Resztki dnia pukają do okien.
Spóźnione.
Nieleczona depresja -
punktualnie.
Winyl łka bluesem,
w duecie ze mną.
Samotność chodzi boso
po ostrych kamieniach.
Żałosny klangor się niesie.
Spływa z deszczem
myśl zapisana jesienią.
Ogarnięta lękiem
nie mam ochoty na jutro.