Chciałbym dotknąć miłości

jej barwy poczuć tęczowe

na końcu dłoni zatrzymać

opuszki mieć kolorowe

 

Tak na pstryknięcie palców

roztoczyć zapachy szczęścia

nie tylko oczy radować

niech wpłyną wprost do wnętrza

 

Wypełnią każdą złą przestrzeń

wypłuczą koszulę białą

bym mógł założyć na spotkanie

z tobą na wątpiące nieczułe ciało

 

Gdy gwiazda spada z wysoka

to znak że miłość się kończy

czy może wpada do serca

i serca dwa połączy

 

Wspinam się mozolnie

do uczuć pachnących w gąszczu

choć ręce krwawią od kolców

po różanago ciernia pnączu

 

Daleko jesteś gdzieś tam

na wysokiej góry szczycie

różę miłości  niosę a słodki jej zapach

niech odmieni nasze zawiłe życie

 

Tyle wiosen lat jesieni ze sobą

zima zasypała do szczęścia drogę

jesteś na wyciągnięcie ręki

lecz dotknąć cię nie mogę

 

Zagarnę w dłonie te lody

bo wiem że po cichu szlochasz

rozpuszczę serca rozwody

aż powiesz że znowu mnie kochasz

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

ROMANTYK

dawniej pisał listy do wybranki

tęsknił czekając odpowiedzi

był gotów mezalians popełnić

aby marzenia swoje spełnić

 

trzyma z gracją dłoń ukochanej

w swojej dłoni pilnując skarbu

w spacerach szczęścia upatrując

daje kwiaty i patrzy w oczy wielbiąc

 

podziwia niebieski gwiazdozbiór 

siedząc z nią na rogu księżyca

w srebrze promieni się pławią

kolorami muzyki w tańcu się bawią

 

różę czerwoną zostawia na fotelu

miejscu ulubionym ciepłym kochanej

wkłada zaskakujący cytat miłosny

na ekran komórki do niej kierowany

 

właśnie tworzy wiersz romantyczny

zamyślony czuły trochę melancholijny

o etapach miłości o drogach w życiu

o naszym najpiękniejszym uczuciu

 

Kazimierz Surzyn

Z niebiosów gwiazdy

Usiądź na łące zielonej , poczuj

ciepły wiatr letni on muska skronie

oczu twych kolor łączy się z brzaskiem

bywa zmieszany z księżyca blaskiem

jesteś , tylko tyle czy aż raczej

wypieść więc w sobie tą krótką chwilę

swą przychylnością co doprowadza

do miejsca zielonej beztroskiej łąki

nie ma w niej żalu ani miłości

złap ją w swe dłonie tak bez powodu

uchwyć za skrzydła lecące ptaki

niech one niosą w pola pachnące

nad morza nieogarnięte szumiącą baśnią

szepczące dobre słowa w przestworzach

że jesteś tą  iskrą prawdziwą , godną

zapominając o dróg trudnych rozdrożach

Bycie szczęśliwym gdy jesteś z sobą

tak naturalne dla duszy związki

ty no i  ona na kocu  łąki

patrząc na spadające z niebiosów gwiazdy

 

 

 

LIPO

delikatnie, powabnie pachniesz

ziołami łąki, wanilią, miodem

rozłożysta, w zieleni liści toniesz

ozdabiasz żółtym kwiatostanem

 

ty rozkosz błogą sercom dajesz

w ukropie lata srogich promieni,

szumem łagodnym częstujesz

w strugach zimnych barw cieni

 

naparze przeciwgorączkowy

moczopędny, uspakajający

miodzie jasny, złocisty, lipowy

herbato - napoju antystresujący

 

istna poezjo poetów, rzeźbiarzy

muzyko duszy instrumentów

raju pszczół, uroku pszczelarzy

dla miodnych na półkach słoików

 

cudowna ostojo spokoju stoickiego

ponadczasowy leku na bezsenność,

inhalatorze układu oddechowego

przynosisz podniebieniu słodkość

 

kołysko malowana moja lipowa

tyś do snu zawsze mnie układała,

pieśni matczyna, radosna, czerwcowa

tyś łzy nocnych upiorów poskramiała

 

natury świętych lip podniosłe głosy

które wychwalają całują niebiosy,

skarbie cenniejszy niż samo złoto

za ukochaną Ojczyzną tęsknoto

 

Kazimierz Surzyn

 

