Miałam dom...

Miałam dom pełen miłości -

od mamy,

miałam też dom nienawiści -

od ojca.

 

Ona każdy krok chwaliła -

z zapartym tchem walczyła.

Któregoś dnia nie dała rady -

nie wybaczyła mu zdrady.

 

Zaczęła się przemoc psychiczna -

mało mu było - tępił fizycznie -

bez końca.

 

Wytrzymywała to długo -

do czasu -

kiedy 'zajął' się córką...

 

Nienawidził jej okropnie -

ona kochała go jednostronnie.

Szukała jego akceptacji -

miłość doprowadzała do frustracji.

 

Była dla niego czarną owcą -

jednak się nie poddała -

ogarnięta do niego złością,

swoją rodzinę założyła.

 

Prawdziwą miłość frajerowi pokazała

Nie złamał jej - silną kobietą się stała.

DOBRO WRACA

Z dna wyciągnij człowieka co upada

życzliwością zjednaj swego sąsiada

 

Wypowiedz słowa w drugiego obronie

zaprowadź zasady w przyjaciół gronie

 

Mów głośno o tym co cię boli

szanuj tych którzy wiek przeżyli

 

Pielęgnuj swoją miłość życia

bądź wzorem kultury obycia

 

Przebaczaj kochaj naprawiaj błędy

niechaj zapanuje radość wszędy

 

Dobro bliźniemu podarowane

do ciebie powróci podwojone

 

Kazimierz Surzyn

 

 

SIŁA ARGUMENTÓW

Nie ten kto sędziwy

lub jak sadzonka młody

co rzuca wątpliwe tezy

i stawia pod nogami kłody

 

albo krzyczy najgłośniej

aż ziemia drży w głębinach

ma rację - to byłoby zbyt proste

nie potęga cała w słowach

 

chociaż dobitny wrzask

unosi daleko echo głosów

nie krzyk się liczy

ale siła argumentów

 

Kazimierz Surzyn

KOLEJNY RAZ MIŁOŚĆ

Świt zagląda do sypialni.

 

Leżymy obok siebie

sny przecierając z oczu

i na poduszkach marzeń

układamy pasjanse.

 

Słonecznym pędem wstajemy

choć nas nikt nie goni.

 

Pocałunkiem nowy dzień witamy

i dwoma słowami Kocham Cię.

 

Za drzwiami czekają pewnie

nowe wyzwania jak co dzień

chociaż ciszą powiewa

wiatr od zachodu

a promienie zza szyb

docierając do serc

rozświetlają drogi.

 

Jeszcze łyk herbaty

i żegnamy się w progu

bo praca obowiązki

mierzenie rzeczywistości

na zamiary i siły.

 

W tym wszystkim najpiękniejsza

jest miłość która cudem

pięknie wszystko nam układa.

 

Kazimierz Surzyn  

ZABIORĘ CIEBIE

Wysoko hen ponad chmury

gdzie anioły śpiewem czarują

i niebieskie gwiazd orkiestry

mocno sercem przygrywają

 

Na wiszące ogrody cudowne

abyś w ich blasku odpoczęła

do krainy uśmiechu i tańca

byś duszę barwą ubogaciła

 

Na ogniska cichą przystań

gdzie złośliwe zmory cienie

odchodzą w dal za horyzont

w nicość w stałe zapomnienie

 

Tam gdzie szerokie drzwi

nie potrzebują klucza

by otworzyć się na życie

co lukru chwilom dostarcza

 

Wezmę ciebie pod prąd

nawet na koniec świata

bylebyś była szczęśliwa

i poczuła mnie całą sobą

 

Tęczą ramion cię otulę

byś znalazła schronienie

w ich puchatym cieple

oraz błogie odprężenie

 

Uciszę krzyk nostalgii

purpurą róż miłości

niech zapuszczą pędy

owoce naszej płodności

 

Zatańczę nago z tobą

na mokrej złotej trawie

aż we mnie uśniesz

po doskonałej zabawie

 

Miłość to wielkie uczucie

bo wszystko jest możliwe

nawet niczym małpa

po drzewach skakanie

 

Kazimierz Surzyn

 

 

PASJA ŻYCIA

Nie daję się zwariować

tej pogoni za wszystkim

tej cywilizacji szaleństwa

życie jest takie piękne

szkoda czasu na kłótnie

i wypominki że to że owo.

