OSTATNIE DNI LATA

Przed nami piękne ostatnie 

dni lata całkiem upalne

słońcem nam przychylne

 

Wciąż kwiatami lata ubrana

uświęcasz kolorowe ogrody

jesteś cudną ozdobą przyrody

 

Wyzwalasz pocałunkami idyllę

w letnich ziołach na polance

w białej powabnej sukience

 

Ciągle ciepłe wspomnienia

znad helskiego piaskowca 

szlaków Jedlicznika Leskowca

 

Nadal wiatr posyła miłe

z wędrówek pozdrowienie

po Magórce i Mioduszynie

 

Bez końca na nas patrzą

pałacu suskiego komnaty

i przy wejściu dawne armaty

 

Jeszcze zachwyca boska tęcza

pachnie dom miodem lipowym

i słonecznika uśmiechem radosnym

 

A już w progu widnieje jesień

żegna lato liści spojrzeniem

które ociąga się z odejściem

 

Kazimierz Surzyn 

Moje powroty

 


Wciąż powracam do lat minionych
i wspominam spotkania naszych oczu
jak dotykała ciepła dłoń do dłoni

wśród czterolistnych koniczynek zielonych
gdzie staliśmy tylko razem na uboczu
pamięci nawet największa mgła nie zasłoni

Wciąż powracam do chwil beztroskich
gdzie byłem młodszy duszą o połowę
kiedy szczery uśmiech serce ogrzewał

czułem się niczym w ogrodach cudów boskich
rodziło się prócz miłości życie nowe
gdy na gałęzi inny ptak wtedy śpiewał

Wciąż powracam do kalendarza
by daty poodnawiać z pamiętnika
pod każdą wpisane spełnione marzenia

nucę smutno ,, nic dwa razy się nie zdarza,,
w pustym pokoju zegar na ścianie tyka
odmierza czas na kolejne wspomnienia

JAK W ZEGARKU

Kolejny dzień przemija biegiem

słońce uśmiecha się zachodem

w purpurowych koronkach nieba

chmury nabrzmiałe pod wieczór

noc tajemniczą witają w progu

 

dzisiaj jest bardzo dla nas łaskawa

darowała urokliwy księżyc wyrazisty

oraz łańcuch gwiazdek promienisty

marzeniom ładnie rozwinęła skrzydła

kocham cię w tym gwiazdozbiorze

 

ale znowu rano wstało zorzą i rosą

królewsko zapiał kogut w kurniku

gdzieś w oddali dzwony głośno biją

już południe Anioł Pański zwiastują

i znów słońce w różu w czerwieni

wieczór pomału do snu skrywa

Bóg wielki zegarmistrz świata

 

Kazimierz Surzyn 

Podmuch wiatru

Jestem dmuchawcem lekkim

unoszącym się ponad polami

rozszarpany przez podmuch

losu okrutnymi słowami

 

Dłoń unoszę ku niebu

do chmur wypranych w chemii

wybielonych pragnieniem szczęścia

lecz dusza dotyka ziemi

 

Po rosie biegłem przed siebie

do słów które mnie zbawią

choć serce pełne nadziei

to stopy strasznie me krwawią

 

I dokąd spytam wszechświata

gdy w gwiazdy oczy kieruję

iść drogą przeklętą życia

kiedy ciała nie czuję

 

Serce tak biło radośnie

będzie ze dwa lata temu

teraz to kamień co ciąży

i nie podaje tlenu

 

Uczuć przepływy tak gładkie

z serca nicią pajęczą

wplatają się w oczy w umysł

we śnie znowu mnie dręczą

 

Z dmuchawca romantycznych uniesień

wiatr rozwiał każdą część ciała

pozostała łysa pałka i wnętrze

 łodyga zgorzkniała

 

 

 

 

 

WRZESIEŃ

       Kochany wrześniu

ogrom ciepła nam podaruj

nici babiego lata długo snuj

daj romantycznych wrzosów

na przepiękny wianuszek

dawaj stale błękit nieba

jagód smacznych dzbanuszek

i grzybów dorodnych koszyczek

 

        Wrześniu rozmarzony

tak samo jak ja teraz

        wrześniu roztańczony

posłuchaj wspomnień..

