Wielkanoc 2

Płyńmy pogodnie
przez ocean życia
a każdy rejs
ma początek i koniec
na końcu jest nowy
ląd do odkrycia
dajmy się rytmowi
życia ponieść

pisanki tęczowo
dziś pomalujemy
z zachwytem
wypatrujemy też zająca
bo przecież wiecznie
żyć chcemy
najlepiej w krainie
pełnej słońca

i wszystko to będzie
jeśli uwierzymy
ciało się zmienia
lecz nieśmiertelną
jest dusza
w tej chwili
z życzeniami
się przytulimy
w tych świętach
jest radość
i to co nas wzrusza

Oskar Wizard

Poświątecznie

Zawsze nadchodzi czas,
gdy jest już poświątecznie.
Zanim posprzątam,
wpierw się zastanowię..
Szybko minęło,
kilogramów przybyło
niebezpiecznie...
Lecz co się zmieniło,
pytania krążą po głowie...

Myślami dotknąłem
i piekła i nieba...
Ten czas
sprzyjał głębszym
zamyśleniom.
Z pewnością zmian
na lepsze potrzeba!
Ze snucia marzeń
przejść ku spełnieniom.

Docenić dobro
będące w zasięgu ręki.
Złych ludzi traktować
z życzliwym uśmiechem.
Mieć taki charakter,
to dopiero są udręki!
Nie szukać radości
w miejscu kreślonym
grzechem.

Chciałbym oddzielić
prawdę od złudzenia.
Nie mam już czasu
aby błądzić wśród cudzych prawd.
Być panem własnego istnienia...
Zapomnieć czym jest
wczorajszy żal.

Budować pokój
we własnej duszy...
A potem przyjaciół
do niej zaprosić.
Uśmiechać się często
i czasem wzruszyć.
Pogodę ducha
w sercu swym nosić!

Oskar Wizard

Wspomnienia

Jedne
delikatnie ocierają się
o dłoń
jak koty...
Inne zamarły
w krzyku
niedokończonym.
Bywają piękne
jak sen szczerozłoty...
Albo też
szczęśliwie zamknięte
w czasie minionym.

Lubię gdy łączą się
w jedność
nasze wspomnienia.
Zwłaszcza,
gdy dają nadzieję
na dalszy ciąg.
Niech los zwieńczy je
szczęściem spełnienia...
Choćby ta radość
była tysiąc mil stąd.

Wczorajszy dzień
tli się już tylko w myśli.
Zachować pragnę jednak to,
co śni się miło.
Może nam historia ta
dziś się przyśni?
Lecz tak,
by rzec,
to znów się wydarzyło!

Oskar Wizard

Już zapomniałaś?

Nie zawsze los
ściele drogę radością
nie zawsze życie
rozpieszcza i tuli do piersi
już zapomniałaś
jak rozpinałaś na niebie tęczę
a ja podziwiałem
magię twoich rąk
i serca

lecz może pamiętasz
że gdy słońce gasło
wśród moich chmurnych myśli
potrafiłaś wskrzesić
zaraźliwy uśmiech
którym mnie karmiłaś
jak miodem

będąc dozgonnie wdzięczny
za pokonanie
mojego smutnego ja
i poznanie samego siebie
chcę szeptać ci wciąż
baśnie prawdziwe
z życia wyjęte
w których
wszystko dobrze się kończy

będę szeptał
śpiewał
krzyczeć będę
aż wszystko sobie
przypomnisz

zwłaszcza ten dzień
w którym
jak dzikiego człowieka
nauczyłaś rozpalać ogień
optymizmu

jesteś przecież czarodziejką
tylko o tym
chwilowo
zapomniałaś

Oskar Wizard

Miłość wirtualna

Miłość wirtualna
skąpana
w gwiezdnym blasku
szalona i zachłanna
trzyma serce w potrzasku

brakuje jej
dotyku i pocałunków
bo wszystko dzieje się
w wyobraźni
mimo to
upragniona przez kochanków
przytul mnie
zanim nie zaśniesz
 
jej cechą jest
ciągłe czekanie
i krótkie chwile
wspólnej radości
a może tak
powinno wyglądać kochanie
bo łączy serca
w rytmie bliskości

Oskar Wizard

Sny majowe

Serce już
na nowe zmiany
gotowe.
Właśnie budzi się
z zimowego snu.
Rozgwieżdżą niebo
namiętne sny majowe.
Nadeszła chwila
spełnienia marzeń stu!