 

Dzisiaj patrzę w oczy

listopadowemu słońcu

ono się uroczo uśmiecha

tańcząc walca z wiatrem

który mnie lekko muska

po rozpiętych ramionach

wyciągniętych po szczęście.

 

Gładzę zabłąkanego pieska

i on potrzebuje miłości.

Podprowadzam staruszkę

w jej zamglonych oczach

spostrzegam wdzięczność.

 

Lubię bardzo się uśmiechać

więc daję uśmiech innym

jaka to radość ogromna

widząc uśmiechnięte usta.

 

Na Giewoncie spojrzeniem łapię

najczystszą zieleń srebro gór

i ciszę co słyszy oddech piersi

i wnętrzem przepływa jak strumyk

urzekający swym wdziękiem

które w sercu dokumentuję

by wyciągać zimą wspomnieniem. 

 

Nacieszyć się szumem rzeki

i falami unoszącymi moje myśli

w stronę nietuzinkowych marzeń.

 

Siedzę w domku na konarze dęba

i piszę strofy wiersza piórem które

moczę w szafirowym niebie.

 

Jeszcze pójść boso na łąki pełne ziela

zapalić ognisko spleść dłonie wokół

i chodzić z ukochaną po chmurach

po deszczu księżycu po gwiazdach.

 

Moją pasją największą jest żyć.

 

Kazimierz Surzyn    

 

PIOSENKA

" Piosenka jest dobra na wszystko" -

otrze łzy jak tylko potrzeba

cierpienie w niepamięć puści

smutek w pogodę przemieni

 

Do snu dźwiękami ukołysze

sprawi że będziesz doskonalszy

włącz piosenkę gdy szaleje złość

gdy w źrenicach gości samotność

 

Ona przemawia gamą nutek

i tekstem z trafnym morałem

jest jedynym takim uczuciem

co możesz jak zechcesz usłyszeć

 

Będzie zawsze trwała przy tobie

kiedy inni zawiodą ciebie

namiętnie twe serce rozkocha

bakcyla wiary i nadziei doda

 

" Latawce dmuchawce wiatr" -

to moje radosne dzieciństwo

gdy z kolegą biegliśmy po łąkach

trzymając linki skrzydlatych w rękach

 

" Pieśń o cegle" podaj cegłę -

w rytmie trudu szkolnej kuźni

choć to nie były cegły ale długopisy 

niczym komputery w dłoni

 

" Daj mi tę noc"  przecudowną -

kiedy moją wtedy narzeczoną

zabierałem na modne dyskoteki

taki młody do cna zadurzony

 

" Jak na lotni" zawieszeni -

wciąż płyniemy w szczęśliwości

sobą wcale nie znudzeni

w " Daj mi tę noc" dalej zakochani

 

Kazimierz Surzyn

 

PODARUNKI

Zasiane ziarna

w owocach zbierzesz

 

chcesz miłości -

podaruj miłość

 

pragniesz szacunku -

daj szacunek innym

 

chciałbyś sprawiedliwości -

bądź sprawiedliwy

 

kąsasz słowem -

i ciebie ukąszą

 

marnujesz zdrowie -

da ci we znaki

 

okrutnie kłamiesz -

udowodnią że tak robisz

 

burzysz marzenia -

ktoś zniszczy twoje

 

zdradzasz chociaż  

mówiłeś kocham -

ciebie zdradzą

 

odbierasz nadzieję -

tobie zabiorą

 

szykanujesz czyjąś wiarę -

inni nie będą 

akceptować twojej

 

szkalujesz czyjeś 

poglądy choćby

polityczne moralne -

nikt nie przyjmie twoich

 

podaruj odrobinę 

uśmiechu dobroci -

one do ciebie wrócą

 

traktuj ludzi z godnością -

tak jak sam chcesz 

być traktowany

 

Kazimierz Surzyn

 

 

