Jesteś!

Do pracy krawat wiążąc ciasno pod szyją,
przez przypadek niewygodny bardzo z początku
- widzisz,
że w lustrze mimo zasłaniającej niemal cały obraz jakiejś sztywnej monomasy
jest ktoś,
na kogo możesz popatrzeć.

Wzdrygając się od tego przedziwnego przecież całego wzdrygu,
wzdryga się i obiekt spojrzenia,
ale zdumiewasz się przez to świetniej spojrzanemu cudowi.

Bo cudem już jest, wątpliwości być nie może,
- masą zasłaniającą siebie jesteś... byłeś!!!
I jesteś
-mimo, że już zasłona ta jest najpiękniejszym
punktem skupiającym i wszystko zasłania - jesteś!

Taki to cud, że dostrzegasz nie siebie-człowieka
tam gdzieś jedwabną wstążką duszącego się,
ale spojrzenie tego tam na swoje Siebie.

Nie do przodu spójrz, nie do tyłu, nie na,
nie z powrotem, nie z góry, nie z dołu,
a z tronu, z trzonu, z czworonu, pionu i gromu.

Drugą stroną się stałeś, z
martwychsięwstałeś i jesteś gotów w radości bezsłownej takiej
już bezzwłocznie radośnie powlec swe ciało na koniec świata!

Wilk i Kapturek

Szumią drzewa pachną kwiaty
w lesie mieszka wilk kudłaty!
myśli ,czeka ,obserwuje
dziwnie wilk się zachowuje!
we łbie ma pomysłów kilka
co dziś czeka złego wilka!?
czy kapturek przyjdzie znowu
da zaciągnąć się do rowu?!
czas pokaże, dzień jest długi
użyjemy dziś maczugi!

CV

Już w dniu narodzin zostałem zdradzony
bo bylem obcym cyckiem karmiony.
śmieszne to może ,ja wiem, rozumiem
sam tego wypadku do dziś nie pojmuję.
komunistyczna siła polska rządziła
więc dali obcego cycka mi w ryja:)
nie podnoszę jednak głośnego alarmu
zwyczajnie mamusi zabrakło pokarmu.
po dzień dzisiejszy szczuplutki chodzę
nieraz się zdarza ,na jednej nodze.
zwykły wypadek w tańcu na stole
zerwałem ścięgna ,o ja pierdziole!
zanim ja jednak tańczyć zacząłem
waliłem niemca łopatą po czole.
płacić mi nie chciał ,pieniędzy nie miał
dostał łopatą od razu sczerwieniał!
był geyem zwykłym ,starym obleśnym
liczył na miłość w zaułku leśnym.
chyba go matka ciupaga bila
myślał ze trafił na pedziofila!?
krotka kariera ma w niemczech była
organizm przejęła patrioty siła.
dzisiaj w irlandii,jak długo jeszcze?
tego nie wiedza najwięksi wieszcze.
razem my tutaj walczymy z obczyzna
tęsknimy jednak za nasza ojczyzna.
po cóż tam wracać ciągłe pytanie?
kiedy tam w kraju dobrobyt nastanie?
nikt tego nie wie i każdy wciąż czeka
wybiorą znów tuska?czy małego człowieka?
żaden z nich mocy nie ma już tyle
uciekają za praca nawet goryle.
jedynym dobrem poza ojcem rydzykiem
jest walka wspólna z korwinem mikkiem!

Do Artysty

Dlaczego, gdy patrzę na Twoje dzieła
Łza się obraca w mym niebieskim oku?
Ta niepowtarzalność "skąd się wzięła"
Bolesną jasność widzę w mroku.

Zachwyt szaleje, nienawiść umiera
Twa dłoń zespolona z dłonią boską.
Serce piękności się nie wypiera
Chodź czasem idzie drogą wąską.

Serce dłoni wylewa swą wizję
Ołówek to cudowny pośrednik.
Czas na chwilę zasuwa żaluzję
Kartka nie oddycha, biały spowiednik.

I chodź artysta artystę zrozumie
Jam artystka nie w pełni ubiorem.
Drzemie słowo, piękno nie we mnie
Zahaczam o artyzm tylko konturem

Słowo

Słowo
Potężne jak śniegowa kula
Wepchnięta do gardła

Zamarza
Nigdy nie roztopi się w
Nawałnicę bolesnych krzyków

Lub
Lawinę pytań bez odpowiedzi

Więc
Dlaczego je tam wtłoczono
Wepchnięto
Zmuszając do wymówienia
Do spłynięcia na wargi...

Różany cyjanek

Zamknąłem okno życia,
Gdy usłyszałem kostuchy wycia,
Brzeg Styksu, podmył mi nogi,
Mój umysł obumarł z trwogi,

W otoczce smutku Ją widziałem,
dostrzegła śmierć w mym życiu całym,
Rozkład pożycia i radości,
zdradę, oszustwo, szczyptę chciwości.

Trucizna w moich żyłach,
Wlecze się jak otyła,
Do serca dochodzi już,
Cyjanek, z zapachem róż.

Zaryglowałem drzwi do Boga,
Nie postanie tu jego noga,
Nie chciałem zrzucić z głowy korony,
A teraz On zsyła mi wrony,

Znów krzyk, i głuchy  wrzask,
Oślepiający kościsty blask,
Śmierć epitafium już śpiewa,
Nie chce mej duszy? bo już jej nie mam.

W mych ustach gorzki smak wina,
czerwień mych win po policzkach spływa,
łza krwawa w oku się kręci,
gdy teatr życia widzę w pamięci.

Trucizna, dosięga serca,
uśmiech kochanej serce przewierca,
z sylwetką śmierci zlewa się ona,
Cyjanku kieliszek podała żona?
A wokół róże?

Myślę, że będę sobie

Myślę, że będę sobie
jeszcze przez chwilę
oddychać pełną piersią
obciążam sumienie
zaciskam dłonie
głowę odchylam,
bo myślę, że będę
sobie skracać czas
wbijam igłę
podaję wódkę dożylnie
kolejny papieros, bo
myślę, że będę
po prostu sobie.

Kisiel

Lepka, ciepła ciecz zalewa usta Twoje,
Przelewa się rozkosznie, klejąc się do ciała.
Nie mogę się nadziwić że to jest dzieło moje,
Leżąc tak zalana wydajesz się wspaniała.
Przełykasz ją powoli, ogarnia Cię mrowienie,
Czujesz się tak słodko i niespotykanie.
Kilka moich ruchów -  dla Ciebie zapomnienie,
A dla mnie, to właśnie jest kochanie.
Miłość, gdy poświęcam Ci swój czas,
Byś mogła cieszyć się chwilami.
Kisiel robię raz po raz,
Dla Ciebie razem z truskawkami.