Modlitewne błagania

Tyle modlitw wyszeptały usta,
Myśli tyle przemknęło przez głowę.
To nadzieja, to niewiara pusta
Wszystko razem połączone w sobie.

Czy usłyszysz me błagania w Niebie
Czy me prośby dla Ciebie dość ważne
Przecież tylu ludzi prosi Ciebie
Może sprawy moje, niepoważne

To niewiara, to nadzieja w sercu
Pytań sobie zadaje tysiące
Lecz ja wiem, Ty mnie Boże wysłuchasz
Bo Twe serce miłością gorące.

Przed Tobą klęczę Boże

Przed Tobą klęczę Boże mój i Panie
I błagam Ciebie o Twe zmiłowanie.
Moje modlitwy wysyłam bez końca,
Prosząc Twą dobroć co nieustająca.

Modlę się nocą, modlę prze dzień cały,
Błagając Ciebie o zwyczajne sprawy,
O to by Wielkość Twojego Oblicza
Którego dobroć serce już nie zlicza,

Jeszcze raz ku mnie skłoniło swe oczy
Bo wzywam Boże znów, Twojej pomocy.
Bo noce całe myśl moja zajmuje
Niech się nade mną Twa dobroć zmiłuje.

Wielbię Cię Boże

Czemu słów nie starcza w sercu w myśli
Czemu z pośród tylu w świecie dźwięków,
Ja, nie mogę znaleźć w swym umyśle
Tej jednej nuty tak pełnej wydźwięku.

Jednego słowa co by swoim brzmieniem,
Umiało całą miłość mą wysłowić
I by wyśpiewać serce potrafiło,
Całe uczucie zgromadzone w sobie.

Bo chociaż szukam ciągle i mozolnie
I chociaż myślą wybiegam daleko,
To słów tych nigdzie odnaleźć nie mogę,
Ani też nuty co brzmiała by lekko.

Bo słów tych nie ma a dźwięków nie stworzę
By moją miłość rozgłosić z wysoka.
Więc tylko pokłon złożę Tobie Boże
I powiem cicho - ja Ojcze Cię kocham.





Dziękuję Ci za wszystko Boże

Nie potrafię napisać, powiedzieć
I nie umiem wymówić, wygłosić
Ani myślą nie zdołam ogarnąć,
A w umyśle swoim tak się wznosić.

Aby pojąć co dałeś mi Boże
Co Twa miłość sprawiła w mej duszy
Więc me serce z bezradności cierpi,
Tak by chciało cały świat poruszyć.

Tak by chciało to wszystko wyśpiewać,
Jakie dary od Ciebie dostałam
Lecz jak Panie uczynić to mogę
Skoro każda myśl moja zbyt mała.

Skoro każde słowo zbyt ubogie
By za wszystko podziękować, Boże
Więc w mym wstydzie niemożności klęknę
I w ofierze - moje serce złożę.











Bóg moją miłością

Jakie to szczęście znaleźć Ciebie Panie
Ile radości miłość Twa rozdaje,
Jakie w mym sercu uniesienia mnożę
Gdy wierzę w Ciebie, wierzę w Ciebie Boże.
Jak jasno widzę przyszłość swą przed sobą
I jak odważnie stąpam życia drogą
I jak z radością witam każdy ranek,
By dzień znów zacząć z Tobą moim Panem.
Gdyż szczęście widzę już wszędzie przed sobą
Bo w wierze mojej Boże jestem z Tobą.

Boże stwórco świata

Gwiazdy jasne, złote ślady Boga
Wśród ciemnego nieba rozłożone,
Czy wy wiecie kto jest waszym Panem
Czyją ręka jesteście stworzone?

Kwiat polne, piękne i pachnące,
Czy wy wiecie, kto wam barwił szaty
A wy ptaki wolne i skrzydlate
Czy wy wiecie, kto wam znaczył szlaki?

Gdy lecicie w odległe krainy,
Poprzez morza i skaliste góry.
A wy wiatry co w świecie latacie
I spychacie w śród błękitów chmury?

One znają swego Stwórce Boga
Lecz gdy spytam bracie mój człowiecze
Kto cię wyniósł nad wszystko tak w świecie?
Nic nie słyszę w odgłosach od ludzi

Nic nie słyszę, nikt nie odpowiada
Nikt nie mówi i milczą też serca
Bo świat cały wie kto jego Bogiem
Lecz człowiek się Stwórcy nie odwdzięcza.
























Tylko człowiek bogu nie odwdzięcza.

W skupieniu wielkim

W skupieniu wielkim myśli swe układam,
Serce skłaniając w głębokiej pokorze.
Słów ciągle szukam, lecz znaleźć nie mogę,
Jak więc za wszystko Ci dziękować Boże.

