Spokój - cisza, nic nie czuję -
żadnego bólu,
żadnego zgiełku,
żadnego dotyku,
zero światła...
Nic
Czy ja umarłam? -
Nie kochanie -
tafiłaś do lepszego świata -
świata niewinnych dusz.
Spokój - cisza, nic nie czuję -
żadnego bólu,
żadnego zgiełku,
żadnego dotyku,
zero światła...
Nic
Czy ja umarłam? -
Nie kochanie -
tafiłaś do lepszego świata -
świata niewinnych dusz.
Skalna grań nad obłoki wyrosła
czas wypiętrzył twardy pień
z ziemi wnętrza zrodzony
w niej zakorzeniam rdzeń
splotu mojego serca
jak soki wyciągam ku górze
żyzną ciszę w niej będę siał
ziarno ostatnie na skalnym murze
podlewał codziennie będę i dbał
kiełki ostatniej nadziei
uczuć zostało tak mało
lecz kiedy zwiędnie nadzieja
sam w końcu stanę się skałą
Tańczy i skacze z uśmiechem na twarzy,
Radość na ustach, cokolwiek się zdarzy,
Głupstw czyni dużo - wręcz masę całą,
By reszcie zapewnić rozrywkę wspaniałą.
Lecz za uśmiechem, gorycz on skrywa,
Twarz swą prawdziwą za maską zakrywa,
Choć uśmiech szeroki od ucha do ucha,
Wciąż niepokoi coś jego ducha.
Nazywa on siebie błaznem piekielnym,
Co w zaufaniu, człekowi był wiernym,
Lecz wiara jego sztylet zrodziła,
I ostatecznie głupca zabiła.
Stało się poległ błazen poczciwy,
Wiara - nie zawsze jest wybór właściwy,
Więc pomyśl dwa razy następnym razem,
Bo skończysz jak gnijący samotnie błazen...
Na pustej drodze stoi -
kamienie już dawno rzucone.
O swoją przyszłość się boi -
w kim ma teraz ostoję?
Pogniecione życie daje znać -
porysowana dusza z piekła.
Kogo ja chcę oszukać -
ostatnim tchnieniem rzekła.
Nim odwróciła swój wzrok,
ostrze noża błysnęło.
Osunęła się cicho na bok -
życie w sekundzie stanęło.
„Armia”
Z cyklu „Światynia Wężowego Grodu”
Wzywam Was
Nadszedł już czas
Powstańcie Bracia z mogiły
Powstańcie jak ja powstałem
Macie w sobie dużo siły
Nekromantą zostałem
Armii nadszedł czas
Żywych i Umarłych
Dawnych i Poległych
Królowa jest wśród nas.
Krollord Gdynia listopad 2019
Wiersz wraz z muzyką dostępny na moim kanale youtube, polecam.
link do wiersza z muzyką
Pozdrawiam Serdecznie
Krollord
ps. Zapraszam do Subskrypcji :)
Miałam dom pełen miłości -
od mamy,
miałam też dom nienawiści -
od ojca.
Ona każdy krok chwaliła -
z zapartym tchem walczyła.
Któregoś dnia nie dała rady -
nie wybaczyła mu zdrady.
Zaczęła się przemoc psychiczna -
mało mu było - tępił fizycznie -
bez końca.
Wytrzymywała to długo -
do czasu -
kiedy 'zajął' się córką...
Nienawidził jej okropnie -
ona kochała go jednostronnie.
Szukała jego akceptacji -
miłość doprowadzała do frustracji.
Była dla niego czarną owcą -
jednak się nie poddała -
ogarnięta do niego złością,
swoją rodzinę założyła.
Prawdziwą miłość frajerowi pokazała
Nie złamał jej - silną kobietą się stała.
Stałeś się całym światem -
jak dla ryby woda.
Byłeś moim szlakiem -
nieważne jaka pogoda.
Zniknąłeś z horyzontu,
nawet nie wiem kiedy,
zaczynam dziś od początku -
naprawiam swe błędy.
