Trzy dni nic nie jadłam.
Bez,jedzenia z braku sił upadłam.
Czułam serca kłócie.
Leżałam kilka dni bez czucia.
Cały czas się duszę.
Jakoś usunąć muszę.
Głowę do góry zadzieram.
Umieram powoli umieram.
Trzy dni nic nie jadłam.
Bez,jedzenia z braku sił upadłam.
Czułam serca kłócie.
Leżałam kilka dni bez czucia.
Cały czas się duszę.
Jakoś usunąć muszę.
Głowę do góry zadzieram.
Umieram powoli umieram.
Złączymy w proteście swoje dłonie.
Pójdziemy w pochodzie przez nasze miasto.
Serce odwagą niech zapłonie.
Powiemy prawdę prostą i jasną!
Religii do życia nam nie mieszajcie.
Dość zbędnych ofiar i nienawiści.
Karierowicze na drzewo spadajcie!
Sen o wolności dziś mi się przyśnił.
W tym śnie kobieta była człowiekiem...
A nie maszyną do reprodukcji!
I nie podpieraj się żadnym Bogiem!
Nie znasz dokładnie jego instrukcji!
Oskar Wizard
Co noc mój sen
atakują embriony.
Za każdym
krzyczący ksiądz
stoi.
A każdy embrion
zakrwawiony!
Aborcji się boi!
Boję się także ja...
Zygoty opanowały
moje myśli...
W telewizorze
straszą za dnia...
Potem znów koszmar
mi się śni!
A obok księdza
stoi kobieta.
To ta,
która ciąży patologicznej
nie chciała!
Skrobie się nożem,
to ją podnieca!
Niestety Frankensteina
nie wyhodowała...
A przecież embrion
mógł być premierem
lub prymasem.
Dobre Państwo
gwarantowało mu opiekę!
Mnie się koszmary
śnią tymczasem...
Za życia
w diabelskim ogniu
się piekę!
Nie ma
ważniejszego problemu
na świecie!
Tak przynajmniej
piszą w gazetach...
Jak uratować
potwory od śmierci?!
I jak kobiety
więzieniem spętać?
Pytałem swą babcię,
gdzie prawda goła?
Dała mi w łeb
i wysłała
do kościoła!
;)))
Oskar Wizard
Miał to być wiersz przełomowy.
Miał być to utwór doniosły!
Na ciężką pracę byłem gotowy!
Lecz plan ten diabły poniosły!
Wciąż w zamyśleniu
po brodzie się drapię.
Na nic nie przyda się
koncentracja.
Mój pies zbyt głośno chrapie!
Śni mu się pewnie
wczorajsza kolacja.
Wymieniam pióro
na bardziej złote.
Z wielu opresji
mnie wybawiło.
Jak zabrać psu
do chrapania ochotę?
A jeszcze wieczorem
było tak miło...
Chciałem, aby wiersz
wstrząsnął sumieniami!
Albo też skandal
wywołał ogromny!
Lecz pies chrapie
pomiędzy beknięciami!
Poszedłem też chrapać,
całkiem nieprzytomny.
Oskar Wizard
Poranek ostatniego dnia
tego świata...
piję kawę jak co dnia
i myślę o Tobie
Przyjacielu
i o tym że nie zobaczę
już wiosennego kwiata
ani nie osiągnę żadnego
wymarzonego celu
w ten dzień chciałbym
abyśmy mocno
chwycili się
za ręce
spojrzeli głęboko
w oczy
i chwilę
pomilczyli
za Twoją przyjaźń
ucałować chcę
w podzięce
i abyśmy milcząc
ostatnich godzin
nie liczyli
a może przeciwnie
to właśnie jest ta
właściwa chwila
by serca
szeptem grzmiącym
do siebie
przemówiły
słowa
które nigdy nie padły
bo do odwagi
była mila
co dać sobie chcieliśmy
i o pragnieniach
które nam się
śniły
Oskar Wizard
*- Nie wiem,
kiedy kolejny termin
końca świata?
