Bajka o królewnie na wydaniu

Kiedyś w pewnym królestwie małym jak średnia gmina
W pałacu (czyli w takim wypasionym mieszkaniu),
żyła piękna i młoda i bogata dziewczyna.
Powiedzmy wszystkim głośno. Królewna na wydaniu.

Jolanta, bo na imię tak owo dziewczę miało,
odkąd tylko nabrała kształtów pięknej dziewicy.
Zaczęła swemu ojcu szeptać w ucho nieśmiało,
by to w mediach ogłosił. Niech przyjdą zalotnicy.

I zaczęło wnet ściągać kandydatów tysiące.
Ten konno, ten w karocy, w lektyce lub piechotą.
A chyba po miesiącu było jasne jak słońce,
że nie o babę chodzi, lecz królestwo i złoto.

A każdy z kandydatów, gdy już złożył swe dary
mówił „ Jolka poczekaj. Przyjdzie czas na pieszczoty.
Najpierw pójdę poważnie pogadam z twoim starym.
Niech powie jaki posag daje za te zaloty”.

Szli więc przed tron ojcowski na wyrost czując kaca
gdy opiją interes co go z królem zrobili.
A Jolanta czekała, ale żaden nie wracał,
by się oddać pieszczotom. Czas dziewczynie umilić.

Aż kiedyś przybył z Polski udzielny książę Bolek.
„Zastałem Jolkę” rzucił padając na kanapę.
A kiedy panna przyszła mruknął „ O ja pi……..lę”.
I ją wziął i do dzisiaj żyją na „kocią łapę”.
 
Morał z bajki wynika, moi panowie, panie.
„Najlepiej się sprzedaje byle co, byle w złotku”,
lecz są  tacy, dla których to nie opakowanie
najważniejszą jest sprawą, ale to co jest w środku.
Jestem obok
Deszczu strugi
 

Komentarze

Umieść swój komentarz jako pierwszy!
wtorek, 16 kwiecień 2024

Zdjęcie captcha