Cały świat runął w dół,
na powierzchnię wypłynęłam -
wyłonił się cały ból,
powietrza ustami dotknęłam.
Trucizną poiłeś każdego dnia,
chustą miałam zakryte oczy.
Toksyczna relacja łączyła nas -
zły sen okazał się proroczy.
Kochanie zgubiłam się -
w świecie przykrych twarzy.
Kochanie pomóż mi -
nim ktoś z nich zauważy.
Odnajdź mnie wśród mgieł,
doprowadź do domu serc.
Chodź ze mną brzegiem -
wiem, że trudno to rzec.
Gardło rozpruwa ostry nóż -
nie odnajdę dobrych słów.
pytania - bez odpowiedzi,
dobre i złe momenty -
trzeba przeżyć.
Uderzył deszcz w twarz chłodem
i kroplami stuka o bruk złowrogo
pierwsze kałuże skute cienkim lodem
trawy podnieść się już nie mogą
klucz dzikich gęsi na niebie się oddala
gęsta mgła widok na horyzont odbiera
bladym światłem ulicznych latarni
srebrzy się tylko szary efekt Tyndalla
giniemy w zmroku niczym niezdarni
kiedy maluje wszystko jeszcze dookoła
czas powoli od nowa szybko przemija
choć tylko on jeden nigdy nie umiera
w ponury nostalgiczny ten sam deseń
cicho szeleszczą suche liście w alejach
smutno ciemno i monotonnie pada
na odrobinę ciepła odchodzi nadzieja
w kalendarzu i ta kartka z listopada
wkrótce przepadnie na rok jak niczyja
kończy się barwna złota polska jesień
zimny wiatr wszystkie sny nam odbiera
za chwilę śnieżnego brata przywoła
Gniew jest złym doradcą
lecz żyć można bez niego ?
wir żucia rozprasza
człowiek w ciągłym biegu
Pędzę do wczorajszego szczęścia
wymarzonego zdzieram szaty serce
lecz tam nie ma tego
czego pragnie moje wnętrze
Pięć kroków do przodu
zgięte na bruku kalana
krótki oddech biorę
czerwona na nich plama
Balon nadmuchany
jedna mała chwila
wystarczy i już wiem
złości cienka szpilka
Gromy spadają ognia
niszczę dookoła piękno
bo wiem , inaczej jak ten balon
serce by mi pękło
„Życie”
Z cyklu „Światynia Wężowego Grodu”
Mroczny Las
Dawny Czas
Miejsce schadzek
Dusz zasadzek.
W Blasku Księżyca
Miłości Wilczyca
Woła i wyje :
„Zostań póki żyje”
Krollord Gdynia pazdziernik 2019
Wiersz z moją muzyką dostępny na moim kanale
link https://youtu.be/BI8Y4f0JWxA
Zapraszam Serdecznie do Subskrypcji kanału
Pozdrawiam
Krollord
Idą górami
dolinami
polami
borami
w odwiedziny
do mnie idą
zmarli
kochani
zamyśleni
Dziadzio uwielbiany
miał cukierki pod ręką
i mądrości życiowe
kupił mi Azorka
zmarł latem
na zawał
Wuj Józef
biegaliśmy razem
niosąc przyrodę na plecach
podarował mi skuter
i nauczył na nim jeździć
umarł wiosną
miał wylew
Babcia Marianna
karmiła mnie owocami sadu
częstowała nalewkami zdrowia
pamiętam zapach i smak chleba
który pieczołowicie piekła
zmarła zimą
miała raka jelit
Edek mój rówieśnik
strzelił tysiące bramek
zawodnik stulecia
zmarł jesienią zadumą
miał atak serca
Jasiu przyjaciel
rozweselał serce
celnym dowcipem
aż skaczący brzuch
sięgał mi gardła
utonął w rzece
Sąsiad szlachetny
zafundował mi przejażdżkę
brązowym koniem
z czarną szatańską grzywą
zmarł na raka żołądka
Idą górami
dolinami
polami
borami
w odwiedziny
do mnie idą
zmarli
kochani
zamyśleni
A mnie
serce boli
dusza w żałości
goryczą dławi
i łzy wypełniają
źrenice
Smutno mi
bo to spotkanie
tak krótko trwało
Kazimierz Surzyn
Obudzone dziecko w środku życia
bezbronne stoi na polu bitwy
przestraszone wczorajszą niepogodą
walczy o okruszki pańskiego stołu
Żebrak miłości otulony starym kocem
strzępami szczęścia zamglonymi
