Odjazd
Wycieram rower z kurzu
biorę i jadę w cholerę
tam gdzie mnie oczy poniosą
tym moim starym rowerem
Że poda na me czoło
niech twarz jesień przemyje
liście śliskie na szosie
ale się nie zabiję
Koła ponoszą żwawo
czas płynie w innym rytmie
oddechu mego ciała
kałuże mijam sprytnie
Nocna ta eskapada
latarnie mijam drzewa
daleko, to nie dzisiaj
rano do pracy trzeba
l
Lampka migocze przednia
takie me są odjazdy
rozświetla moją drogę
tak jak na niebie gwiazdy
Ster trzymam stali uzdę
jak bym dosiadał konia
kręcą się dwa pedały
chyba zagłosuję na Biedronia
Ostatni taki wypad
od deszczu nie urosnę
ale niech rośnie dusza
wystawię go na wiosnę
Komentarze 6
to jak piękna piosenka poetycka na jesienne wieczory
Pozdrawiam Macieju wieczorową porą .
Zdrowo pedałuj Marmurze. Pozdrawiam serdecznie.
Sie wie . Pozdrawiam Kazimierzu
Sport to zdrowie i dobry humor. Pozdrawiam serdecznie.
Dzięki Oskarze