Pod powiekami zamkniętych szeroko oczu
mam swój świat niedostępny dla ciebie,
prowadzę tam moje życie nocne
i we własnym poruszam się niebie.
Wiesz, że jestem nieco dziwna
- odkryłam to niedawno...
Wbrew rozsądkowi naiwna,
gotowa wejść w każde bagno.
Odkładam sprawy na jutro
miast zająć się nimi teraz,
a jutro- wiadomo- futro...
z pragnienia ciebie umieram...
Może mówię bez składu,
słowa składam bez ładu,
ale kaprys mam dzisiaj taki:
ze snów odczytywać znaki
i nie twierdzę, że
to udaje mi się,
chociaż nie jest tak źle...
ble ble ble- ble ble ble ;)
Czytając życie uważnie nie zaszłabym dalej niż jestem...
I nie ma to znaczenia czy wodzę palcami po każdej jego literce,
Czy przerzucam kartki bez zrozumienia i zatrzymywania się na szczegółach,
bo i tak dojdę do końca, który może będzie następnym początkiem,
a może ostatecznym spełnieniem, prawdziwym oświeceniem...
i na dodatek sposób w jaki je czytam został już dawno mi nadany,
wybrany może przez kogoś kto mnie kocha,
a może wręcz nienawidzi
i może tym kimś jestem poprzednia ja ?
Wszystkie karty więc trzymam w swojej dłoni ?
I może to rozdanie będzie lepsze niż ostatnio,
a może po prostu takie samo
i znowu przeżyję moje życie, tylko z szansą na pełniejsze jego zrozumienie...
lecz czy to zrozumienie jest mi do czegoś potrzebne ?
I czy w ogóle chcę zrozumieć je do końca ?
Gdy będę już to wiedziała dotknę wreszcie CIEBIE...
Myśl mnie na swej drodze
nieskomplikowanie
Bierz w dłonie mą twarz
na powitanie
Pocałuj mnie czule
na pożegnanie.
Nad ranem przychodzą
do mnie Słowa,
ale nie chce mi się wstać
by złapać je
w sidła kartek
i ulatują wraz z otwarciem okna.
Krzyżując palce przyrzekam,
że nie będę już tak leniwa...
Dziel się radością jak opłatkiem,
Bóg tak podzielił nam Duszę.
Teraz, gdy spotkasz kogoś podobnego
Wiedz, że jest z kawałka
Tobie bliskiego.