Reinkarnacja

Biegnie dzień za dniem, 
znów mam ciebie mniej.
Pod stopami studnia złudzeń - 
boję się zaufać na dłużej.

Płyną potoki zimnych słów,
wodospady rozczarowań.
Wyplącz się z moich snów - 
dość mam kolejnych dachowań.

Nim krew strumykiem popłynie - 
wspomnij o mnie wartkiej rzece - 
Wypłynę na zielonej równinie, 
lub na skrzydłach anioła przylecę.

MGLISTOŚĆ

MGLISTOŚĆ

Odpływam w sen, powoli zanurzam w stan pomiędzy
mglistość kontury zamazuje, jeszcze niepewnie dotyka
myśli się plączą, światy na siebie zachodzą
budzą senne marzenia, jawa z niebytem styka.

Za ciężką bramą zamkniętych powiek
chaos z porządkiem w tańcu szalonym wiruje,
łapię się skrawków rzeczywistości,
jeszcze tu jestem i jeszcze ciało swe czuję.

Wiem że jak co dzień to mglistość wygra
i w nieświadomość mnie wchłonie,
będzie kształtować niepodobieństwa,
to w nich mój świat zatonie.

Więc śpijmy, może nie warto się budzić.

Autor W M

Hasło na billboardzie

Czyjaś twarz rozklejona na płycie,
Twarz podpisana leży w błocie,
Podarta powiewa na płocie,
Twarz leży w trawie,
Twarz człowieka na billboardzie krzyczy:
"W niewiedzy, że się istnieje jest wyzwolenie od czasu
i śmierci..." (Olga Tokarczuk)

PAMIĘĆ


PAMIĘĆ

Biorą cząstkę serca
ci którzy odeszli
idąc jasną drogą
w zaświaty już przeszli

Oni wciąż są obecni
w pamięci i myśli
kiedy mówisz modlitwę
i kiedy się przyśni

Mając w sercu nadzieję
kiedyś połączenia
czekamy tej chwili
w Bogu zjednoczenia

Autor W M

Jesień zawładnęła zmysłami

 

Jesień zawładnęła zmysłami.

Mgłą otuliła nadzieję.

Smutek nabrzmiewa

między nami.

Coraz rzadziej

się śmiejesz...

 

Zewsząd napływa

nieproszona nostalgia.

Skąd na nią ratunek znaleźć?

W dwóch kubkach

z kawą

ukryta jest magia.

Przyjaciel

nigdy nie może

zawieść!

 

 

Oskar Wizard

 

 

Aromat herbaty

 

aromat

nadzieją wypełnia

przestrzeń

gorącem przeczy

chłodnej jesieni

miły dodatek

do czułych spojrzeń

gdy pijąc herbatę

jesteśmy przytuleni

 

kropla cytryny

i słodycz miodu

i jeszcze

niewielki kawałek imbiru

już nie ma w nas

bliskości głodu

toniemy wręcz

wśród uczuć tylu

 

a każde jest piękne

i wieczór ozdabia

w blasku świec płynie

przemiła rozmowa

każda chwila

namiętne wspomnienie

zostawia

najsłodsze w herbacie

są zakochane słowa

 

 

Oskar Wizard



Bo jesień to wiosna

 

Bo jesień to wiosna,

która dorosła...

Maluje przyrodę

pięknymi barwami.

Chwila to wielka,

bardzo doniosła...

Określa uczucia

między nami.

 

Już w pewność

przemienia się fascynacja.

Niebawem zima zawita u progu.

Czy twoja dusza

będzie przyjazna?

Czy też mróz zeszkli serce

na końcu roku?

 

To już ten czas,

na założenie gniazda.

Przecież za morze

nie odlecimy...

Podobno uczucia

zapisane są

w gwiazdach?

A może przy kominku,

który rozpalimy?

 

 

Oskar Wizard

 

Moja klasa

Jackowi Kaczmarskiemu za inspirację...

 

Co się stało z moją klasą
pytam prawie jak Kaczmarski
gdy zmierzam ku losu trasom

gdzie Jacek co jak Piekarski
na fizyce robił się czerwony
gdzieś Zbyszek projektuje
a Andrzej buduje domy
Artur zrobił doktorat prawa

Marek za granicą pracuje
u Macieja posada klawa
Kuty rozpił się bo z rozpaczy
Stopy serce pękło za młodu
Krzysiu córki już nie zobaczy

Robert życie ma jak z lodu
Piotrek biega w maratonach
Wiesiu wciąż w planach przebiera
Maurycego nie stąd żona
Irek robi dzisiaj za jubilera

gdzie dziewczyny z mojej klasy

Ewa wyszła za Murzyna
Ani w Niemczech jest rodzina
Iwonka teraz ma wczasy
i odpocznie sobie wreszcie
po balecie w Budapeszcie