Jakże jest ciepło
pod zwiewną kołderką…
W powietrzu pachną
rozkosznie bzy.
Wzruszenie spłynęło
łzy kropelką.
Bo w snach tych
jesteśmy my.

Przybywam na czarnym,
północnym ogierze…
(Dlaczego marzenia
budzą się w środku nocy?).
Już takie ze mnie
romantyczne zwierzę…
Padnę do stóp
i ucałuję twoje oczy.

W majowych snach
wszystko co miłe
może się zdarzyć…
Lecz by się zdarzyło,
trzeba wspólnie marzyć!

Oskar Wizard

Moja Muza

Nie umiem już pisać
w samotności.
Lubię, gdy moja Muza
jest blisko.
Zapisuję wierszem
namiętności.
Jestem
kronikarzem uczuć
tylko.

Mówiłaś, że warto
trwać wciąż
w zachwycie.
Znasz przecież
wszystkie moje upadki.
Cudownie jest iść razem
przez życie.
Być wciąż dla siebie,
dar to dziś rzadki.

Ty pierwsza czytasz
moje utwory.
Nawet jeszcze
przed ich powstaniem.
Widząc twój uśmiech,
czuję się spełniony.
Ta chwila na zawsze
już w nas pozostanie.

Oskar Wizard

Co w sercu chowamy?

Skąd pewność,
że to prawdziwa fotka?
W końcu sam ściągam
z sieci wiele…
Gdybyśmy tylko mogli
spotkać się…
Oczywiście przy kawie
jak przyjaciele...

Skąd pewność,
że szczerze dajesz
te miłe słowa?
(Moje serce jest na nie
łase zbyt bardzo…)
Dziś życie w sieci
to doby połowa…
Chciałbym poznać cię
spoza reklamy czarów!

Może myśli te
są już bez znaczenia?
Skąd pewność,
że kiedykolwiek
się spotkamy?
Internet chociaż w części
nasze marzenia spełnia...
A nasze jest to,
co w sercu schowamy.

Oskar Wizard

Nie rób tego więcej!

To jasne
jak złote promyki słońca!
To pewne
jak nasza randka wieczorem!
Historia, która mogłaby
błądzić bez końca...
Bo lubisz w ciszy
unosić się honorem.

Nie wydawaj mnie więcej
na łaskę samotności.
Nie zostawiaj
na pastwę
znajomości przypadkowych.
Najlepiej czuję się
w objęciach miłości!
Marzę, abyś przy mnie pozostała...
Jestem na to gotowy!

Stworzymy duet
najpiękniejszy na ziemi!
Wszystkie róże zwiędną
w blasku naszego uczucia.
A my?
Pójdziemy słodko przytuleni.
Czy Twoje serce
chociaż raz uważnie
mojego posłucha?

Oskar Wizard

Płomień

Noc niczym Krucze pióro czarna i bezdenna
Podążam przed siebie
choć dla ciebie i tak nic tam nie ma.
Pogoda muskajaca duszę wciąż zmienna
Odnajduje się chodź noc głęboka i ciemna.

W oddali płomień wskazuje moją drogę
Gdy zbaczam, do ucha szepcze mi przestrogę
Jednak ja mądrzejszy niż moja logika
I wiedzie ku zgubie gdzie płomień znika

Ku niebu kieruję swój wzrok
Naprzód woła ! Zrób ten krok !
Płomień znów na horyzoncie
Posłuchałem,
usłyszałem "działasz mądrze"

Płomień rozbłysł , wskazując znów drogę
Unikając ścieżek niosących szkodę
Podążając za nim wybrałem mądrze
Czym jest ten płomień ?
Czy to duch?
Skądże

Włóczęga

Żyć można w luksusach.

żyć da się o wodzie i chlebie.

Bez obaw, 

twe życie skończy się w glebie.

 

Straszny las naprzeciw mnie.

Za plecami brama cmentarza.

Lecz twarz mi nie blednie.

Naprzód wyruszam z nadzieją,

że włócząc się po tym piekle,

odnajdę miejsce jak w niebie.

