Na łożu rozrzuconych
poduszek szczęścia
każdej nocy umieram
z miłości do ciebie
i skrzydłami Amora
rozgrzewam purpurą
Chodzę po gwiazdach
srebrnych polach
i łąkach rozkoszy
szumiąc trawami
Niczym boski księżyc
jeszcze bardziej
rozpalam usta
sferami erogennymi
i dreszczami
oddychają ciała
W gorących krajach świata
razem wziętych leżymy
okryci do cna sercami
płyniemy w nowe
Kazimierz Surzyn
Opuszkami palców
płynnie przejedź w dół.
Zaznacz swą obecność
na wierzchołkach gór.
Linia bioder pokaże Ci
cielesnej rozkoszy cud.
Zanurz się w nim
delikatnie i stymuluj ruch.
Nieś dotyk językiem
w wilgotny puch.
Symfonia się zakończy,
wybuchem istot dwóch.
Dotknij mnie
na lini bioder falujących w rytm
twojego oddechu -
zatrzymam chwilę uniesień
bez końca -
na dłużej.
Odnajdę w kąciku twoich ust
ostatnią kroplę drżenia
miłosnej euforii.
Spiję ostatni mglisty szept
z krawędzi ścian, które wciąż słyszą
niemy krzyk rozkoszy.
Rozpływamy się tej nocy
w nektarze winogronowym
brodząc w niebiosach
gdzieś w niepojętym
błogostanie
księżycowym pyłem
rozkochani
krążymy szczytami
wypieszczenia
między strefami erogennymi
a ciszą
zamkniętych źrenic
i rozpalonych ust
wycałowaniem posiane
nowe owoce
jutro zbierzemy
płonąc kuszącym zapachem
czerwonych róż
Kazimierz Surzyn
Przychodzisz do mnie
niczym sen namiętny
i stajesz się od razu
płomiennym pożądaniem
oddechem zapomnienia
myślą iskier światła
słowem cudnym kocham
krwistym pocałunkiem
każdą falą krwi
wartkim pulsem
szeptem czułości
Pegaza natchnieniem
Delikatnym muśnięciem
pieszczącym dno serca
kwitniemy kwiatami
wiosny jesienią
Całą słodkością ciała
wchodzę w Ciebie
skrzydłami anioła
tulę mocno w sobie
Za każdym razem
jest inaczej piękniej
niech zawsze w nas
pożądanie trwa
Kazimierz Surzyn