Bogda w szkole dyrektorem
Ela w Kaliszu pielęgniarką
zaś Agatka uczy z humorem
Sabinka bawi już wnuki
po Janince przepadł ślad

odmieniły się już mężatki
bo nie panny i nie dzierlatki

gdzie jest mojej klasy świat
policzony dziś na sztuki
która dzisiaj jest lekarką
który lata odrzutowcem
może ktoś jest naukowcem

rok za rokiem już przeminął
wielu los mi dziś nieznany
nikt nie będzie zapomniany
choćby umarł już lub zginął

rozrzuciło nas jak pierze
co tak fruwa jak na wietrze
w znoszonym starym swetrze
jestem jeszcze pośród was

pamięć dzisiaj sam odświeżę
choć już tyle zatarł czas

Odjazd

Wycieram rower z kurzu

biorę i jadę w cholerę

tam gdzie mnie oczy poniosą

tym moim starym rowerem

 

Że poda na me czoło

niech twarz jesień przemyje

liście śliskie na szosie

ale się nie zabiję

 

Koła ponoszą żwawo

czas płynie w innym rytmie

oddechu mego ciała

kałuże mijam sprytnie

 

Nocna ta eskapada

latarnie mijam drzewa

daleko, to nie dzisiaj

rano do pracy trzeba

 

l

Lampka migocze przednia

takie me są odjazdy

rozświetla moją drogę

tak jak na niebie gwiazdy

 

Ster trzymam stali uzdę

jak bym dosiadał konia

kręcą się dwa pedały

chyba zagłosuję na Biedronia

 

Ostatni taki wypad

od deszczu nie urosnę

ale niech rośnie dusza

wystawię go na wiosnę

 

 

 

 

Niespełniona miłość

 

Pisałem dla Ciebie
dniem i nocą
byłaś jedynym tematem
zimą wiosną jesienią
i latem


gdy dłonie się pocą
a twarze rumienią
niekoniecznie od słońca

wymieniałem Twoje imię
we wszystkich przypadkach
byłaś delikatnym dotykiem


kołysanką pod wieczór
snem, który na jawie się śni
o poranku budzikiem

dziś po Tobie została mi
tylko stalówka rdzewiejąca


wiersze i puste
pudełko po czekoladkach

Bez granic

Byłam głodna wrażeń 

Ciekawa nowych niespodzianek 

Zabijając siebie stale

Dzisiaj trochę jutro też kawałek

Odrzucałam innych rady

Pogłębiając swoje wadry 

Nie zważając na uczucia innych

Myśląc

Czy to mnie jeszcze obchodzi

Czy to do Ciebie jeszcze dochodzi 

Nie wiem 

Coś słyszę 

To chyba sumienie, mówiąc 

"Nie... nie.."

Ciągle w pędzie

szukając kolejnych granic 

Dzisiaj już wiem że

miałam wszystko za nic

 

Wakacje dla Anioła

 

Daj Panie Boże

urlop mojemu Aniołowi.

On tak wiele lat

bez przerwy

pracuje.

Inny na chwilę

niech go zastąpi.

Mój zaś

troszkę swobody

poczuje.

 

Nie traktowałem go

najlepiej...

Zwłaszcza gdy morały

w czasie przyjemności

mi prawił.

Należą mu się

wakacje w Niebie.

Nigdy mnie

w trudnej sytuacji

samego nie pozostawił.

 

Ja te jego wakacje

dobrym zachowaniem

odpracuję.

Pobuja się na chmurach,

zatańczy z Anielicami...

Widzę, że jest zmęczony.

Niech zdrowie ratuje!

Od razu

będzie lepsza współpraca

między nami.

 

 

Oskar Wizard

 

 

(fot. z sieci)

Trafić do zmysłów

 

Ze mnie taki poeta,

jak z ciebie pilot myśliwca.

Lubię proste rymy,

które do zmysłów trafiają.

Nagle coś w sercu

i myślach

błyska!

Drżące dłonie

pióro i papier

chwytają.

 

Stworzyć nowy wiersz,

ogromne wyzwanie.

Natchnienie w słowa ubrać,

każde musi być inne.

Poprzedni wiersz

w niepamięć zapadnie.

Czy tylko na pisaniu

życie mi minie?

 

 

Oskar Wizard

 


(fot. z sieci)

Miło Cię widzieć!

 

O każdej porze roku inne są powitania.

Dlatego pozwól, wpierw opiszę wiosnę.

To czas słońca, kwiatów, kochania...

Dlatego powitanie będzie radosne.

 

Lato pachnie łąkami i śpiewa beztrosko.

