ROZMOWA

Ktoś mi nie dawno 

wyznał że wierzy

że się modli

ale On nie słucha

tych słów wymówionych.

Jak się modlisz - pytam.

No mówię swoje prośby.

Tylko mówisz i nic więcej.

Tak. Całą litanię próśb

klepię wyuczoną na pamięć.

Klepał ale nie prosił

o wysłuchanie

i spełnienie.

 

Kazimierz Surzyn

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

różaniec i wiara

bezgłośna modlitwa

o wschodzie słońca-

słyszałam prośbę

w jej pacierzu-

by pozwolił spojrzeć

w nowy dzień

bez obaw

i wierzyć że

nie cała umrze

 

czy wymodliła swój happy end-

nigdy nie zapytałam

odeszła cicho tak jak żyła

 

 

Sam na sam

Noc zaczyna mnie prześladować

Próbuje uciec, chcę się schować

Więc zamykam oczy na łóżku

Łzy spływają po łańcuszku, puk puk

Kto tam? Chyba się cofam, po ziemi się miotam

Stukanie do głowy, urazy urządzają łowy

Płacz odejmuje mowy, zbędne są mi te sowy

Co mądre prawią morały, zawsze pomoc sprawiały

Otuchy dawały, kazały być wytrwały, puk puk

Wciąż pukanie słyszę, ledwo dyszę

Chcę tylko cisze, a widzę przeszłości kliszę

Psychiczne nisze, w próżni wiszę

 

Noc atakuje, jestem sam na sam

Umysł panikuje, tyle na nim ran

Obrazy maluje, moje myśli złam

Noc rujnuje, nie chcę być sam na sam...

 

Noc mnie goni, śledzi, coś do głowy bredzi

Stawiam się tej rzezi, uraz w głowie świeży

Taka cena prawdy - świadomość tej larwy

Boli, niby Bóg pomoże, niby to ukoi, zmaże,

Z mojej dłoni wspomnienie o  zbrodni i broni

Prześwietlenie mojej zbroi, aby dostać oświadczenie

Że nie żyje w niej słabe brzemie

To po prostu wiara, miłości miara, przez życie wyśmiana

Ciągłe zadręczenie, widzę Boga - fata morgana

Ciągła ściana, psychiczne zaprzepaszczenie

Smutek i rana - Ona to Zbrodnia, ja jestem Kara

Masz chłopcze temperament, gdy popadasz w lament

Sam na sam ze sobą, zrzucony miłości kamień

Tyś jest kłodą, do rozpoczęcia wolności, poczucia radości zdolności

Boże, w głaz zamień serce, amen

 

 

PAMIĘCI BABUNI

Pewnej nocy nagle,

okryta białą szatą,

nieproszona przez nikogo,

przyszła do naszej

rodziny śmierć.

bez pytania,

bez jednego słowa,

zabrała nam naszą 

ukochaną babunię.

 

Moje źrenice płaczą,

gardło gorycz wypełnia, 

serce pęka z bólu,

żal przenika myśli.

 

Słyszę słowa pocieszenia

z ust bliskich i znajomych

" Przez całe życie,

służyła Bogu i ludziom,

Słynęła z pobożności,

w całej okolicy,

i choć nie będziemy

jej już widzieć,

zapamiętamy naszą Marię,

taką jaka była,

zawsze uśmiechniętą

i rozmodloną."

 

" Rośnij zdrowo" - mawiała

do mnie." Bądź dobry, a dobro

do ciebie wróci pomnożone" -

i tak jest w moim życiu. 

 

Leć, babuniu, leć

ze świata ziemskiego

niesiona na skrzydłach aniołów

do Raju Boskiego,

do niebiańskiej światłości,

na spotkanie z Panem,

z Matką Bożą,

ze wszystkimi Świętymi,

z mężem Janem,

i z synem Józefem.

Leć, babuniu, leć.