CUDA

Bóg posyła cuda

z miłości do ludzi

mnie dał do życia 

połówkę drugą

co w mądrości

umila nam drogi

czyni je lepszymi

z dnia na dzień

myślom słowom

wspólnym działaniom

przywraca sens

wyzwala w radości

muzykę serc 

bijących w rytm

marzeń co same

się spełniają

ogrodami szczęścia

uświęcona miłość

spływa na nas

oceanem spełnieniem

jak tu nie wierzyć

jakże nie miłować

nie ufać - mocno

 

Kazimierz Surzyn

 

 

 

Nie Mów Mi

Nie mów mi, że mnie rozumiesz, bo ja nie rozumiem sam siebie
Nie mów mi, że jutro będzie lepiej, jutro mogę być w niebie
Nie mów mi, że nienawiść z serca wyjdzie, bo nadal rośnie w siłe
Nie mów mi, że możesz mi pomóc, bo rozumiem tylko zdania zawiłe

 

Nie mogę wstać z łóżka a przyjacielem mi zapłakana poduszka
Jestem wciąż w żałobie a śmierć siedzi mi tylko w głowie
Nie mogę uśmiechać się szczerze, nie wiem skąd smutek się bierze
Jestem wciąż na dnie a pomimo szczytu wciąż wpadam w matnie

 

Zabij mnie proszę || zabij mnie proszę

Ona szczęśliwa, uśmiechnięta mina, mój smutek, a jej wina
Ja w łzach, Jej serce to głaz, nie spojrzy mi w twarz
Łykam tabletki, wchodzę do karetki, świat wiruje, mam mętlik
Najszczersze kłamstwo, tak, znam to, psychiczne bagno

 

Zabij mnie proszę || zabij mnie proszę

Nie mogę biec do przodu, bo z tyłu mam nadzieje zza młodu
Jestem wciąż nieśmiertelny, bo swojej wierze jestem wierny
Nie mogę ujrzeć Anioła, bo Diabeł w mym sercu to kłoda
Jestem wciąż na szczycie, ale w innym życiu, w innym bycie

 

Nie mów mi, że mnie rozumiesz, bo ja nie rozumiem sam siebie
Nie mów mi, że jutro będzie lepiej, jutro mogę być w niebie
Nie mów mi, że nienawiść z serca wyjdzie, bo nadal rośnie w siłe
Nie mów mi, że możesz mi pomóc, bo rozumiem tylko zdania zawiłe

Z MIŁOŚCI

czuję się tak subtelnie jakbym

przemierzał na skrzydłach świat

i w duszy muzyka grała wciąż

a boskie promienie spływały

na mnie całą pełnią witalności

jakbym dotykał cudu gwiazd

bajońskim światłem czułym

i pieścił mile w dłoniach słońce

taką ciebie zaledwie namiastkę

a barwne kolory żarliwej miłości 

oblewały szczęściem me serce

i nektarem nieopisanej słodkości 

zadowolenie z oczu twych płynie

rzeką wezbranej namiętności 

czyż życie nie jest piękne -

z miłości przyjmij ten wiersz

niech umacnia nasze uczucia

 

Kazimierz Surzyn

 

Pokusy lata

To już lato,

pieszczące zmysły

zachłannie.

Czas, w którym pokusy

górują nad rozumem.

Bo chociaż

ma wiele zalet

kąpiel w wannie...

W jeziorze bardziej

gorąco twojego ciała

czuję.

 

Uwielbiam podziwiać cię,

gdy się opalasz...

Gdy kropelki potu

płyną po zarumienionym ciele.

Wtedy też w pełni

nad zmysłami moimi

władasz.

Tak bardzo cię pragnę

mój piękny aniele!

 

Niech urok lata

nigdy się nie kończy!

Na plaży milsze są

nasze przytulenia.

Niech blask słoneczny

nasze usta połączy.

Niech wymarzony sen

wreszcie się spełnia.

 

 

Oskar Wizard

 

(fot. z Google)

Urok bliskości

Większość ludzi

sądzi nas powierzchownie.

Jak książki oceniane

po ładnej okładce.

Wysoko cenią osoby urocze.

A jednak do końca

niepoznane.

 

Niewielu potrafi

nieco się zagłębić...

To jakby wstępu

i spisu treści czytanie.

Krytyków zdanie

mogą polubić...

A mnie intryguje

ciebie poznawanie.

 

Pragnę cię czytać,

treść twoją poznawać.

Przeżywać wraz z tobą

smutki, radości.

Swojego życia

też troszkę dodawać.

Bo taki jest urok

prawdziwej bliskości.

 

 

Oskar Wizard

 

(fot. z Google)

Dopłynąć do marzeń

Chciałbym porzucić już

to ciągłe wzdychanie!

Z rozwianym włosem

popłynąć w dal...

Poświęcić resztę życia

na marzeń zdobywanie.

