Na przekór

Na przekór temu, że boli głowa,
Że niedomaga coś wciąż od nowa,
Na przekór temu, co się wokół dzieje,
Ja chociaż boli, to się głośno śmieję.

Życie dokoła jak w kabarecie,
Nowe absurdy i skecze plecie.
A ja się śmieję, nie będę płakać,
Ani narzekać, ni z mostu skakać.

Można by pewnie polemizować,
Czy lepiej śmiać się, czy tragizować,
Gdy jeden będzie kopie kruszyć,
Drugi by wolał zęby posuszyć.

Ja tam wybieram terapię śmiechem,
Zamiast popadać w czarną deprechę.
Wszystkie poważne sprawy, projekty,
Mają też inne, śmieszne aspekty.
 
Na przekór wszystkim poważnym minom,
Które się mądrzą, bo z wiedzy słyną,
W radości milej nam życie minie,
Z tych rymów taki pożytek płynie.

Dziękuj i kochaj

Dziękuj i kochaj
Naruszone prawo wszechświata,
Rozdrapane zarośnięte rany,
Niepotrzebny ból zadany sobie,
W ciele ten sygnał został odebrany.
Nigdy więcej nie wracaj do tego,
Przecież wszystko zostało wybaczone,
Ile razy przeżywać chcesz przeszłość,
Umysł zwodzi cię w cierpienia stronę.
Są sprawy, których ludzka mądrość cał
Nie rozwiąże żadnym staraniem.
Żebyś wreszcie to do końca zrozumiała,
I zajęła się swego życia kochaniem.
Poplątanych dróg zbłąkanych kłęki,
Wszystko co się kiedyś zdarzyło,
Co już się stało i się nie odstanie,
W historii świata wiele razy było.
Podziękuj za wszystkie doświadczenia,
Energii wiecznej co życie tworzy,
Nawet za te co ból ci przyniosły,
We wszystkim bowiem jest zamysł boży.
Bo cała ta wibrująca, ożywcza energia,
Powietrze, eter, wszystkie ciała stałe,
Która ten świat i wszechświat wypełnia,
To esencja co tworzy dzieła doskonałe.
Możesz ją poczuć gdzieś w głębi siebie,
W głębi wewnętrznej Galaktyki,
We wszystkim co na ziemi, w niebie,
W pieśni o życiu Eurydyki.
I ty swe życie w pieśń zamieniaj,
Nie wiń się ciągle, nie dręcz, nie szlochaj,
Lecz każdy dzień czy noc doceniaj,
Nie żałuj, tylko dziękuj i kochaj.

Czy jestem jak kot?

Czy jestem jak  kot co ma siedem żyć?
Bo w każdym życiu jestem całkiem inna.
W warszawskim śnie uczyłam się jak być,
Żyć, kochać, mieć i być w tańcu zwinna.

Tam mego życia leciał pierwszy akt,
Aktorów w nim zagrało bardzo wielu.
Dodam też ten niezaprzeczalny fakt,
Że skończył  się tuż  po moim weselu.

A drugie życie było tam, gdzie rosły dzieci.
Tam urządzałam młode życie swe na nowo.
Tam gdzie baśniowe lasy a w jeziorach sieci,
I wiatr z nad morza, tam dorastały zdrowo.
 
Zakole przez moment, to me  życie trzecie.
Razem z nim pożegnałam przecudne Pomorze.
Nikt by nie uwierzył jak się życie plecie
I że tam nie wrócę już nigdy, być może.

Cztery Wiatry przywiały moje życie czwarte,
W romantycznej nazwie piękno jest zaklęte,
To miejsce choć gorzkie to wspomnienia warte.
W bajkowej scenerii losy życia kręte.

Piąty dom postawiłam na piasku, przejściowy.
W Sensburgu łatwiej sens znaleźć, ktoś powie.
Gdy szukasz to znajdziesz, jak jesteś gotowy,
Lecz  mnie tutaj trochę szwankowało zdrowie.

Szóste życie zacznie już kot doświadczony,
Zna cele, sens prawdy na nowo odkryje,
Znajdzie cenny pierścień co został zgubiony,
Błędnych kodów zapisy wytrwałością zmyje.
 
Taki koci żywot na Ziemi mi przypadł.
Taki kot co ostatnim swoim życiem włada,
Taki kot co chociaż z wysokości wypadł,
To na cztery łapy bezpiecznie opada.

Jeszcze mam w zapasie przed sobą dwa życia.
Tylko, czy aż, dwa na mnie życia czekają,
Jeszcze jest jakiś ląd lub coś do zdobycia.
Ta sama lecz inna, życia mnie zmieniają.

Ktoś mi opowiedział także wariant inny,
Że koty nie siedem a dziewięć żyć mają,
Biorąc pod uwagę ich tryb życia zwinny,
To jeszcze mnie różne przygody czekają.

Chrystus Mądrości

Urodziłeś się - głupiejesz,
Zamiast dorastać, kurczysz się.

