Tajemnica

 

Widzę smutek w twoich oczach.

Chmurne czoło, ust ściśnięcie...

Śni mi się to już po nocach.

Gdzie podziało się twe szczęście?

 

Nie chcesz, nie mów o przyczynach...

W końcu nie znasz mnie zbyt długo.

Chcę aby śmiała się dziewczyna!

Pragnę być uśmiechu sługą.

 

Może kiedyś mi opowiesz...

Kto lub co radość odbiera.

Coś lepszego możesz zrobić...

Zacznij śmiać się już od teraz.

 

Ja tajemnic znam tysiące.

Nie chcesz, nie wyjawiaj swojej szybko.

Usta miej wciąż tak milczące...

Lecz uśmiechnij się żabko! Rybko!

 

;)

 

 

Oskar Wizard

 

Lśnienie

 

W blasku słońca

moje natchnienie.

Szczęście blisko dobrych ludzi.

Radość to serdeczne przytulenie.

Ciekawość

do czynu

serce budzi.

 

Piękne życie,

całkiem nowe.

Odkrywane już inaczej.

Prawdy tylko całkiem moje...

Złe wspomnienie

wraca rzadziej.

 

Nie dla mnie barwy

cudzego obrazu.

Nie mieszczę się też

w dawnym schemacie.

Nie żałuję tego ani razu...

To przemiana siostro, bracie.

 

Los odważnym zawsze sprzyja.

Niech na słowach się nie kończy.

Znowu dzisiaj mi się śniłaś.

Serce do miłości dąży.

 

 

Oskar Wizard

 

 

 

(fot. z Google)

 

 

Gdzie zastanie ?

Memento mori

zegar o tym powie

zabiegany jestem i

nie takie zmartwienia

siedzą w mojej głowie

Tyram nieustannie

bywa że stresuję jak

zwiążesz koniec z końcem

nikt nie podziękuję

Za spocone czoło

że kawałek chleba

przytargam na garbie

nie jest mi wesoło

lecz ten dar jest z nieba

nie usłyszę witaj

mój jedyny skarbie

Samochód perkocze

majster kasę liczy

cztery stówki będzie

układ kierowniczy

Szlak trafia mnie z wolna

skończy się to w końcu

portfel ścieniowany

trzeci raz w tym miesiącu

Sprzedał bym w cholerę

cacuszko leciwe jednak

nie potrafię ,kiedy patrzą w oczy

reflektory  tak poczciwie

Mam pamiętać o śmierci

jakie ma znaczenie

gdzie zastanie , na ulicy

w pracy może wykończy mnie

poranne golenie

Zgodnie z przysłowiem

śmierć i rozwolnienie tam gdzie zastanie

Gdy zapuka do mych drzwi

wystrojona w czarnym trykocie

żona otworzy , zmarszczy brwi

pani kochana jego nie zastanie

on ciągle w robocie

 

 

 

 

SAMO ZDROWIE

Lasy w zapachach jaśminowych

Słoneczny dzień w zanurzeniach promienistych

Konwalia na wzmocnienie serca

Z przypływu tęsknot wybawi naparstnica

W chorobach wątroby pomoże dzikiej róży płatek

Na spojówki przekrwione bławatek

Ukoi rany pierzasta żyworódka

Rumianek powstrzyma rewolucje żołądka

Trawienie wesprą mikstury aloesowe

Ciśnienie obniżą zioła nagietkowe

Nalewka z aronii cholesterol usunie

Czeremcha na dróg oddechowych udrożnienie

Przecudna przyroda na zdrowie 

o tym każda babcia nam powie

 

Kazimierz Surzyn

        

WOJSKOWE ŻYCIE

Posłuchajcie drodzy cywile 

jak to w wojsku służyć mile.

Tu o piątej jest pobudka

i zaprawa bardzo krótka.

Ledwo zdążysz wciągnąć spodnie,

już na zbiórce stoisz, bracie.

Podoficer sprawdza gładkość 

twojej brody i czystość munduru.

Spogląda na obuwie i plecak,

potem czarnej kawy się napijesz

i tak do capstrzyku żyjesz.

Po obiedzie nie bez racji

musztra jest już do kolacji.

Po dzienniku wiedzy pełnym

masz rejon do sprzątania

bardzo bardzo duży.

