Tylko w ciszy odnaleźć Go można
Gdy bunt wszelki i walka ustanie,
Kiedy padniesz od zmagania z sobą,
Kiedy zwiesisz wojujące ramię.
Gdy sił braknie ci do dalszej walki,
Gdy nie będziesz w stanie ruszyć mieczem,
Gdy ci wszystko jedno w życiu będzie,
Gdy w bezsile na świat ten złorzeczysz.
Gdy niczego już nie pragniesz więcej,
Kiedy czekasz z utęsknieniem końca,
Wtedy przyjdzie - cicho, jak świt z rana,
Przyjdzie jasny, jaśniejszy od słońca.
I podźwignie umęczoną duszę
I przygarnie do serca swojego
I niczego już nie będziesz pragnął
Tylko wiecznie, należeć do Niego.
Dziękuję Ci Boże
Za konwalie, że znów je zrywać mogę
Za ptaków poranne budzenie
Za całą tą życia drogę.
Za każdy dzień co na wschodzie wschodzi
I na zachodzie zapada
Za drzewa, że kwitną znów biało
Za smutek, że czasem się wkrada
Za twarze ludzi rozmyte w oddali
Za czas co posrebrza mi włosy
Za wiatr co przycicha na fali
Za dziś co przyszło o świcie
Za wczoraj które już było
Za jutro - co wszystko odmieni
By szczęście się w życiu spełniło.
Dajcie muzy mi wszystkie talenty
Śpiewność głosu i poezję ducha.
Dajcie dźwięki co w tonie zaklęte
I najczulszą czułość serca, ucha.
Dajcie śpiewność co brzmiała o świcie,
I przy słońca wieczornym zachodzie.
Abym mogła to wszystko powiedzieć
Co się w sercu moim dzieje, co dzień.
Gdy się modlę do Ciebie, mój Boże,
Gdy ku Niebu wznoszę moją duszę.
Bo zwyczajnie powiedzieć nie umiiem
Więc wyśpiewać wierszami to muszę.
Spójrzmy na niebo - powie nam o Bogu.
Spójrzmy na morze - szepcze o Nim w szumie.
Spójrzmy na słońce co świeci wysoko
Ono Go wielbi, bo wszystko rozumie.
Chwalą wciąż Stwórcę i zmierzchy i świty,
Morskie głębiny i góry wysokie.
I rwące rzeki i jeziora ciche,
Świat ten nasz cały gdzie nie sięgniesz okiem.
Wszystko wciąż chwali swego Stwórcę, Pana
Wszystko wciąż o Nim ciągle opowiada.
Więc tylko spojrzeć wystarczy wokoło
A już modlitwę - serce nam układa.
Inspiracją do powstania tego wiersza był Psalm 19
Daj mi swą harfę Dawidzie
Chcę zagrać dziś na niej dla Pana,
Chcę dotknąć znów strun jej uśpionych
Rozbudzić i grać aż do rana.
Niech śpiewa twe pieśni jak dawniej,
Gdy tony wznosiła i kładła
Gdy grała złotymi strunami
I serca wzruszała aż do dna.
Podaruj mi, daj ją Dawidzie
Bo zagrać chcę Panu me pieśni,
Bo tyle ich w duszy zebrałam
Że w sercu się już nie pomieści.
Smutny Jezus w przydrożnej kapliczce
Siedzi cierpiąc w ciernistej koronie,
I na świat spogląda łzawym okiem
I wciąż czeka na twe dobre dłonie.
Patrzy ciągle na idących drogą,
Jakiś starzec czapkę z głowy zsunie,
Lub kobieta spracowaną ręką
Kwiaty polne postawi w wazonie.
Lecz nie kwiatów, nie ukłonów czeka,
Czeka ręki co w bólu uniesie,
Która otrze poranione czoło
Serca - które współczucie przyniesie.
I tak siedzi od lat nie wiem ilu
I wciąż patrzy na życie człowiecze
Czy ktoś zdejmie Mu z cierni koronę,
Która krwią w cierpieniu wiecznym ciecze?
I pochylił się od tego smutku
I poczerniał od tego czekania
Bo nikt nie chce ulżyć w Jego bólu,
Bo nie pojął nikt - Jego kochania.
Czemu ból zadajesz ciągle losie
Patrząc czy już w diament się zmieniło,
Serce, które unieść już nie może
Cierpień bo są ponad jego siłą.
Czemu Panie tak mnie ciągle sprawdzasz
Patrząc czy zostanę wciąż przy Tobie
Przecież wiesz jak bardzo kocham Ciebie,
A tu znowu ból co ogniem w sobie.
Wiem że w ogniu trzeba sprawdzać złoto,
Wiem że w bólu narodzi się nowe
I wiem też, że cierpieć jeszcze muszę,
Więc niech boli - serce me gotowe.
