Na pół

Słońce zachodzi myśli sie schodzą
Myśli po głowie o pradziejach chodzą
O dziejach co już nie wrócą
W głowie się u mnie kłócą
Natrętne, straszne, cierpkie
Słońce wschodzi, ja walczę
Po pokoju emocjami droczę
I, tak rozpadłam się na pół
Mimo, że ludzi wokół

Zmienność


Spadam i unoszę się na zmianę
Może się wkońcu zepnę
By powstać jak feniks z popiołów
Chce zrobić myśli połów
Posegregować na niszczące, nieniszczące
Skrzydłami złamanymi trzepoce
pocę się przy tym niemożliwie
Mam ranę, zadaną przez ludzi,krwawię!
Czekam na osobę która pomoże mi oczyścić szramę

Uciekam

Może jestem szaleńcem,
Marzący o życiu wiecznym.
Może jestem więźniem,
Nie potrafię wrzucić wsteczny.
W moim sercu wbity pręt,
Do miłości czuję wstręt.
Niebawem nie będzie nic,
Niebawem - nie będę żyć.

Może jestem tylko szaleńcem,
Nie mogę uwolnić myśli.
Może jesteś czymś więcej,
Wspomnień nic nie czyści.
A w sercu wbity pręt,
Znowu życiowy skręt.
Niebawem zamilkne.
Niebawem - zniknę.

Te myśli wciąż czają się w głowie,
Lecz już z nimi nic nie zrobię!
Moje serce wciąż kocha się w Tobie,
Będzie kochać nawet w grobie!

Uciekam,
przed samotnością w czterech ścianach
Staram,
uśmiechnięty mówić o kolejnych planach
Lecz,
wciąż widzę obrazy z wczoraj
Chcę latać...
Lecz,
budzę w sobie potwora
Staram,
Zachować trzeźwość i wciąż śnić
Uciekam,
Przed samotnością - nie chcę żyć
Chcę latać...

...

Może jestem szaleńcem,
Może byliśmy kłamcą.
Może jestem jeńcem,
Myśli w płaczu tańczą.
Powiedz - kiedy się cierpienie zacznie?
Bo ja niedługo skończę cierpieć...

Te myśli wciąż tańczą w głowie,
Lecz już z nimi nic nie zrobię!
Moje serce wciąż kocha się w Tobie,
Będzie kochać nawet w grobie!

Uciekam,
przed samotnością w czterech ścianach
Staram,
uśmiechnięty mówić o kolejnych planach
Lecz,
wciąż widzę obrazy z wczoraj
Chcę latać...
Lecz,
budzę w sobie potwora
Staram,
Zachować trzeźwość i wciąż śnić
Uciekam,
Przed samotnością - nie chcę żyć
Chcę latać...

Nasza Wspólna Dusza

A gdy wszystko upadnie, czy odejdę?
Czy napewno z obranej ścieżki nie zejdę?

W nocy słonych łez smak,
Przeżycie rozstania dające znak,
Nasze plany - wszystkie poszły wspak !

Nic tego nie odwróci, nie zbudujemy nas od nowa.
Dlaczego to się tak potoczyło?
Nasza Wspólna Dusza - nieodwracalnie kona.
Teraz wszystko się skończyło.

A co ze szczęściem, gdzie nasze pędy?
Nie znalazłem niczego, tylko błędy...

Krzyki nawiedzają każdy sen,
Nie mogę spać, powstaje kolejny tren,
O Naszej Miłości - teraz czuję tylko wstręt !

Nic tego nie odwróci, nie zbudujemy nas od nowa.
Dlaczego to się tak potoczyło?
Nasza Wspólna Dusza - nieodwracalnie kona.
Lecz wszystko się skończyło.

Każdym krzykiem, odpychałaś od siebie,
A ja uciekając, trafiałem na Ciebie.
Te łzy to rozgrzeszenie naszych lat,
A Twoja zdrada - to nasz wspólny KAT !!
TO NASZ WSPÓLNY KAT !
WSPÓLNY KAT !

Nasze plany - wszystkie poszły wspak...
Nasza Miłość - teraz czuję tylko wstręt...
Nic tego nie odwróci, nie zbudujemy nas od nowa.
Dlaczego to się tak potoczyło?
Nasza Wspólna Dusza - nieodwracalnie kona.
Teraz wszystko się skończyło...

(A gdy wszystko upadnie, czy odejdę?
Nie ma już niczego, poprostu cierpię)

Niewinność

Oszołomienie,
Co się dzieje?
Zwątpienie,
Czy to więzienie?
Gdzie się znajduje?
Czy ktoś mnie uratuje?
Pot nachodzi na oczy,
Niech to się tak nie kończy!
Słyszę śmiech, boje się,
Ktoś szydzi, boję się...