Później kapral krzyczy:

Cisza, cisza, ma być cisza

Światła gasić...gasić światła

i do ranka śpisz jak myszka.

 

Rok służby minie szybko

i wyjdziesz do cywila. 

Tam nie będzie gryczanej kaszy,

tylko mięso i kiełbasy.

 

Kazimierz Surzyn

  

 

 

 

 

 

 

 

 

Nieśmiałość

 

kiedy nieśmiałość

ręką drżącą

zasłoni mi kolejny raz usta

przytuli kibicią

z emocji konającą

i szepnie

to się nie może

udać

 

gdy słów zabraknie

do radosnego rozmawiania

a ona ucałuje wargi

w gorącej niemocy

tak blisko

do rozkosznego

pokochania

i zechce mnie dotykać

wątpliwościami

aż do późnej nocy

 

napiszę wtedy wiersz

o potędze nieśmiałości

potem go

w tysiącu sztuk

wydrukuję

wepchnę jej w gardło

aż udusi się z mdłości

i w bujne loki

drukarką

(pod napięciem)

przyładuję

 

 

Oskar Wizard

 

 

 

(fot. Z Google)

 

 

 

Hodując uśmiech wytrwale.

 

Dzień dobry lasy i błękit nieba!

Witaj złocisty słoneczny blasku!

Uśmiechu nam dzisiaj wiele potrzeba...

Dlatego witam serdecznie

wszystkich od brzasku.

 

Uśmiecham się do nieznajomej

z małym pieskiem...

Do pana,

który w drzwiach miejsca ustępuje...

Chciałbym radości doznać wciąż więcej.

Wspaniale się czuję!

 

Wiatr rozwiał dawne ponure myśli.

By mieć dobry humor

potrzeba ciężkiej pracy.

Może coś miłego

dziś mi się przyśni?

Trenować uśmiech

zawsze się opłaci!

 

 

Oskar Wizard

 

 

Truteń

Leciał sobie truteń

taki nierobotny

usiadł na gałęzi

poczuł że jest psotny

 

Dzisiaj mam ochotę

na figle bałamutne

jak coś się natrafi

pogawędkę utnę

 

Że pogoda ładna

co u pani słychać

zbajeruję trochę

może da pobzykać

 

Traf trutniowi sprzyjał

obok jego nosa

przeleciała właśnie

całkiem zgrabna osa

 

Zerwał się jak strzała

tego nikt nie broni

by pogadać chwilkę

osę wziął i goni

 

Cóż to za kreacja

pani wystrojona

jak na jakieś bale

spojrzała na trutnia

zdziwiona

 

On nawijał dalej

pani pięknie patrzy

prosto w moje oczy

zapomniał tylko że 

ta suknia to

kolor ostrzegawczy

 

Zbliża się przymila

lekko wręcz spocony

nagle oj zawołał

i patrzy zdziwiony

 

Na żądło

zdał on sobie sprawę

że wbiło się mocno

w jego jajko prawe

 

Co za ból mnie spotkał

teraz mam udrękę

żebym tylko wiedział

nastawił bym rękę

 

Osa to stworzenie

na pewno też boże

ale jak przesadzisz

okład nie pomoże

 

Morał poznał truteń

taka jest przestroga

jak wyciągasz żądło

żebyś nie musiał polecieć

na wizytę do wenerologa

 

 

 

Internetowy romans

 

Znaleźli siebie

w sieci

przypadkiem.

Kobieta

po przejściach,

mężczyzna

z przeszłością.

Wpierw spoglądali

w profile

ukradkiem.

Aż popłynęli

na fali miłości.

 

Ona rozkwitła

jak bukiet orchidei.

On znów zmężniał,

brzuch mu się zapadł.

Wieczorami przy monitorach

w ekstazie siedzieli.

Dopadł ich uczuć zapał.

 

Znów biegli po łąkach,

w marzeniach przytuleni...

Życie stało się piękne,

nabrało wreszcie blasku.

Dziewicze kochanie,

które niczego nie zmieni.

Bo obok małżonków

kładli się

o brzasku.