Ale wiersz pasuje
do każdego terminu.
;)))
Właśnie rozkwitł bukietem uczuć
nowy uroczy poranek...
klik... klik... dotykasz klawiatury
jakby kochanka to była
czy słodki kochanek...
serwer od razu zarejestruje
Twoje urocze mysli
w rejestrze zapisze to
czego pragniesz
czy kto Ci się przyśnił
dla siebie tajemniczy
niepoznani
lecz nie dla bezdusznej
maszyny
biegną terabajty informacji
o nas
przez procesor
i komputera
szyny
najlepsze programy nie ochronią
czy nawet hasła
skomplikowane
gdy piszesz sekretny list
są to słowa na tacy
podane
tak samo jest z telefonem
czy skype...
może nie wiesz
tego...
że ktoś ogląda i słucha
gdy pokazujesz wnętrze
serca
nagiego
echelon jest systemem
wszędobylskiego
podsłuchu
lecz nie przejmuj się tym
wcale
i nie upadaj
na duchu
bo co tam echelon
czy jacyś
hakerzy
podobnie jak w UFO
nikt w to
nie uwierzy
gdy mroczny sekret
nie obciąża
Twojego sumienia
nie musisz obawiać się
ludzi cienia...
;))
Oskar Wizard
protegowani
mierni ale wierni
o swej mądrości przekonani
w prywatnym życiu beznadziejni
wiedzą skąd wieje wiatr
i jak dumne chorągwie
ustawiają się
aby popłynąć z wiatrem
nigdy odwrotnie
wódz dla nich
to Wielki Brat
ślubują Mu
dozgonną wierność
(gdy padnie
bez żalu go pozostawiają)
bedąc na fali
są nie do ruszenia
bo każda władza
własną sitwę posiada
co jakiś czas
przywództwo się zmienia
wtedy nietykalny przepada
nie przewidział
bo wszystko
ma koniec
nawet osoba
pozbawiona
honoru
kiedyś przepadnie
Oskar Wizard
Pomagać nie wstydzę się
Rzadka przypadłość w tym kraju
Zapraszam do pomagania Cię
Chyba ludzię, nie mają zwyczaju
Nie piszę tu o wszystkich ludziach
Ja również dostałam dłoń pomocną
Mam nadzieję, że dobrzy ludzie sie zepną
Uratujemy tych co są w uwięziach
Potrzebują ciepłego serca
Wiem coś o tym...
Każdy miał jakiegoś szyderce
Trzeba pomóc przed siebie na oślep biegnącym
Daję pomocną dłoń może, jestem od kogoś wyżej
ściska mi gardło
tysiącem grzechów
mnożących się jak króliki
wiąże ręce
składając do modlitwy
już nie mam czasu
na pracę
miłowanie bliźniego
czy uporządkowanie domu
to też jest grzechem
kolana wytarte
od klęczenia
w niemej prośbie
o wybaczenie
tego
że żyję
niebo milczy
jak zawsze
Oskar Wizard
Nad umysłem tracę kontrolę
Ciemność, ciemność nie chce głębiej
Ktoś woła " zabij się" coraz głośniej.
Dajcie mi samokontrolę!
Moim demonom ujawnić się nie zezwolę
Chodzę nocą ulicami, drocząc emocjami
Chce się bić, biję się z myślami
Nad umysłem tracę kontrolę
Walka trwa już latami
Myśli sie najlepiej na krawędzi
boję się ludzi
Jestem za kratami
Żegluję, po oceanie wspomnień
Nie umiem zawrócić, tak wiatry prowadzą
Mapy, może wreszcie mnie doprowadzą
Bóg wysyła mi promień
Ale czy skorzystam tego nie wiem
Kiedyś bez wahania popłynęłabym
Gdybym popłynęła dobre wiatry miałabym?
