minęła

I widzisz 

Nikt nie pyta 

Nikt nie płacze 

Nikt nie mówi 

Nikt nie słyszy 

Nikt nie widzi 

Cisza 

Tylko głucha cisza 

I odłamki szkła 

Po których stąpa 

Dusza 

Głupia dusza 

Nic nie czuje 

Nic nie słyszy 

Nic nie widzi 

Jest 

Ona tylko jest 

Na chwilę 

Krótką chwilę,

Która już  

Minęła 

Parszywa miłość

Jeżeli myślisz, jak jest trwać w miłości,

Zawróć! To niebezpieczna droga.

Przyczyną bowiem Twej ciekawości,

Może być boleść i trwoga.

 

Ja kiedyś kochałem - i kocham dalej,

Choć teraz to miłość parszywa.

Dawniej w mym sercu uczucie było dla niej,

Teraz mi serce rozrywa.

 

Zapytasz - "A jak to, ale jak tak można?"

Odpowiem Ci mój padawanie,

Że miłość to wojna bolesna i trwożna,

A nie po łące hasanie.

 

Bo kiedy kochasz - cały świat się zmienia,

Stary w niepamięć odchodzi,

A gdy tylko poruszy się spod stóp twych ziemia,

Pustka z udręką przychodzi.

 

Tak więc, zastanów się dobrze dwa razy,

Nim powiesz: "Ja już chcę kochać!",

Bo jeśli do miłości nabierzesz urazy,

Zostanie Ci tylko - szlochać...

 

Moje Życie 7/7

Noszę żal w sobie

Bo wytykany miałem nawet uśmiech na twarzy

Wolność schowała się grobie

Tam nie będziesz oceniany, gdy się okazja nadarzy

Lecz taki jest świat

Nie zostało nic innego jak się przystosować

Więc dziś jestem rad

Otoczony równowagą, nie muszę się z myślami mordować

 

 

Pozwól więc, że

Spiszę ten cały ból czytany przez Ciebie na papier

I chwilę poklęczę

W potrzebnej modlitwie odnajdę szukany ulgi spacer

To jest moje życie

Ode mnie tylko zależy jak się ono jutro potoczy

Chcę być na szczycie

Jeśli szczyt to moment, gdy wraz ze szczęściem się kroczy

Geny 3/7

Osamotniony w świadomości noszenia agresywnych genów

Bezradny  ponownie nie mogę zmrużyć przez to powiek

Cóż zrobić z fantami, z którymi rodzi się człowiek?

Nie mogę własnej krwi odebrać życiodajnego tlenu

 

Więc...

Przepraszam, że krzyczę

Nawet tego nie słyszę

Przepraszam, że ranię

Wciąż trzymając za ramie

 

Nie chcę być tym, czym jestem, któraś próba kiedyś się uda

Bezradnie patrzę na własnoręcznie wyrządzone szkody

I słucham, jaki to we mnie własny ojciec żyje młody

Lecz jak długo z tym walczę, tak długo nie czeka mnie zguba

 

Wstyd, wstyd

Znowu ranię bliskich

Wstyd, wstyd

Noszę winnego odciski

 

Przepraszam, że krzyczę

Nawet tego nie słyszę

Przepraszam, że ranię

Wciąż trzymając za ramie

 

Wstęp ( Przelewam W Wiersze) 1/7

Nie mam ojca, chociaż nigdy nie umarł
i nigdy nie odszedł
Nie wie co robią synowie, bo tonie
w morzu alkoholowych potrzeb
Nie mam kolegów, bo ceniłem miłość
nad ulotną młodością
Nie rozróżniali uczucia od seksu,
nie wiedzieli co nazywam miłością
Nie mam szacunku, bo nie łamałem prawa
gdy byłem młody
Więc rówieśnicy wyżywali się na mnie
rzucając kłody
Nie wierzy we mnie matka, bo do dzisiaj mam
bałagan w pokoju
Po za nim nie widzi niczego, nawet smutku,
nie dającego mi spokoju
Nie mam wiele, a i tak zawsze wokół mnie
mnóstwo szumu
Brat na moje sukcesy stwierdził, że to więcej
szczęścia niż rozumu

 


