Jak dziękować za Twe łaski Boże

Nie potrafię napisać powiedzieć
I nie umiem wymówić, wygłosić
Ani myślą nie zdołam ogarnąć,
A w umyśle swoim tak się wznosić.

Aby pojąć co dałeś mi Boże
Co Twa miłość sprawiła w mej duszy.
Więc me serce z bezradności cierpi,
Tak by chciało cały świat poruszyć.

Tak by chciało to wszystko wyśpiewać,
Jakie dary od Ciebie dostałam.
Lecz jak Panie uczynić to mogę,
Skoro każda myśl moja zbyt mała.

Skoro słowo każde zbyt ubogie,
By za wszystko podziękować, Boże
Więc w mym wstydzie niemożności klęknę
I w ofierze moje serce złożę.


Boże miłość

Szczęście cóż to jest, pewnie zapytasz
To jest bardzo tajemnicze słowo.
Gdyż dla każdego ma inny barwę,
Inne znaczenie, inną wymowę.

Bo każdy pojmuje je inaczej
Gdyż każdy zna inne, jego imię
Dla jednego jest ono majątkiem
Dla drugiego sławą co nie minie.

Bo każdy szuka szczęścia inaczej,
Choć i tak wszystko kiedyś przeminie.
Choćby było radością i śpiewem,
Co wśród zabaw kąpało się w winie.

Gdyż wszystkie szczęścia ludzkie odchodzą
I zostawiają w smutku człowieka
Ja swoje szczęście znalazłam w Boga
W Miłości która wciąż na nas czeka.


Modlitwa dziękczynna

Tak niewiele sercu memu trzeba
By znów śpiewać i hymny i pieśni.
By znów radość biła z moich wierszy
By szczęśliwe słowa niosły wieści.

Tak niewiele by pokazać światu,
Co Twa miłość może w ludziach zdziałać.
W tych co trwają w miłości przy Tobie
Co oddali wszystko, tak od zaraz.

Boś Ty Ojcem najlepszym, jedynym
Bo Ty kochasz najmocniej, najszczerzej.
Więc ten wiersz dziękczynną Tobie pieśnią
Za Twe łaski więc miłości pełen.

Boża mądrość

Bóg przez życie nas ciągle prowadzi
Choć nie wiemy że to Jego mądrość.
I dziwimy się, nawet gniewamy
Że nam daje wciąż nową odmienność.

My coś chcemy, do czegoś dążymy
On kieruje, poprawia, nawraca.
Choć od nowa ciągle próbujemy,
Lecz to Jego widoczna jest praca.

Często gniewem na to odpowiemy
Czasem płaczem gdy coś się nie uda.
Lecz nie wiemy że tak być powinno,
Że pragnienia nasze, to jest złuda.

Bo na Stwórcę patrzeć tylko trzeba,
I ku Niebu tylko iść należy
Bo cóż ludzie, oni są tak zmienni
Tylko w mądrość Boga trzeba wierzyć.

Prowadź nas Duchu Święty

Duchu Święty Ty Jesteś tym Światłem
Którego pełna człowiecza dusza.
To Ty mi mówisz gdy idę nocą,
Jak drogę wybrać, dokąd mam ruszać

Ty jesteś ze mną zawsze i wszędzie,
Ty mnie wciąż wspierasz, gdy serce boli
To Ty mi mówisz jak pisać wiersza
Czy mam się spieszy, czy iść powoli.

Ty nas jak ojciec prowadzisz w życiu
I zawsze mówisz, lecz czy słuchamy
Bo szepczesz cicho do każdej duszy
Lecz my Słów Twoich nie dostrzegamy.

Lecz kto Ciebie posłuchać chce Duchu
Kto wśród krzyków wyłowi Twe słowa
Tylko serce, co miłości szuka
Tylko dusza co na wiarę gotowa.


Modlitwy wieczorne

W modlitwie mojej nisko się pochylę
Szepcząc ją sercem ku Niebu ją wzniosę,
By uleciała ponad krańce ziemi
Ku Twej Jasności myślą ją uniosę.

Bo myśli moje skrzydlate i jasne,
Więc nich wzlatują, niech wznoszą się stale.
Żeby modlitwę do Nieba zaniosły,
A może jeszcze, aż do stóp Twych dalej.

Więc niechaj niosą ją myśli skrzydlate,
Więc niechaj płyną w niebotycznym locie
I nich przeniosą modły me nad światem,
Co z bólu płyną i w serca tęsknocie.

Bo tylko Tobie, Boże Jasny, Wielki
Serce me miłość śle na myśli skrzydłach
I chociaż jestem pyłkiem tak niewielkim
To moja miłość do Ciebie jest wielka.

Błogosław duszo moja Panu

Błogosław duszo moja Panu
Zaśpiewaj Bogu pieśń miłości.
Bo On dobrem w mym życiu wszelakim,
On mnie wspiera, pomaga w słabości.

On mnie budzi z snu nocy co rano
Życia chleb mi podaje zwyczajny.
On mnie strzeże, gdy zło mi zagraża,
On mnie broni i leczy i karmi.