 

Kazimierz Surzyn

 

 

 

 

 

 

 

 

CZAS

Życie nasze przeminie

to żadna wielka nowina

skończy się i nie będzie

kolejnego dnia na ziemi

krótkiego życia nie marnujmy

przebaczajmy jak najszybciej

największą miłością kochajmy

o każdej porze czule całujmy

uśmiechajmy się najszczerzej

niczego z żywota nie żałujmy

łapmy z pasją każdy dzień

wiemy - co ma być i tak będzie

bądźmy sobą nie udawajmy 

kogoś innego szkoda czasu

życie jest naszą sagą więc

sprawmy by było cudowne

osiągajmy wymarzony cel

choćby na drodze stawiano

mury nie do przebycia

gonimy za szczęściem

nie uświadamiając sobie

że szczęście właśnie mamy

wszystkie bogactwa świata

nagromadzone i tak stracimy

tam w rajskiej wieczności

z ziemskiego padołu nic

nie będzie potrzebne

uchwyćmy w przemijaniu

to co nieprzemijające

miłość dobro wiarę 

kiedy już czas ziemski

wypełnię chciałbym by 

ktoś powiedział o mnie

odszedł ale jest blisko

 

Kazimierz Surzyn

 

 

 

 

 

ALKOHOLIK TOMASZ

Na spotkaniu grupy terapeutycznej

wyznał -  wódka poprawiała mój

nastrój, dawała odprężenie, radość,

traktowałem ją niemal jak lekarstwo,

a nie żadną truciznę, w kolejnej fazie,

alkohol ośmielał mnie do zachowań

niegodnych człowieka, potem nie 

mogłem wyznaczyć granicy piciu

i odrzuciłem argumenty rodziny,

przyjaciół że jestem chory, piłem

dalej, w upodleniu sięgnąłem dna.

 

Po kilku latach wycieńczony, już

prawie umarły, spotkałem na swojej

drodze Romka -  byłego alkoholika,

co założył Ośrodek Terapii, wziął

mnie na leczenie, miałem szczęście,

wierzę że w nim ujrzałem Jezusa,

który zabrał mnie z drogi i uleczył.

 

Dziś naprawiam wyrządzone krzywdy,

nie wiem, czy wystarczy mi na to życia,

ale się staram, wreszcie żyję godnie,

służę Bogu i pomagam ludziom.

 

( Wydarzenie autentyczne, imiona zmienione)

 

Kazimierz Surzyn 

 

 

 

   

 

 

PASJĄ JEST ŻYĆ

Mimo doświadczeń -

losu co nierzadko

powala z nóg,

przyjmij z pokorą

co daje ci Bóg,

nie bój się, przecież

nie będziesz cierpiał

bardziej niż On, 

na przekór losowi

uśmiechnij się, weź

go za pan brat

i żyj pełnią życia,

bierz wszystko

co, ci tylko daje,

pamiętasz, jakie

jest piękne uczucie,

gdy zwalczysz

nieszczęście -  takie

jak niebo w tęczy

po groźnej burzy,

nie zwlekaj -  weź

wiosnę życia

bujną, zieloną,

z witalnymi siłami,

lato gorącego serca -

płonące miłością,

jesień barwną

purpury -  czułością,

zimę w szalu

zamieci -  zmarszczek,

każda pora życia

jest cudowna

w każdej odnajduj

pasję... i żyj!

 

Kazimierz Surzyn 

 

 

 

 

 

Siła Wyższa

Rozmawiałeś kiedyś

kilka godzin

z samobójcą?

Prościej byłoby

połknąć drut kolczasty

lecz nieszczęśnik

dzięki temu

przeżył.

Przytuliłeś bitą

i zgwałconą?

(Mężczyźnie dużo trudniej).

 

Podałeś z uśmiechem rękę

mordercy po wyroku?

(Choć ręka drżała

lecz uścisk był serdeczny).

Słuchałeś opowieści schizofreników?

(Niewielu

jest w stanie wysłuchać

lecz warto).

Warto pielęgnować zdrową

część ich psychiki.

