I czasu nie tracisz na liczenie gwiazd,
I do serca tulisz swe niezwykłe szczęście,
I mówisz: kocham,
Tak bardzo kocham,
I kocham coraz goręcej,
To warto wyrazić to także wierszem.
Widziałem Cię o brzasku...
Poranną rosą stopy otulone,
Skąpane w słońcu włosy.
Jak niebo błękitne jaśniały Twe oczy,
I palce jak zboża kłosy.
Widziałem Cię o brzasku...
Wśród łąk złocistych i kwiatów polnych,
Błyszczałaś niczym diament,
A dzień budzący się do życia,
Próbował zmyć nocy atrament.
Widziałem Cię o brzasku...
Blaskiem się skrzyło twe aksamitne ciało,
W tym tańcu porannym, kuszącym.
Falujące piersi, niczym w morskich toniach,
Rzucone na pomoc tonącym.
Widziałem Cię o brzasku...
Zbliżyłaś się do mnie, delikatnie niczym łania,
Objąłem Cię wtedy najczulej jak mogłem.
Nasze usta spotkały się w namiętnym pocałunku,
A serca zapłonęły pożądania ogniem.
Widziałem Cię o brzasku...
I tak zrodziła się nasza miłość,
I trwać wciąż będzie po ostatnie tchnienie.
Delikatna lecz pasją osnuta,
Wypełniać będzie nasze przeznaczenie.
Widziałem Cię o brzasku...
Misternie wsuwam serce
na jego dawne miejsce
tak bardzo mi ono potrzebne
by rzucać miłosne zaklęcia
operacja zakończona zwycięstwem
serce jest teraz niezbędne
bo kochać pragnę
wszystkich wrażliwych
pokocham
a serce nie będzie
komorą zbyt małą
tak wiele miłości
możemy światu dać.
- M.J.
Jak szybko spłynęły te dni i godziny.
Żegnamy się teraz z gościnnym Lublinem.
To miasto zostanie mą gwiazdą poranną.
Bo tu zapoznałem się z Panią Dianą.
Lublin w swych myślach zachowam pociechą,
Jak pamięć o pięknym twoim uśmiechu.
Wiem, że nie został tu czas zmarnowany.
Będę wspominał o tobie Diano.
Tak chciałbym zatrzymać ten czas, te godziny...
Ty jutro odlecisz do swej Argentyny.
A dzisiaj żegnamy już kraj ukochany.
Wspominaj ten wieczór, miła Diano.
Lublin, lipiec 1990 r.