Zrodzona z wnętrza wnętrz
z woli wolnej bez granic
zamieszkała w nieskończonej przestrzeni
co materię gęstą ma za nic
z ciemności wyrwana by móc
rozjaśnić każdą z tych dróg
przez którą brnę bezpowrotnie
nie szczędząc obolałych nóg
rozmyślnie oddana cząstka
i taka niby drobnostka
czułości bezkresny horyzont
lotna cicho wysłana w tę przestrzeń
którą nazywam gają w wibracji
jej i graniu atomy rozbrzmiewają
krzesiwo ogromną ma moc
posłużysz się umiejętnie
rozświetlisz każdą złą noc
z ognia wystrzeli żywego
rozbłyśnie na ciemnej poświacie
wypali troski i żale
bule dnia codziennego
czasami sparzy do kości , piecze okrutny los
lecz nie ma bólu bez miłości podpowie
wewnętrzny pełen troski głos
i goły stoję w niemocy , ta nuta bycia tak zbrzydła
od wiatru pyłu żalu okrywają mnie
rozpostarte ciepłe skrzydła
święci garnków nie lepią wszyscy bywają grzeszni
czas wyznacza rytm serca , bicia
każdy ma ją w swym wnętrzu
dotknięty przez palec Boga tą świętą
iskrę życia