Mam za to depresję, bo wspomniana miłość
mnie wystawiła na próbę
Jeśli wczoraj miałbym lufę przy głowie
nie wiedziałbym, czy spudłuję
Mam za to niewypowiedzianych wrogów, chociaż
nigdy ich nie szukałem
Trzymam w sobie ogrom smutku, chociaż
przed chwilą się śmiałem
Mam za to wyśmiane ambicje i tłumaczenia
dlaczego mi się udaje
Mimo to codziennie do słońca od nowa
uśmiechnięty wstaję
Mam za to głowę pełną przemyśleń,
planów i marzeń
Biegnę za nimi w pośpiechu
przed horyzontem zdarzeń

 


Przelewam w wiersze mą głowę
Zawsze gdy we własnych myślach tonę
Przelewam w wiersze moją codzienność
Zawsze gdy Ona pokazuje mi obojętność
I nieważne, ile smutku wyrzucę
Ile rymów napiszę, ile przespanych nocy porzucę
I nieważne, czy do grona szczęśliwych powrócę
Czy się raduję, czy płaczę, czy smucę
Przelewam w wiersze moje potrzeby
Zawsze gdy widzę własne pogrzeby
Przelewam w wiersze świat wokół
Zawsze gdy kręgi obok zatacza sokół
...
...
I nieważne jak dobrze tłumaczę
Nigdy nie spróbujesz zrozumieć

Uchroń mnie przede mną

Zaciskałem zęby z gniewu, który wypełniał moją czaszkę
Gubiłem się w wydarzeń biegu, pisząc kolejną fraszkę
Zapomniałem o puencie, którą ofiarował mój życiorys
Tkwiłem tak w błędzie, zabijał mnie zagubienia tygrys

 

Uchroń mnie z dobroci serca
Przed niepewności mgłą
Za którą stoi mój morderca
Uchroń mnie przede mną

 

Byłem tymże potworem, potrafiącym w nienawiści zrobić straszne rzeczy
Gardziłem własnym dworem, robiłem wszystko, czemu moja świadomość przeczy
Zapominam o puencie, którą ofiarowały mi poszarpane włosy
Tkwię tak w błędzie, chociaż nie potrzebuję już więcej pomocy

 

Uchroń mnie z dobroci serca
Przed niepewności mgłą
Za którą stoi mój morderca
Uchroń mnie przede mną

 

PIERWSZY KROK

Najciężej jest z czymś konkretnym

ruszyć do przodu by osiągnąć cel

Mój pierwszy krok z dzieciństwa

nie należał zapewne do łatwych

 

Postaram się i pierwszym krokiem

przebaczę komuś albo sobie upadek

Przeproszę za popełnione błędy 

Podziękuję miłym dobroci sercom

niechże ich za to los darami ozłoci

Zresetuję siebie i  na nowo urodzony

sensem życia w szczęściu zauroczony

zamknę gniew w mrocznym labiryncie 

Nie wyruszę w rejs na morze

wzburzone Neptuna sztormem

wprzód uspokoję miłości przypływem

 

Kazimierz Surzyn

OTWÓRZ SERCE

Serce otwórz na oścież

zaproś tam do środka kogoś

kto będzie cię rozumiał

nie krytykował nie upominał

ale doceni twoją wartość

autentyczne człowieczeństwo

i popłynie z tobą marzeniami

w wiszących ogrodach zawieszonymi

Kazimierz Surzyn

Duże Usta

Duże usta dużo mówią

Duże plotki dużo brudzą

Twoje mienie, Twoją wartość

Usta ganią, prędko nie zasną

Mówią, by mówić, kochają hałas

Abyś się zgubił, w tym ich wiara

Duże usta z dużymi słowami

Małe czyny z dużymi osądami

 

Zamilcz...

 

Wciąż jest

dużo, dużo, dużo

Słów, które

zburzą, zburzą, zburzą

Twe wartości

brudzą, brudzą, brudzą

Atakują gromem

wraz z burzą, z burzą, z burzą...

 

Duże usta dużo krzyczą

Duże słówka, dużo słyszą

Znają lepiej Twój żywot

Niż Ty sam, słowa płyną

Ta rzeka tym nurtem topi Twą wiarę

Niszczy Twój Rzym, Twój solidny fundament

Duże usta, duże oczy

Mali ludzie - potrzebują pomocy

 

Zamilcz!

