Teraz zachwycam się

 

Wierzyłem w tęsknot

wieczne panowanie.

Myślałem, że smutku

najwięcej na świecie.

Byłem przekonany,

że tylko w poezji

kochanie.

Z pór roku

dominowała

w sercu

jesień.

 

Były to tylko

moje wierzenia.

Ktoś mi zaszczepił

swoje zwątpienia.

Błądziłem szukając

ich potwierdzenia.

Wszystko zmieniła

chwila

przebudzenia.

 

Teraz zachwycam się

każdą chwilą.

Uczuciem się dzielę,

choć nie zawsze

powraca.

Wiosna stała się

porą

najmilszą.

Co było,

niech przepadnie

i nigdy

nie wraca.

 

 

Oskar Wizard

 

 

Dobrze że jesteś

Wiersz jest jak muzyka

płynąca z serca wnętrza

ballady muskają struny

smyczki  na uczuć wezwanie

trąbki jak bębny burzy

i gitarowe ostre granie

Płynie ta muza z wolna

nieraz potokiem rwąca

szumiący ciężko w uszach

kropla cicho kapiąca

leci w bezkresy świata

gdzie nikogo nie było

do mgły co otchłań zasłania

w ciepłym promieniu jest miło

zanurzyć swoje wnętrze

wygrzać wiekowe gnaty

by tam wejść zbędny bilet

nie musisz być bogaty

otwórz się na te granie

bywa że struna pęknie

akord zabrzmi fałszywy

od muzy płynącej z serca

każdemu serce mięknie

oszukasz samego siebie ?

wrażliwość jest w nas wpisana

z góry spływa rozbłyskiem

iskra słowa wysłana

ty co drapiesz się w czoło

czytając te bazgroły

ze  mną nie zawsze wesoło

ale dobrze że jesteś

 

 

Pierwszy promień słońca

Jak zejść z krzyża kiedy przybite dłonie

serce przedziurawiła ślepa miłość

a oczy zalewa krew  korony cierniowej

codzienności która miała być rajem

czy wymierzył pierwszy policzek

bo zupa za słona a kotlet mielony

to  od Boga znak

bierz nogi za pas i znikaj

następny może zabić

Wanna łez w której zanurzasz ciało

ono szczypie od ran i soli

on w spazmatycznym szale ogłupiacza

walczy z demonami dzieciństwa

brak tam współodczuwania dobra czułości

więc nieświadomy odgrywa rolę kata

kat i ofiara w walcu wtuleni 

jedno przyciąga drugie spojrzeniem

ona uzależniona od cierpienia a on

widząc że coraz bardziej nieszczęśliwa

mocniej podkręca śrubę

sku...wysynem jestem i tego nie zmienię

koledzy będą śmiali się ze mnie

a pusta duma ucierpi na tym

pokazać skruchę , woli brnąć dalej

do mętnej swojej przyszłości

kiedy obudzi poranny kac

moc jego też z życia znam

lęk ogarnia twardziela bo ofiary nie ma

pustym domu pozostał on sam na sam

teraz on będzie wielce rozpaczać

że zostawiła ta wredna jędza

gwoździa z drewna nie wyciągniesz ręka

wystarczy jednak mocne szarpnięcie

choć rana wielka zostanie blizna

ale z wolności największe szczęście

nikt nie urodził się tu Jezusem żeby

za ludzkość oddawać życie

skrzydła rozpostrzyj i leć lecz pióra  gubisz

spadasz jak Ikar znowu w to miejsce

gdzie w ofiary rolę wcielona jesteś

czy ma być tak bez końca pytasz siebie

nie,  w sercu zagościł zapamiętany

pierwszy wolności promień słońca

 

 

 

 

 

Nie

 

nie będę się karmił

polityką historyczną

nie będę czcił

rocznic klęsk

nie będę słuchał

wszechwiedzących

w co mam wierzyć

ani kogo

nienawidzić

przed kim

i przed czym

padać na kolana

kogo całować

w pierścień

 

bo jestem sobą

mieszkam

w kraju

który odnosił

wspaniałe zwycięstwa

zasługuje na to

aby być wielkim

a nasze dzieci

mogą żyć

w wspaniałym

świecie

tolerancji

zrozumienia

i miłości

 

bo kiedyś nas osądzą

miarą własnego

szczęścia

 

 

Oskar Wizard

Pakiet MAX

 

Szanowni Państwo!