 

 

Oskar Wizard

 

 

 

Uśmiechnij się dziewczyno

 

urok smutku także cenię

romantyzmu jest w nim wiele

lecz w uśmiechu jest natchnienie

radość pod twe stopy ścielę

 

ładną jest

zamyślona mina

mądrości blasku

też dodaje

lecz śmiać musi się

dziewczyna

bo mi się serce kraje

 

możesz śmiać się

ze mnie śmiało

byle z uczuć odrobiną

aby słońce zajaśniało

chmury z twoich myśli

wnet odpłyną

 

 

Oskar Wizard

 

 

 

Pani Puszczalska

 

mieszkała w puszczy

starowinka

miła też bardzo chorowitego

synka

nie sądź o utworze

po tytule

lub okładce

bo przestaniesz

dobry czytać

zanim zaczniesz

 

;)

 

 

Oskar Wizard

 

 

Marzyciele

 

tylko my fantaści

wzbijemy się

ponad chmury poranka

na skrzydłach poezji

i przysiądziemy

po ciemnej stronie księżyca

bez wizy Asgardii

 

to tylko my

marzyciele

potrafimy kochać

bez dotyku ciała

i zapachu róż nieziemskich

a jednak najmocniej

na świecie

bo wiemy

że te róże istnieją

 

tylko my

błędni rycerze

polujący na niewidzialne smoki

i wiatraki latające po polach

księżniczki

z lukrowanych pałaców

potrafimy zawrócić

wskazówki zegarów

i odnaleźć

sens życia

w konstelacjach

przeżyć

nieziemskich

i jeszcze większej

miłości

 

 

Oskar Wizard

 

 

Wielka miłość (satyra)

 

Na gwiazdy swoje uczucia przyrzekali.

Była to miłość pełna wspaniałych wzruszeń.

Lecz los przechylił zło na swej szali.

W jej życiu pojawił się nowy dureń.

 

Lecz pierwsza miłość była majętna.

Druga lepiej się w łóżku sprawdzała.

Do zbrodni też była chętna.

Intryga w sypialni powstała.

 

Dopadli go w łóżku o świcie.

Dokładnie upozorowali włamanie...

Chcieli obłowić się sowicie...

Spytał: Dlaczego to robisz kochanie?

 

Bo jestem rozrywkową dziewczynką.

Ty nudzisz mnie zaś niesamowicie!

To będzie mordu przyczyną.

Stracisz za chwilę życie.

 

Zbudziła tym Anioła Sprawiedliwości.

Usłyszał sąsiad podejrzane okrzyki...

Spłoszeni, połamali na schodach kości.

Lecz nie dla nich zabrzmiał sygnał karetki!

 

Dostali lat więzienia dwadzieścia i pięć.

Pierwszą miłość lekarze uratowali.

Miał też dodatkowe szczęście...

Zdołał schowany w pracy

kupon na milion ocalić!

 

 

Oskar Wizard

 

 

Dobra chwila

 

zatrzymam

tą cudowną chwilę

zasadzę

w największej donicy

będę wciąż sprawdzał

czy żyje

czy wyrośnie z niej

kwiat śliczny

 

potem umieszczę

w szklarniowym sejfie

spuszczę wiernego psa

ze smyczy

zrobię też

pamiątkowe selfie

bo tylko

ta chwila

się liczy

 

nikt nie może

jej ukraść

ani zabrać

jest dla mnie

najcenniejsza na świecie

chwila gdy wreszcie

spotkałem cię

w cichej kawiarence

o świcie

 

 

Oskar Wizard

 

 

(fot. z Google)

Cierpienia poety (satyra)

 

Aby życiu nadać smak

i sercu podniety...

By przy okazji

(przez chwilę)

przejść do historii...

Rośnie na drożdżach

pięciotysięczny

wiersz poety.

Wzrok ma dziki

i nieprzytomny!

 

Tematy

rok temu

się wyczerpały.

Pisze więc

trzechsetny wiersz

od nowa.

Wszystkie pióra

się połamały...

Palący się komputer

strażak musiał ratować!

 

Trzeszczy klawiatura

pod azbestem...

Płonące palce

stanowią zagrożenie.

Życie stało się już

nonsensem.

A on nadal

w edytorze

coś klepie.

 

Przekroczył myślą

barierę światła.

Puls dawno

przekroczył

poziomy zawałowe.

Na szczęście

w domu

elektryka siadła.

Usłyszał też: kochanie!

Łóżko gotowe!

 

To go

od śmierci pewnej

uratowało!