(Chociaż poezji będzie mi żal)...

 

Poczuć sztormowe wichry

i bezkresne przestrzenie!

Nasycić się życiem,

zanim zegary się zatrzymają...

Pokonać siebie,

bo może się zmienię?

(Tylko nieco żal,

że wiersze

zapomniane zostaną)...

 

Bądź więc mi Muzą,

Osobistą Syreną i Afrodytą...

Wiedź mnie

(dobrym kursem)

na zmysłów pokuszenie.

Doświadczając przygód,

będę Twoim skrybą.

Osiągnę wszystko,

jeśli będziesz

moim natchnieniem!

 

 

Oskar Wizard

 

 

(fot. Autor)

Idole naszych czasów

Królują na czołówkach gazet

i wielu portali.

Bohaterowie naszych czasów.

Przez chwilę

bywają nawet zakochani.

Potem na czele skandalów.

 

Patrzysz z zachwytem,

zazdrościsz im powodzenia.

Pławią się w deszczu

wielkich pieniędzy.

A może to oni

mają nam

coś do pozazdroszczenia?

Bo małymi radościami

cieszymy się goręcej?

 

Może nie tak głośno

i nie tak kolorowo?

Mniej barw bywa,

gdy braknie photoshopu?

Nasza rzeczywistość

jest bardziej radosną...

Gdy żona ugotuje mężowi

ulubioną ogórkową!

 

 

Oskar Wizard

 

(fot. z Google)

Marzyć

Płynę przed siebie w drgawkach niemocy
z trwogą jutrzejszej bury codziennej
nie zasnę znowu dzisiejszej nocy
patrzę w pasjansa karty niezmienne 

Liczę barany z obłoków wełna
jasność księżyca ściemniają one
w szklance herbata w połowie pełna
wpadają słodząc lecz ja nie słodzę

Liście jesieni zagrabił wiatr
Listy pożółkłe wysyłam gdzie mieszka
szczęście stąd drogi szmat
a  może nie a może nie

Dlaczego nie dla czego tam
od jutra miłości szukam
na wyciągnięcie ręki ją mam
w szybę do księżyca pukam

W ciemności nie ja jedyny
z ciemności można wysmażyć
przecudne Boskie krainy
wystarczy zamknąć  oczy i
        marzyć.

Piec

Lato odeszło z mego serca
będzie ze dwa lata temu
zwyczajnie jak odjeżdża pociąg
opóźniony z peronu

Mgła rozpuszczona porankiem
w promieniach słońca paruje
miłość rozpływa się cicho
a serce tego nie czuje

gdy znika za rogiem codziennych
zwyczajnych niepozornych spraw
wśród słów niedopowiedzianych
bez fanfar wrzawy i braw

Miłość a raczej jej brak
zapuka strasznie zdziwiona
biegnąc otworzysz jej drzwi
ale tam nie stoi ona

której  w pamięci masz zdjęcie
zastygłe z przed wielu lat
do niego ciągle powracasz
 wiedząc że to już nie wróci 

Lato wróciło na wiosnę
chodź jesieni chłodnej to było
do duszy zakutej mrozem
czasy złych wspomnień stopiło

Od siebie dodam malutką
radę tej późnej jesieni
zimę przeczekaj przy piecu
wiosna wszystko odmieni.

Bukiet dla żony

Idź po pietruszkę Heniu

do zupy mi potrzebna

bez smaku będzie rosół

 prosi żona wylewna

 

Na grządce ją znajdziesz

obok selera, jego też

zerwać możesz jednego

bez włoszczyzny zupa niesmaczna wiesz

 

I pora przynieś ukrytego

za sałatą ona  również

będzie do śniadania porannego

 na kanapki czy wszystko rozumiesz ?

 

Henio założył buty

pomyślał lata nie służą

powoli zawiązał sznurówki

na kokardkę całkiem dużą

 

Wychodząc z domu usłyszał

na progu tam gdzie marchewki szereg

zerwij mi mój drogi jeszcze

pachnący naciowy koperek

 

Więc w ogród wyruszył

w południa pięknej porze

czasu człek nie zatrzyma

i lekką ma sklerozę

 

Przez sad pachnący przechodząc

lata młodości wspomniał

zapatrzony w dostojność przyrody

co przynieść miał zapomniał

 

Stanął pośrodku grządki

otarł pot bo mokre czoło

słońce czerwcowe paliło

miałem coś zerwać do rosołu

 

Nie pamiętam co to dokładnie było

takie zadania to nie

dla prawdziwego mężczyzny

więc schylił się i zerwał garść najbliżej

rosnącej włoszczyzny

 