Leżysz dzień pierwszy, zgłębiasz świat cały.
Leżysz dzień drugi, wszystko wiesz najlepiej,
A twoja prawda jest jedyną.
Leżysz dzień trzeci, ten kurtuazyjny kartezjanizm
Uderza ci do głowy: Pewne jest tylko to,
Że nic nie jest pewne.
Myślisz, więc podnosisz się.

I tak trzeciego dnia zgłupichwstałeś, powtarzając:
Wiem na pewno,
Że wiem tylko jedno.
Nic nie wiem.

Zbudowałem most

Zbudowałem most
Między przyjemnością
A uczuciem beznadziei

Postawiłem pierwszy krok
I tak nie mogę przestać chodzić
Tym mostem pięknym

Widoki są wspaniałe
Z mostu przeklętego
Utknąłem gdzieś w środku

Zamiast być pewnym
I stąpać twardo
Jestem pomiędzy

Stoję nad rzeką
Nie mogąc się zdecydować
Na chociażby jedno

Słowo
Które opisze
Co naprawdę czuje

Bo być może
Już nie wiem
Kim jestem
 
Czy jestem inżynierem
Czy budowniczym
Czy tylko po prostu
Przechodniem.

Zastanawiasz się

Gdzie podziało się wczoraj?
Umknęło ci między palcami,
Rozsypało się na ziemię
Niczym niewidzialne ziarna piasku.

I jak to pozbierać?
Jak się pozbierać?
Kiedy tak ważne wczoraj nie zamienia się w dzisiaj,
Kiedy dzisiaj nie zamienia się w jutro

Za dużo czasu spędzasz wpatrując się w podłogę
W poszukiwaniu czegoś, czego już nie ma
Zamiast podnieść głowę
I stawić czoło wysokiej przyszłości

To niechęć, to strach
Wszystko to samo

Nie bój się zastanawiać;
„Myślisz, więc jesteś...”

Myślisz, że jesteś?

Iluzoryczność

Iluzoryczność
wyrazistości
monosylab
sprzęgnięta
z chęcią
działania
wprowadza
dysonans
intencji
w niepewności
ich poznania

***
Dział: Dywagacje filozoficzne
***
ZM

Rozpryski

Rozpryski doznań
jak kawałki lodu
rykoszetują
rozdzierając
mojego ducha

myśli popękane
jak lustrzana tafla
spadają kaskadą
na dno otchłani
mojego istnienia

jak ociemniały
macam szukając
resztek tego
co kiedyś
było człowiekiem

***
Dział: Zamyślenie
***
ZM

Catharsis

Spojrzałem
w oko gorejące pożogą
słonecznego blasku
czując palące
promienie

potepienie
mojego wnętrza
wyjąc uciekało
przed
ognistą nawałą

oczyszczający ogień
dokonał ablucji
spojrzałem w lustro
jaśniało światłem
oczyszczenia

***
Dział: Dialogi wewnętrzne
***
ZM

Pościg

Chichot ściga mnie
odbijając się echem
od studni kamiennego miasta

pogoń trwa
szkielety psów gończych
znalazły mój trop
 
potępieńczy gon
ciągnie moim śladem
przede mną ślepy zaułek

***
Dział: Dialogi wewnętrzne
***
ZM

Zagubiony w sobie

Depresyjna niemoc
odnalezienia
samego siebie
łomotam
do różnych drzwi

wszystkie zamknięte
tracę siły
jeszcze trochę
wytrwam
muszę

biała smuga
w szarości cienia
ostatnie drzwi
mojego umysłu
otwierają się powoli

za nimi
anioł wyzwolenia
czeka z wyciągniętą ręką
w drugiej dzierży
miecz przeznaczenia

nadzieja
mnie nie opusza
zawsze odchodzi ostatnia
mój czas jeszcze nie nadszedł
już idę

***
Dział: Dialogi wewnętrzne
***
ZM

Zwierciadło

Opalizująca
płaszczyzna
zwierciadła
granica
pomiędzy teraz
i być może
zmusza do
uważnej lustracji
sobowtóra
mojego ja
po tamtej stronie
prowokując
do zadania pytania
jak tam jest

***
Dział: Myśli nieokiełzane
***
ZM

Diabelski gon

Za oknem ciemno zimno mgła
nagonka ciągnie gon wciąż trwa
myśliwym piana z pysków kapie
z nimi wampiry oraz harpie

serce szaleje trzymaj się
wciąż uciekasz nie jest źle
nie zwalniaj tempa wyścig trwa
nie daj się złapać sługom zła

tu niepotrzebe są morały
odrzuć za siebie te banały
prosta zasada nadal trwa
trzymaj się dobra a nie zła

ten gon diabelski jest oszalały
wszyscy uciekli diabły zostały
demonów chmara z gonem leci
tarczą jest dobro które świeci

wszędzie dokoła gonu znaki
świeża krew przemoc śmierć i wraki
kiedyś i na nich przyjdzie pora
pamiętaj dobro to podpora