ZMARŁYM I ŻYJĄCYM

Z ust stojących nad mogiłami

modlitwy płyną jak najciszej

 

Przy świecy płomieniu wspominamy

ostatni dzień z bliskimi i płaczemy

 

W głębokiej zadumie nagich drzew

posmutniałych alejek cmentarnych

prosimy Boże zabierz dusze do Siebie

tam gdzie niczego nikomu nie braknie

 

Zmarli są teraz po tamtej stronie

my z nadzieją czekamy na spotkanie

 

I jeszcze  z zapałem idziemy 

przebudowując wartości od nowa

nie jest wcale tak źle z nami

kto grymasi nic na to nie poradzę

 

Drodzy moi kochani przyjaciele

jest szczery uśmiech na twarzy

wzajemna miłość ukochanych

dobro również gości w sercach 

i droga choć pod górę - prowadzi

na ogrody wyświęcone fartem

 

Wystarczy aby się nam chciało

to wszystko w sobie odnaleźć

 

Kazimierz Surzyn 

SIŁA DZIAŁANIA

Schwytam biały obłok

i zaniosę Tobie

w serca uniesieniu,

aby szczęściem cię napełnił.

 

Ześlę piorun,

by odstraszył ludzi tych,

którzy snują plany złe.

 

W sidła złapię morze

i zatopię smutek,

jakiś żal, rozczarowanie.

 

Wzniecę ogień, 

aby wypalił chwasty

w człowieku XXI wieku,

byśmy razem żyli

w miłości i nadziei.

 

Dobrocią wielkiego,

nieskalanego serca,

zbuduję zaufanie

innych serc.

 

Dobrą radą,

życzliwym słowem,

przyjaźń, co nawet

skały przełamie.

 

Pocałunkiem miłość,

romantyczną, tkliwą,

rodzącą wciąż nowe,

ale zawsze dojrzałe

owoce szczęścia.

 

W bezdechu

szaleńczym muśnięciem,

rozkocham  Twoje ciało,

co rozpłynie się we mnie

mdlejącymi uniesieniami.

 

Rozkoszą zerwę kajdany

w które ubrało

mnie życie.

 

Choćby nie wiem

co się działo,

splataniem rąk

pojednanie na zawsze,

a wiarą - siłę, która

z niemocy wyzwoli.

 

Czułością sprawię,

by dla kogoś

jesień albo zima życia,

była najpiękniejszą porą.

 

Przytulę serce

najmocniej zranione.

 

Prawdą uczynię

istnienie lepszym,

powabniejszym,

co pachnie jaśminem,

zbożem, miodem.

 

Budować  będę z werwą

DOBRO nieustannie.

 

Kazimierz Surzyn  

DOM RODZINNY

Jest jedno cudne

miejsce na globie

wszystkiego sedno

bezpieczne co uspokaja

 

gdzie każdy syty

chlebem powszednim

tu mieszka słońce księżyc

i gwiazdy świecą z nieba

 

gdzie kwiaty serca 

najpiękniejszą woń unoszą

a w duszy gości miłość

 

tu dobro tryska

z czystego źródła

ono we wspomnieniach

nawet mnie ogrzewa

 

rodzice co byli kwiatem

wszystkie skarby oddali

byśmy byli zdrowi

na tacy wartości podawali

 

a ja czerpałem

chłonąłem mądrości

czułem ich gorące dłonie

i ramiona pomocne

 

jest owoc tej nauki

moje dobre dzieci

 

Kazimierz Surzyn

Z MIŁOŚCI

wszystkim czym zechcesz jestem,

oceanem witalności, tęczą po burzy,

kwiatem, co zakwitł w Twojej duszy,

jabłonią, która rodzi pełnym owocem,

 

truskawką zmysłową na moc radości,

zatracenia winogronem czułości,

dla niewidomego sokolim wzrokiem,

uwalniającym zastygły język słowem,

 

chlebem razowym dla głodnego,

dla łaknącego wodą źródlaną,

domem dla człowieka bezdomnego,

słońcem na zziębnięte ciało,

 

wysuszającym łzy cierpienia wiatrem,

przywracającym płodność deszczem,

pawiego lata spacerem sierpniowym,

szafirowym gwiazdozbiorem nęcącym,

 

dźwiganiem z nieszczęść w światłość szczęścia,

ze słodyczy najsłodszą wolnością taką,

co pozwala być sobą naprawdę mimo,

różnic jakie posiadamy w swych wnętrzach,

 

bezgranicznie otwartym serca biciem

z Twojego powodu, na chandrę lekiem,

dodawanym do wszystkiego przysmakiem,

każdej chwili życia uszlachetnieniem.