Kończy mi się tlen,
Nie mogę uciec!
Kończy mi się tlen,
Nie mogę chcieć!

Gapisz się,
Bo dostrzegasz to...

Uniesienie,
Moje nadzieje,
Zranienie,
Czy to więzienie?!
Jestem odizolowany,
Zmartwiony, zestresowany,
Serce bije jak szalone,
Adrenalina, życie skończone,
Czuję nienawiść, boję się,
Czuję Ciebie, boję się...

Kończy mi się tlen,
Lecz nie mogę umrzeć!
Dusisz mnie,
Lecz nie pozwolę!

Gapisz się,
Bo dostrzegasz to,
Moją niewinność.
Ukraść chcesz,
Bo rozumiesz to,
Jestem niewinny.

A więc tnij mnie!
Zabij mnie!
Wyśmiewaj mnie!
Nie uleczysz potępienia,
Nie zapomnisz imienia,
Nie zmienisz historii,
Nie unikniesz ironii,
W której się znalazłaś.
Nie jestem psem,
Dlaczego kazałaś podawać łapę?!

Nie mogę umrzeć!
Nie mogę...!

Gapisz się,
Bo dostrzegasz niewinność.
Gapisz się,
Ale nie zobaczysz,
Potępienia, którym Cię darzę.

Niewinność.
Niewinność.
Niewinność!

Śpij Dobrze

Słońce już znika, ucieka gdzieś na niebie,
Nocna rytmika...
Znika oświetlony teren, budzą mnie cienie,
W nocy jestem jeden...
Kurtyna opadła, wszechświata awaria
A ja świecę jak latarnia...

Aby zasnąć potrzebny cud
Wszyscy życzą dobrych snów
A mnie nawiedza duch
Który gnębi mnie znów...

Pokazuje straszne koszmary,
Wszystkie wrogie zamiary,
Zniszczony świat mój jest cały,
Nawet wspomnienia ze mną płakały...

Skoro ja zasnąć nie mogę
To chociaż wam wskażę drogę
Niech Bóg was wspomoże
W tej walce,
A Ty odejdź na zawsze potworze !

Oczy zamykam, lecz wciąż nie usypiam
Myśli i wspomnienia budzą znów zjawy
Z którymi zapraszam do zabawy
Obyś zasneła,
I poszła do Nieba
gdzie nie zabraknie Ci chleba
I kropli przebaczenia

U mnie już tego nie zaznasz
Niech sumienie jak kruk rwie Ci wątrobę!
Może w łzach się taplasz?
Może Bóg wybaczy Ci Twoją zmowę,
Lecz ja Bogiem nie jestem,
Ja tylko człowiekiem jestem !
A to ktoś inny, niż zabawka do zabawy...
Powoli gasną moje ciepłe żary
Nasze przedstawienie się kończy
Czas zejść ze sceny, kurtyna opada
Już nic nas nie złączy
Bezsenność dopada
Przez Ciebie...potworze !

Śpij Dobrze, potworze

Och, Marcinie

Och, Marcinie,
Och, Marcinie,
Moje serce teraz zginie,

Zmiażdżyłś!
Zniszczyłś!
Niepowrotnie!

Umrę w smutku i samotnie.

 

404

Nadchodzi zmiana,
jej oddech czuję.
Nieokreślona, binarna
czy mnie zmotywuje?

Z chłodnym powiewem,
wilgotnym dotykiem,
obietnic kartonem,
na koniu okrakiem.

Czy z mroku dziś wyjdę?
Uśmiechów odchłani.
Czy będzie mi lepiej?
Co się dziś stanie?

Katalog jest pusty,
ilość bitów zero,
to było lustro
i piwo mi wyszło.

Ide spać.

Stany ponad depresyjne

W samej rzeczy
utkwiły moje oczy

ponad
nie widać już dna

w dniu
krótsza od spojrzeń
umieram

O czymś i o niczym

Tak dobrze już mi dni przemijały
Bez żadnych większych problemów
Wszystkie zmartwienia, niesnaski w odległe strony sobie odleciały
Postawiłem przed sobą mnóstwo nowych celów
Cały ten plan, wszystkie te ważne dla mnie działania
Miały sprawić żebym wrócił do życia normalności
Jednak niestety na marne te moje starania
Wpadłem w okropne sita, czyjejś urokliwości

Literacki przypadek, niczym u Szekspira
On zmysły swoje stracił, Ona o tym nie ma pojęcia
On życie całe swoje teraz przeklina
Ona ma lepsze w życiu zajęcia