kiedyś dostawał ciepłe mleko z miodem
i z marchewki sok w słoiku ,witaminy
By dorosnąć mógł w zdrowiu fizycznym
lecz skrzydło dziurawe anioła
nie zasłoniło deszczu i piorunów
one serce raniły skutecznie , zwapnienie aorty
Wsiadam do starego grata z nadzieją
niech wiezie w łąki zielonej łagodności
ledwo co perkoce zbieżność kół niezbieżna
wywożą na manowce rozczulania się nad sobą
Kto zrobi to jak nie ja sam
kto otuli miłością w chłodny wieczór
herbatę z cytryną zrobi i posłodzi
kto strzepie mole rozstania
Wykasłuję bakterie wirusy złości
w ręcznik papierowy z łzą zabłąkaną
wycieram nos tak oczyszczam organizm
z wielu zadr i zapomnianych trosk
Dziecko patrzące w gwiazdy zdziwione
z grymasem niewygodnego przebudzenia
liść pożółknięciem zraniony
odczuwam , ciszy ukojenia we mnie nie ma ?
„Przebudzenie”
Z cyklu „Światynia Wężowego Grodu”
Korytarz z drzew
Droga z rzeki
W powietrzu śmierć
Na ziemi kręgi
Ustawili wokół ciała
Kapłani Magowie
Wołają , krzyczą
„Królowo Wspaniała !!!”
Wtem wiatr zesłany z lasu
Borsa otulił, stanął w blasku.
Kobieca postać się poruszyła
Królowa tu przybyła.
„Wstań Mój Miły” rzekła osobliwie
„Zbudź się , Przebudź !!!
Masz w sobie duzo siły
Dzwony będą biły”
„Lecz Dusze Ci odbiorę
Dam moce potrzebne
W dzień w umarlaka przebiorę
Nocą Serce zabiorę.”
Lothara magia wskrzesiła
I tak jak Królowa mówiła
Tak …..zrobiła
Krollord Gdynia pazdziernik 2019
link do mojej muzyki i wiersza
Zapraszam do subskrypcji mojego kanału.
Ubogiej rodzinie spłonął dom
a obok rozłożysta willa stoi
tam siecze wizja biedy srogiej
tu wizerunek bogactwem poi
Córka umarła w biednej rodzinie
biały aniołek z niebieskim okiem
daje nam z niebios zaproszenie
tam każdy człowiek jest człowiekiem
Na wiosnę w zieleni zmarła matka
kiedyś ruchliwa pełna pasji życia
dzisiaj chłonie jej uschnięte ciało
nasza ziemia przyrody rodzicielka
Płacze ojciec nad nieszczęściem
sam jeden na Bożym świecie
wnet porwany zawieruchy pędem
tam gdzie córka żona radość
Teraz wiodą cudne rajskie życie
nie ma nieszczęść łez goryczy
przeszły ziemskich dni zamiecie
O tych co na ziemi bez serca byli
i będącym w potrzebie nie pomogli
tutaj w wieczności nikt nie słyszał
oni tylko na ziemi funkcjonowali
zagubili szczęście bezpowrotnie
nie ma po nich śladu gdzie zaginęli
Kazimierz Surzyn
Ksiądz Józef Jamróz proboszcz kanonik
cudnej ziemi zagórzańskiej męczennik
z autentyczną wiarą z naukami Ewangelii
z łukiem tryumfalnym pokoju w aureoli
Z kromką razowego chleba dla ubogich
ulubieniec dzieci i młodzieży mu drogich
z zapowiedzią wysp raju dla człowieka
dobrem uratował niejednego grzesznika
Z bystrym okiem proroczej sprawiedliwości
z sercem pełnym największej miłości
z uszami co słyszały o każdej potrzebie
z rękami co pływały w miłosierdziu oceanie
Z ramionami skorymi do wielkiej czułości
Najwyższemu Bogu dozgonnej służebności
teraz jest z laurem oliwkowym zwycięstwa
z chwalebną tarczą ponadziemskiego męstwa
Tyś radość w duszach ludziom zawsze rozdawał
piękne owocne ziarna na ziemi co dnia zasiewał
Tyś nieba z doczesności i umęczenia dumą
Tyś Edenu po wieki najprawdziwszą ozdobą
Kazimierz Surzyn
( Wiersz został nagrodzony I nagrodą na Międzynarodowym Konkursie
Poetyckim i Literackim " O autentyczną wiarę" i " O ludzkie serce człowieka"
w Mszanie Dolnej, 20 października 2019 roku).
