W kałużach przeglądają się gwiazdy
bliżej rzeki z lekkością muślinu
- mgła.
Pragnę chwycić, okruch światła,
nikły promyk księżycowego odbicia.
Przez moment błysnął
w krainie mroku tajemnicą.
Boję się
coraz ciemniejszego nieba,
i smutku który jest we mnie.
Stara wyblakła fotografia,
nie widać
że oczy miałaś zielone.
Na jedwabną nić
nawlekam wspomnienia.
Słowa zbędne,
ciągle żyjesz w mej pamięci
mamo.
Odeszłaś w lipcowy wieczór,
w czas wielkiej powodzi.
Lipy zmęczone
westchnęły,
kiedy ostatnim oddechem
pożegnałaś życie.
Czy ślepota,
pozwoliła Ci dostrzec światło.
A może na rajskim progu
odzyskałaś wzrok.
Już widziałaś
---------------wiedziałaś.
Pośród starych wierszy i czarno-białych zdjęć,
odnalazłam pamieć.
Do tej pory byłeś złą emocją,
zresetowanym dyskiem.
...mogę mówić.
Jak mi ciebie (?) brakuje.
Jestem jak drzewo które zapomniało,
że kiedyś miało liście.
Czas piętno wypalił.
...za późno.
Coś się zmieniło, złamałam pieczęcie.
Przed uwięzieniem w kamiennym świecie
nie zdążyłeś powiedzieć - przepraszam
Taniec na linie
/stygnąca herbata zrobiona dla nikogo/
i oszlifowane bólem serce.
Została szara pustka i mrok pełen przemilczeń.
Za oknem i we mnie.
Żałosny klangor żurawi na odlocie.
Niewesołe myśli
o przemarzniętych dłoniach,
o moim końcu świata
...o drzewach,
wyciągających nagie konary do nieba.
Bezlistna modlitwa,
prosząca o odrobinę ciepła.