 

          Razem z ukochaną

biegliśmy latem 

malinowym zboczem -

zakochani w sobie

pod dębem złotym

całowałem ciebie

wejrzeniem pierwszym

i tak pozostało -

dziś jesteśmy jednym

pocałunkiem szczęśliwym

 

           Drogi wrześniu

dałeś bezlik ciepła

moim wspomnieniom

błękit nieba

potrzebny marzeniom

córeczce wrzosów

na wianuszek

jagód dzbanuszek

i grzybów koszyczek

moc soków z malin

czernic i żurawiny

i naręcza jarzębiny

które przyjęłaś

w idylli wrześniowej

 

Kazimierz Surzyn

 

MÓJ ANIELE

prośby spełniasz pokornie

tulisz w swych skrzydłach

w chorobie byłeś przy mnie

trwasz ze mną w modłach

 

suszysz łzy zakrwawione

krzywdą ludzką zranione

kołyszesz skrzydeł trzepotem

tak z sercem chronisz potem

 

aniele proszę ze mną bądź

prowadź przez kręte drogi

dziarskości życia dodaj mi

zdejm ze mnie ciężar srogi

 

a kiedy przyjdzie śmierć

moje oczy ciepło zamknij

spojrzeniem anielskim

duszę mocą swą obejmij

i złóż w raju niebieskim

 

Kazimierz Surzyn

STAROŚĆ

Widzi coraz gorzej

usta gubią słowa

cierpi okropnie głowa

i jak wulkan chce wylać

rozgrzaną lawę z czoła

 

Nie lubi tego fotela

przeraża ją cisza ścian

i pozy zmienności na twarzy

raz sięga nieba

a raz jest w najgłębszej szczelinie

 

przechadza się z okna w okno

patrzy jak mknie

zegar lat

szuka przyjaznej dłoni

co zagłuszy samotność

 

serce zapomina o biciu

traci oddech na schodach

zagubiona w pajęczynie

utkanej ze zmarszczek

aż cichutko leży

spętana chorobą końca

 

Kazimierz Surzyn

WENECJA

błyszczy złotymi promieniami

atłasem błękitnym otulona

odbita w lustrach kanałów

fantazją i tajemnicą owiana

 

wynurzona ze snu i marzeń

z kamienia historii i wody

z wielkiej miłości zakochanych

wspartej urokiem Casanowy

 

z szumu wioseł melancholii

płynącej z nami gondoli

z pocałunków na mostach

chociażby z tego Westchnień

 

z ożywionych na widok turystów

Placu Świętego Marka gołębi

z weneckiej ciszy czasu głębi

z kwiatów co barwami tańczą

 

w mych ramionach szczęśliwa

w cudowności swej tkliwa

pytasz mnie czy na globie

coś równie pięknego istnieje?

 

(Wenecja, 2019 r. )

 

Kazimierz Surzyn

Ucieczka Z Mroku

Ile razy muszę jeszcze zginąć, by docenić jedno życie?

Jak mam pozwolić odejść temu, co nigdy nie przyszło?

Jak zatrzymać mam swój wrzask, skoro nawet nie krzyczę?

Ile razy jeszcze ucieknę z mroku, chociaż światło nigdy nie prysło?

 

Tak bardzo cierpię

 

Nie radziłem sobie

Grudniowe fajerwerki, Gdańsk, morze
Ballada narkotykowa w ustnym otworze
Szare serce, smutek, zawód
Samobójstwo wisi na skraju
Świat zewnętrzny wiruje w czwartym wymiarze
Czuję cudze usta, a widzę zamazane twarze
Tak bardzo chciałbym teraz nie pisać o autorze
Byłem na skraju ze świadomością
Że nikt mi nie pomoże

 

Styczniowy śnieg, Bydgoszcz, poranek
Czuję ciągłe zmęczenie i rozczarowanie
Obojętne czyny, łzy, marazm
W tamtym stanie nikt mnie nie odnalazł
Nie wiem co robiłem wczoraj
(Napisałem "Schody Do Nieba")
Odrobinę radości mi podaj
Tak mi wstyd, że tak nisko upadłem
(Konsekwencje Twojej zdrady)
Tak mi wstyd, że tak nisko upadłem...

Nicość

„Nicość”

Z cyklu „Światynia Wężowego Grodu”

 

Nicość tworzy , Nicość rujnuje,

Piękność w brzydote zamienia ,

brzydotę w piękność odmienia

Śmiercią buduje.

 

Uczniowie mądrość głupotą zastąpili

Hypatia , Sophia, De Molay, Pan z Brescii ,

Oni doświadczyli…anatema.