 

Kazimierz Surzyn 

CZY POTRAFISZ

Twarze zranione

przyodziać uśmiechem

słońcem zbawienia

zgasić cierpienie

osuszyć łzy

płomieniem miłości

rozgrzać zimne serca

 

Przywrócić brzmienie słowom

i wydobyć z nich treści puentę

 

Z dna podnieść myśli

i ocalić ich znaczenie

 

Uratować drugiego 

człowieka nie bacząc

że sam możesz zginąć

 

Powrócić z daleka

by przytulić 

wycałować

starą matkę

starego ojca

 

Posprzątać mieszkanie

zrobić zakupy

skosić trawę

w ogrodzie

wygrabić liście

porozmawiać

pocieszyć

przy herbacie

dać siebie..

każdemu kto takiej

oczekuje pomocy

 

Poświęcić się 

tak całym sobą

bezinteresownie

 

Kazimierz Surzyn

SPOTKANIE

Idą górami

dolinami

polami

borami

w odwiedziny

do mnie idą

zmarli

kochani

zamyśleni

 

Dziadzio uwielbiany

miał cukierki pod ręką

i mądrości życiowe

kupił mi Azorka

 

zmarł latem 

na zawał

 

Wuj Józef

biegaliśmy razem

niosąc przyrodę na plecach

podarował mi skuter

i nauczył na nim jeździć

 

umarł wiosną

miał wylew

 

Babcia Marianna

karmiła mnie owocami sadu

częstowała nalewkami zdrowia

pamiętam zapach i smak chleba

który pieczołowicie piekła

 

zmarła zimą

miała raka jelit

 

Edek mój rówieśnik

strzelił tysiące bramek

zawodnik stulecia

 

zmarł jesienią zadumą

miał atak serca

 

Jasiu przyjaciel

rozweselał serce

celnym dowcipem

aż skaczący brzuch 

sięgał mi gardła

 

utonął w rzece

 

Sąsiad szlachetny

zafundował mi przejażdżkę

brązowym koniem

z czarną szatańską grzywą

 

zmarł na raka żołądka

 

Idą górami

dolinami

polami

borami

w odwiedziny

do mnie idą

zmarli 

kochani

zamyśleni

 

A mnie 

serce boli

dusza w żałości

goryczą dławi

i łzy wypełniają

źrenice

 

Smutno mi 

bo to spotkanie

tak krótko trwało

 

Kazimierz Surzyn 

 

 

KOŚCIÓŁ

Po co chodzę do kościoła

kiedy tutaj nieprawości

pod względem finansowym

seksualnym moralnym

ale się zmienia naprawia błędy

 

Po co czas bezcenny tracić

całą godzinę życiu kraść

mógłbym dłużej pospać

oglądać bez granic filmy

 

Klepać szaleńczo w klawiaturę

i jak pies przy niej warować

przez cały dzień i większość nocy

wydłużyć spacer cudnej jesieni

pójść na zakupy zalać robaka

 

Ale z moim kościołem

jest jak z orzechem

gdy skorupy nie rozłupiesz

szczękę sobie złamiesz

kiedy już dotrzesz do owocu

poznasz smak miłosierdzia

będziesz żył z Panem na wieki

 

Świątynia od zarania dziejów

potrzebuje solidnego spoiwa

a nim jest budowlana zaprawa

dla mnie osobiście to dobro miłość

 

Jeśli ktoś popatrzy z zewnątrz

na witraże okienne kościoła

nawet choćby oświetlało je słońce

nic ciekawego nie zobaczy

dopiero w środku duszę uraczy

 