Mam awarię swojego pokładu nie jestem dobrym pływakiem
Niech da ktoś siły by sztormy pokonać
Wielkie fale którę topią mój okręt
Potrzebny mi sprzęt
Zginąć czy może z Bogiem zjednać...
Nie wpuszczę do domu księdza.
Nie będę świętego udawał.
Choćby miała dopaść mnie nędza!
Będę przy drzwiach barykadę ustawiał.
Nie będę klękał
przed zwykłym człowiekiem.
Bo moja wiara nie z tego jest świata.
Religia zaś napawa mnie lękiem.
Mało w niej siostry czy brata.
Oskar Wizard
Drżyjcie w trwodze choinki!
Głęboko karpie nurkujcie!
Będziecie radością rodzinki…
… Gdy życie z was ujdzie.
Otwórzcie się cienkie portfele!
Święta są dla nas tak drogie.
Będzie rodzina i przyjaciele…
Finanse ogłoszą trwogę!
Czeka nas przepicie i przejedzenie!
Sprzątanie przed i po uroczystości.
Święta miną jak okamgnienie!
Życzę trafionych prezentów
i wielu radości.
Oskar Wizard
nie pal Stefanie
bo ci więcej nie stanie
będziesz kaszlał jak ciocia Helenka
jej rak płuc to wielka udręka
nie pal Stefanie
bo ci brzuch opadnie
już lepiej ćwicz bieganie
może cię jakaś panna dopadnie
nie pal Stefanie
bo ostatni ząb wypadnie
wyłysiejesz do ostatniego włosa
potem śmierć i jej kosa
już lepiej odżywiaj się zdrowo
odżyjesz na nowo
będziesz okolicy bohaterem
bo paląc jesteś zerem
Oskar Wizard
Słońce zachodzi myśli sie schodzą
Myśli po głowie o pradziejach chodzą
O dziejach co już nie wrócą
W głowie się u mnie kłócą
Natrętne, straszne, cierpkie
Słońce wschodzi, ja walczę
Po pokoju emocjami droczę
I, tak rozpadłam się na pół
Mimo, że ludzi wokół
Spadam i unoszę się na zmianę
Może się wkońcu zepnę
By powstać jak feniks z popiołów
Chce zrobić myśli połów
Posegregować na niszczące, nieniszczące
Skrzydłami złamanymi trzepoce
pocę się przy tym niemożliwie
Mam ranę, zadaną przez ludzi,krwawię!
Czekam na osobę która pomoże mi oczyścić szramę
Może jestem szaleńcem,
Marzący o życiu wiecznym.
Może jestem więźniem,
Nie potrafię wrzucić wsteczny.
W moim sercu wbity pręt,
Do miłości czuję wstręt.
Niebawem nie będzie nic,
Niebawem - nie będę żyć.
Może jestem tylko szaleńcem,
Nie mogę uwolnić myśli.
Może jesteś czymś więcej,
Wspomnień nic nie czyści.
A w sercu wbity pręt,
Znowu życiowy skręt.
Niebawem zamilkne.
Niebawem - zniknę.
Te myśli wciąż czają się w głowie,
Lecz już z nimi nic nie zrobię!
Moje serce wciąż kocha się w Tobie,
Będzie kochać nawet w grobie!
Uciekam,
przed samotnością w czterech ścianach
Staram,
uśmiechnięty mówić o kolejnych planach
Lecz,
wciąż widzę obrazy z wczoraj
Chcę latać...
Lecz,
budzę w sobie potwora
Staram,
Zachować trzeźwość i wciąż śnić
Uciekam,
Przed samotnością - nie chcę żyć
Chcę latać...
...
Może jestem szaleńcem,
Może byliśmy kłamcą.
Może jestem jeńcem,
Myśli w płaczu tańczą.
Powiedz - kiedy się cierpienie zacznie?
Bo ja niedługo skończę cierpieć...
