Prostująca krzywa

Zwykły uśmiech - a tak ważny,

rozweseli nawet gdyś poważny.

Bo ta krzywa znana na świecie,

czeka na twój uśmiech w odwecie. :)

Trzy limeryki ,,parlamentarne,,

Kłócił się któryś poseł w Moguncji,
czy śledzia daje się do konsumpcji ?
Zanim podali danie,
zarządził głosowanie.
Po bibie doszło do reasumpcji.


Pewna blondynka kiedyś w Gwizdałkach,
była szczuplutka niczym zapałka,
lecz miała dość pokory.
Poszła więc na wybory,
może zostanie laską marszałka.


Jeden senator spod miasta Ryki,
wieszczył upadek złej polityki.
Łatwo się pozbędziemy,
tylko… przegłosujemy.
Ale ktoś wtedy …zepsuł guziki.

Brzuszek

Dlaczego tak burczysz, porykujesz.

 To nie fala na morzu.

Czy się  dobrze czujesz.!

 Napinasz swe mięśnie, jakie masz.

 wyrzucasz  z siebie ten gaz nazbierany

przez smaczne kęski, bulgoczesz, przesuwasz

 i dalej lecisz  do przodu,  a może chcesz 

 trochę miodu, to  będzie ci łatwiej grać

 na tej fali w te gamy fortepianu klawisze,

możesz uderzać raz mocniej, głośniej, raz ciszej

i znowu do przodu, przesuwają się te zapasy

 pełne kasy, masy, a ty śmiejesz się, aż po pachy

   i z piersi się twojej wyrywa, 

ta salwa karabinowa, bo uwolniona z tego niebytu,

 pomału się dźwiga, wstaje i myśli :

jednak ten  mój brzuszek jest doskonałym rajem.

 Już nie dyszy, nie dmucha, zadowolony

,że może dopić ten złoty płyn ze swego kielicha.

     Bo tylko on jako jedyny sprawia,

       że jest tak bardzo spełniony, szczęśliwy,

 i jest to dla niego prawdziwa zabawa.

 

 

 

Trzy limeryki o poetach cierpiących

Afekt ma pewien poeta z Brodni,
siedzi to w nim już wiele tygodni.
Kiedy coś tam płodzi,
wena wnet przechodzi.
Zdobył raz puchar ale przechodni.


Chory poeta ze wsi Iganie,
stracił ochotę raz na pisanie.
Rzekł jemu ktoś : kolego,
pora na coś nowego.
Zabrał się zatem za malowanie.


Smutny poeta spod miasta Świecia,
dumał o życiu na starych śmieciach.
Na twarzy miał maskę p-gaz.
A kiedy nadleciał Pegaz,
zabrał mu skrzydła, po czym odleciał.

Interpunkcjomachia




Raz wykrzyknik posprzeczał się z pytajnikiem
który podniesionym głosem dowieść chciał racji
zapytał pytajnik urażony o prawo do reklamacji
zaś wykrzyknik trzymał sztamę ze średnikiem

ten ostatni posprzeczał się z pauzą już wcześniej
od tygodnia się do niego za to nie odzywała
a znajoma kropka na niego ją nabuntowała

sama była w związku od kilku dni z myślnikiem
i przeżywała to bardzo choć już nie tak boleśnie
jak wtedy gdy była w dwukropku zakochana

myśląc że z tego związku wielokropki się urodzą
a dwukropki tylko przecież z przecinkami chodzą
stąd kropka była w kropce i bardzo rozczarowana

w jednej chwili postawiona w krzywym nawiasie
czuła się obco jak w cudzysłowie a tymczasem
nikt już nie panował kto i co w tym galimatiasie
i nie pomogło postawienie kilku poza nawiasem


przybyła zaalarmowana przez wołacz gramatyka

sprowadziła wszystkich do wspólnego mianownika

 

O prostaku pisarczyku

Prosty pisarczyk z wioski Ligoty,

nie miał zupełnie mądrości cnoty.