 

Wciąż jest

dużo, dużo, dużo

Słów, które

zburzą, zburzą, zburzą

Twe wartości

brudzą, brudzą, brudzą

I nigdy się

nie  znudzą, znudzą, znudzą...

 

 

Słucham słów tylko jednego głupca!

Krytykującego mnie chłopca sprzed lustra!

Inne usta chcą zadać ból, są jak kult zła!

Puenta ich zdań okazuje się być pusta!

Odróżniaj duże usta od szczerej krytyki

Bo znajdą się zdania, co nie szukają wtyki

Rozpoznaj kiedy należy ignorować języki

Bo balans to wskazówka jak ustawić swe szyki

 

 

 

 

 

RANY

od nas zależy kiedy się zagoją

głęboko wryte w przestrzenie ciała

które jak pijawki krew spijają

zatrutą cywilizacją XXI wieku

 

i ludźmi duchami co nie patrzą

na innych jak na żywe stworzenia

działem szturmowym atakują

burze rozsiewając nad głowami

pod strzechy nigdy nie zapraszają

jaskółczym gniazdem miłości

 

niech rany naszego współistnienia

przemienią słabość w siłę w mądrość

aby odważyć się urodzić po raz drugi

 

Kazimierz Surzyn

 

Życie

Wszak wiadomo wszystkim przecie, 
Czym jest życie w naszym świecie,
Ludzkie trudy, siódme poty,
Czas nauki - do roboty.

Z czasem miłość nas zastanie,
Z cudzą myślą obcowanie,
Przyjdą również i rozterki,
Kłótnie, smutek i płacz wielki.

Wszystkim wszystko czas pokaże,
Awans, hańba, czy ołtarze,
Zaś nieznanym życia rewersem,
Że ono jest wierszem, a świat - jednym wersem.

BŁĘDY ŻYCIA

Czasem wszystkiego nie mówimy

budujemy mury nie do przebycia

wielkie balony ego pompujemy

a one naładowane złą mocą pękają

 

Nie dziękujemy nie przepraszamy

nie chcemy w ogóle przebaczać

wystarczająco ludzi nie kochamy

zdradzamy siłę przyjaźni obłudą

 

Zamknięci kratą niemocy w skorupie

niczym ślimak w swoim mieszkanku

co nosi ciężkim oddechem na grzbiecie

wciąż uciekamy przed swoim cieniem

 

Nie otwieramy ust całymi miesiącami

do przyjaciół znajomych brata siostry

zajmując się jedynie swoimi sprawami

nagła śmierć już niczego nie zmieni

 

Kazimierz Surzyn

ZAUFANIE

Jest jak przyrzeczenie krwią

że to co powiesz przyjacielowi

zostanie w sercu do końca świata

i nikt sekretów stamtąd nie wyłowi

 

Zaufanie trzeba życiem wznosić

raz utracone trudno odbudować

nie są to jakieś górnolotne słowa

lecz obietnice co trzeba dotrzymywać

 

Rozkoszny złoty miód na języku

a w sercu i duszy trucizna

zniszczy zaufanie wypracowane

człowiek spokoju już nie zazna

 

Kazimierz Surzyn

 

Rysa na szkle

Dlaczego mnie skrzywdziłeś -
zimna cisza, przeplata się z lodem.
Twoja twarz jest jak z kamienia -
twoje usta pachną chłodem.

 

Wybaczyłam ci - po latach,
lecz pamiętam co się stało.
Chociaż byłeś dla mnie katem,
wtedy, tamtej zimy - tato...

NADZIEJA

Od nadziei może 

tylko pęknąć serce

Ona taka ulotna

jak piórko na wietrze

Nadzieja matka głupich

 

Tak się często mówi

Osobiście sądzę inaczej

 

Nadzieja to ufność

dla tych wszystkich

co wyobraźnię mają

i myślami sięgają

daleko w przyszłość

 

Świat tęczą koloryzują

czekają na światło

pogodę w szarości

 

Jutro będzie

a jakie pytasz

 

to od nas zależy

 

Kazimierz Surzyn 

Miałam dom...