Anieli

Na czwarte piętro gramolę
moje cztery litery
chociaż wysoko to wolę
na swoim, poręczy bariery

Zmęczony jestem wspinaczką
układam obolałe gnaty
w fotelu ja po robocie
łyk biorę gorącej herbaty

Kciuk sprawnie kanały przemienia
wiadomości z dnia ważne sprawy
i czuje że w moim ciele
jedyny to mięsień ruchawy

Po drzemce pora dotlenić
nałogów nie mam za wiele
me płuca , królestwem jest balkon
tam palę tytoniowe ziele

Z poziomu piętnastego metra
obrazek widać ciekawy
ulice bloki chodniki
ludzie jak ziarenka kawy

W półmroku tak kątem oka
wyłania się postać inna dość
dwuśladem pomyka chłopak
wezbrała we mnie złość

Dlaczego młodego człowieka
przykuwa łańcuch bezduszny
do koła rosyjskiej ruletki
los kaprys wypadek niesłuszny ?

Za lekko było mu stać
wręcz stąpać twardo po ziemi
na schodach ludzie są głusi
w trójwymiarowej przestrzeni

Co widzę kumple na wózkach
jak strzały po szosie pomknęli
radosny gwar śmiech i żarty
nad nimi Niebiescy Anieli

Nadzieja

Pierwsza, byś mnie kochała,
Druga, byś przy mnie stała,
Trzecia, byś zaufała,
Czwarta, byś nie zapomniała,
Piąta powoli gaśnie,
A została mi ona właśnie...

Płomień

...Świeć mój płomieniu
dodaj mi otuchy i nadzieję
niech me łzy wyparują
i ogrzej swym ciepłem
Ah świeć płomieniu świeć
nie zawiedź Mnie
abyś nie zgasł
oświetlaj mi drogi w życiu
Świeć dalej rozjaśnij ciemność
obiecaj że nie zgaśniesz tak samo
jak jest z nami obiecujemy coś ważnego
lecz łamiemy obietnice i zdradzamy tajemnice
Świeć płomieniu świeć nie zawiedź
chociaż tylko ty ponieważ
nawet na swoich przyjaciół się zawiodłem
Więc tylko ty mi zostałeś
lecz blizny pozostaną w duszy
ufać tylko tobie nadziejo i sobie
po prostu nie zgaśnij lecz wiem że pozostała mi wiara i nadzieja
i nie zgaśnij nigdy więcej lecz rozświetlaj mi dalszą
drogę życiową abym mógł przetrwać.

Będzie lepiej

Gdy Cię codzienność czasami przygniata,
a samotność tak bardzo doskwiera,
nie miej wtedy żalu do świata,
i do losu, że coś Ci zabiera.

Spójrz na życie z innej, lepszej strony,
doceń wszystkie swoje dobre chwile,
nie smuć się, bo to czas stracony,
nie trać więcej, straciłaś już tyle.

Pomyśl o tym, że nie jesteś sama,
że jest ktoś kto myśli o Tobie,
kto Ci mówi, że jesteś kochana,
zacznij wreszcie tak myśleć o sobie.

Nie bój się żyć marzeniami
nawet wtedy gdy są nierealne,
rozstań się ze złymi wspomnieniami,
kiedyś trzeba - przecież to normalne.

Z optymizmem patrz na świat,
i nadzieją na lepsze dni,
dość już było tych smutnych lat,
będzie lepiej - proszę uwierz mi !


Rybak nadziei

Wypłyń w jeziora tonie

Mistrzu ja stamtąd wracam
popatrz na moje dłonie
zmysły od niej zatracam

Nic tam prócz wodorostów
ślimaków żab i piany
fale mojego wzrostu
wiatrem niemym wzburzanych

A rozum mówi płacz
w zwątpieniu czujesz wielce
nieukojoną rozpacz

Słuchaj co mówi serce

To burza przed oczami
czy prędzej w twojej głowie
kierujesz się zwidami przeszłości
i jutra po połowie

Wrażliwości nie trzeba
mierzyć miarą atlety
pokażesz swoje niebo
powiedzą żeś jest kretyn

Lecz z drugiej strony widzisz
ludzi w ciągłym potrzasku
wiary swojej się wstydzisz
nie znajdą w tobie blasku