Dzisiaj o szóstej kościelne dzwony biją
Budząc w nas życie wiosennym zapałem
Zmartwychwstanie nam obwieszczają
I zwycięstwo nad śmiercią grzechem
W głębokim zachwycie Zbawiciela czcimy
O Boże napełnij nasze serca łaskami
Tobie wszystkie sprawy znoje polecamy
obdarz nas błagam wszelkimi darami
Ku chwale smakowite potrawy spożywamy
Za które dziękujemy Zmartwychwstałemu
Za chleb jako Ciało Chrystusa wieczne
Za Baranka Wielkanocnego i z nim obcowanie
Jajka odradzające żywot symbol płodności
Chrzan z krzepą mięśni z witalnymi siłami
Sól pieprz sedno istnienia i nieśmiertelności
Ser co umacnia przyjaźń ludzi ze zwierzętami
Za wędliny jako swoisty dostatek i majętność
Makowiec baby piaskowe tradycyjne mazurki
Kakaowiec zwijany co z niego tryska doskonałość
Babeczki z czekoladą z brzoskwiniami serniki
Alleluja Alleluja Alleluja Pana Jezusa sławimy
W szczęściu pogodzie ducha i wielkiej radości
O łaskę najlepszego życia pokornie prosimy
W wierze nadziei solidarności zdrowiu i miłości
Życzę Wam Kochani
i Waszym Rodzinom
Zdrowych Świąt Wielkanocnych
pełnych wiary nadziei i miłości
Błogosławieństwa Jezusa Zmartwychwstałego
niech znikną wszystkie troski
a dobro szczęście oceanem płynie
z koszyczka wyskakujących zajączków
smacznego jajeczka
ust słońcem roześmianych
mokrej do cna głowy
zdrowia wigoru pogody
teraz i w przyszłości
Kazimierz Surzyn
W srebrnej rosie
pławi się słońce
którego promienie
rozświetlają zakamarki
po lazurowym niebie
chodzą wielkanocne baranki
gwarząc w bieli czule
Alleluja Alleluja Alleluja
Panu Naszemu Chwała
wiatr kołysze brzozą
i z ptakami wyśpiewują
kunszt wiosny radosnej
z nadzieją na życzliwe jutro
zielona trawa w sadzie
i krokusy co porosły
w koszach na werandzie
szczęściem napawają serce
taki błogi spokój
za szybą panuje
jakby nie było nad głową
wstrętnej korony wirusa
Kazimierz Surzyn
Być Jezusem swoich czasów
w świadomości tak uczciwym
jak sklepowa w mięsnym sklepie
gdy schabowego młotkiem klepie
Drogą kroczyć wciąż pod górę
stopom nie dać nic wytchnienia
by na szczycie zamiast wiary
zaleźć popiół pył z kamienia
Który miał być fundamentem
żeby dom postawić nowy
i zobaczyć za zakrętem
że nie ma miłości mowy
Cierń wbity do krwi uciska
pot zalewa oczu jasność
całe życie się wzbijałem
by jak gwiazda znowu zgasnąć
Pręgi pleców od miłości
która balsamem być miała
na wysokie zmartwień progi
maścią zbolałego ducha ciała
Wiem że tutaj Jezu drogi
życie to jest taka gra
teraz pewnie jesteś Bogiem
lecz na ziemi takiś sam
jak JA
Jestem pusta bez Twojej miłości,
I bezsilna jestem bez Twej mocy.
Błądzę w ciemnościach bez światła Twego,
I nic nie znaczę bez Twej pomocy,
Bez Ciebie Boże jestem liść ulotny,
Którym wiatr tylko przeznaczenia miota.
Bo sama jestem, mój duch też samotny,
Wciąż się w bezsile ze słabością splata.
Bo czymże jestem, gdy nie jestem z Tobą,
Kiedy nie wzywam Twojego imienia.
Już tylko pustka płynie w moich żyłach,
Gdyż nic nie czuję prócz bólu zwątpienia.
Więc spojrzyj Boże na moje niebycie
I spojrzyj Panie na moje cierpienie
I daj mi siłę co będzie mym życiem
I daj mi miłość - co będzie istnieniem.
Jak dziękować za Twe dary, Boże?
Jak wyrazić to wszystko mam wierszem?
Jak o Twoich łaskach opowiedzieć?
Może chmurom dać, niech szemrzą deszczem?
Może słońcu powiedzieć, na niebie?
Może gwiazdom, co błyszczą wśród nocy?
One przecież bliżej Ciebie, Panie
Tak są jasne, tyle mają mocy?
Może kwiatom, by barwą mówiły?
Może wodzie, by szumem szemrała?
Może ciszy, co wśród nocy była?
Lub radości, co głośno się śmiała?
Nie - ja sercem moim to opowiem
I to wplotę w jego ciche bicie
Ono umie wypowiadać miłość
Niech dziękuje - całym moim życiem.
