zbyt często
jest to
ostatnia deska ratunku
krawędź życia
nadzieja
na pograniczu rozpaczy
ostatnie westchnienie
niknący puls
kara za nieuwagę
brak wyobraźni
pojawienie się
w złym miejscu
o złej porze
(nigdy jednak
nie wiadomo
gdzie są te dobre
miejsca i pory dnia)
lub wprost przeciwnie
odwaga
by coś w sobie poprawić
oszukać czas
i przeznaczenie
myślałem
że szpital
pachnie lizolem
wcale nie
ma zapach
strachu
i lęku pierwotnego
jak dobrze
że byłem tu
tylko gościem
Oskar Wizard
Podobno Ojczyźnie
trzeba dać
daninę krwi...
Ja się wcale
przed krwiodawstwem
nie wzbraniam.
Z źle uzbrojonego
to wróg
tylko drwi.
Nawet gdy bohater
się kulom
nie kłania.
Gdy masz nowe armaty,
czołgi, rakiety...
Do tego
kilka flot
bombowców...
Nieprzyjaciel
ze strachu
doznaje podniety.
I szuka schronów
albo wychodków.
Przydałoby się też
kilka bomb atomowych.
Czy nasza armia
od innych
musi być gorsza?
Do potężnego wojska
każdy pójść gotowy!
A wróg?
Ma miękko
w portkach!
Oskar Wizard
zamyśliłem się dzisiejszą ciszą
wśród gwiazd szukam
twojego spojrzenia
nawet ulubiona kawa
straciła
uwodzicielski aromat
tak mi ciebie brak
może kiedyś
rolą mężczyzn
było wyruszać
do bojów i na polowanie
a dziś
z rozłąką
bezpieczniej nieco
kobiety
bardziej były kiedyś
przyzwyczajone
wyczekiwały powrotu
na białym koniu
więc wiem
co czujesz
myślę
że tęsknota była podobna
bo serce nie sługa
tęsknię
wspominając
radość
gdy jesteśmy razem
twój widok
zapach
dotyk dłoni
smak ust
i przytulenie
niech minie ta noc
okrutna
zimna i samotna
a teraz
śpij Skarbie
śnij o naszym
jutrzejszym spotkaniu
wspólnym marzeniem
przykryj kołderkę
ja będę czuwał
tak jak mężczyźni
z dawnych lat
Oskar Wizard
Krążą legendy o kimś,
kto ma mocną głowę…
Bywają też o tych,
co zbyt słabą mają…
Ryjówka drzewna
spożywa tylko
pokarmy alkoholowe.
Całkowicie odporna,
więc ryjówki
złoty medal dostają.
Większymi pijakami
niż ludzie
są nietoperze.
Pijane lecą
w sposób
wręcz wzorcowy.
Daję więc srebrny medal,
oczom nie wierzę!
Czy ludzkość załapie się
choć na medal brązowy?
Trudno osądzić…
Dalej są muszki,
makaki i koczkodany.
Małp przedstawiać nie muszę,
jeśli się chcesz wzorować.
Porzucony muszek owocowy
na smutno jest pijany.
To jakiś naukowiec
mikroskopem
zdołał zaobserwować.
Piją jemiołuszki,
piją także pszczoły.
O pijaństwu słoni
krążą kontrowersyjne opinie.
Przyznasz, że skład towarzystwa
jest doborowy!
Wolę trzeźwość,
więc picie z małpami
mnie ominie.
Oskar Wizard
;)
*- na podstawie artykułów prasowych.
spłyń na mnie
słodko
i ukołysz
w objęciach nicości
niech się rozpłynę
w nieznanych
otchłaniach
odbierz władzę
zmysłom
i przenieś mnie tam
gdzie życie
nie boli
złóż na mych
ustach
pocałunek zapomnienia
abym mógł
cieszyć się
choć małą chwilą
szczęścia
zanim nastąpi
bolesne przebudzenie
Autor: Don Adalberto
Nie muszę włączać komputera
ani smartfona starego
aby ktoś o mnie dane zbierał
to coś strasznego
śledzi mnie Windows i wyszukiwarka
antywirus też informacje pobiera
być może obserwuje zmywarka
ciężkie są czasy teraz
automatyczny odkurzacz wciąż za mną chodzi
chciałem po cichu otworzyć lodówkę
zobaczyć co smacznego w środku się chłodzi
wrzasnęła:
Stop! Przekroczyłeś kalorie o stówkę!
Oskar Wizard
najczęściej niepodobny
do pierwowzoru
zwłaszcza w aktualnej postaci
w groteskowej postawie
jakby chciał przekazać
coś ważnego
i nie potrafił
zazwyczaj
stoi jak wmurowany
symuluje marsz
albo udaje
że jedzie
na bohaterskim koniu
imię konia?