Żonę przestała boleć głowa

i dostała chęci na amory.

Niewiele potem

z prestiżu poety

pozostało...

Miał za to

rozkoszne

wieczory!

 

 

Oskar Wizard

 

 

Rozkosze pracy (satyra)

 

Jeszcze nie wymyśliłem

jak bandytą zostać?

Nie jestem

przez żadnego polityka

sponsorowany...

Nadal przeraża mnie

szefa postać...

Co zarobię,

w miesiąc

z rodziną

wydamy.

 

Jak już wspomniałem

bogactwo mi

nie grozi.

Muszę więc pilnie

do pracy chodzić.

Czekać

do rachitycznej emerytury

wytrwale.

Lub skończyć

na rencie

po serca

zawale.

 

Lecz praca

ma także

wspaniałe

podniety.

Ewoluuję jak wirus

przez ciągłe

wyzwania.

Młodnieję,

gdy zatrudni się

jakaś

młoda łania...

Najczęściej

z wyższej kasty,

niestety.

 

 

;(

 

 

Oskar Wizard

 

 

 

(fot. z Google)

Smartfonicznie

 

 

kiedyś życie było prawdziwe

i dynamiczne

książka miała zapach

a świat prawdziwe kolory

teraz obowiązuje

czas smartfoniczny

od wczesnego poranka

po późne wieczory

 

słuchawki na uszy

i telefon przed oczy

przejście przez jezdnię

wśród pisku opon

jedyna miłość

podczas czarów nocy

memy

filmiki

i emotikon

 

świdruje uszy

ciągłe dzwonienie

a ja tak pragnę

chwilki ciszy

od smartfona

wolę po stokroć

przytulenie

lubię

bicie twojego serca

słyszeć

 

 

Oskar Wizard

 

 

 

Pies sam w domu



Nie zostawia się psa samego w domu.

On przecież nie zna się na zegarach...

Nie może wyszczekać żałości nikomu.

Choć tak bardzo się stara!



Wywlecze więc skarpetę do prania oddaną.

Na znak protestu położy na środku pokoju.

Będzie cieszył swą mordkę kochaną...

To kara, że nie ma tu nikogo!



Gdybyż tak jeszcze potrafił korzystać z toalety...

Albo też znał plany dzisiejsze ludzi!

Zjadł wszystko, więc miska pusta niestety...

Za chwilę powrócą, wciąż się łudzi.



Można więc spać lub włóczyć się bez celu.

Śpi się najlepiej na łóżku nielegalnie.

Znów cię tam zaskoczę Przyjacielu!

Lecz i tak coś smacznego piesek dostanie!





Oskar Wizard

 

 

 

(fot. z Google)

 

 

Cel wierszy

 

słowo stworzone

w sposób

tak piękny

że sercu dodaje skrzydeł

 

w rymach odnajduje

melodię zmysłów

pieszcząc doznania

pięciolinią

wyrazów

 

bez rymu

zaś

pędzi

jak oszalały ogier

płynie

jak wodospady

kruszące skały

rozbija zaskorupiałe

przekonania

zerwane z uwięzi

reguł

 

próbuje przytulić

myśli

przyspieszyć

tętno

rozgrzać ciało

 

lub wprost przeciwnie

zmrozić celną puentą

niespodziewanie

docierając

do źródła

wszystkich lęków

 

bywa też lekiem

na wszelkie obawy

gdyż ma moc magiczną

zdolną

uzdrowić duszę

lub obudzić

drzemiącą

miłość

 

a wszystko to

tylko dla Ciebie

Czytelniku

 

 

Oskar Wizard

 

 

Magiczne Talizmany (satyra)

 

pocałowałem ze stawu żabkę

tak mocno aż się zarumieniła

i nawet podstawiła łapkę

niestety księżniczką nie była

 

kupiłem podkowę ze złota

aby szczęście przynosiła

do dziś boli mnie głowa

spadała ze ściany

i w łeb się wbiła

 

wrzuciłem do studni całą wypłatę

na drobne grosze rozmienioną

policjant poczęstował mandatem

uznał wodę za skażoną

 

szukam wciąż

szczęścia talizmanów

wymyślam cudowne zaklęcia

i chyba należę

do gatunku baranów

przegapiłem chwilę

gdy byłaś do wzięcia

 

 

Oskar Wizard