Tragizm w powietrzu nad tą sytuacją się unosi
Tylko jedno z nich go wyczuć może
Chłopak z każdym dniem coraz gorzej wszystko znosi
Jeszcze chwila i nic już mu nie pomoże

Ona beztrosko, żyje po swojemu
Raz z nim pogada, a później już w milczeniu
Tak się toczy, ta historia cała
Dzień po dniu, kolejne dochodzą rozdziały
Szansa od początku była mała
Teraz już chyba do zera opadły

Czy chłopak sobie poradzi?
Oto jest pytanie...
A jak po tym wszystkim do świata się zrazi?
Niby to tylko gdybanie...
Jedno jest pewne, nie do zaprzeczenia
Źle mi się z tym żyje, nie chcę mieć z tym do czynienia!

III wojna światowa*

Niech każdy zabierze,
co ostre z kuchni!
Bo przecież brakuje czołgów
jak w dawnej wojnie.
Za to jesteśmy
tak bardzo dumni!
Bóg nas ułańską fantazją
obdarzył hojnie.
 
Gdy kiedyś
Ruskie nadlecą atomy...
Będziemy chować się
jak dawniej w kanałach...
Rakiet przeciwlotniczych
tylko kilka mamy...
USA obroni,
gdy będziemy już
w opałach!

Nie zakładam wcale,
że przegrać musimy...
Lecz myśli wiążą dwa
fundamentalne pytania...
Czy komukolwiek
bezbronnością przywalimy?
I czy Warszawa jest tylko
do bombardowania?


*(czarny humor, ale scenariusz prawdopodobny)
III Wojna Światowa (fraszka).

Broń pokoju
i losu nie kuś!
Wyparować mogą Polska,
Ukraina i Białoruś.

Oskar Wizard

Ciemności własne

Ciemności własne.
Opadanie w ciemność własnego piekła
Normalne.
Każda próba złapania w nim zbawiennego oddechu
Banalnie naiwna.
Chociaż tylko tam jest życie …
W umyśle skołatanym, być może upośledzonym rozumem
Smak ciała bez wyrazu kiedy nic nie boli
Brak słów kiedy nic nie rozrywa wnętrzności
Bezustanna gorycz zrywania żonkili
Znów opadanie w ciemności własne …
Normalne.

Chaos, chaos stworzyliśmy

Ci żyjący obok nas
Wierzą w to co jest dla mas
I jak kiedyś światem rządził kościół
Śmiało dziś nowego terroru skosztuj
Na świecie równość nie istnieje
Z naszych nadziei diabeł się śmieje
I choć na mym sercu napis widnieje
"Wszyscy razem twórzmy dobre dzieje"
Na ich sercu brud, takich ludzi jest wiele
Wierzysz że każdy z nas jest równy?
I nikt nikomu nie jest dłużny?
Każdy dla każdego jest słuszny?
Spójrz na sąsiada, jak zazdrości
Tamten drugiemu, gotuje się ze złości
A drugi pluje nas ich obu
Przekonany, że nigdy nie spadnie z tronu
Wszędzie panuje zawiść międzyludzka
Każdy drugiemu chętnie pluje do kubka
Tak działa natura, wiadomo nie od dziś
Lis zabije słabszego, lisa zabije wilk
Nawet ona karze brać wszystko dla siebie
To boli strasznie, dotyczy to mnie i Ciebie
Jesteśmy zwierzętami, ewolucja zatrzymana
Ci z góry otwierają szampana
A ci z dołu piją wodę z kałuży
Komu ta ludzkość dzisiaj służy?
W średniowieczu palono w imię Boga 
Renesans - Jaka ludzka wspaniała trwoga !
Barok - Och jaka śmierć wspaniała !
A Ci z romantyzmu - indywidualizmu ściana
A więc każdy taki sam, baran krzyczy na barana
"Sztuka dla sztuki" - słyszałeś te bzdury?
mniemanie o sobie, tłumaczenie dla nieczystej skóry
Ery mijają, ludzie się nie zmieniają !
Internet miał nas z głupoty wyzwolić !
Pomógł każdemu z nas idiotę siebie zrobić !
Super zabawne memy, fałszywe uczucia
Można pisać o tym treny, śmierć, brak czucia
"Emotki" zastępują dotyk
Na księżyc milion posłanych motyk !
Chaos, brud, masy zbędności
Ludzie pozbywają się resztek godności
Wirtualne kciuki w górę karmią ego
A ludzie zadowoleni, chcą tego
Nieważne cnoty są, liczy się tylko sława
Narkotyki, seks, pieniądze, zabawa
Ludzie zakrywają swe niedoskonałości
Wierzą w reklam słuszności
Będąc sobą, będziesz nikim
Będziesz kimś? - chciwy wiking
Tak łatwo zgubić się w tym świecie
I z pewnością o tym wiecie
Spójrz na idące ulicą małe dziecię
Co my stworzyliśmy?
Chaos, chaos stworzyliśmy...