Ludzi od durniów wyzywał.

W ten sposób pewnie ukrywał,

wielkie zasoby własnej głupoty

O ,,wypalonym,,

Pewien emeryt z Łąskiego Pieca,

już się wypalił jak stara świeca.

Znieważa dziś cały rząd,

 i ma gdzieś prawo i sąd.

Obrazą Vipów tak się podnieca.

 

O psie i rzepie

Czepił się raz pewien rzep do ogona
i tak powiada na to jednemu psu
rzepa psychopaty nikt nie pokona
a do tego cwaniak ma klej ,,super glu,,

*

jak się pozbyć tego durnego kiepa ?
żalił się pies na podwórku ferajnie
aż kumpel drugi pies odgryzł mu rzepa
po czym utopił go w pobliskim łajnie

**

O ględole Brosławie

Brosław ględoła ze wsi Motyle,
w gniewie nie spocznie chociaż przez chwilę.
Mówi, że chce spokoju,
a co dzień aż do znoju
lepi głupawe nowe paszkwile.

O balonie Brosława

Niejaki Brosław ze wsi Młyn Cichy,

w pisaniu talent raczej miał lichy.

Do robienia zaś balona

wiedza była niezmierzona.

Na koniec pękł mu... z nadmiaru pychy

Świeca

Świeca raz stała na stoliku
i dumna była niesłychanie
mówiła że to zaufanie
bo ona jedna na świeczniku


Głosiła przy tym różne hasła
jaka potęga z niej i siła


Aż na koniec się wypaliła
i zwyczajnie po prostu …zgasła

O niespokojnym Brosławie

Chłopka Brosława koło Przechlewa,
co dnia cholera jasna zalewa.
Więc płodzi ciągle zamęt,
na rząd oraz parlament.
Ziarno niezgody stale rozsiewa.

Dwa limeryki o Bolusiu ględole

Boluś ględoła pod Konotopem,
nie potrafił żyć w zgodzie, czy z chłopem,
czy chociażby z jakąś babą,
wciąż wygrażał komuś grabą.
W końcu został sam, bo był… jełopem.


Boluś ględoła spod wioski Szczygły,
kupował w sklepie codziennie igły.
Gdy kupił całe kartony
usłyszeli słowa żony.
Są mu niezbędne, bo robi widły.

O pośle - limeryk

Posłowi żona z miasta Piwniczna,
odmawia ciągle młoda i śliczna.
Poszedł z tym do lekarza,
a doktor mu powtarza:
pewnie to taka gra polityczna.

SEKS W PLENERZE

Truteń spotkał pszczółkę w parku,

Chciał spróbować jej nektarku.

Ale ona rzekła cwana:

Jam już innym utaplana.

I stąd morał serce cieszy:

Lepszy ten, kto się pośpieszy ...

Spotkanie nad morzem

Siedzę sobie na pełnej ludzi plaży
szum morza wymieszał się z dużym gwarem
wszyscy jeszcze walczą z lipcowym skwarem
co to też się tutaj dzisiaj wydarzy ?

tak sobie marzę i leżę w grajdole
wtem patrzę a tu idzie Wacek, w szkole
do jednej chodziliśmy przecież klasy
czyżby też przyjechał tutaj na wczasy ?

brzuszek piwny mu urósł, także siwe
pierwsze włosy a dziewczę urodziwe
trzymał za rękę - co za cud blondynka
pewnie córka, grunt to własna rodzinka

tylko gdzie była ona wobec tego
czy nieopodal grajdoła mojego
gdy z tego głębokiego zamyślenia
wyrywa głos : cześć Maciek a to Renia

kopę lat kopę lat już chyba stary
czy dasz temu mój przyjacielu wiary ?
ile to będzie ? chyba ze czterdzieści
w głowie doprawdy to się nie pomieści

mówi coś teraz do swej pięknej Reni
widzisz to Maciek, prawie się nie zmienił
całe osiem lat z naszej podstawówki
na wuefie podmieniał tenisówki

a Renia patrzyła na mnie już bacznie
cała wyglądała tak bardzo smacznie
ten uśmiech delikatny kącikiem ust
i nogi do ziemi oraz super biust

ubrana w jasnoniebieskie bikini
niejeden facet pewnie aż się ślini
tak delikatnie trzymała pół ciastka
idealna cudowna osiemnastka