Te myśli wciąż tańczą w głowie,
Lecz już z nimi nic nie zrobię!
Moje serce wciąż kocha się w Tobie,
Będzie kochać nawet w grobie!
Uciekam,
przed samotnością w czterech ścianach
Staram,
uśmiechnięty mówić o kolejnych planach
Lecz,
wciąż widzę obrazy z wczoraj
Chcę latać...
Lecz,
budzę w sobie potwora
Staram,
Zachować trzeźwość i wciąż śnić
Uciekam,
Przed samotnością - nie chcę żyć
Chcę latać...
A gdy wszystko upadnie, czy odejdę?
Czy napewno z obranej ścieżki nie zejdę?
W nocy słonych łez smak,
Przeżycie rozstania dające znak,
Nasze plany - wszystkie poszły wspak !
Nic tego nie odwróci, nie zbudujemy nas od nowa.
Dlaczego to się tak potoczyło?
Nasza Wspólna Dusza - nieodwracalnie kona.
Teraz wszystko się skończyło.
A co ze szczęściem, gdzie nasze pędy?
Nie znalazłem niczego, tylko błędy...
Krzyki nawiedzają każdy sen,
Nie mogę spać, powstaje kolejny tren,
O Naszej Miłości - teraz czuję tylko wstręt !
Nic tego nie odwróci, nie zbudujemy nas od nowa.
Dlaczego to się tak potoczyło?
Nasza Wspólna Dusza - nieodwracalnie kona.
Lecz wszystko się skończyło.
Każdym krzykiem, odpychałaś od siebie,
A ja uciekając, trafiałem na Ciebie.
Te łzy to rozgrzeszenie naszych lat,
A Twoja zdrada - to nasz wspólny KAT !!
TO NASZ WSPÓLNY KAT !
WSPÓLNY KAT !
Nasze plany - wszystkie poszły wspak...
Nasza Miłość - teraz czuję tylko wstręt...
Nic tego nie odwróci, nie zbudujemy nas od nowa.
Dlaczego to się tak potoczyło?
Nasza Wspólna Dusza - nieodwracalnie kona.
Teraz wszystko się skończyło...
(A gdy wszystko upadnie, czy odejdę?
Nie ma już niczego, poprostu cierpię)
Oszołomienie,
Co się dzieje?
Zwątpienie,
Czy to więzienie?
Gdzie się znajduje?
Czy ktoś mnie uratuje?
Pot nachodzi na oczy,
Niech to się tak nie kończy!
Słyszę śmiech, boje się,
Ktoś szydzi, boję się...
Kończy mi się tlen,
Nie mogę uciec!
Kończy mi się tlen,
Nie mogę chcieć!
Gapisz się,
Bo dostrzegasz to...
Uniesienie,
Moje nadzieje,
Zranienie,
Czy to więzienie?!
Jestem odizolowany,
Zmartwiony, zestresowany,
Serce bije jak szalone,
Adrenalina, życie skończone,
Czuję nienawiść, boję się,
Czuję Ciebie, boję się...
Kończy mi się tlen,
Lecz nie mogę umrzeć!
Dusisz mnie,
Lecz nie pozwolę!
Gapisz się,
Bo dostrzegasz to,
Moją niewinność.
Ukraść chcesz,
Bo rozumiesz to,
Jestem niewinny.
A więc tnij mnie!
Zabij mnie!
Wyśmiewaj mnie!
Nie uleczysz potępienia,
Nie zapomnisz imienia,
Nie zmienisz historii,
Nie unikniesz ironii,
W której się znalazłaś.
Nie jestem psem,
Dlaczego kazałaś podawać łapę?!
Nie mogę umrzeć!
Nie mogę...!
Gapisz się,
Bo dostrzegasz niewinność.
Gapisz się,
Ale nie zobaczysz,
Potępienia, którym Cię darzę.
Niewinność.
Niewinność.
Niewinność!