Koniec 2013 roku

Koniec miesiąca GRUDNIA  się zbliża
nie ma zimy ,nie ma burzy.
Niebo się nie chmurzy.
Słonko świeci ,nie ma śniegu.
Na sankach ,nartach ,łyżwach,
nie jeżdżą ani starsi ani dzieci.
       Co się stało ?
       Co się dzieje ?
Czy się kula ziemska śmieje ?
Czy się chwieje ?
Czy czas zmienił bieg swój
poprzesuwał swe wskazowki
dzień jest długa ,noc jest krótka.
Czy to wiosna się zbliża ,że
nie ma śniegu na podwórzu.
Czyżby swoje białe welony
zima postradała i w inne strony
świata porozsyłała.
        Może lepiej ,że nie mrozi
niechaj jej tam ,gdzie jest dobrze
się powodzi.
Grunt ,że w naszych stronach
jest pogoda ,słonko świeci
i dusza jest jeszcze młoda.
Ona uśmiecha się do każdego
tego marsowego i radosnego
co chwilę podskakuje i do tańca
nawołuje.
W KARNAWAŁOWĄ  NOC  SYLWESTROWĄ
wszyscy ludzie są bardzo mili ,przyjaźnie
i życzliwie nastawieni.
Dobrą energię w sobie mają
i w daleki świat ją przesyłają.

Chmury wspomnień

Białe chmury po błękicie
wiatr przesuwa do zachodu
płyną tam gdzie nowe życie
u mnie coraz więcej chłodu

Białe chmury na błękicie
dla spragnionych dusz otucha
rozlewają deszcz obficie
u mnie ziemia całkiem sucha

Obraz wisi na tej ścianie
pożółkniętej z zapomnienia
gruby kurz osiadł na ramie
pejzaż nigdy się nie zmienia  

Zapamiętać dobre chwile
jak wakacje na obrazku
bo nie było ich aż tyle
ile w garści ziaren piasku

Czas przesuwa wspomnień chmury
czas też zatarł rysy twarzy
czas zapuka w końcu po mnie
powie
czas wygrzewać się na rajskiej plaży 

Czas leczy rany

Ciemne chmury zasłoniły niebo.
Potrzebny wiatr, który je przepędzi
Wind of Change called Time

Czas leczy rany, lecz nie te rozdrapywane.

Środek polski

Trzeci świat mówi pani w pierwszej klasie,
Nie ma wieści o rozkładzie.
Rozkładam minuty,

A ty ?
Pojutrze będzie za późno na przytulanie?
Łudzkie Łagiewniki walczą o czas,
Dla drzew w parku.

A ty?
Jutro będzie za późno na przytulanie?
Widzę zapach ateńskich parków,

Mogę ?
Widzę niedotykane moje piersi,

Mogę?
I wyspy bezludne, samotne
Moje, moje wyspy szczęśliwe?

Czy mogę?
Bo jutro za późno będzie na przytulanie.

Kiedy

Kiedy widzę płaczącą nadzieję
łzy w oczach się kręcą
serce przyśpiesza puls
ręce drżą jak szalone

Kiedy widzę fałszywy uśmiech zła
twarz nabiera nowego kształtu
głos struną w gitarze
ciało żarem ognia

Kiedy miłość szeroką dłonią
dobro głaszcze po głowie
cieplo w sercu się budzi
ogrzewa zziębłe myśli.

Ciemna chmura

Każdy nowy krok to nowy początek
każda nowa łza to nowe cierpienie

gdy świt wita
nadzieja się zbliża
wolnym krokiem
na przód goni
za marzeniami pędzi

kiedy ciemna chmura
na szczyty się wzbija
ogrom nieszczęść
nad głową wiruje
wylewa wodę smutku

niewinna istota
do świata prawdy powraca
gdzie uśmiech mało znajomy
bardziej nienawiść
przyjaciółką każdego

kiedy dobroć doły kopie
pod tym co złe
pod tym co niedobre
nastaje szarość ciemność cisza
tylko echo słychać z dala
echo które coraz bardziej się oddala.

Wiersz

Biała dziewicza strona z papieru
czeka na zarys ręką,
nie spotka na sobie farb i lakieru
lecz wiersz powstanie tam prędko.

Uczucia prawdziwe, wesołe, smutne
zostawiać będą swe ślady.
Czekają na słowa piękne obłudne,
na życie i jego wady.

Lecz kiedy drugiego zapytam
odwiedzie natchnienie umysł przeklęty.
Cóż w mojej głowie od wieków siedzi,
gdyż czuje się taki zaklęty.

A gdy już przyjdzie poruszy duszę,
słowa jak potok popłyną.
Wtem moją ręką jak statkiem ruszę,
słowa na kartkę wypłyną.

I chociaż zawrę na końcu konkluzję
dla zrozumienia mych myśli,
stworzę na pozór jasną iluzję
by sedno pojęli wszyscy.

Widziałem błękit oceanów

Widziałem błękit oceanów ,
bitwy na niebie pośród bałwanów,
dłonie w kolorze gwiazd
i nadzieję na lepszy czas.
Widziałem ?
...dzieciństwo przemija
przemija w nas.

Słaby, bezsilny

Padam, słaby, bezsilny
leże, słaby, bezsilny
jestem, słaby, bezsilny

próbuje wstać, słaby, bezsilny
padam, słaby, bezsilny
próbuje wstać, słaby, bezsilny

podnoszę się, słaby, bezsilny
stoję, słaby, bezsilny
idę, słaby, bezsilny

słaby, bezsilny ale walczący
by się podnieść, wstać, iść
i tak co dziennie to samo.

Herbaciana rapsodia

Stygnie kolejna herbata,
Choć szklanka troskliwa jeszcze ciepła.
Czas strużką wąską płynie jak myśli w mojej głowie.
Może zaparzę następną...

Dni

Minął znów kolejny dzień
otulony w setki spraw
jak się nie bać by następny nie dał więcej
z dnia na dzień zmarszczek więcej na mym sercu i ciele
i sił nie przybywa by ciężar dźwigać
który wciąga mnie i do dołu pcha
wciąż głębiej i głębiej
szary dzień na który jurto czekam w bardzo długą noc
nadejdzie by sie wczorajszy powtórzył
i zabrał kolejny kawałek nadziei

Lecz we mnie się jeszcze coś tli
i czekam na coś co umaluje mi dusze
by czuć to co człowiekiem nas czyni
i piękno widzieć w blasku świecy tlącej sie w gwiaździstą noc
która gra tańczącym cieniom na ścianie
wierze że nadejdzie taki czas dla którego warto żyć.

Bezdomność

Domowopłonne ustronie
Czas zatrzymany w Czasie
Domopochodne nastroje
Szczęście na razie
Domowość zaprzęgnięta
Byle ją tylko dostroić
Szczęśliwość osiągnięta
Byle Ją tylko Dobawić