***
Dział: Proza życia
***
Zbigniew Małecki

Tańczę na linie

Tańczę
na linie
cienkiej jak włos

życie
mnie smaga
taki mój los

chociaż czasami
spadam do dna
walka o życie dalej trwa

żetony
czasem mają twarz
jeśli ją poznasz toś jest nasz

losuj numery
graj vabank
wtedy poznajesz życia smak

kto ryzykuje
ten ma fan
życie to nie jest pusty dzban

kiedyś miałem spokojny szlak
dzisiaj jest ostro
spokoju brak

co było kiedyś
nie jest dziś
trzeba do przodu dalej iść

choć lina cienka jest jak włos
trzymam się mocno
taki mój los

***
Dział: Rozważania
***
Zbigniew Małecki

Twoje wybory

Stoisz na skrzyżowaniu
szlaków ludzkiego istnienia
myśląc o swoich wyborach
i tym co masz do stracenia

życie nie stoi w miejscu
nie lubi próżni kosmosu
jeśli nie umiesz wybrać
poczekaj na kaprys losu

nie ma za dużo czasu
jak to bywa w podróży
ruszaj bo zastój
nikomu nie służy

***
Dział: Rozważania
***
Zbigniew Małecki

Bezinteresowność

Bezinteresowność
jest godna pochwały
kiedy w efekcie
jest lepiej na świecie

jest też inna forma
bezinteresowności
która doprowadza
do szału wściekłości

działa z założenia
że jest wiele
do zniszczenia
w ramach samozadowolenia

wirusy i hakerzy
w internecie
niszczą
dla chuligańskiej wprawy

pies ogrodnika
z założenia nie ma korzyści
ale widząc zmartwione twarze
myśli – ja wam pokażę

te dwie skrajne
bezinteresowności
są zawsze w sprzeczności

***
Dział: Rozważania
***
Zbigniew Małecki

Frustracja

Na laserowej smudze
przez kosmos przemyśleń
w wiązki światła promieniu
podróżujesz bezmyślnie

wałęsasz się ciągle
po peryferiach poznania
szukasz czegoś nowego
czegoś do powąchania

znudziłeś się życiem
co płynie bezpiecznie
wszystko już doświadczyłeś
już nie jest bajecznie

nie wiesz nic o miłości
w seksie jesteś ekspertem
nic ci nie imponuje
lecz nie jesteś perwertem

potrzebujesz haszyszu
kolorowych skojarzeń
czegoś co cię poruszy
abyś był na torwarze

***
Dział: Zamyślenie
***
Zbigniew Małecki

Nasze marzenia

Pogrążeni w zadumie
nad koleją losów
myślimy o życiu
bez zbędnych patosów

kiedyś każdy marzył
o wspaniałych chwilach
co z tego zostało
nikt dziś nie wspomina

planujemy przyszłość
już nie tak daleką
dobrze że na jutro
mamy świeże mleko

co jutro przyniesie
zobaczymy jutro
nikt dzisiaj nie będzie
myślał o tym smutno

***
Dział: Proza życia
***
Zbigniew Małecki

Nasza Młodzież

Jaką wiedzę
po sobie pozostawimy?
Może tą,
że pieniądz jest wszystkim
i rządzi światem?
Może też,
że winę
ma zawsze ktoś inny?
Nie warto zachwycać się
książką lub kwiatem?
 
Sami stworzyliśmy
bezsensowny wyścig szczurów.
Zbyt długo
nie utrzymasz się
jednak na szczycie.
Jesteśmy biegli
w budowaniu murów.
Udajemy,
że mamy wspaniałe życie.

By mieć dobrą pracę,
nie musisz być dobry.
Już teraz wstąp do partii,
która wygra przyszłe wybory!
Koryta zbyt małe,
stąd wieczne spory.
Ktoś nie ma nic,
innym uginają się stoły.

Kiedyś ostoją mądrości
byli starsi ludzie.
Teraz zastąpiły ich
bezduszne maszyny.
To dehumanizacja,
nie miej złudzeń!
Wszystko ma konsekwencje
oraz istnienia przyczyny.

Czy musimy więc żyć
jak ścigające się szczury?
Czy będą nas kiedyś
szanowały dzieci?
Moda na sukces,
to tylko bzdury!
Życie w pogoni
zbyt szybko
przeleci!

Oskar Wizard

Zawsze

Nic nie jest nam
na zawsze dane.
Bo wszystko
jak kwiaty
trzeba pielęgnować.
To ciągły trud,
poświęcenie i staranie.
Po to, by jak najdłużej

przy sobie zachować.

Miłość i przyjaźń,
praca i dom.
Każdego dnia
po trochu budujemy.
Można by spisać
niejeden tom...
W jaki sposób
zachować chcemy...

Lecz warto czynić
codzienne staranie.
To dzięki nam
wszystko rozkwita.
Niech wzrasta
szczęśliwie i wspaniale.
Niech każdego dnia
nasze serce wita!

Oskar Wizard