Jak wypowiedzieć to co serce czuje
I to co dusza moja chce wyśpiewać
Jak to przekazać skoro słów zbyt mało
Może po słowa trzeba iść do Nieba

Może słów szukać w gwiazdach albo w słońcu,
Żeby powiedzieć to wszystko co czuję
Skoro słów znaleźć na ziemi nie mogę
Niechaj modlitwa z wszechświatem dziękuję.

Jak dobrze być z Tobą Boże

Jak dobrze być tylko z Tobą, Boże
Jak dobrze w tej ciszy co, wieczorem.
Gdy jesteś ze mną tylko Ty, Ojcze
I ta lampa jasna tu, na stole.

Wszystkie myśli mogę oddać Tobie
Nikt mi wtedy już ich nie zabiera,
Wiec w modlitwie wysoko je wzniosę,
Niech nad chmury myśl moja dociera.

Cichuteńko tam, sobie przysiądzie
I nieśmiało będzie spoglądała.
I to będzie największym jej szczęściem,
Obym w myślach - wiecznie z Tobą trwała.

Niech serce śpiewa

Dajcie muzy mi wszystkie talenty
Śpiewność głosu i poezję ducha.
Dajcie dźwięki co w tonie zaklęte
I najczulszą czułość serca, ucha.

Dajcie śpiewność co brzmiała o świcie,
I przy słońca wieczornym zachodzie.
Abym mogła to wszystko powiedzieć
Co się w sercu moim dzieje, co dzień.

Gdy się modlę do Ciebie, mój Boże,
Gdy ku Niebu wznoszę moją duszę.
Bo zwyczajnie powiedzieć nie umiem
Więc wyśpiewać wierszami to muszę.

Jesteś ze mną Boże

Jesteś ze mną Boże, mój i Ojcze
W każdej chwili najzwyklejszej dnia,
Gdy w wieczornej ciszy czytam książkę,
Gdy z modlitwą gubię się w mych snach.

Jesteś w mojej pracy i w rozmowie,
Szuka Ciebie każda moja myśl.
W rozmyślaniach co błądzą po głowie
I w marzeniach, w które chcę znów iść.

Dawid Motyka - krach, - nim urośnie

percepcja stworzonego archaizmu głupiego chłopięcego pobrzasku
błahego arbitrażu z wyciągniętego w śmieciarzu i ołówiarzu
grabiersko podsycanych treści w abstynencji od nie wieści
w Holenderskich spichlerzy rusałki zapalczywi i mściwi krnąbrni zawsze mdlili crwawo mrawi ckliwi
 
krechem i ołówem nawoskowanym bumem z buchem brzuchem
swawolnie z widniejącym wachlarzykom płonącym
rajskim cudem dziś wiodącym
 
krzesz, i wykrzesz na wstecz i wskrośnie
durnowatym patrzaniem zaraz dziś zarośnie w sośnie
w dziczy znośnie | . niech cię nie zwiedzie, boś ty tyle rdzenny oponent
 
chlap Filipie, chlapie bliźnie,
kudłatym watom za co cwanym ratom błyśnie
 
aż drzewo za żywym słowem staje się wdawaniem
boś ty rwaniem spadającym w kramie za co wydawaniem
 
teraz "martwi" - zawsze mili, - obyś się spełnił

Modlitwa wieczorna

Jak dobrze być tylko z Tobą, Boże
Jak dobrze w tej ciszy co, wieczorem.
Gdy jesteś ze mną tylko Ty, Ojcze
I ta lampa jasna tu, na stole.

Wszystkie myśli mogę oddać Tobie
Nikt mi wtedy już ich nie zabiera,
Więc w modlitwie wysoko je wzniosę,
Niech nad chmury myśl moja dociera.

Cichuteńko tam w Niebie przysiądzie
I nieśmiało będzie spoglądała.
I to będzie największym jej szczęściem,
Obym w myślach - wiecznie z Tobą trwała.

Boże mój Stwórco

Schylasz się Boże nad każdą duszą
I smutek łzawy jej ścierasz z powiek,
I myślisz sobie - czemu wciąż płaczą
Skoro oparcie i moc mają w Tobie.

I patrzysz ciągle od lat tysięcy
Na nieuczone człowiecze życie,
Bo wciąż padamy błądząc bez końca
Gdyż nie umiemy pojąc tu bycia.

Lecz Ty nam rękę podajesz, Boże
Gdy się  w ciemności grzesznej błąkamy,
Lecz, choć błądzimy to widząc Ciebie
Do Twej światłości Boże zmierzamy.

Modlitwa moja

W modlitwie mojej nisko się pochylę,
Szepcząc ją sercem ku Niebu ją wzniosę
By uleciała ponad krańce ziemi,
Ku Twej Jasności myślą ją uniosę.

Bo myśli moje skrzydlate i jasne,
Więc niech wzlatują, niech wznoszą się stale.
Żeby modlitwę do Nieba zaniosły,
A może jeszcze, aż do stóp Twych dalej.

Wiec niechaj niosą ją myśli skrzydlate,
Więc niechaj płyną w niebotycznym locie
I niech przenoszą modły me nad światem,
Co z bólu płyną i w serca tęsknocie.

