Na ustach gorzki smak życia zakotwiczył a ludzie wiedzą gdzie dotknąć by jątrzyła rana podasz mi rękę pójdziemy razem poszukać lepszego świata odkryjemy siebie dla siebie niepewność zamkniemy w butelce wrzucimy do rzeki niech popłynie tam gdzie nie ma nas nasza droga za horyzont wspomnień nowe czeka chodźmy więc.
Głaz przydrożny przytoczyła tysiącletnia zima lód cofnął głaz został świadkiem zmian świata upłynęły wieki wciąż tkwi porzucony w historię wpleciony skąd przybył nie wiadomo ślad pamiątka dziejów ileż istnień ludzkich przeminęło zginęło w wojennych zawieruchach on stoi niewzruszony zimny głaz przysłowiem się stał.
Miłość nie ma imienia bez nazwy nienawiść jak dwaj bracia ślepy i kulawy inwalidzi kategorii patrz oczami a nie sercem świat prawdziwy zobaczysz bez ozdób i ...och ach pozbierasz kawałki siebie odpoczniesz od wrzawy życia złe wspomnienia zatrze czas.
Spadł z drzewa ostatni liść zima puka do drzwi mróz srebrzy świat wiosny poczeka sennie otulona spacer rześki czasami noc spędzona na czytaniu dzień na zmaganiu ze słabościami po drodze święta kolęda kolędnicy z dzwoneczkami choinka rozświetlona świeczkami i nadzieja z Nowym Rokiem a potem już tylko krok do wiosny słońce na wyższych piętrach tak odchodzą dni odchodzą lata i coraz bliżej do innego świata.
Krzyczało sumienie, poświęcasz się za wiele. Nie pracuj nadmiernie, bo ona ci pokaże te dary niezmienne. Czy ty się wreszcie zmienisz ? I Rzucisz kotwicę, zatrzymasz tę wszetecznicę, która chaos wprowadza i jeszcze się puszy, jak ta psina puszysta trzymana na smyczy. Jeszcze ufasz i wierzysz w różne piękne słówka, nie posiwiała ci od tej reklamy twoja makówka. Jeszcze masz złudzenia i cierpisz dlatego! Oczekujesz nadziei ? Po co ? Dlaczego ? Ona ci nic nie da, tak jak poświęcenie. Czy nie zdajesz sobie sprawy, że są to nadziei złudzenia. Opamiętaj się ! Wybierz lepsze dla siebie siedzenia, nie cierpienia. KRZYCZAŁO SUMIENIE ! Ja rąk nie umyję i rękawiczek białych nie założę, a krzyczeć zawsze będę, gdy idzie o MOJE ZDROWIE. Wiadoma rzecz, tylko w swojej obronie, a swego stanowiska nie zmienię i łzy nie uronię, choćby mi nawet żaby podrzucano. Czy ja piłką jestem, aby mną rzucano i wedle swojego widzi mi się grano. Nie otworzę też pola dla GRY MIŁOSIERDZIA, bo jest to MAGIA i SPRAWA NIEPEWNA.
Jesień nas wita swymi kolorami mieni się od nich cała przyroda. chociaż jest ona zwiastunem zimy to powiem jej : czy ci nie szkoda?
Nie śpiesz się, lecz trzymaj się mocno i zaciskaj pasa, a wiedz o tym, że masz jeszcze klasę i w tym jest twoja MOC I NASZA.
Popatrz na odchłani niebios koronę tam całą gromadą płyną wśród chmur rumaki. NIE - to pikują nasze rodzime ptaki.
Na drzewach w jesiennej oprawie różnokolorowe owoce kołyszą się, spadają i leżą na trawie.
Chociaż w jesieni życia, słonko coraz mniej świeci, to serce radością się może podniecić. Po cóż tworzyć wizję szarości, jak można się cieszyć nadzieją przyszłości.
Bo tylko ona może, tworzyć nową nieznaną poświatę, aby zachwycić się tym naszym światem. To prawda,że jej krajobraz każdego roku się zmienia lecz ją to nie martwi i nie mówi ŻEGNAJ lecz, DO WIDZENIA.