 

Głupiec Bydlęciem się staje, Bydlęta klękają

Mędrców wciągają , Masa nicość sieje

To prawią dzieje.

 

Każdy Imperium pożąda ,

W każdym władza , dyktatura , żądza

Od tego się zaczyna

Myśliwy i Zwierzyna.

 

Za życia śmiercią ozdobiona

Po śmierci sama sobie pozostawiona

W skrzyni złocistej się skrywa

W Gildii Arachona.

 

Odkryta przez Mężów z Brytanii

Otwarta przez Lorda Renussa

Uwolniona Aldora dusza

 

Dzielnych wojów Demon przyodziewa

Pochłania , życie odmienia.

Groza i Śmierć się rozprzestrzenia

W pył wszystko zamienia.

 

Krollord  Gdynia sierpień 2019

 

Zapraszam do Subskrypcji mojego kanału na youtube.com

Wiersz z muzyką na moim kanale

Pozdrawiam Serdecznie.

 

https://youtu.be/COYUI2-Z-Cg

 

WSZYSTKO MA SWÓJ CZAS

Swój czas mają narodziny -

piękny dar od Boga rodziców

niczym wschód słońca o brzasku

 

Swój czas ma dzieciństwo -

pełne miłości wrażeń zabawy

słyszysz zewsząd jesteś kochany

 

Swój czas ma młodość -

huragan życia wszystko chciałbyś mieć

biegniesz co tchu upadasz wstajesz wzrastasz

i nie boisz się niczego galopujesz jak koń na biegunach

 

Swój czas ma nauka -

poznajesz światło mądrości świata

 

Swój czas ma praca -

jakie to szczęście być przydatnym

tworzyć nie dla siebie ale dla ogółu społeczeństwa

 

Swój czas ma miłość -

wspaniała wielka romantyczna prawdziwa

taka co przetrwa każdy zakręt na drodze życia

w pieszczotach przytuleń zawsze razem w działaniu

w słodkości połączonych serc i rąk

w bezpiecznym domu bogatym w życzliwość 

 

Swój czas ma tracenie i uzyskiwanie

popełnianie błędów i ich naprawianie

mówienie płomienne i pozostawanie w ciszy

modlitwa dziękczynna za doznane łaski - 

za żonę dzieci rodziców przyjaciół sukcesy rodzinne i w pracy

oczekiwanie na kogoś na coś aby zapomnieć o samotności

rozłąka co boli i bycie razem

wypoczynek na łonie natury -

w majestacie gór w szumie mórz błękitnych

w cywilizacjach współczesnego świata 

swój czas ma choroba przygnębienie zdrowie w pełni

i śmierć która niechże będzie jak zachód słońca

z błogą nadzieją na wieczność

bo przecież słońce wschodzi każdego ranka

po ciemnościach nocy

 

Kazimierz Surzyn 

 

Nikt We Mnie Nie Wierzył

W czasach, gdy miałem kilka lat
A za wzór służył mi brat
Przerażał mnie ciężar dorosłości
Chciałem od życia tylko wolności

 

W czasach, gdy słuchałem rodziny
Wierzyłem w ich pogardliwe miny
Czułem się tłem we własnym filmie
Musiałem coś z tym zrobić pilnie

 

Dziś, unoszę się ponad ziemię
Jestem tam, gdzie nigdy bym nie mierzył
Jak miałem uwierzyć w siebie?
Przecież nikt we mnie nie wierzył

 

Dziś, zdarza mi się krążyć po niebie
Choć nieraz podmuch piekła mnie uderzył
Wcześniej nie wierzyłem w siebie
Bo nikt we mnie nie wierzył

Najlepsza Wersja Siebie

Maluję jutro wczorajszą krwią
Szukam ochrony na własny schron
Z błędów własnych buduję dom
Z nadzieją, iż to będzie mój ląd
Nie wierzę w żadną ze swoich klątw
Nie dotykam żadnej z Twoich rąk
Zataczam w głowie kolejny krąg...

 

A wszystko po to
By być najlepszą wersją siebie!
A wszystko po to
By uciec przed własnym gniewem!
A wszystko po to
By wierzyć w swoje wartości!
A wszystko po to...
By oddać się ponownie miłości

 

Maluję uśmiech wczorajszym smutkiem
Ten obraz ozdobię bujnie
Na świecie przecie może być tak cudnie
Chociaż Anty, to Mu tego nie utrudnię
Bo pracuję nad sobą schludnie
Wstyd mi przyznać z jakim skutkiem
Zataczam w głowie kolejny krąg...