świetną masz córkę - Wacka pochwaliłem
gdy na moment stanęła do mnie tyłem
dobrze musi być zapewne chroniona
no co ty ? rzekł kumpel - to piąta żona

ŚLEDŹ

Pewien śledź, dodatek napoju,

Z cicha ssał swój ogon w znoju.

W około warzywa,

Zalewa parszywa,

Takie życie śledzia w słoju ...

Poranny promień

Opadł kurz wczorajszej nocy

zaskakujący ciepły dotyk

promienia porannego

przez wpół zasłoniętą firankę

się zakradł i mówi szeptem wstawaj

 

Jak to wstawaj o tej porze

kury śpią jeszcze na grzędzie

ja oka nie otworzę

cicho i głucho wszędzie

 

Ledwo zgramolić się mogę

matko moja kochana

ten nie miał kiedy mi tu wpaść

obudził człowieka z rana

 

Przez ciebie przymrużam oczy

lecz wstanę zęby umyję

do łazienki umysł zaspany zawlokę

a przez te kafelki śliskie to kiedyś się zabiję

 

Tu też spokoju nie dasz

gdy budzisz mnie o świcie

o co chodzi ci że odbijasz się od lustra

 

-Ja chcę ci  powiedzieć że piękne jest Życie

Marny los poety (satyra)

 

Marny jest los

zaangażowanego poety...

Dzień cały tkwić musi

przy edytorze...

A potem portale

i fejsbuk niestety...

Patrząc na monitor opisuje,

co dzieje się na dworze...

 

Żeby tak chociaż

dobrze za to płacili!

Wszystko wciąż krąży

wokół urojonego prestiżu...

Może zarobi czasem na waciki?

Czując popularność

jest czasem na wyżu.

 

Zamknąłem fejsbuk

i wcale nie żałuję.

Mam pracę,

która dostarcza

prawdziwej satysfakcji.

Błyszczeć też nie potrzebuję.

Wolę prawdziwe doznania,

czyż nie mam racji?

 

 

Oskar Wizard

 

(fot. z sieci)

Jak tam?

 

Jak tam?

Jakże to modne dziś pytanie.

Lecz zamiast słuchać,

pytający sam opowiada.

W przerwach na oddech,

szansa dla mnie powstaje.

Oczywiście w pełni

nie będę się spowiadać.

 

Bo proza życia

nigdy nie wygląda

różowo.

To ciągłe wyzwania losu

i wiatr wciąż w oczy...

A mimo to

jest mi wciąż

wesoło.

Bo lubię się z życiem

droczyć.

 

Portfel mam zawsze

pieniędzmi wypchany.

Co z tego,

skoro potrzeby

mam minimalne?

Za ciągłe pożyczki

jestem w rodzinie kochanym...

Miłostki?

Chyba te w wyobraźni

hodowane?

 

Zdrowie?

Ach, zdrowie...

dobrze, że pytasz!

Jeszcze się nie rozsypałem

ze starości.

Dzień po dniu

w zachwycie życia mija.

Jestem szczęśliwy,

pozbyłem się złości.

 

Dzieci się starzeją,

ja wiecznie duchem młody.

Do problemów podchodzę

z chirurgiczną precyzją.

Czasem przez przypadek

trafi się buziak słodki...

Rano zaś spisuję,

co wyśniłem

wraz z Poezją.

 

 

Oskar Wizard

 

 

(fot. z sieci)