Serce me bije szybko i głośno
Czuje jak świat wiruje
Nie lubię jak na ulicy jest tłoczno
Czy ja tu jeszcze pasuje?
Powoli słabnę jak długo jeszcze?
Ręce posłuszne nie są I co noc przechodzą mnie dreszcze
Lęki są przy mnie i nie śpią
Czuje, ze nadchodzi zaraz się uduszę
<span;>Tabletka mi w tym pomoże
Po pastylce szybko usnę
I już będzie dobrze
Tyś w przeszłości, odległa jak Pangea
Bez miłości, spadło z drzewa
Gdzie zamiast gałęzi wisi moje życie
Puste moje ręce cierniowe
przez które przecieka zraniony czas
trzymałem Cię za rękę
i za słowo
...chciałem być ponad
lecz chmury są z betonu
W myślach moja głowa
Sam w ciszy płaczę w domu
Byliśmy wędrowcami, lecz
w te wakacje nigdzie się nie wybieram
Macham na pożegnanie
z okna, roniąc łzy
Teraz rozkruszam delikatne jak
zwój papirusu serce, co truje się wolnością
W gwiazadach źle odczytałem znak
Błędnie rymowałem Twoje imię z miłością
Stanę się delikatniejszy od płatka róży
Ułożony jak panienka z dobrego domu
W gniewie pięści już nie zacisnę
I nie wybuchnę z byle powodu
Na ziemi stanę mocno jak dąb
I nie powali mnie żadna wichura
Zadziwię wszystkich bardziej niż grą
Według bliskiego mi scenariusza
I nie pominę - tak mi dopomóż Bóg
Wiara niezwykłą mocą na życia trud
* t. "Moje Zacisze"
.
Gdy napiszę swój pierwszy wiersz
włożę go do szuflady, na klucz zamknę i poczuję wstyd
A może ulgę? I dumę, bo wiesz
Wyeksponowałem swoją duszę na zewnątrz - i pstryk!
nie zdążę go skończyć, a już kolejny za rogiem
W każdym chowam tę cząstkę, która obojętna jest światu
A wszystkie coś łączy, jak modlitwę z Bogiem
jak matkę z dzieckiem, sam nie wiem co tworzę
Czy to mój pierwszy wiersz, czy setny list?
i do kogo, i dlaczego nie jest wysłany pocztą?
Zamiast tego nudzę, kolejny mętny wpis
na stronie, gdzie anonimowość przesłania dorosłość
od której uciekam jak z wiezięnia, bez wspólnika
Narzekam na to, mimo, że mnie wydał
i mam nadzieję że ten żal też Ciebie dotyka
Czasem popłakać, tylko płakać - to mi się przyda
Gdy pisałem swój pierwszy wiersz
tak dziewiczy, nieokrzesany i od serca
Na brudnej kartce nieumiejętny tekst
a na nim krzyk, co nie potrafi przestać
Trauma, dom, rodzina, Ty
I tak produkuję się bez końca
Karma, schron, z komina, dym
Smutki zostały, Ty sobie poszłaś
Szukam lądu bez tamtych stanów, bez niezgody
We własnym cieniu, ten w lustrze odrzucanym
Wymieniliśmy się spojrzeniem a nie wiem jak się nazywa
Bez pucharu stoję, ale czuję się wygranym
Bo z miejsca z którego jestem zawsze się przegrywa
Muszę to wykrwawić, muszę to wykrwawić
Horyzont - nie znajduje się w oddali
Zdarzeń - nie cofnę, zostaliśmy sami
Jeśli nie ja, to nikt inny mnie nie zbawi
Bandaż nie pomaga, muszę to wykrwawić
Nic mną nie włada, nie tańczę jak zagrali
Byłem porażką, zawodem i zbitym lustrem
Czyjąś, czyimś, i przez kogoś
Karmiony karmą, w nagrodę i z lepszym jutrem
Zbudowany czystą energią na nowo
Dałem czyny a nie słowo
Teraz z niczym, wokół goło
Żaden wyczyn, już mi starczy
Róża ryczy, kwitnie Narcyz
Muszę to wykrwawić, muszę to wykrwawić
Horyzont - nie znajduje się w oddali
Zdarzeń - nie cofnę, zostaliśmy sami
Jeśli nie ja, to nikt inny mnie nie zbawi
Przytul się mocno
Nie skrywaj łez
Miłość powróciła
Do naszych serc
*
Jedynie Ty
Jesteś dla mnie
Całym światem
Piękna odkryciem
I śmiało wyznam
Kocham cię
Nad życie
* t. "Moje Zacisze"
Zaskoczyłaś mnie niezwykle
Ogniem swoich namiętności
Chciałem bardziej cię zdobywać
Niż korzystać z otwartości
Starał się będę udowodnić
że zależy mi na tobie
Pozorów stwarzać nie potrafię
Zakłamania nie mam w sobie
* t. "Moje Zacisze"
.