Stanął w drzwiach szczęśliwy

tak z siebie zadowolony

wziął przyniósł bukiet dorodnych

marchewek dla swojej

najukochańszej żony

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

KOCHAM

i wiem że nie ma

nic piękniejszego

na świecie

mam o kogo

się troszczyć

ciągle na nowo

zdobywać

każdą chwilę 

zamieniam

w radość

byś tylko

była szczęśliwa

 

kocham

i widzę głębiej

czuję mocniej

rozumiem

odnajduję czas

choć go mam

niewiele

nie mierzę

ale daję

w bliskości

czuć zawsze

twe serce

i ciepło dłoni

 

kocham 

i choć czasem

coś nie wychodzi

to i tak kocham

bo jesteś 

dla mnie 

wszystkim

jesteś 

i to wystarczy

 

Kazimierz Surzyn

W internetu głębinie

Zanurzam się z chęcią

w internetu głębinę.

Słowa płyną liter

barwną ławicą.

Przez chwilę czuję,

że obok ciebie płynę?

Wystukuję na klawiaturze

rozmowę liryczną.

 

Wszystko to w półmroku

i wszystko w ciszy...

A jednak nastąpiło

połączenie naszych jaźni...

Cieszę się,

że wyobraźnią

serce usłyszysz.

Będzie wirtualny pocałunek,

zanim nie zaśniesz.

 

Jakże mi twoich rąk

teraz brakuje!

Mogę tylko opisywać

ich ucałowanie.

Wiesz dobrze,

co moje serce czuje.

Czy tylko takie

nas czeka

kochanie?

 

 

Oskar Wizard

 

(fot. Autor)

A teraz śnij

A teraz śnij o nowym,

wspaniałym świecie.

On czeka na Ciebie

już niecierpliwie.

Jeśli zechcesz,

już jutro spotkacie się.

Bo gdy pragniesz,

zdarza się to

co niemożliwe.

 

Będą tam ludzie,

którzy już Cię kochają.

Ty zresztą też

za nimi tęsknisz.

Właśnie jutro

Ciebie poznają.

Swoje marzenia

wreszcie spełnisz.

 

A teraz śnij odważnie,

oddychaj pełną piersią.

Pamiętaj,

że sen w który wierzysz,

zawsze się spełnia.

Żadna góra

do zdobycia

nie jest zbyt wielką...

Zwłaszcza,

gdy serce

postanowienie

wypełnia.

 

Oskar Wizard

 

(fot. z Google)

Koncert ciszy

Zatrzymane strumienie dźwięku.

Cisza otula przestrzeń

jedwabnymi ramionami.

Światło buduje nastrój

tęczowym milczeniem.

Słoneczny promień

zastąpił tysiąc słów.

 

To tylko chwila

upragnionego wytchnienia.

Wymarzony wypoczynek

od wieloznacznej konwersacji.

Zamarły zegary,

zamilkła przedawkowana muzyka.

Pojawiła się szansa

aby zrozumieć siebie.

 

 

Oskar Wizard

 

(fot. z Google)

LATO

Strojne w barwy pióropusza pawiego

w zapachach powietrza jaśminowego

błękit nieskalany rozkłada na niebie

a złote kłosy pszeniczne w chlebie

 

Ognistymi słońca cudo ustami złotymi

całuje me ciało promieniami gorącymi

szafranem czerwienią fioletem dymi

mruga sennymi rzęsami płowymi

 

Błyszczy słoneczników wielkimi sercami

jaśnieje w tańcu z żółtymi jaskrami 

surfinii kielichem nektarowym częstuje

znakomite zbiory miodowe zwiastuje

 

Czaruje wakacyjnych przygód mocą

i gwiezdną ciepłą romantyczną nocą

z rozkoszy moje ciało i serce płonie

a umysł w pejzażach letnich tonie

 

Och lato prześlicznie różami usłane

lato me bajeczne... lato lato kochane

zapraszam -  stale siedź na oknie moim

bym mógł zanurzać twarz w cieple twoim

 

Kazimierz Surzyn

KWIATY

na wiosnę 

kolorowymi

dywanami

wyścielają łąki

  barw paletą

  ogrody stroją

okna balkony -

cudowności

piękna i magii

  wprawiają serca

  w marzenia

  siedmiolistne

śpiewają

pięciolinią

płatków 

tańczących

z wiatrem

  w zapachach

  dusze zachwycają -

  uszczęśliwiają

uśmiechem budzą

w nas uśmiech

  lubię jak

  pochylasz

  się nad nimi -

  pielęgnujesz

  rozmawiasz

chcę zawsze

opiekować się

tobą tak jak ty

   kwiatami

 

Kazimierz Surzyn