakuje człowieka.
Nie wybaczą gdy zobaczą
uśmiech na twarzy
serce szczęśliwe drażni
karać gotowi
szabelką ciach
i głowa spada
równość panowie i panie
równość kroczy.
Posępny dźwięk zegara
drażni
wybuch wściekłości
całkiem przyjemny
żyła wyobraźnią życia
choć argumenty błędu
mocno stukały
w naiwność
mizerna ambicja
przeniknęła serce
radość życia
przestała istnieć.
Już czas się skończył
Dla niektórych panów,
którzy jeszcze uważają się,
za twórców i ułanów.
Lecz już nie dadzą rady- drepcą w miejscu
szukają zwady i poklasku wśród
ludzkiego sumienia
lubią być widziani,
,jak to niegdyś było
GDY SIĘ SWOJE GNIAZDO WIŁO.
No, cóż i pora ma swoje wymogi,
ODEJDŹ - jak nie jesteś już tak drogi
i przeszłość rzuć pod nogi,
Wszak wiesz, że WIOSNA daje nadzieje,
Bo otwierają się inne, nowe dzieje.
A ZIMA zastoje przynosi i sen błogi wnosi.
TAK WIĘC ZANIM SIĄDZIESZ NA RUMAKA
ZASTANÓW SIĘ, BO PORA DLA CIĘ
NIE JEST JUŻ T A A K A .....