 

Rzuciłeś

palenie i kilogramy

naraz?

Obowiązuje przekonanie,

że to niemożliwe.

Pozbyłeś się wad

prowadzących do śmierci?

A teraz pomagasz tym,

którzy chcą tego samego?

 

Czy szanujesz cudze poglądy,

odmienne od twoich?

Odłóż emocje,

każdy ma prawo

do swojego wszechświata.

Jeśli tak, jesteśmy braćmi.

 

Płyną wciąż

strumieniem losu

nowe zlecenia...

Od Siły Wyższej,

w końcu

jest Szefem.

 

 

Oskar Wizard

 

kolorowanka

wielobarwność chwili
ujarzmiam
szeptem
i czarnym węglem
szkicując
piękno chwili

szept
jest do ciebie

gdy mrok
pochłania światło
spoglądam
w okno codzienności

kolorów tam więcej
bo dzień odchodzi w radości

 

(zdjęcie moje)

Modlitwa dziękczynna

W skupieniu wielkim myśli swe układam

Serce skłaniając w głębokiej pokorze

Słów ciągle szukam, lecz znaleźć nie mogę

Jak więc za wszystko podziękować, Boże?

 

Jak wypowiedzieć to co serce czuje?

I to co dusza moja chce wyśpiewać?

Jak to przekazać skoro słów zbyt mało?

Może po słowa trzeba iść do Nieba?

 

Może słów szukać w gwiazdach albo w słońcu,

Żeby powiedzieć to wszystko co czuję?

Skoro słów znaleźć na ziemi nie mogę

Niech dusza moja z wszechświatem - dziękuje.

Dobrze że jesteś

Wiersz jest jak muzyka

płynąca z serca wnętrza

ballady muskają struny

smyczki  na uczuć wezwanie

trąbki jak bębny burzy

i gitarowe ostre granie

Płynie ta muza z wolna

nieraz potokiem rwąca

szumiący ciężko w uszach

kropla cicho kapiąca

leci w bezkresy świata

gdzie nikogo nie było

do mgły co otchłań zasłania

w ciepłym promieniu jest miło

zanurzyć swoje wnętrze

wygrzać wiekowe gnaty

by tam wejść zbędny bilet

nie musisz być bogaty

otwórz się na te granie

bywa że struna pęknie

akord zabrzmi fałszywy

od muzy płynącej z serca

każdemu serce mięknie

oszukasz samego siebie ?

wrażliwość jest w nas wpisana

z góry spływa rozbłyskiem

iskra słowa wysłana

ty co drapiesz się w czoło

czytając te bazgroły

ze  mną nie zawsze wesoło

ale dobrze że jesteś

 

 

NIEBO

Ma kolor bieluśkiej lilii,

przybrane w szatę błękitu,

malowane tęczą po burzy,

perłowymi bukietami

chmur, cudnie usłane,

pachnie żółtawą lipiną,

lśni słońca wschodem,

wzorzyste o zachodzie,

błyszczy srebrnymi gwiazdami

i zabawnym rożkiem księżyca,

wydaje się takie odległe,

ale możliwe do osiągnięcia

dla każdego z nas, czuję,

że jest otwarte i gościnne.

 

Ojciec Święty Jan Paweł II

chodzi po rajskich ogrodach

i duchem nas wspiera,

nasi dziadowie śpiewają

tam nabożne pieśni,

z chórem aniołów,

w podzięce Bogu,

za stworzenie świata

i niebios przestworzy,

Stefania Kapłanowa pisze

wiersze o ukochaniu

ziemi i człowieka,

szacunek chleba,

ze zbóż głosi Sekułowa,

poezję o pięknie przyrody,

co tryska z duszy jak,

źródełko w górach tworzy 

poetka Gawronowa,

ja tu na ziemi czerpię

z ich myśli, czynów,

nauk, poezji i tak 

jak Oni wierszem, 

swoim przekazem

dobroci, miłości,

staram się dotrzeć

najpiękniej, jak umiem,

do serc ludzi.