Miałam dom pełen miłości -

od mamy,

miałam też dom nienawiści -

od ojca.

 

Ona każdy krok chwaliła -

z zapartym tchem walczyła.

Któregoś dnia nie dała rady -

nie wybaczyła mu zdrady.

 

Zaczęła się przemoc psychiczna -

mało mu było - tępił fizycznie -

bez końca.

 

Wytrzymywała to długo -

do czasu -

kiedy 'zajął' się córką...

 

Nienawidził jej okropnie -

ona kochała go jednostronnie.

Szukała jego akceptacji -

miłość doprowadzała do frustracji.

 

Była dla niego czarną owcą -

jednak się nie poddała -

ogarnięta do niego złością,

swoją rodzinę założyła.

 

Prawdziwą miłość frajerowi pokazała

Nie złamał jej - silną kobietą się stała.

DOBRO WRACA

Z dna wyciągnij człowieka co upada

życzliwością zjednaj swego sąsiada

 

Wypowiedz słowa w drugiego obronie

zaprowadź zasady w przyjaciół gronie

 

Mów głośno o tym co cię boli

szanuj tych którzy wiek przeżyli

 

Pielęgnuj swoją miłość życia

bądź wzorem kultury obycia

 

Przebaczaj kochaj naprawiaj błędy

niechaj zapanuje radość wszędy

 

Dobro bliźniemu podarowane

do ciebie powróci podwojone

 

Kazimierz Surzyn

 

 

SIŁA ARGUMENTÓW

Nie ten kto sędziwy

lub jak sadzonka młody

co rzuca wątpliwe tezy

i stawia pod nogami kłody

 

albo krzyczy najgłośniej

aż ziemia drży w głębinach

ma rację - to byłoby zbyt proste

nie potęga cała w słowach

 

chociaż dobitny wrzask

unosi daleko echo głosów

nie krzyk się liczy

ale siła argumentów

 

Kazimierz Surzyn

KOLEJNY RAZ MIŁOŚĆ

Świt zagląda do sypialni.

 

Leżymy obok siebie

sny przecierając z oczu

i na poduszkach marzeń

układamy pasjanse.

 

Słonecznym pędem wstajemy

choć nas nikt nie goni.

 

Pocałunkiem nowy dzień witamy

i dwoma słowami Kocham Cię.

 

Za drzwiami czekają pewnie

nowe wyzwania jak co dzień

chociaż ciszą powiewa

wiatr od zachodu

a promienie zza szyb

docierając do serc

rozświetlają drogi.

 

Jeszcze łyk herbaty

i żegnamy się w progu

bo praca obowiązki

mierzenie rzeczywistości

na zamiary i siły.

 

W tym wszystkim najpiękniejsza

jest miłość która cudem

pięknie wszystko nam układa.

 

Kazimierz Surzyn  

ZABIORĘ CIEBIE

Wysoko hen ponad chmury

gdzie anioły śpiewem czarują

i niebieskie gwiazd orkiestry

mocno sercem przygrywają

 

Na wiszące ogrody cudowne

abyś w ich blasku odpoczęła

do krainy uśmiechu i tańca

byś duszę barwą ubogaciła

 

Na ogniska cichą przystań

gdzie złośliwe zmory cienie

odchodzą w dal za horyzont

w nicość w stałe zapomnienie

 

Tam gdzie szerokie drzwi

nie potrzebują klucza

by otworzyć się na życie

co lukru chwilom dostarcza

 

Wezmę ciebie pod prąd

nawet na koniec świata

bylebyś była szczęśliwa

i poczuła mnie całą sobą

 

Tęczą ramion cię otulę

byś znalazła schronienie

w ich puchatym cieple

oraz błogie odprężenie

 

Uciszę krzyk nostalgii

purpurą róż miłości

niech zapuszczą pędy

owoce naszej płodności

 

Zatańczę nago z tobą

na mokrej złotej trawie

aż we mnie uśniesz

po doskonałej zabawie

 

Miłość to wielkie uczucie

bo wszystko jest możliwe

nawet niczym małpa

po drzewach skakanie

 

Kazimierz Surzyn