 

Porażkę odniosę tylko, jeśli nie spróbuję!
Walcząc o siebie świata nie rujnuję
Nie muszę być Aniołem, by być w Niebie!
Wystarczy, że będę najlepszą wersją siebie...

 

A wszystko po to
By uciec przed własnym gniewem!
A wszystko po to
By wierzyć w swoje wartości!
A wszystko po to...
By oddać się ponownie miłości

 

//Wiersz pochodzi z mojego "albumu wierszy" o tytule "Anty"
https://wrzucplik.pl/pokaz/1782292---naqy.html?fbclid=IwAR3hqzEfWacqoWiQDDzVOkE8htxbmay2Q08lcFgMj9p00KRZ-BDv-sSwYsQ

Serdecznie zapraszam do przeczytania całości :)

"Anty" to zbiór wierszy moich przemyśleń na temat mojej osoby względem świata, a także moje prywatne zarzuty wobec tego, co się dzieje wokół nas
Próbowałem tutaj pokazać w pewien sposób emocje ( "Bunt" i inne "capslocki" :)), próbowałem sił także w niedokładnych rymach oraz nieregularnych budowy wierszy

Czy to nie cudowne?

Nie mam siły wstać, nie mam siły wstać
Chcę tylko już iść spać, nie umiem już trwać
Mam nadzieję, że pewnego dnia
Zabierzesz mnie do zmian
I uśmiechnę się, bo schowany
Przed życiem umieram schorowany
I leżę pokonany

 

Czy to nie cudowne, jeden błąd
Zabiera szczęście daleko stąd
Zabij mnie, nie powiem nikomu
Cierpisz? Witam w domu...

 

Goni mnie już czas, goni mnie już czas
Lecz nadal trwa ten trans, chowam swoją twarz
Mam nadzieję, że pewnej nocy
Użyczy mi ktoś pomocy
I zatrzyma łzy, otrze je z policzków
Wynieś mnie proszę z klinczu
I podnieś mój mistrzu...

 

Czy to nie cudowne, uciekam z lasu
Nasze cierpienia nie cofną czasu
Zabij mnie, czekam na Ciebie wiernie
Czas nie cofnie naszych cierpień

 

02.19

Na krawędzi dnia

 

 

 

 

czerwone słońce

gasi zmęczenie

w szumie morza

 

płonący horyzont

przecina okrzyk

przerażonej mewy

 

patrzę jak fala

ściga się z falą

by dotknąć brzegu

 

jestem muszelką

wyrzuconą na plaży

upływającego czasu

 

 

 

Autor: Don Adalberto

Fotografia: Don Adalberto

OCZY

Wszelkie wdzięki kobiece

w oczach są widoczne

rozszerzone źrenice

pożądania pragną

 

                 w oczętach szafirowych

                 dostrzegam kawał nieba

                 spokój w zielonkawych

                 a temperament w brązowych

 

owe czarne zalotne

takie urocze namiętne

z dozą tajemniczości

charyzmy wierności

 

                   te co patrzą głęboko

                   mówią zawsze prawdę

                   one najbardziej płakały

                   teraz wszystko zniosą

 

takie przepełnione smutkiem

o tym bez ceremonii prawią

że kłamiący język ukradkiem

zaraz zdemaskują spojrzeniem

 

                     całując oczy zamykam

                     gdy marzę nie otwieram

                     bo te piękne momenty

                     doznaję ciągle sercem

 

Kazimierz Surzyn

                  

Rajskie wiśnie

Kapiące wiśnie czerwone

rozlewają się na koszulę białą

barwiąc ją tak żeby

plama na zawsze została

 

Byś nie uprał myśli że

jawa to jest nie żaden sem

nawet kiedy się przyśni

zapomnienia piorący tlen

 

Łapię dwa oddechy o świcie

soczyście wciągam do płuc

na dzień dobry na nowe życie

by siłować się z nim móc

 

Kropla drąży zlew

a ja patrzę na czas

jak na kapiący kran

w niedoróbek codziennym teatrze

musisz wszystko naprawić sam

 

I te wiśnie przysuwam czerwone

do ust swoich bo usta to twoje

słodko kwaśna ta wspólna przygoda

gdy za rękę idziemy we dwoje

przemijaniem jest wiek i uroda

w duszy nasze lata szalone

 