Mamy wspaniałą nowinę!

Możecie już

prawdziwe życie

schować do szafy.

W pakiecie max

macie programów tyle...

Dobór serialów i filmów

jest wprost wspaniały!

 

Po co się trudzić

sportem i wysiłkiem?

Lepiej popatrzcie

jak zawodowcy się męczą.

Albo film,

w którym walczy prezydent

z terrorystą i osiłkiem...

Pytacie na kogo głosować,

nasze sondaże

was wyręczą!

 

Nie ryzykuj

idąc z kwiatem

na urodziny sąsiadki!

Piękniejsze romanse

zobaczysz w naszym serialu.

W programach przyrodniczych

najpiękniej kwitną też kwiaty.

Siedź w domu

i nie próbuj

doświadczać życia

wcale!

 

 

Oskar Wizard

 

 

(fot. z Google)

 

 

Tajemnica

 

Widzę smutek w twoich oczach.

Chmurne czoło, ust ściśnięcie...

Śni mi się to już po nocach.

Gdzie podziało się twe szczęście?

 

Nie chcesz, nie mów o przyczynach...

W końcu nie znasz mnie zbyt długo.

Chcę aby śmiała się dziewczyna!

Pragnę być uśmiechu sługą.

 

Może kiedyś mi opowiesz...

Kto lub co radość odbiera.

Coś lepszego możesz zrobić...

Zacznij śmiać się już od teraz.

 

Ja tajemnic znam tysiące.

Nie chcesz, nie wyjawiaj swojej szybko.

Usta miej wciąż tak milczące...

Lecz uśmiechnij się żabko! Rybko!

 

;)

 

 

Oskar Wizard

 

Impuls

Dotknij mnie swoim żarem
Który rozpali mnie i da nadzieję
Niech jeszcze raz będzie mi dane
Zrozumieć dlaczego Cię tak wielbię

 

Powiedz mi że mnie kochasz
Że te brzydkie słowa cofasz
Pocałuj mnie na dobranoc
Powiedz że w nas wciąż trwa moc
Zanim zapanuje Tobą najlepszy w życiu...

 

Wspomnij w szczegółach o naszej przyszłości
Pozwól się objąć, gdy obiecam,  że dla Ciebie zrobię wszystko
Razem pragniemy żyć w tej odległej dorosłości
Baw się moimi włosami, mówiąc że chcesz mnie mieć blisko

 

Powiedz mi, że mnie kochasz
Że te brzydkie słowa cofasz
Pocałuj mnie na dobranoc
Powiedz, że w nas wciąż trwa moc
Zanim zapanuje Tobą najlepszy w życiu...

 

I zostawisz mnie z marzeniami
Bańka snu pękła
Zostawiłaś moje serce z cierniami
A róża miłości zwiędła

 

Przytul mnie ostatni raz
Zanim zapanuje nad Tobą...


Impuls.

Gdzie jesteś wiosna spyta

W samotności gasnę jak świeca

której knot dotyka ostatniej

kropli życiodajnego wosku

spalanie jest stanem codziennym

tak oczywistym i niezmiennym

topią ostatnie śniegu lody

bałwana ciepła promienie

wystawionego na  wiosnę

nadzieja która daje światło

wypalona została

do mroku się skłania

by dotknąć z miłością

rozstania , ostatnią kroplę

w wosk zamienię , gasnę

łza kiedy na knot spadnie

nastanie ciemności milczenie

wołać Boga o przetrwanie

może zostać w niej na zawsze

oczy od światła ślepną

otwierać je po co

samotności napiją się do syta

w bezkresie żalu i rozterce

gdzie jesteś wiosna spyta

w jesieni moje zachodzące serce

 