Teraz szczęście motywuje mnie
do znacznie wyższego celu
zdrowie dopisuje rozłożystym dębem
pachnie rumiankiem i wiosny cudem
gołąbeczka uroku nie traci wcale
i kocha nawet bardziej namiętnie
dzieci odwiedzają stare kąty
troszczą się dzwonią nieustannie
jak marzenie śliczna wnuczka
wszystkich uśmiechem rozpieszcza
ogród czaruje przebiśniegiem
i promieniem znacznie cieplejszym
piękno spojrzenia serce przytula
modlę się aby trwała ta sielanka
w szumie traw jasnozielonych
gęsie pióro weny maczam
te wiersze są dla ciebie
i by coś pozostało po mnie
i choć czasem los wybrzydza rani
pokazując diabelskie okropne rogi
dziękuję bardzo Boże za to co mam
chciałbym kiedyś stanąć przed Tobą
i twarzą w twarz złożyć hołd wdzięczności
Kazimierz Surzyn
Osiem zjawisk najpiękniejszych
podarował nam Eden
kobietę stworzoną misternie
pierwszy cud świata
oczy dziecka anielskie
ze spojrzeniem Stwórcy
słońce którego uśmiech
rozwesela nawet ponuraka
gwiazdy afirmujące miłość
srebrem szczęścia otulone
tęczę co paletą barw
glob dotyka czule
zieleń dziewiczą wiosną
i kwietne dywany
Kazimierz Surzyn
Dziękuję Ci Boże, za życie me całe
Co rzeczy tysiące wciąż zmienia.
Za szczęście aż do łez w porannej godzinie
Gdy miłość się matki zaczęła.
I pierwszy krzyk dziecka co głosić chciał światu
Że życie zaczyna swe nowe.
Za troski, cierpienia co dręczą tak serce,
Że srebrem rozświetlił włos głowę.
Za dzień każdy cały od rana do nocy
I wszystkie w dniu każdym godziny.
Za lata i wiosny, jesienie z deszczami
I długie i mroźne w nim zimy.
Dziękuję Ci Boże, choć łez w życiu tyle,
Że trudno policzyć dni jasne.
Za wszystko co dałeś naukę i pracę
Za dzieci te w szkole i własne.
Tak dobrze Panie w Twej ciszy,
Tak bezpieczna jestem w Twym spokoju.
Bo Ty zawsze jesteś przy mnie, Ojcze
W mej radości, w smutku, niepokoju.
Jesteś, kiedy idę pustą drogą
I gdy nie ma przy mnie przyjaciela
Więc nie smucę się już, nie płaczę,
Bo Twa dobroć, Twa miłość mnie wspiera.
Jesteś każdą chwilą przy mnie Boże
Dusza moja Ciebie wiecznie czuje,
Więc bezpiecznie przez świat ten już idę,
Bo Twa Mądrość - moim życiem kieruje.
Czekały na busa
w złotych promieniach
wstającego słońca
matka z córeczką
uśmiechnięte żartowały
jak mówili świadkowie
takie szczęśliwe
dwa serca blisko siebie
i w sekundzie auto
wjechało w ludzi
kierowca pijany
coś z trudem bełkotał
a córka w objęciach matki
obie leżą w mogile
pośród brzóz płaczących
i słuchają ptaków
co im o różnych porach
niebieskie arie śpiewają
miałem piękny sen
dusze mamusi i córuni
Bogu aniołowie zanieśli
Kazimierz Surzyn
Zabierz Pawle mnie w podróż do ludzi
Na Twą misję co tak trudna, daleka
Choć wiatr wieje i słońce twarz pali
Ewangelię nieść do - serca człowieka.
Chcę wraz z Tobą drogi trudne przemierzać
Nie ustawać, wciąż w wędrówce iść dalej
Może serce się czyjeś otworzy?
Może wiara się mocniej rozpali?
Z Tobą pragnę ludziom słowa nieść Pana
Gdzie je głosisz - nadzieja tam wstaje
I się serce najtwardsze otwiera
Chrystus przecież tylko miłość rozdaje.
Proszę Cię Boże modlitwą cichą
Co jak płacz dziecka nieśmiało prosi,
Co jak szept wiatru nieśmiało wzdycha
Bo sercem pragnę modły me wznosić.
Wszystkie me prośby, wszystkie błagania
Tobie chcę Boże zanieść do Nieba
Bo tak miłości dusza ma pragnie
Jak ciało wody, powietrza, chleba.
I choć Cię proszę Ojcze mój Panie
Modlitwą cichą taką jak tchnienie
To wierzę Boże że mnie wysłuchasz
Bo w Tobie - wiara, miłość, nadzieje.
rozczula miłością
poczęcie
nieśmiertelna dusza
miejsce na ziemi
Boży plan
z poezją i prozą
początku oraz końca
i spełnienie
marzenia rodziców
maleńki aniołek
cząstka nieba
na globie
w oczach
szczęście niebieskie
w rączkach stópkach
wszechświat
Kazimierz Surzyn