 

Kazimierz Surzyn

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

NIE ZAPOMNIJ O MNIE

O Boże Mój Kochany

ze stoków Giewontu

modlitwy wznoszę

o łaski proszę

 

Krzyż obejmuję

całuję rany

gwoździe wyciągam

i opatruję czule 

 

Obmyj moje ciało

we Krwi Najświętszej

i w Chlebie Żywym

daj mi ukojenie

 

Tyś podjął cierpienie

z Krzyżem na ramionach

ja prosty biedak cóż

mogę Tobie dać

 

To wszystko co mam

na tym nędznym świecie

nie jest Ciebie godne

Boże Mój Kochany

 

Ty wiesz co to znaczą

upadki życia ciernie

lamenty w żałości

i bóle nieprzytomne

 

Wobec Twojej Męki

me żale niepotrzebne

jedynie błagam Boże

o mnie nie zapomnij

 

Kazimierz Surzyn

 

Naucz mnie Jezu modlitwy

Tyś nas nauczył modlitwy prawdziwej,

Do Ojca Boga, który mieszka w Niebie

Naucz by myśli kierować ku Niemu

I w Nim odnaleźć cel życia dla siebie

 

Naucz mnie Jezu jak być bliżej Ciebie

Jak z Twego życia czerpać wzorce nowe,

Jak iść wciąż wyżej, tam gdzie pnie się droga

Ku temu światłu, co Niebem się zowie.

 

Jak dostrzec tutaj na ziemi co bólem,

Wszystko to piękno co w Bogu wzrastało

Jak ujrzeć dobro w twarzy, choć nieczułym

Zamkniętym sercem na miłość się stało

 

Jak Jezu widzieć Twoimi oczyma

W każdym człowieku piękno jego duszy

Jak umieć wszystkim przebaczyć gdy boli

Każdemu z ludzi, choć ich to nie wzruszy.

 

PRZEPRASZAM PANIE

Przepraszam Panie

za moje wszystkie złe

dni

za rozum co nie ogarnia Twojej

wielkości

za oczy patrzące tam gdzie 

nie powinny

za język mówiący więcej niż

potrzeba

za serce niegodne Ciebie

Boże

za ręce lepkie do czynów

nieprzyzwoitych

za ramiona które mało

przytulają

za ciało rozkoszujące się

w lenistwie

za duszę łapiącą ciemności

pokus

za powierzchowne kochanie 

bliskich

za rozzuchwalenie w świata

pysze

za niewystarczającą do wszystkiego

miłość

za czasem nieautentyczną

wiarę

za tak rzadkie chwile

wyciszenia

za mizerność i człowieczą

słabość

Przepraszam Panie

Boże Ojcze Mój

W całej swej niedoskonałości

Kocham Cię prawdziwie najmocniej jak 

umiem

 

Kazimierz Surzyn

 

Confessionis

w miłosierdziu niezgłębionym

rozgrzesz mnie Panie

z uczuć przyziemnych

braku pokory

własnego zdania

które wymyka się 

innym spod kontroli

 

w dobroci nieograniczonej

rozgrzesz mnie Panie

bo innym z drogi nie schodzę

uparcie trwam przy swoim

wielkim się nie kłaniam

i nie mogę się zmieścić

w ogólnie przyjętych ramach

 

w miłości nieskończonej

rozgrzesz mnie Panie

z myśli nieuczesanych

które niekiedy

grzeszne być mogą

i z ciemnego kąta

gdzie czasem chcę się ukryć

przed Tobą

 

 