Chocholi taniec

Spędzony tłum pała żądzą odwetu.
A przecież minęło już sporo lat.
Katastrofa nadal zmysłów podnietą.
Przeciw bratu występuje brat!
 
To znany nam wszystkim chocholi taniec.
Bezproduktywne bicie wściekłości piany.
Zawsze potem dopadała nas losów zamieć.
Na jutro przestawaliśmy być przygotowani.

Może już czas wypowiedzieć wojnę?
Pożoga wszystkich nas całunem pogodzi.
Marzą mi się dla dzieci czasy spokojne...
Lecz w polityce przecież nie o to chodzi?

Oskar Wizard

Czar

Oczarowałaś mnie
ale o tym nie wiedziałaś
i zrozumiałem
że czar pozostał
lecz tylko w postaci
rozczarowania.

Nasza Młodzież

Jaką wiedzę
po sobie pozostawimy?
Może tą,
że pieniądz jest wszystkim
i rządzi światem?
Może też,
że winę
ma zawsze ktoś inny?
Nie warto zachwycać się
książką lub kwiatem?
 
Sami stworzyliśmy
bezsensowny wyścig szczurów.
Zbyt długo
nie utrzymasz się
jednak na szczycie.
Jesteśmy biegli
w budowaniu murów.
Udajemy,
że mamy wspaniałe życie.

By mieć dobrą pracę,
nie musisz być dobry.
Już teraz wstąp do partii,
która wygra przyszłe wybory!
Koryta zbyt małe,
stąd wieczne spory.
Ktoś nie ma nic,
innym uginają się stoły.

Kiedyś ostoją mądrości
byli starsi ludzie.
Teraz zastąpiły ich
bezduszne maszyny.
To dehumanizacja,
nie miej złudzeń!
Wszystko ma konsekwencje
oraz istnienia przyczyny.

Czy musimy więc żyć
jak ścigające się szczury?
Czy będą nas kiedyś
szanowały dzieci?
Moda na sukces,
to tylko bzdury!
Życie w pogoni
zbyt szybko
przeleci!

Oskar Wizard

Wciąż

Wciąż szukam ciebie
siebie
nas.

i wciąż błądzę 
nie umiem
nie potrafię 
odnaleźć dobrej drogi 

lecz wciąż wierzę 
że nadejdzie też czas
i będziemy 
ty i ja.

Sekret sukcesu

bądź zawsze grzeczny i miły
tam gdzie się to najbardziej opłaca
aby marzenia się wszystkie spełniły
niech cię kariera zajmuje a nie praca

musisz wiedzieć komu komplementy kadzić
na spowiedzi trafiać do właściwego konfesjonału
między właściwe uda energię swą wstawić
swoich protektorów wybieraj mądrze i pomału

zapisz się do partii rozdającej stanowiska
współpracuj zawsze zgodnie z tajnymi służbami
w swojej komórce miej tylko ważne nazwiska
fałszywym spojrzeniem unikaj komnat z lustrami

Oskar Wizard

Nowoczesny popis!

Wciąż trwa
chocholi taniec!
Zamiast chleba
będą igrzyska!
Najpewniej niesmak
po tym pozostanie.
Dwóch posłów
i kibiców trzysta!

A mnie już nudzą
te wieczne przepychanki.
Kiedyś wierzyłem,
że są dla mojego dobra...
Kiełbasa wyborcza
i obiecanki...
A potem w łeb
jak wściekła kobra!

Skłóceni ludzie
warczą na siebie...
W tym czasie partie
zarabiają kokosy!
Już jutro ma być tu
jak w niebie!
Pojutrze jak zwykle
na kwintę nosy!

Oskar Wizard

1 Lutego 2017r.

Wybacz Skarbie,
że do Ciebie już nie zadzwonię.
Nie będę rejestrował
swojej karty.
Miasto w ogniu
aktów terrorystycznych płonie!
To już nie są żarty!
 
Bo gdybym zarejestrował telefon
w kiosku najbliższym...
Mogłaby dane użyć
do wzięcia kredytu dama...
Wiec niech od lutego
telefon milczy!
Po prostu odwiedzę cię
osobiście z rana!

Oskar Wizard