Dziewczęca radość
Przylgnęłam do ciebie kochany
Lekko drżącym z emocji ciałem
Jestem dzisiaj niezwykle szczęśliwa
Tym razem to nie sen lecz jawa
Unosi mnie radość wielka
Wysoko aż po błękit nieba
Warto było z nadzieją czekać
By spełniły się marzenia
* i powtórzę z radości
Przylgnęłam do Ciebie
Drżącym z emocji ciałem
Jestem niezwykle szczęśliwa
To nie sen lecz jawa
Unosi mnie radość
Aż po błękit nieba
Warto było czekać
By spełnić marzenia
*t. "Moje Zacisze"
Mocne postanowienie
Zaufać jeszcze raz
To za trudne
Nie potrafię
Gdy zapukasz
Zamknę drzwi
Na obydwa zamki
Sercu też nie ufam
Ma w pamięci miłość
Wyciszę rozsądkiem
By mnie nie zdradziło
* t. "Moje Zacisze"
Dziewczęcy niepokój
Ciągły brak ciebie
Okrywa szarością
Niemal każdy dzień
W bezsenne noce
Wzrasta niepokój
Przychodzą myśli
Gorzkie jak piołun
Koszmar dotkliwie
Serce przeszywa
że jest przy tobie
Inna dziewczyna
* t. "Moje Zacisze"
Samotny ptak - jakby nieco spóźniony
Lotem spokojnym podąża do gniazda
Spoglądam na gwiazdy - ale ich nie liczę
Ogarniam myśli rwące się jak pajęczyna
Odlatuję z wiatrem i powracam w ciszy
I siebie samego staram się usłyszeć
Liść zerwany wiatrem próbuje szybować
Utrwalić złocistość w księżycowym blasku
Staram się wzmocnić ufność i wytrwałość
Aby lęk nie był - moim znakiem czasu
.
Lecz zanim dorosnę, wysłuchaj co powie
dziecko we mnie krzyczące, proszące o miłość
Wpadające w naiwności podstęp, ot tak je zabiło
Milczenie - na które nie pomoże piątkowe wino
Bo było miło
póki było miło
Cztery ściany dziś jakoś są bliżej
niż przypada im być w dni zwykłe
Na łzy osadził się kurz, a ja wiszę na tarczy
Przez zamkniete oczy więcej widzę
Przez krzyk w głowie, coraz częściej milczę
Zwiędło trzydzieści róż, się ostał jeden narcyz
Odbyłem pogrzeb, czas na żałobę
Czekam na wiosnę, tundrę mam w głowie
Noc niespokojna, nie zagoją się rany
Jedna wojna, po obu stronach tylko ofiary
Bo było miło
póki było miło
Mocny jadowity drapieżny makijaż
I dla dobrego samopoczucia
Stajesz się na chwilę kimś
Kim nie jesteś i nigdy nie byłaś
* * *
Uśmiech zwykle zdobi twarz
I zupełnie niewiele trzeba
Aby w tym co naturalne
Wzmocnić mniej dostrzegalne
* t. "Moje Zacisze"
Lustro wody
odwracam głowę
nie moje odbicie
Echo z otchłani
zatykam uszy
krzyk rozpaczy słyszę
Głos sumienia
i jest dylemat...
prawdy nie zakrzyczę
* t. "Moje Zacisze"
dawno nie widziałem
szadzi na gałęziach
zima lekka
łabędzie nieme
nie odlatują
żurawie
nielicznie
klangorem
gdzież zima
a tu proszę
napadało
wczoraj
kalendarzowa
jakby
zmówili się
z sobą
jutro gwiazdka
wszystkim
wesołych świąt
życzę
365 dni
takich
o sobie
nie zapominajmy