Gdy młodzi stają na ślubnym kobiercu, zauroczeni sobą, szczęśliwi, zakochani, tak łatwo wypowiadają słowa przysięgi, że jej dochowają przekonani.
Z wielką radością i optymizmem, miłość, szacunek i wierność ślubują, być z sobą w zdrowiu i chorobie do końca swych dni obiecują
Tak łatwa wydaje się droga, którą postanowili iść razem przez życie, droga prosta, różami usłana o jakiej marzyli skrycie.
Są drogi życia różami usłane, lecz niestety róże kolce mają, i tylko tym co róż piękno docenić potrafią ich kolce nie przeszkadzają.
Drogi życia nigdy nie są proste, są na nich zakręty, wyboje, trudno jest samemu przeszkody pokonać, łatwiej jest iść przez życie we dwoje.
Pokonać można wspólnie najtrudniejszą drogę, patrząc w jednym kierunku, mając wspólne cele, nie wszystkim to się jednak udaje, takich małżeństw jest niestety niewiele.
Jakże często rozchodzą się drogi, tych co się tak bardzo kochali, bo nie szli razem, lecz obok siebie inne wartości w życiu wyznawali.
Co więc jest podstawą szczęśliwego związku, przez długie, długie lata ? na pewno miłość, lecz..... miłość szczególna w głębokie wartości bogata.
Dobry związek to partnerstwo, przyjaźń, szczerość, zaufanie, to zrozumienie drugiej połowy, tolerancja i wybaczanie.
Troska w głosie, miłe spojrzenie, i czuły dotyk ręki.......... wydaje się, że to tak niewiele a to cudowny lek na wszystkie życia udręki.
Ważne w związku są szczere rozmowy, a czasami wspólne milczenie, uśmiech na twarzy nawet w dzień pochmurny i..... zwykłe przytulenie.
Kiedy ludzie naprawdę potrafią się kochać, chociaż lata mijają i młodość odchodzi, w ich sercach ciągle jest wiosna, oni dla siebie nadal są piękni i młodzi.
Wzrusza nas widok stojących na ślubnym kobiercu dwojga młodych ludzi, ale.....szczęśliwe małżeństwo po latach, nasz podziw i szacunek budzi.
Jakże miło jest patrzeć na tych co doczekali wspólnej życia jesieni i ciągle są razem szczęśliwi sobą zauroczeni.
Jestem więc ciągle szukam prawdy kobiecej na przekór tym wszystkim co pragną mnie oszukać choć kłamstwo trwa i krąży ja się nie poddaję trzymając w ręku różaniec
Przyjdź i przytul... Przytul i mnie pocałuj... Pocałunkiem zabij... Ponownym przytuleniem Pochowaj... A smutnym spojrzeniem I gorzką łzą Módl się O przebaczenie Za swoje czyny...
Otrzepując pióra z śnieżnej nawałnicy wpatrywałem się w ludzi na mojej ulicy
myślą nieobecną nad ranem spętani w puch senny wtuleni gdy dopiero świta pchają wózek życia w którym koło zgrzyta w nadziei że dotrą do błogiej przystani
żyjąc tym co będzie trudniej tym co było praca niewolnika nieudana miłość
Dzień za dniem opada jak te płatki śniegu jak tu złapać szczęście kiedy człowiek w biegu na wybiegu... iluzji wymęczonej teraźniejszym stanem i nie widać końca a początek , światłem zamazany(e)m
Ja wymieniam wodę mętną z karafki usychającego bukietu ja otwieram drzwi wyciągając rękę kiedy wchodzę do supermarketu Ja decyduję co w spoczynku jest a co w ciągłym pędzie Ja ustalam jak chcę żyć i co w moim życiu kwitnąć będzie
Wystarczy stanąć obok siebie zrobić stop klatkę na chwilę zapytać dokąd biegnę durny i tyle
Mam jedną bolesną, a miłą przypadłość Chorobliwą zmienność, żarłoczną ponadto Gdy stoję - przez chwilę, jak ten słup soli Ona żre mnie, podgryza do woli Któregoś dnia, gdy zapomnę coś zmienić Ta cholera mnie zeżre Bym nie zdążył skamienieć