W świątyni w Tabernakulum

mieszka Prawdziwy Bóg

i właśnie z Nim chcę się spotkać

powiedzieć Mu co mnie boli

 

Tu mogę wyznać grzechy

nikt nie jest kryształowy 

tutaj odbyć żal pokutę

i powrócić do domu

w Komunii Najświętszej

całkiem przemieniony

 

Kazimierz Surzyn 

 

 

POŚPIECH

Autentyczne życie

potrzebuje czasu

tyleż samo cierpliwości

nie chce pośpiechu

jak te chwasty 

rosnące na akord

na łąkach i polach

 

Zwolnij odpocznij

przejrzyj na oczy

spojrzeniem obejmij

śliczną naturę

pomyśl kim jesteś

czy dobrze wybrałeś

a może coś zmienisz

raduj się drobnymi 

sprawami uniesieniami

bo to twój świat

złap oddech przeżywaj

pracuj wyobraźnią

 

Skończ z bylejakością

nigdy nie pozwól 

aby pośpiech

ciebie zniszczył

ograbił z wartości

i tak na końcu drogi

czeka nas grób

wierzę że coś więcej -

spoglądam w niebo

 

Kazimierz Surzyn

DOŚWIADCZENIE

W wygodnych butach

drogę życia przejdę

jeszcze będę błądził

ale do celu dojdę

 

Każdy doświadcza

czasem z głupoty

albo z niewiedzy

posiada kłopoty

 

Doświadczenie uczy

rozpoznawać błędy

które niesie życie

i poskramiać zapędy

 

Wielka szkoła życia

zwiększa mądrość

pożycia w rodzinie

dając wierną miłość

 

Kazimierz Surzyn

KRZYWDY

Krzywdy w sobie przez lata nagromadzone

wybacz i nigdy do nich więcej nie powracaj

wyplew póki czas jak chwasty bezużyteczne

życia cennego sobie nerwami nie skracaj

 

Nie myśl o krzywdach bezsennymi nocami

nie wylewaj łez swojej duszy też nie katuj

skończ na zawsze z bezsensownymi urazami

miejsce w sercu dla krzywdzących przygotuj

 

Uwierz dobrocią więcej zdziałasz niż złością

zresetuj człowieka przywróć do życia godnego

przełam zatwardziałe serce i duszę miłością

kochaj i daj wzór postępowania przykładnego

 

Kazimierz Surzyn 

PORTRET

Twój portret

ciągle żywy

we mnie jest

tak jakbym Ciebie 

widział dzisiaj

tu teraz

 

Czarne gęste włosy

skośne raźno

patrzące oczy

i nos lekko 

uniesiony ku górze

szukający szczęścia

 

I Twój zachwyt

nad darem życia

 

Medytacja w modlitwie

skoro świt i wieczorem

 

Pochwała dla przyrody

w każdej porze roku

 

Bezcenna wartość pracy

w której się spełniłeś

 

Szacunek dla ludzi

i pomoc tym w potrzebie

 

Budowanie ciepłego domu

gdzie świeciło słońce

i mieszkały gwiazdy

znalazł schronienie motyl

i ćma zabłąkana

 

I ten czas dla mnie

co wypełniał ciszę

odpędzał zmartwienia

spokojem zamkniętych

powiek i otwartych 

na kocu w chmurach

 

To Ty tatusiu

Twój portret

ciągle żywy

we mnie jest

 

Kazimierz Surzyn

There's No Darkness

Deep in my heart I'm still a little child
Trying to fix my broken, crying mind
Everyday I'm standing up against the dark
After when she left in me a little mark
World went away, but now I'm okay
I know where's my way, I have to stop complaining
World came back, when I lost my track
I'm back on track now, I'm happy now

 

I'm ready now

 

There's no darkness where I can't find beautiful night
There's no war, where I can't pick up a fight
There's no sadness, where I can't smile
There's no dead end, where I can't go another mile

 

I know, that this mark will remain
And I know I have to throw it all away
Agony of yesterday made me stronger today
Looks like I would never have to pray...

 

Again !

There's no darkness where I can't find some light
There's no war, where I can't pick up a fight
There's no sadness, where I can't smile
There's no dead end, where I can't go another mile