Chciałbym dotknąć miłości
jej barwy poczuć tęczowe
na końcu dłoni zatrzymać
opuszki mieć kolorowe
Tak na pstryknięcie palców
roztoczyć zapachy szczęścia
nie tylko oczy radować
niech wpłyną wprost do wnętrza
Wypełnią każdą złą przestrzeń
wypłuczą koszulę białą
bym mógł założyć na spotkanie
z tobą na wątpiące nieczułe ciało
Gdy gwiazda spada z wysoka
to znak że miłość się kończy
czy może wpada do serca
i serca dwa połączy
Wspinam się mozolnie
do uczuć pachnących w gąszczu
choć ręce krwawią od kolców
po różanago ciernia pnączu
Daleko jesteś gdzieś tam
na wysokiej góry szczycie
różę miłości niosę a słodki jej zapach
niech odmieni nasze zawiłe życie
Tyle wiosen lat jesieni ze sobą
zima zasypała do szczęścia drogę
jesteś na wyciągnięcie ręki
lecz dotknąć cię nie mogę
Zagarnę w dłonie te lody
bo wiem że po cichu szlochasz
rozpuszczę serca rozwody
aż powiesz że znowu mnie kochasz