Chór

Podkręcają ogrzewanie

żar narasta

wszystkich poparzy

i tych z twarzą

i tych w maskach

co wstydzą własnej

 

pieją koguty na grzędzie

kury gdaczą

a tamci sobaczą

pokrętła zabrali

co w oddali…

diabli nadali.

Matko piekarska

Matko piekarska

śląskim dymem spowita

Patronko pracy

ciężkiej jak węgiel

módl się za nami

Zdrowaś Maryjo (2)

Zdrowaś Maryjo

prostą dobrocią zwyczajna

tak codzienna

że aż niewidoczna

módl się za nami

Pokolenia

Zbudowały ptaki gniazdo

na drzewie wysoko

tam gdzie nie sięga oko

by w spokoju wychowywać pisklęta

 

ptak tata ptak mama

od samego rana

ciężko pracują

by maluchy nakarmić

 

dorosną wyfruną

za rok swoje gniazdo zbudują

po to dzieci rodzą przecież

by kolejne były dzieci

 

świat tak zbudowany

że bez taty i mamy

tylko morza i lasy szumiały

a życia nie dały.

 

 

 

 

Kontra..

Gdy chcesz...

Gdy mozesz...

Gdy potrafisz - odpowiesz.. 

Lecz nigdy  nie wygrasz ze złem,

Z tym co intrygę  pokazuje, co knuje i przekoloryzuje...

Kazdy z Nas swoje mniejsze - wieksze winy ma... lecz zycie takie figle pokazuje... ze czasem warto odpuscic...

Bo sie "zepsujesz"....

Aura

Ciśnienie wzrasta !

gdy sięgam myślą do przeszłości.

Chcę ją odrzucić !

Aby nie kaleczyła moich wnętrzności.

     Stoisz na nogach ?

     Stań  na głowie !

Może ci rozum podpowie, a serce tyle odwagi doda,

 ze odejdzie ta ozdoba- ciśnieniowa trwoga

 i działać całkowicie przestanie, 

 bo inne będzie jej wirowanie , a przeszłość :

 do przyszłości się nie przedostanie i zniknie

           brzegów szarpanie.

NADZIEJA  kołem zakręciła !!!!

I przeszłości zasięg odstawiła.

Niechaj po rozdrożach sobie uciech szuka,

dobra dla niej będzie to nauka.

 

 

 

 

 

 

Zło

Niezgrabnie dłonie

chwytają cień

zanurzają głębiej

by poczuć smak

dotyku pustki

a potem ten strach

co spada jak szkwał

 

niszcząca moc

ciągnie w dół

sypiąc na rany sól

nienazwane zło

dopada i drwi

poległaś już

choć nie wiesz

dlaczego ten cios.

Sklepik

Tam przy zbiegu ulic

mały sklepik

z poradami

za darmo

dla dam

bądź słodka rano

a dzień długi

radę dasz zadbać

o każdy kąt

wieczorem

uśmiech na twarz

o noc nie pytaj

bo i po co

przecież jak w dzień

tak i nocą.

 

 

 

 

 

 

Krzyk

Nie pytaj co ze mną

gdy w ręku nóż

kroisz chleb

patrząc w lustro

 

marna wymówka

że wiosna przyszła

gdy w sercu jeszcze

zima mocno trzyma

 

spod powieki łza

ukradkiem spływa

w talerz jeszcze pełny

apetyt uciekł

 

krzyczysz w twarz

lecą gromy z ust

coś ci to da

wierzysz w cud.

 

 

 

 

 

 

Iluzja Wszechświata

Pozbawieni wyższych wartości - ironizujemy świat.
Pozornie nadzy, przyodziani w kłamstwa.
Brudni od grzechów.


W jasnościach - nie widzimy swojego mroku,
Budujemy zaufanie na niestabilnych elementach.
Całe życie opieramy na przypadkach.


Jak mamy spostrzec złamane serce, 
gdy nie widzimy nawet połamanych kości?

Barwy

Dobrze gdy życie cieszy

i zbytnio nie spieszy

do jutra

co samo przyjdzie

lepsze może

 

a jeśli zostały dni szare

bo malarzowi z siną brodą

kolorów brakło

młodość wszystkie zabrała

bawiąc tęczą...

Tak bywa

Nie chcę twoich słów

bo ranią.

Nie chcę twoich ust

bo kłamią.

Nie chcę twojego dotyku

bo parzy.

Nie chcę twoich oczu

bo kpią.

Nie chcę twoich rąk

zostawiają ślad.

Nie chcę twojej miłości

bo nie daje szczęścia.

Nie chcę ciebie całego

i zła twojego.

Zdrowaś Maryjo (1)

Zdrowaś Maryjo

ze wszystkich niewiast

najradośniejsza

Pan z Tobą

jest

i będzie po wiek wieków

nieskończonego Miłowania

Przybądź Duchu Stworzycielu

Przybądź Duchu Stworzycielu

przyjdź z majowym wiatrem

Pięćdziesiątnicy

niechaj Twym Boskim Ogniem

rozpali się w nas nadzieja

Karuzela

Czasem warto czekać

i nie narzekać na los

że z impetem

poleciała na dno

 

tam też nauki pobrać można

i z ostrożna do góry piąć

choć sił brak

i masz dość

 

a tu jak na złość

pomocy znikąd

biedna ty

 

podnosisz się

i znów spadasz w dół

karuzela życia

kręci się.