żołnierze pełnią warty
ludzie kładą kwiaty
orkiestra gra
jakby wierzyli
że pomnik
nagle ożyje
to wszystko
chyba sprawia przyjemność
pomnikowi?
możemy się tylko domyślać
bo nigdy
nie okazuje radości
nie mrugnie okiem
ani niczego
nie powie
czasem
Bohater zamienia się
w Zdrajcę
pomnik zostaje
wtedy zburzony
na podobieństwo
wykonania
kary śmierci
ale
co sobie postał
tego już mu nikt
nie zabierze
tylko kwiatów żal
mogłyby
dalej żyć
zachwycając
uroczym widokiem
i zapachem
winnymi zabójstwa
kwiatów
są zawsze
politycy
Oskar Wizard
Idzie zielonymi łączkami...
Kroczy wesoło lasem dębowym...
Trzyma mocno koszyk rączkami.
Radosna, bo ma randkę z gajowym.
W koszyczku
niesie wywar
z muchomorków.
Zostawi żonie gajowego
jako dobry lek.
Ma jeszcze kilka
dobrych lubczyków...
Bo gajowy
na ostatnim spotkaniu
coś miękł...
Gdy tamta żona
nie będzie już przeszkodą...
Omota bogatego gamonia
wokół uda...
Kilka lat życia sobie osłodzą...
Potem wykończyć go
też się uda...
Czarny Kapturek,
to nowoczesna dziewczyna...
Po trupach dąży
do wielkiego majątku...
Zawsze zakończy to,
co rozpoczyna.
Lecz ta historia
będzie jednym z wyjątków.
Coś nagle
strzeliło jej głośno
w głowie...
Sumienie to było
jak ryczący lew...
I dobrze!
Bo gajowy z żoną
też byli w zmowie...
Mieli niecne plany
Kapturkowi wbrew.
Czasy nastały teraz
jakieś bardziej okropne...
Chcieli ukatrupić Kapturka
podobno w obroni własnej.
A potem
ograbić dziewczynę
dosłownie!
Jaki wyciągnąć morał
z historii
tak zagmatwanej?
Ano taki,
że sumienie czasem
z tarapatów ratuje...
Kapturek wyszedł z lasu
i pobiegł do zamku
na bal...
Rozkochała w sobie księcia
i wcale tego nie żałuje...
Gajowa wyzdrowiała,
a mąż znów twardy
jak stal!
Oskar Wizard
Bo...
Mnie to już nawet pisać się nie chce,
a co dopiero...
Być...
Wena gdzieś poszła,
zniknęła jak mgła w południe...
Pewnie znów do mnie przyjdzie,
od tak znienacka jak tęcza na niebie...
Złe myśli wylądowały w koszu...
Chmury wiatr przegonił...
W uśmiech się ubiorę...
Odnajdę swe zagubione światło.
I pójdę,
bez tego całego zła,
które ciągnie mnie w mrok...
Otwierasz oczy,
żyjesz,
a to już jest szczęście...
Kolejny dzień,
Twój dzień,
aby przeżyć,
coś niezwykłego...
Autor: Blue Magiczna
zdj. z google
Kłębiąca się samotność
w przeludnionym świecie.
Pieniądz szczęścia nie daje;
tylko przyjemności.
Zniewieściały mężczyzna
poddany kobiecie.
Seks zastąpił
dawną definicję miłości.
Niebawem komputery
przejmą nasze myśli.
Chyba, że wcześniej
zapłonie milion słońc.
Dookoła bomby atomowe
i terroryści...
Wiele cywilizacji
miało swe końce.
Lecz teraz tańcz
chocholi taniec!
Robisz karierę
i spłacasz kredyty...
Pewnie ominie cię
światowa zamieć?
Każdy
na uśmiech losu
liczy.
Oskar Wizard
W oswojonych
meandrach
osobowości
szukam sił
i skutecznego zioła
aby opatrzyć ranę
zadaną mi w plecy
i aby móc powstać
z kolan
dlaczego nienawiść
rozlewa się szeroko
jak wezbrana rzeka
a zazdrość tak łatwo
w sercach się budzi?
dlaczego ludzie
miotani zawiścią
krzywdzą innych
a może to nie są ludzie
lecz korzenie mandragory
co tylko udają ludzi?