Wiersz upamiętnia Ks. Kan. Józefa Jamroza, który poniósł śmierć męczeńską -
został zamordowany w nocy z 10/ 11 grudnia 2001 roku w Jelczu Laskowicach
w diecezji wrocławskiej na plebanii, którą okradziono i podpalono , a następnie
zbezczeszczono zwłoki zamordowanego Kapłana.
„Nadzieja”
Z cyklu „Światynia Wężowego Grodu”
Królowo Miłości Jedyna
Szlachetna Duszo Miła
Tyś we śnie nas nawiedziła
Tyś nas prowadziła…
Okryj czułością
Naszą miłością
Niech wstąpi do Kręgu Twego
Chroń Dusze Ode Złego….
Krollord Gdynia pazdziernik 2019
Zapraszam do Subskrypcji mojego kanału na www.youtube.pl
link do mojej muzyki i wiersza
https://youtu.be/6-wgRSI9xIw
Deep in my heart I'm still a little child
Trying to fix my broken, crying mind
Everyday I'm standing up against the dark
After when she left in me a little mark
World went away, but now I'm okay
I know where's my way, I have to stop complaining
World came back, when I lost my track
I'm back on track now, I'm happy now
I'm ready now
There's no darkness where I can't find beautiful night
There's no war, where I can't pick up a fight
There's no sadness, where I can't smile
There's no dead end, where I can't go another mile
I know, that this mark will remain
And I know I have to throw it all away
Agony of yesterday made me stronger today
Looks like I would never have to pray...
Again !
There's no darkness where I can't find some light
There's no war, where I can't pick up a fight
There's no sadness, where I can't smile
There's no dead end, where I can't go another mile
Krwawe rzeki już wylały,
robak w ranie się zagnieździł.
Pluskwa tylko cicho czeka,
by wejść do twojego wnętrza.
Zgniłe szczątki dawnych myśli,
czarne łzy jak perły spadły.
Rzeki biegu nie zawrócisz -
choćby dusze cię błagały.
Cień już nawet nie jest sobą -
wlecze się ślimaczym tempem.
Cierń teraz twoją ozdobą -
Hades twoim wiecznym miejscem.
Marny jest los
zaangażowanego poety...
Dzień cały tkwić musi
przy edytorze...
A potem portale
i fejsbuk niestety...
Patrząc na monitor opisuje,
co dzieje się na dworze...
Żeby tak chociaż
dobrze za to płacili!
Wszystko wciąż krąży
wokół urojonego prestiżu...
Może zarobi czasem na waciki?
Czując popularność
jest czasem na wyżu.
Zamknąłem fejsbuk
i wcale nie żałuję.
Mam pracę,
która dostarcza
prawdziwej satysfakcji.
Błyszczeć też nie potrzebuję.
Wolę prawdziwe doznania,
czyż nie mam racji?
Oskar Wizard
(fot. z sieci)