 

 

 

 

 


Zielone świątki

Nadeszły Zielone świątki

powiało wiosennym wiatrem

i zstąpił Duch

Radosnym uwielbieniem

rozkwita młodzieńcza wiara

w miłosnym dotknięciu nieba

 

Milczenie

Och,
Mam tyle do powiedzenia, a wokół pusto
Nie mam przyjaciół, naprzeciwko lustro
Mam Tobie do powiedzenia ogrom spraw
Lecz Ty zawsze słuchasz tylko w snach
Mam Ci do powiedzenia każdą drobnostkę
Chcę Ci pokazać każdą moją cząstkę
Mam w głowie obraz Ciebie zasłuchanej
Lecz nie słuchasz, nie dla mnie rano wstajesz

 

Bo kiedyś słuchałem Ciebie, a Ty mnie
Dziś ja Ciebie słucham, a Ty nie
Bo kiedyś ja kochałem Ciebie, a Ty mnie
Dziś ja Ciebie kocham, a Ty nie

 

Och,
Nadal pamiętam jak "My" to była jedność
A teraz Tobie to już wszystko jedno
Nadal pamiętam o obietnicach Twoich ust
Dziś czuję z nich smutny milczenia chłód
Nadal jesteś motywacją do witania każde ranki
Mimo, że przez nas już były zbijane szklanki
Nadal jesteś moją drugą połówką, mimo że złamaną
Dlaczego ja dla Ciebie stałem się tylko raną?

 

Bo kiedyś słuchałem Ciebie, a Ty mnie
Dziś ja Ciebie słucham, a Ty nie
Bo kiedyś ja kochałem Ciebie, a Ty mnie
Dziś ja Ciebie kocham, a Ty nie

 

Nie wolno mi tego mówić,
więc piszę wiersze
Może nie chcesz mnie lubić,
więc odejdź wreszcie

 

Gdy obudzisz się bezemnie
Zaczniesz słuchać i wiem o tym
Ale ja już będę milczeć
Pochłonie mnie miłości narkotyk

Poczuć Szczęście Raz Jeszcze

No i powiedz serduszko, co tam u Ciebie?
Czy na Twoje złamanie spadło olśnienie?
A może jakaś cudowna odnowa - zbawienie?
A może nadal czujesz raniące złamanie?

 

Chcę poczuć szczęście raz jeszcze
Zatrzymać jesienne deszcze
Wrogości w sobie nie mieszcze
Na słowo "zaufać" - dreszcze

 

No i powiedz serduszko, jak się czujesz?
Czy przez to złamanie się psujesz?
A może poprostu bez sensu cudujesz?
A może blizna nadal rośnie?

 

Chcę poczuć szczęście raz jeszcze
Bez blizny chodzić po mieście
I to życie poczuć wreszcie
Oczyścić się i serce - nareszcie

 

Słońce nad mój dom przynosi świt
Przeżyć upadek to żaden wstyd
Muszę w sobie przełączyć tryb
I poprawić swój własny byt
Często traktuję to jak mit
Często czuję się jak nikt
Czas wstać i wreszcie żyć
Ale złamanie mam przez całe ciało...

 


Chcę poczuć szczęście raz jeszcze
Zatrzymać jesienne deszcze
Wrogości w sobie nie mieszcze
Na słowo "zaufać" - dreszcze

 

No i powiedz serduszko, co tam u Ciebie?

Korzeń

Każde drzewo ma liście, gałęzie
Każdy rodzi się tym listkiem
I żyje w prawdzie, lub w błędzie
Prowadzi życie szukając iskier
Każde drzewo ma początek, koniec
Każdy zapuszcza swoje drzewa
A w pamiętniku na pewnej stronie
Wreszcie w jego korzeń się zmienia

 

Dziś umarł mój dziadek
On był korzeniem mojego drzewa
A Bóg to mój świadek
Że ja też się kiedyś nim stanę

 

Zawsze łzy liści i gałęzi
Rozpacz najbliższych twarzy
A On uciekł tylko z uwięzi
I teraz jak ja piszę, patrzy
Zawsze podsumowanie żywota
Rozpacz jak po bohaterze
Na tacy nieszczera kwota
W którą ani On, ani ja nie uwierzę

 

Dziś umarł mój korzeń
Spruchniały i zatruty
Powód rodzinnych schorzeń
Zimny i zepsuty

 

Ja też z listka przerodzę się
W Korzeń na którym zbuduję rodzinę
Moje gałęzie i listek - Antosię
I wiem, że ja też wreszcie zginę
Ja też będę jak on podsumowany
Korzeń pożegnany przez swe dzieła
Z waszą opinią będę zrównany
Dla mnie będzie już tylko ziemia

 

Drzewo musi przejść swoje faze
Liść, gałąź, korzeń
Dziecko,Rodzić,Dziadek
W tym widzę piękno - a nie zapłakane twarze

 

Więc żegnaj.
Jutro ja będę pożegnany.

Powrót choroby

Nie czuje ciała w łóżku leżąc

W nocy modły śpiewam o dobro prosząc

Chce zamknąć oczy

Wielka walka się tu toczy

 

 

Odrzucam znajomych, brak chęci

Nic mnie na razie nie zachęci

Czuję kule u nogi

Nadeszły mroki