Wszystkie grzechy zmazuje z mej duszy
Cień minionych lat rozświetla w oku.
I nie płaczę już nocą samotnie
Błogosław duszo mojemu Bogu.

Inspiracją do powstania tego wiersza był Psalm 103

Rozłożyłeś Jezu ręce na krzyżu

Rozłożyłeś swe ręce na krzyżu
I z wysoka tak patrzysz na pola.
Wiosną widzisz jak wracają ptaki,
A jesienią jak wiatr, po nich hula.

Jak gospodarz z zatroskaną twarzą
W swoim trudzie nad ziemią się schyla.
Jak skowronek ścieli swoje gniazdo,
I jak słońce z chmury się wychyla.

Widzisz wszystko Bożymi oczami
Wszystko czuje Twoje Boże serce.
Bo tu Jesteś wśród tych pól wciąż z nami,
Bo to dla nas przybili Twe ręce.

Smutny Jezus

Smutny Jezus w przydrożnej kapliczce
Siedzi cierpiąc w ciernistej koronie
I na świat ten patrzy łzawym okiem,
I wciąż czeka na twe dobre dłonie.

Patrzy ciągle na idących drogą
Jakiś starzec czapkę z głowy zsunie.
Lub kobieta spracowaną ręką,
Kwiaty da Mu by stały w wazonie.

Lecz nie kwiatów, nie ukłonów czeka
Czeka ręki co w bólu uniesie,
Która otrze poranione czoło,
Serca które współczucie przyniesie.

I tak siedzi od lat nie wiem ilu
I wciąż patrzy na życie człowiecze.
Czy ktoś zdejmie mu z cierni koronę,
Która krwawym potem wiecznie ciecze.

Przydrożny krzyż

Za lasem tam gdzie drogi się schodzą
Stary krzyż rozłożył swe ramiona,
I na ziemię Jezus z niego patrzy
Gdy w swym bólu na drzewie tym kona.

Patrzy ciągle na las ten zielony,
I na chude kartofli poletko.
I na zboże co w maki się stroi,
On wciąż patrzy, choć cierpieć nielekko.

Kiedyś ludzie ten krzyż postawili
By im drogę pokazywał stale,
Jak nie zbłądzić czy to noc, czy śniegi
Więc im mówił, wciąż mówił wytrwale.

I ci którzy na Niego patrzyli 
Zawsze swoje znajdowali drogi
Bo stał tutaj, aby nie zbłądzili,
Gdy szli w piachu raniącym im nogi.

On latami wskazywał im szlaki
Rękami co przybite z miłości.
Lecz ludzie nie patrzą już na znaki,
Co prowadzą ku Bożej światłości.

Więc posmutniał Jezus na tym krzyżu
I od ran bardziej serce Go boli.
Gdy tak patrzy na dusze człowiecze,
Co zmierzają ku zgubie powoli.

Więc zawołać chce do nich tu z krzyża
I próbuje zatrzymać rękami.
Lecz nikt teraz na krzyż już nie patrzy,
Bo świat chodzi własnymi drogami.



Wszystko jest darem Boga

Późny wieczór w oknach światła gasną
Ludzie pracę skończyli, naukę
Niebo swoje zapaliło gwiazdy,
By rozświetlić w sercach ludzkich smutek.

Każdy myśli jak mu dzień ten minął,
Ile było trudu, jaka praca.
Lecz czy ktoś na niebo patrzy jasne?
Ktoś na Boga swoje oczy zwraca?

A czy są gdzieś rzeczy bardziej ważne
Niż spojrzenie na Niebo, na Boga
Przecież wszystko tutaj tak nieważne,
Tylko Bóg ci szczęścia w życiu doda.

Przecież wszystko co masz, to od Niego
Przecież wszystko czym jesteś nie twoje.
Więc rozejrzyj się teraz dokoła,
No i przetrzyj wreszcie oczy swoje.

Cały świat niech wielbi Stwórcę

Gwiazdy jasne złote ślady Boga
Wśród ciemnego nieba rozłożone
Czy wy wiecie kto jest waszym Panem
Czyją ręką jesteście stworzone?

Kwiaty polne w kolorach tysiącu
Czy wy wiecie kto wam barwił szaty?
A wy ptaki wolne i skrzydlate
Czy wy wiecie kto wam znaczył szlaki.

Gdy lecicie w odległe krainy
Poprzez morza i skaliste góry?
A wy wichry co w świecie latacie
I spychacie srebrnopióre chmury?

A mój bracie - czy wiesz kto cię stworzył
Kto cię wyniósł nad wszystko stworzenie
Świat dokoła wie kto jego Bogiem
Więc zanieśmy wszyscy dziękczynienie.

Pozostałeś z nami w Ewangelii

Jezu jak dobrze było gdyś był z nami
Jak wtedy wszystko było proste, jasne
Gdy nam mówiłeś zwykłymi słowami
O rzeczach wielkich i o Bożej Łasce.

Jaki świat wtedy wydawał się prosty.
Jak miłość ludzi szczęśliwa być mogła,
Boś wszystko widział swoimi oczami
A Twoja miłość była tak wymowna.