Czerwień kapie a usta namiętne

one zwarły się w gorącym splocie

pieczętując krwią chwile tak piękne

gdzieś w słonecznym promieni złocie

 

Jem śniadanie i czuję jak w niebie

może pięknie być w to mi graj

zaraz , ze słoika wiśni od Ciebie

nie spróbuję tam

więc tu jest mój raj

 

 

 

 

 

BI

Uśmiechu polar chowa niekontrolowany bipolar
Bo mimo iż szkiełko mędrca chwale
To wciąż jednak za sercem ganie
Godzina młoda  zamienia czyny w słowa


Pęka mi głowa, chyba mam uraz
Złamane serce, bolesny tatuaż
Jestem głupcem przekonany o swojej mądrości
Jestem mędrcem w swojej głupocie świadomości


Zdecydowanie niezdecydowany
Chcę spokoju i cudzego dotyku
Piekło tworzę przez własne rany
A niebo mam na miłości odwyku


Nogi mnie niosą niekontrolowanie
A przecież jestem swego losu panem
Po jasny cel idę, nieważne obcych zdanie
Mimo to błądzę, nie to było w mym planie


Uparcie niepewny - planuję bolesne błędy
Bogaty a wciąż biedny - Zero owiec, ogrom wełny
Anty - A taki jak inni
Martwy - A żywy jak kwiat lilii


Jestem BI, prowadzi mnie vis-a vis
Oryginalny jak kopia
Zapłakany chaos w pokoju
Biała flaga - idę do boju


[Boję się tylko mnie i siebie !]

 

Miłość nieśmiertelna umarła
Zamroził ogień swe dzieci
Posprząta to wszystko Karma
Nogi na ziemi, umysł w przestrzeni leci


Mawiam iż cierpliwość popłaca
Po czym w pośpiechu zawracam
Zatruty oddech  ręce zaznacza
Wyleczyć chce powietrza katar


Biegnę, stoję, biegnę, stoję
Nic pomiędzy, bolesne te boje
Chcę ciszy, spokoju, piękna natury
Spaceruję między maszynami raz wtóry


Proszę, nie strzelaj
Nie trafisz w moją głowę
Ja sam też tego nie zrobię
Plony czynów zbieraj


Dobro żyje we mnie
Sprawia że wokół panuje na ustach uśmiech
Zło też żyje we mnie
Telepatycznie czujesz niepokój zanim uśniesz


Jestem BI, prowadzi mnie vis-a vis
Oryginalny jak kopia
Zapłakany chaos w pokoju
Biała flaga - idę do boju
Boję się tylko mnie i siebie !

 

 

//Razem z niektórymi opublikowanymi tutaj wierszami jest to kolejny utwór z cyklu " Anty "

 

KOLORY

czerwony - piękny kolor kolorów

oznaka władzy i atrybut królów

krew za Ojczyznę naszą przelana

miłości wielkiej moja ukochana

 

niebieski - cudna barwa nieba

otwarta przestrzeń wód morza

ikona uduchowienia świeżości

dynamiki mody i kreatywności

 

zielony - kolor pór wiosny i lata

Ziemia w zielone przebogata

nadzieją  wnętrza odziewa

wolność szczęście zasiewa

 

żółty - barwa wiedzy mądrości

napływ wszelkiej pomysłowości

słońce oświetlające bez miary

znak uśmiechu wakacji wiary

 

brązowy - kolor natury ziemskiej

ściółki drzew skib ziemi zaoranej

równowagi błogie przywrócenie

sił bezpieczeństwa wzmocnienie

 

biały - jasna barwa apostołów

czystości niewinności aniołów

pełnej odnowy życia duchowego

symbol pokoju międzynarodowego

 

granatowy - kolor powagi porządku

we władzach zachowania rozsądku

kojarzony z podniosłymi uroczystościami

dawniej zaś z uczniowskimi mundurkami

 

czarny - barwa cierpień żałoby śmierci

marka elegancji luksusu subtelności

wyraża żałość smutek przygnębienie

małą czarną na szybsze przebudzenie

 

różowy - śliczny kolor ducha pogody

kobiecego wdzięku powabności urody

bukiet różowych róż na płomienną miłość

w przytulaniu przy świecach serdeczność

 

pomarańczowy - barwa ciepłych nastrojów

motyli licznych kwiatów i soczystych owoców

talizman ikry optymizmu spontaniczności

ugruntowanie poczucia naszej wartości

 

Kazimierz Surzyn