Każdy nowy krok to nowy początek
każda nowa łza to nowe cierpienie
gdy świt wita
nadzieja się zbliża
wolnym krokiem
na przód goni
za marzeniami pędzi
kiedy ciemna chmura
na szczyty się wzbija
ogrom nieszczęść
nad głową wiruje
wylewa wodę smutku
niewinna istota
do świata prawdy powraca
gdzie uśmiech mało znajomy
bardziej nienawiść
przyjaciółką każdego
kiedy dobroć doły kopie
pod tym co złe
pod tym co niedobre
nastaje szarość ciemność cisza
tylko echo słychać z dala
echo które coraz bardziej się oddala.
Ciesz się każdym dniem
bo nie wiadomo
kiedy twoje słońce zgaśnie
a serce przestanie bić.
Gdy spotkałem cię raz pierwszy
wiatr melodie grał
drzewa cichutko nuciły nieznaną balladę
Gdy spotkałem cię raz drugi
powietrze pachniało wiosną
trawa zieleni nabierała
gromada ptaków gniazda budowała
Gdy ujrzałem cię raz trzeci
ziemia białym puchem przykryta była
czuć było zimną woń
unoszącą się wokół nas
delikatnie pieszczącą po twarzy
swym chłodnym dotykiem
Widząc cię raz ostatni
utonąłem w oczach twych
usłyszałem jak serce twe mocno bije
na ustach mych poczułem
twój mroźny oddech
Gdy tylko otwieram ślepia
i myśli me toną w zamyśleniu o tobie
usta zimne fioletowe drżą
pragną napić się
z kielicha miłośći.
Siła ukradła wiarę myśli
rozumu żar już dawno ostygł
niczym wosk świecy nadziei
Wiary smak zastąpiło kwaśne zwątpienie
serce dawno przepełnione miłością
zakrzepło jak krew w żyłach
Z oczu łza czysta wypłynąć nie chce
tylko plastikowa kropla wody
bez znaczenia spływająca
po twarzy dawnego życia
gdzie kolory na szczycie góry
co dzień malowały pejzaż życia
gdzie uśmiech panem dnia
smutek poddanym każdego człowieka.