Wszystko Tobie oddać pragnę Boże

Moje życie pragnę oddać Bogu
W Nim nadzieja moja cała trwa.
I czekanie co Bóg znów mi doda,
Ze swych Łask które są bez dna.

Moje życie oddałam dla Boga
I w miłości tej pragnę wciąż trwać
Bo najprostsza tylko ta jest droga,
Którą On wyznacza mi co dnia.

Więc cóż ludzie, cóż świata powaby,
Które tylko nikłym cieniem są.
Ja wpatrzona jestem w Boże sprawy
Które piękniej i radośniej lśnią.

Świat swą złudą wciąż nęci i woła
Niech wybierze więc go ten kto chce.
Ja dla Boga pragnę życie oddać,
I poświęcić wszystkie siły swe.



Ty nam wciąż dajesz Boże

Ty nam wciąż dajesz, ciągle dajesz Boże
A my bierzemy zachłannymi ręki,
I wciąż wołamy głosy niesytymi
Biorąc nie dając Ci słowa podzięki.

Ty nam wciąż dajesz, obsypujesz w dary
Co z Nieba płyną jak deszcz wiecznej rosy
A my bierzemy bo ciągle nam mało,
W swej zachłanności nieprzepastnej nocy.

Ty nam wciąż dajesz Panie nasz i Ojcze
My jak te dzieci co zawsze im mało.
Lecz nie powiemy - dziękuję Ci Boże
Za wszystko co nam Serce Twoje dało.

Wszystko jest Twoje Boże

Wszystkie myśli moje zabierz Boże
One całe należą się Tobie.
Bo cóż świat mi, on jest tylko drogą
A Tyś celem, który widzę w Tobie.

Świat to tylko kolorowa bańka
Która oczy przyciąga i mami.
Lecz nie daje nic, bo w środku pusta,
A Tyś wszystkim, Tyś potęgi ramię.

Więc co wybrać czy złudę, czy prawdę
Komu wierzyć czy sercu, czy oku.
Jednak wybór co ciebie należy,
Ja wybrałam zawierzyłam Bogu.


Czuwasz nad nami Boże

Czuwasz w nocy nad naszymi snami
Mówisz chmurom by przysłonić księżyc
I po niebie co gwiazd mieszkańcami,
Wodzisz okiem co miłości pełne.

Patrzysz w każde serce ludzkie śpiące
Słuchasz snów czy smutne, czy wesołe.
Widzisz uśmiech, to znów łzy płynące
Gdy tak patrzysz na swój świat wokoło.

I wraz z każdym cieszysz się, lub smucisz
Czasem bawisz gdy noc jest wesoła,
Wszędzie jesteś także w sercu moim
W każdej duszy co miłości woła.

Wszystko czujesz Bożym Sercem swoim,
Wszystko widzisz miłości oczami.
Bo wciąż jesteś z nami każdej nocy
Co po niebie wędruje z gwiazdami.

Dziękuję za Twe dary Boże

Rano słońce za oknem już wstało.
Patrzysz, nowa pewnie czeka praca
Lecz ten dzień ty od Boga dostałeś
Czy to widzisz, ku Niemu myśl zwracasz?

Idziesz prosto, lecz nie twoje są kroki,
Piszę wiersze, lecz On je dyktuje
Myślisz, patrzysz i wciąż rozumujesz
Bo to wszystko ci Bóg wciąż daruje.

Ty w swej pysze sobie składasz dzięki,
Nowym swym sukcesem uniesiony.
Lecz nie widzisz z czyjej to są ręki
Wszystkie dary tobie przydzielone.

Bóg wszystko nam daje

Czemu myśli błądzicie po świecie
Czemu tu, lub tam znowu biegacie
Przecież wszystko w swym Bogu znajdziecie
Co wam trzeba i czego szukacie.

Lecz me myśli znowu nieposłuszne,
Ciągle jeszcze w tłumy umykają.
I szukają szczęścia znów po świecie
Lecz nie znajdą, za złudą biegają.

I wiem jedno, że wrócą skruszone
Nie znajdując tego co szukały.
I upadną w pokorze przed Tobą
Długo będą w Niebo spoglądały.

Bo świat pusty, tylko złudę niesie
Która znika jak  rosa po nocy.
A Bóg wszystko, cały świat nam daje
Więc Go kochać trzeba z całej mocy.




Przydrożny krzyż

Za lasem tam gdzie drogi się schodzą
Stary krzyż rozłożył swe ramiona
I na ziemię Jezus z niego patrzy,
Gdy w swym bólu na drzewie tym kona.

Patrzy ciągle na las ten zielony
I na chude kartofli poletko,
I na zboże co w makach tak piękne,
Patrzy Jezus, choć cierpieć nielekko.

Kiedyś ludzie ten krzyż postawili
By im drogę pokazywał stale,
Jak nie zbłądzić czy to noc, czy śniegi,
Więc on mówił, wciąż mówił wytrwale.

I latami wskazywał im drogę
Tam przybity do krzyża, rękami.
Lecz nikt dziś już na krzyż ten nie patrzy,
Bo świat chodzi innymi drogami.