Bo tylko Tobie, Boże Jasny, Wielki
Serce me miłość śle na myśli skrzydłach
I chociaż jestem pyłkiem, tak niewielkim
To moja miłość do Ciebie jest wielka.

Jak dobrze że jesteś ze mną Boże

Ja wiem, że jesteś wciąż przy mnie, Boże
Wiem, że nie jestem w swym życiu sama.
Więc nie boję się pustych pokoi
I wieczorów co trwają do rana.

Już nie czekam na telefon, co milczy
I na listy, których nikt nie pisze.
Jesteś ze mną zawsze, ja wiem o tym.
Głoś Twój słyszę, wciąż słyszę Go w ciszy.

Jesteś gdy zasypiam, jesteś rano,
Ciebie witam myślą moją pierwszą
W każdy ranek, a żegnam w dobranoc.
Jesteś kiedy piszę długo nocą

I nie patrzę już w okno z tęsknotą
I nie biegnę do drzwi, choć ktoś dzwoni.
Już nie jestem, już nie jestem sama,
Bo mam Ciebie Boże w sercu moim.

Dajcie mi ptaków głosy

Dajcie mi ptaków wszystkie śpiewy, głosy
Powiewy wiatru co ciche i rzewne
I dajcie echo co brzmiące odgłosem
I morza szumy co w falach wylewne.

I drzew szelesty i deszczu padanie,
Cichy głos dziecka, gdy "mamo" zawoła.
I wody w górskich strumieniach spadanie
I szepty lasu gdy w zieloność woła.

I dajcie ciszę co taka wymowna
I myśli lekkość co daleko zmierza
I bicie serca gdy gorąco kocha
I w swoim szczęściu czasu nie odmierza.

Dajcie mi dźwięki co w świecie najczystsze,
Z nich to najczulsze słowa me ułożę,
Żeby powiedzieć albo szepnąć tylko
Ja kocham Ciebie, kocham Ciebie Boże.

Czemu słów nie starcza

Czemu słów nie starcza w sercu, w myśli
Czemu z pośród tylu w świecie dźwięków,
Ja, nie mogę znaleźć w swym umyśle
Tej jednej nuty tak pełnej wydźwięku.

Jednego słowa co by swoim brzmieniem,
Umiało całą miłość mą wysłowić.
I by wyśpiewać serce potrafiło,
Całe uczucie zgromadzone w sobie.

Bo chociaż szukam ciągle i mozolnie
I chociaż myślą wybiegam daleko,
To słów tych nigdzie odnaleźć nie mogę,
Ani też nuty co brzmiała by lekko.

Bo słów tych nie ma a dźwięków nie stworzę
By moją miłość rozgłosić z wysoka.
Więc tylko pokłon złożę Tobie, Boże
I powiem cicho - ja Ojcze Cię kocham.

Modlitwa o miłość

Jestem pusta bez Twojej miłości
I bezsilna jestem bez Twej mocy.
Błądzę w ciemnościach bez światła Twego
I nic nie znaczę bez Twej pomocy.

Bez Ciebie Boże jestem liść ulotny,
Którym wiatr tylko przeznaczenia miota.
Bo sama jestem, mój duch też samotny,
Wciąż się w bezsile ze słabością splata.

Bo czymże jestem gdy nie jestem z Tobą,
Kiedy nie wzywam Twojego imienia.
Już tylko pustka płynie w moich żyłach,
Gdyż nic nie czuję prócz bólu zwątpienia.

Więc spojrzyj Boże na moje niebycie
I wejrzyj Panie na moje cierpienie.
I daj mi siłę co będzie mym życiem
I daj mi miłość - co będzie istnieniem.

Modlitewne rozmyślania

Boże jak dobrze być znów z Tobą
Gdy myśli moje są tam, w Niebie,
A ziemia którą mam pod sobą,
Staje się mglistym śladem siebie.

I wszystko wtedy jest nieważne,
A każda sprawa nieciekawa.
Gdy mknę z modlitwą mijam gwiazdy,
Co światłem wielbią Twoje prawa.

Więc cicho stąpam po tym świecie
I szeptem mówię pośród ludzi,
Bo w Niebo tylko patrzeć pragnę,
Gdy na modlitwę noc mnie budzi.

Boże mój wielki

Schylasz się Boże nad każdą duszą
I smutek łzawy jej ścierasz z powiek,
I myślisz sobie - czemu znów płaczą
Skoro oparcie wciąż mają w Tobie.

I patrzysz ciągle od lat tysięcy
Na nieuczone człowiecze życie,
Bo wciąż padamy, błądząc bez końca
Gdyż nie umiemy pojąć tu bycia.

Lecz ty wciąż rękę podajesz Boże
Gdy się w ciemności grzesznej błąkamy,
I choć błądzimy, to widząc Ciebie
Drogą do światła Twego zmierzamy.