 

 

 

Ostatnia pierwsza komórka

Zajrzyj do środka wnętrza

do najodleglejszego atomu

w głąb jaźni stworzenia

w przestrzeń swojego

rytmicznie bijącego serca

zamknij oczy i bądź tam

gdzie dla innych wstęp wzbroniony

bądź w sobie całym sobą

zatrzymaj się i rozgość

usiądź wygodnie odpocznij

ten świat wyłącznie dla ciebie

stworzony byś mógł wybrać

w nieograniczonej wolnej woli

po czyjej jesteś stronie

bo każdy wybór jest dobry

nawet kiedy w innych złość wzbudza

masz prawo więc do niego

ciepłego promienia światła gdzie

uśmiech jest odpowiedzią

na wszystkie zmartwienia

czuć watę cukrową lepką

i pajęczyną słodką połączony z

innymi sercami w miłości

albo jeść czekoladę gorzką

skwaszony nad cytryną

łzy cebulowe wylewać

szlochając że miłości nie ma

na fotelu w głębinach siebie

zanurzony w zrozumienia ciszy

każdą odpowiedź znajduję

na pytania mi odpowie

ta komórka ostatnia co

jako pierwsza ma kontakt

z Bogiem

 

 

 

 

 

Chcę Zasnąć

Spać, proszę, muszę odpocząć

Sen, proszę, chcę śnić

Aby na wieki już spocząć

Dobranoc, nie chcę tu być

 

Promienie słońca zza okna

Świecą prosto w moje oczy

Pokusa życia jest za mocna

Niech ścieżka w las zboczy

Promienie słońca rozświetlają dzień

Ale ja go nie chcę zaczynać

To nie tak, że jestem leń

Nie chcę ze śmiercią się mijać

 

Przytul mnie do snu

I zaśpiewaj kołysankę

Następnie złap za nóż

Na gardle wytnij strzałkę

Przytul mnie i zaprowadź na stopień

Po kolejnych pójdę sam

W świetle dnia się topię

A w śnie nie mam tych ran

 

Spać, proszę, muszę odpocząć

Sen, proszę, chcę śnić

Aby na wieki już spocząć

Dobranoc, nie chcę tu być

NARKOMANI

Dali się ponieść chwili,

wpadli w sidła narkomanii,

wstrzyknęli szatańską dawkę,

potem drugą... dziesiątą...

odurzenie do bólu,

narastające kłopoty,

ruina organizmu,

wyblakli, przygarbieni,

żałobną szatą okryci

z widmem śmierci. 

 

Zastanawiam się nad

żywotem narkomanów

i żal budzi się we mnie

ogromny, bo żyją,

a zarazem umierają

za życia, gasną jak

płomień świecy

na naszych oczach.

 

Może jeszcze nie

wszystko stracone,

może zakwitną,

na nowo, niczym 

kwiat wiosenny, 

cudownie ożyją.

 

Byleby tylko chcieli,

zatęsknić za

prawdziwym życiem

i podjęli leczenie.

 

Kazimierz Surzyn

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Nieśmiałość

 

kiedy nieśmiałość

ręką drżącą

zasłoni mi kolejny raz usta

przytuli kibicią

z emocji konającą

i szepnie

to się nie może

udać

 

gdy słów zabraknie

do radosnego rozmawiania

a ona ucałuje wargi

w gorącej niemocy

tak blisko

do rozkosznego

pokochania

i zechce mnie dotykać

wątpliwościami

aż do późnej nocy

 

napiszę wtedy wiersz

o potędze nieśmiałości

potem go

w tysiącu sztuk

wydrukuję

wepchnę jej w gardło

aż udusi się z mdłości

i w bujne loki

drukarką

(pod napięciem)

przyładuję

 

 

Oskar Wizard

 

 

 

(fot. Z Google)

 

 

 