Bliskość w upale jest dużo łatwiejsza...

Powitam cię nieco bardziej słodko...

Ta pora roku jest dla mnie najpiękniejsza.

 

Jesień pachnie lasem i jest romantyczna.

To żniwa poezji, gdyż wzrusza nieziemsko...

Przez to wydaje się bardzo apetyczna...

Więc przytul się do mnie prędko!

 

W zimie tkwi tajemnicze, lodowe piękno...

Śnieżna kraina i domków z kominkami oazy...

Uczucia na mrozie z pewnością nie zwiędną.

Warto więc przywitać gorąco i to wiele razy!

 

 

Oskar Wizard

 

 

(fot. z sieci)

Impresja

 

Był wieczór
krople deszczu serenady grały
na blaszanym parapecie
niczym na fortepianie

a jeden samotny starszy pan
stał na balkonie i oglądał świat
gdzie tyle zobaczył w ciągu tylu lat
a słowa wraz z nim śmiały się i płakały

on je potem zapisywał w sonecie
i teraz też miał ochotę na pisanie
gdy ujrzał na niebie pierwsze gwiazdy
były błękitne i patrzyły jak na niego

uśmiechając się doń serdecznie
gdyby chwila trwać mogła wiecznie
czym ta noc go jeszcze zaskoczy
może ona wie czego mu potrzeba

gwiazdy świeciły coraz jaśniej
rozświetlając niemal połowę nieba
tej nocy starszy pan już nie zaśnie
bo to były gwiazdy niezwykłe

jej niezapomniane oczy

Cisza

Próbuję odnaleźć między wierszami
Jedyny ślad na zawsze utrwalony
Przewracam życia kolejne strony
Pojednany na zawsze z myślami

Niewidzialna dla serca jak powietrze
Lecz to nie moim będziesz oddechem
Oblicze szczęścia już coraz bledsze
Fatum pozdrawia mnie ze śmiechem

Nic się nie zaczęło i nic nie skończyło
cicho nucę
,,Nie ma Cię nigdy nie było,,

Spokoju życzę

Spokoju życzę codziennego

jak szumiący potok albo lepiej

delikatny podmuch wiatru

niech opływa twarzy zarys

rozwieje falujące włosy

figlarnie czuprynę potarga

niech spokój dotknie

ciepłym promieniem światła serce

ogrzeje pragnienia rozterki

by nie można już było więcej

płakać że świat jest za wielki

spokój niech głaszcze ciało

masuje stare  kontuzje

a kiedy będzie za mało

zagarnie umysłu iluzje

niech spokój w usta wleje

słowa dobre półsłodkie wino

gorycz zastąpi nadzieją

by dalej można płynąć

łodzią do duszy w wieczności

spokoju ducha więc życzę

gdy człowiek popatrzy z boku

i widzi życiową pluchę , co dopadła

to ratuje spokój

 

Październikowy obraz

Przeciera jasne oczy zmęczona
tak dziś chciałaby jeszcze spać
pod chmurą córka Tei zamglona

wiatr zerwał resztki babiego lata
między konarami drzew się rozbija
co by tu jeszcze tarmosić i rwać

dzień za dniem jak liść opadły przemija
minął jak chwila ciepły wrzesień
krople deszczu grają z nowych nut

dopóki na blaszanych parapetach
nie rozbiją się jak okruchy kryształu
i w plamy się przemienią
na parasolach razem z nimi zagramy

w ten świt ciemny jak z końca świata
wszystko odchodzi ponownie pomału
październik pisze dla nas tautogramy
na literę jot jak jesień
atramentową z liści czerwienią

jaśniejesz już jutrzenko
jem jabłuszka
jarzębinę je jemiołuszka

jednym łykiem
piję herbatę z róży i jagody
Eos różanopalca
zostałaś ze mną


otulone poranną mgłą
spały ogrody

Reversus

Linie są od siebie zależne
Moc napięć kontrolowana
Stan stabilności wisi na włosku
Podzielność spolaryzowana

I wszystko to w jednej postaci
Gdy chce iść do przodu
wstrzymuje ją ów tragizm
Iż druga strona inaczej opętana

Vers i revers
Nie staną naprzeciw
by ze sobą mówić
Będą rozrywać tę postać
i w nieskończoność ją gubić

Live lock


Są takie noce gdy trudno jest spać po przebudzeniu
W duszy gdzieś kotłuje się coś
I trudno pojąć, że to Ty samemu
Stworzony został gmach
W którym zamieszkałeś
Sam to przez długi czas budowałeś
Wiele klamr spinało to co niepewne
I trochę pewniejsze
Jednak czy jednak
To właśnie to
Co chciałeś masz
Czy tym kim chciałeś jesteś?