Autor: Don Adalberto

KRZYŻ

Uświadomienie potęgi Boga

Zbawienie, moc umysłu

wypełnienie naszego życia

szkoła miłości najczystszej

 

podniesienie z upadków

dar od Pana Najwyższego

wzrastanie przez ból

most do wieczności

 

klucz, co otwiera bramę raju

drogowskaz w podróży

miłość, która jak bandaż

tamuje rany serca

 

wyciszenie, spokój duszy

przebaczenie sobie i innym

znak wiary i pokoju

siła do siania dobra

 

nasz duchowy rozwój

kontynuacja dzieła Odkupienia

aż do przekroczenia progu

nieba, w chwale Bożej

 

przyjmijmy Krzyż z radością

do serc, na szyję,

pod strzechy domostw

i idźmy za Chrystusem

 

Kazimierz Surzyn

Pinokio

Ile trudu potrzeba by

z kawałka drewna wystrugać Pinokia

człowieczka kruchego jak zapałka

czy jest ozdobą domu czy

w kominku posłuży jak sucha rozpałka

ile potu kapiącego na materiał twardy

wylać by podobny był

do stwórcy jego z klocka wybrane

czego w nim nie trzeba widzieć

krew z palca kapiąca czy 

powiesz mu że został ożywiony

ale za złe uczynki zostanie spalony

ostre dłuto ono tworzy

ale też rani te dłonie w których

powstało dzieło z nudy istnienia

bo co robić z czasem kiedy

czas w wieczność się zamienia

ojca oszukać nie zdoła ten

chłopiec drewniany kiedy kłamie

nos wydłuża się jak tyczka i

rysuje ściany , z pasją coś zrobiłeś

w prawdzie czy dla hecy 

w żart życie zmieniłeś , zagasisz płomień

duszy zapalonej świecy?

zasilić żar pieca może tyle polan nieociosanych

w przydomowej szopie na skinienie twoje

wpadają by ograć wszechświata pokoje

dzieło stworzone z miłością

w trudzie pieczętowane krwią ona płynie

w żyłach ludzkości można skazać

na unicestwienie (zatracenie) za

grzech niedojrzałości za bycie człowiekiem

i tylko dla tego że jestem niepodobny

 do Stwórcy mojego ?

 

 

 

 

 

 

 

MÓJ KRZYŻ

Kiedyś w modlitwie prosiłem,

Boże nie chcę już dłużej

dźwigać swojego krzyża,

Panie oddal go ode mnie.

 

We śnie ujrzałem Anioła,

co rzekł w jasności do mnie,

nie bój się, choć za mną,

poszedłem nieco przerażony.

 

W pomieszczeniu pokazał mi krzyże,

złote, srebrne, żelazne, drewniane,

proste, wymyślne, malowane, ozdobne,

wielkie, średnie, małe, i najmniejsze.

 

Anioł pozwolił wybrać mi  krzyż,

złotego nawet nie podniosłem,

ozdobny uwierał me ramiona,

żelazny był ciężki i niewygodny.

 

Wreszcie dokonałem wyboru,

Anioł uświadomił mi, iż krzyż,

w moich rękach to ten, 

który cały czas noszę.

 

 

Moje małe krzyże, bolączki

dnia codziennego, cóż znaczą

wobec Krzyża Jezusa Chrystusa,

który odkupił winy wszechświata.

 

Z krzyżem uczymy się miłości,

kruszeją zatwardziałe serca,

zabliźniają się rany wieloletnie,

gdy przebaczamy sobie wzajemnie.

 

Kazimierz Surzyn

 

 

Przydrożny krzyż

Za lasem, tam gdzie drogi się schodzą

Stary krzyż rozłożył swe ramiona

I na ziemię Jezus z niego patrzy

Gdy w swym bólu na drzewie tam kona

 

Patrzy ciągle na las ten zielony

I na chude kartofli poletko

I na zboże co w makach tak piękne

Patrzy Jezus, choć cierpieć nielekko.

 

Kiedyś ludzie ten krzyż postawili

By im drogę pokazywał stale

Jak nie zbłądzić czy to noc, czy śniegi

Więc wskazywał, wciąż mówił wytrwale.

 

I latami pokazywał drogę

Tam przybity do krzyża rękami

Lecz  nikt dziś już na krzyż ten nie patrzy

Bo świat chodzi innymi drogami.