Życie - Ostatnie Pożegnanie

Zmierzam już tylko ku światłu
Nie ma dla mnie tutaj miejsca
W moich skrzydłach już nie ma wiatru
Przyszedł czas mojego odejścia
Wygrałem z każdym, ale nie ze sobą
Marzenia wszystkie puszczam z dymem
Przegrałem tylko z niewinną chorobą
Przepraszam Mamo, że jestem Twoim synem

Zmierzam już prosto w ostatni dzień
Nie ma dla mnie tutaj miejsca
Od słońca pada ze mnie blady cień
Choroba w głowie choć to choroba serca
Wierzyłem, że karma się nareszcie ziści
Biegłem do przodu, to nie był wyścig
Zabiły mnie moje własne myśli
Ktoś zawiódł mnie, teraz ja zawiodę wszystkich

Nie napiszę więcej "dzień dobry"
Nie napiszę więcej "dobranoc"
Nie spełnię snów
Bo cierpię znów

Zmierzam już na cel
Nie ma dla mnie tutaj miejsca
Próbowałem czerń zamienić w biel
To tylko ostatnia korekcja
Zabieram teraz swoje torby
Pokonała mnie Jej zła moc
Nie napiszę więcej "dzień dobry"
Nie napiszę więcej "dobranoc"

Jestem tchórz, postaw bukiet róż
Nie cierpię już, do trumny je włóż
Uciekłem - teraz będę latać

Stan uśpienia

Nad umysłem tracę kontrolę

Jest ze mną złość i samotność

Może, zostanę tylko na chwilę

Jednostajnością stała się płaczliwość 

 

Tonę w oceanie myśli

Samotna wśród ludzi

Ludzie nóż w plecy wbili

Może ktoś i mnie z bezwładu wybudzi.

Stowarzyszenie wymarłych profili

 

kiedyś to miejsce

życiem tętniło

pamiętam

nasze wieczorne

przekomarzania

lecz biegnie czas

i wszystko się zmieniło

jakaś pustka

i cisza się wyłania

 

nie piszesz nic

od długich miesięcy

jakże niczyj

jest teraz

twój profil

skryło się słońce

zniknęło szczęście

właścicielko profilu

proszę ożyj

 

podążę znanymi nam

dawniej ścieżkami

odwiedzę portal

z zapamiętanymi

wierszami

będę żyć już

chyba tylko

wspomnieniami

a tyle było czułości

między nami

 

lecz zamiast portalu

komunikat się pojawia

error 404

i koniec wspominania

 

 

Oskar Wizard

 

 

Z ciemności duszy

Gdy drżenie dłoni cykutę rozleje
A bicia dzwonów serce przepełnią
Wiatr tragiczny, o zgroza powieje
W twarz śmierci, której wolę odejmą.

I niech szkaradne plemiona przybędą
Jak duch Boży nad pustkę, co światem
I choć wódz ich byłby czarnym przybłędą,
To potraktuje ludzkość wygnania batem.

Śmierć zaginęła w kupie życzeń zgonu
Czas upadł jak niezłomny rycerz światła
Teraz sadźmy bezprawie i czekajmy plonu,
Gdyż horror to nasz dom i przenika z tła.

A gdy cykutą przepiję setkę grzechów
I nastrój wypełni mnie czerstwy i grobowy
Pan z podziemi wyrzuci garść czeków,
Którymi opłacę loże cmentarnej odnowy.

Gdy słońce orężem obali ciemne zorze
A kapłan ostatni splunie w twarz przeklętą,
To dowiodę, o Panie Podziemi, o potworze !
Że władam Twoją mocą i idę drogą krętą.

A jak przebiją pierś kołkiem i pogrzebią
Czekać będę rezurekcji na twym łonie
Już widzę te zaszczyty, oczu swych głębią
A serce me zgniłe czerwiem już płonie.

Już witam odmęty, szaleńcze otchłanie
Już koronę cierniową układają na głowie
Witam cię, o gwiazdo ciemna, mój panie !
Niech się świat cały tego dzisiaj dowie...