Autor: Don Adalberto
Księżyc - w aureoli tajemnicy nocy
magiczny blask na fale ściele
dziwne pragnienia wyzwala
miejsce którym magia włada -
morskim zapachem odurzona błądzę
pośród jaśniejącej pełnią nocy
on władca nocy - wabi mnie na fale
sprowadza w krainę otchłani
wyzwalając z okowów miłości
tam - gdzie promień światła
nie może przeniknąć ciemności .
autor : Helena Szymko /
wychodzę na zawsze
ze strefy mroku
bo byłem takim
jak mnie nauczono
smutny romantyzm
ma mało uroku
zamykam bez żalu
epokę minioną
wolę blask słońca
i pogodne nastroje
lubię rozmowy
zamiast milczenia
wybacz
to życie jest tylko moje
niech się w szczęśliwsze zmienia
odrzucam regułę
złudnej wzajemności
jeśli mam czegoś nadmiar
to z tobą się podzielę
depresja jest jedną
z cech samotności
sprawdzam
którzy ze znajomych
to przyjaciele
Oskar Wizard
patrzę na świat
z buddyjskim stoicyzmem
spokój duszy to największe szczęście
podobno
nagle odzywają się żądze dzikie
wzrok
pieści zmysły
zgrabną piersią
lub nogą
i znów spokój
niebiański na mnie spływa
życzliwie przytulam sercem
każde stworzenie
wizja nirwany
w marzeniach odżywa
w ciekawej książce
znajduję natchnienie
lecz jakiś człowiek
złym słowem błyska
budzi się we mnie
samuraja zapalczywość
pokonałbym sam
Trojan trzystu
podobno lekarstwem
byłaby
gorąca miłość
Oskar Wizard
umiera się tylko raz
albo też razów tysiące
strach czai się w nas
lub też myśli
beztroską pachnące
nic nie pomoże umartwianie
śmierć jest naturalną koleją rzeczy
potem zaś nic
lub zmartwychwstanie
dlaczego więc smutek
wciąż skrzeczy
zasnęły miliardy
i nam się to stanie
porzuć więc troski
i ciesz się życiem
martwienie się
to życia skracanie
bo zdarza się to
co śni się
umiera się tylko raz
albo też razów miliony
pogodo ducha
bądź zawsze w nas
chcę odejść
syty życia
i całkiem spełniony
Oskar Wizard
Znów wyjdą z ziemi,
tocząc krwawą pianę z pyska.
Zamknijmy drzwi i okna wszystkie!
Już widzę jak ukąszona szyja
czerwienią tryska!
Wilcze odgłosy
są całkiem bliskie.
Będą nas ścigać duchy i demony.
Nad miastem krąży kościany smok...
Przechodzień biegnie gdzieś przerażony.
Błyszczy upiorny księżyc
i straszy mrok!
Na końcu nadejdą
najstraszniejsze stworzenia.
Każdy jak gremlin jest mikrusem.
Nagle przerażenie
w szeroki uśmiech się zmienia!
,,Cukierek albo poczęstujemy psikusem!".
Oskar Wizard
jeszcze do wczoraj wierzyłem
w moc uśmiechu
że magią swoją zaczaruje
nawet poniedziałek
jeśli coś udać się dziś ma
blisko jesteś grzechu
a ja
nie golę się
i niech krzywym będzie
mój przedziałek
wszędzie widzę
smutnych
zawiedzionych
rozczarowanych ludzi
dinozaur by pękł
pod naporem
ich prawdziwych czy urojonych
problemów
jako empata przesiąkam nastrojami
więc smutek się we mnie budzi
zsumujmy twoje i moje kłopoty
już starczy
proszę
więcej nie mów
i kiedy jestem tak blisko dna
/teraz już naszej wspólnej/
strasznej
rozpaczy
sięgam
do zgromadzonych
przez lata zbiorów
mojej psychologii
pozytywnego myślenia
zamiast się wieszać
na biurkowej
zbyt małej lampie
zamykam oczy
wyrzucam słowami cierpienie
i nie ma już po nim
ani śladu
ani cienia
Oskar Wizard
w czym usłużyć?
co mam podać? co mam zburzyć?
może stracić kilka istnień,
zawieszonych między światem?
może dmuchnąć w mur zbyt czysty?
może spłonie kilka chatek?
powiedz Panie jedno słowo,
a wnet zniknie wszelka zgoda,
zniknie pokój, zniknie szczęście
i zniszczony świat ich będzie.
ile czekać jeszcze musisz
by potopić marne dusze?
i uwolnić twoje sługi?
niech władają umysłami,
odganiają dobre czary,
rozpedzają jasne chmury,
ukazują świat ponury...
czemu czekasz wciąż?
ah, Panie
czemu miażdżysz me starania?
tak bym chciała im pokazać
jaką wielką mocą władasz
i pokazać im co zrobisz,
jak ich potniesz, jak ich spalisz,
jak w piekielny ogień wrzucisz!
mówże prędko, bo mnie smucisz!
mało braknie -
jakiś głupiec zbyt rozumny,
pojmie wszytsko zbyt przedwcześnie
i odmieni duszę swą
na lepsze
W duszy mej deszcz pada
Wieczorami niechęć dopada
Odmawiam psalmy by odeszły smutki
Nie chce popłynąć znowu w morzu wódki