W samo południe.

 

W samo południe

ludzie biegną w obłędzie.

Jest przecież tak wiele

do zrobienia...

Niech wreszcie

spokój wieczoru

przybędzie!

Chwila upojnego,

po całym dniu

wytchnienia.

 

Auta na ulicach

zachłannie się zderzają.

Zegary nie dają czasu

na drugą szansę.

Przechodnie

w ponurym milczeniu

się mijają.

Marzą się premie,

zdobycze i awanse.

 

W skłębionym tłumie

śpieszę się i ja...

Lecz wiem,

że szczęście

dostępne jest w każdej chwili.

Na wyścig szczurów

szkoda tego pięknego dnia.

Marzę,

aby ludzie częściej

się uśmiechali

i tulili.

 

 

Oskar Wizard

 

 

Satyra na Znawców Sztuki.

 

Miętolicie słowa wzniosłe

lecz bez znaczenia.

Zaśmiecacie

spoconym tłumem wernisaże.

Bohomazom nadając znaczenie,

podziwiacie głupkowato zbiór plam.

Artykułowane

w stanie alkoholowego upojenia

wymiotne frazy

zaśmiecają przestrzeń publiczną.

Te wasze spory

godne najlepszych szpitali psychiatrycznych,

jakże są pełne zachwytu

nad istotą idiotyzmu.

 

Jeszcze niedawno sztuka była inspiracją

i napędem postępu cywilizacyjnego.

Sprowadzacie ją do parteru, depresji...

i jeszcze niżej.

Lubicie budować mity miernych artystów

posiadających właściwe nazwisko.

Te właśnie miernoty

stają się bożyszczami ciemnego ludu,

gdyż wszystkim rządzi marketing.

 

Lecz nie o to mam największe pretensje.

Twórzcie nadal byty

trwałe jak wydmuszki jaj...

Na podobieństwo waszych głów.

 

Kiedyś oznaką kultury była punktualność.

Koniec spotkania.

Idźcie bełkotać gdzieś indziej.

Dajcie szansę obsłudze i sprzątaczom.

Oni też tworzą sztukę.

 

SZTUKĘ PRZETRWANIA ŻYCIA.

 

 

Oskar Wizard

 

 

Fachowiec.

 

Rekomendacje

posiadałeś świetne!

Krwiożercza bestio

z wiarygodnego polecenia.

Śni mi się po nocach

twoje ryło szpetne!

A przecież brak mi

czasu do stracenia.

 

Leniwy, kapryśny i niedbały!

Zabrałeś mi życia

prawie pół roku.

Cekolarzu wredny i ospały!

Lecz życie znów

odzyskało nieco uroku...

 

Podzielę się uczciwie

po połowie.

Dokończę robotę

i naprawię fuszerki.

Nie dziw się dalszych

płatności odmowie!

Niech ślad po gamoniu

przepadnie wszelki!

 

 

Oskar Wizard

 

 

P.S. Zdarzenie autentyczne.

Szef ,,fachowca" po zapoznaniu się ze sprawą,

przestał dawać mu zlecenia.

Sztuka mówienia

 

Myślałem, że milcząc

okażę szacunek

drugiej osobie...

Słuchając uważnie sprawię,

że polubisz mnie trochę.

Milczenie złotem,

mowa srebrem

- przysłowie podpowie...

Konsekwencje tej bzdury

wciąż ponoszę!

 

Bo tak naprawdę ludzie

kochają gaduły.

Jeśli jest mądra,

przymkną oko

na drobne potknięcia.

A jeśli nawet

mówi wciąż bzdury...

Gdy zdarzy się mądrość,

dusza jest wniebowzięta!

 

Kobiety wciąż ćwierkają,

aby więź utrzymywać.

Mężczyźni dzięki słowom

budują przyjazne relacje.

Możesz więc śmiało

głosu nadużywać.

W milczeniu ukryj

jedynie tajemnice.

 

 

Oskar Wizard