Nie umie wnętrze schować
przekonań takich bliskich
swoją drogą się prowadź
nie zadowolisz wszystkich

Do nieba droga jedna
wypływa z serca twego
ona nie na ołtarze lecz
z wiarą ze do Niego

W mroku ujrzysz latarnie
w oddali jasno świeci
kieruj się w stronę światła
gdy łodzią coś zachwieje
wyciągaj swoje sieci
mając wieczną nadzieję

Uderz w strunę

Kiedy się rodzisz dają gitarę
nie nastrojoną brzęczącą płaczem
z czasem z niej dźwięków wyciągasz parę
wchodzisz do świata stajesz się graczem

Mijają lata i sprawniej grasz
palce na progu akord podają
nowe i nowe akordy znasz
jedni słuchają drudzy udają

W bólach wirtuoz wielki się rodzi
opuszki bolą i struna pęka
lecz serce kiedy w strunę nie wchodzi
to dla słuchaczy w uszach udręka

Wielcy mistrzowie nut jak bogowie
plączą w około pajęczynę gdy
do niej wpadniesz wtedy się dowiesz
jaki omamił cię akord zły

Nie ma sposobu na piękne granie
kiedy muzyka wypływa z nut
nuty są ważne nie patrz wciąż na nie
w muzyce serca potrzeba ciut

Potem w futerał schowają kości
czas też zapomni watowy herc
ale muzyka grana z miłości
niech  trafi teraz do innych serc

Wigilijny wieczór

W wigilijny wieczór, kot przeciąga się ospale
W jego oczach widać nudę , nie obchodzi go to wcale
Czuć kapustę, zapach ryby co wysoko wyskoczyła
Prosto z wanny na półmisek , w końcu tylko po to żyła
Jezus patrzy  na to  z krzyża , myśli sobie dziś się rodzę
 Uszka w barszczu czerwień jak krew , w niej  na wiosnę znowu brodzę
Las do domu sam przychodzi ,  kot na bombki żwawo skacze
Bo ten co do lasu chodzi, wie że drzewo bez korzeni  płacze
Taka radość , takie szczęście , takie wielkie to wzruszenie
Na tym niebie pierwsza gwiazdka , wysyła ultrafioletowe promienie
Talerz dla tych których niema , bo się spóźnią albo nie
W nim żebracza łza się mieni , co na święta kromki chleba chce
Ta iluzja tak prowadzi i na zegar zerka wciąż
O dwunastej wznieś szampany , niech nam rżyje święty "mąż"
Kac poranny , łeb jak bania , narodowy był to zryw .
Kibel cały zarzygany , wigilijny karp w sedesie zrobił spływ
Nie chce o tym dłużej pisać , bo nie oto przecież szło   
Symbolami namaszczony od dzieciństwa ,widzę wszędzie drugie dno
Przebaczamy  bo tak karzą , winszujemy bo tak trzeba
Raz do roku przemawiamy , z myślą żeby wejść do nieba
Lecz nie nasza jest to sprawa że na słońcu ciągła zmienność
Życzę tylko moi Drodzy
Niech wigilią wybaczania będzie nasza tu codzienność.

Pomnik wolności

Jak ptak poszybuję w przestworza
uwolnię się
nie spocznę jak wrak na dnie morza
od dna odbiję się

Usłyszę beztroski wiatr we włosach
szepczący do ucha pragnienia
poczuję jak rześka rosa
zmywa gorzki smak wspomnienia

Odnajdę różany kwiat
co nie rani swymi kolcami
ubarwię nim swój świat
wplatając kolory między nocami
Namaluję swoje marzenia
w pięknym obrazie przyszłości
w sercu starannie z kamienia
wyryję pomnik wolności.

Nadziejo

Nadziejo matko moja
umarłaś przedwcześnie
pochowałem Cię
rzucając ostatnią grudkę ziemi na twój nowy dom
mocną dębową trumnę

Później przyszedłem do domu
było pusto bez ciebie nadziejo matko moja
pomodliłem się
wieczny odpoczynek racz jej dać Panie
Bóg wysłuchał

Kolejna rocznica twojej śmierci
nadziejo matko moja
przychodzę na cmentarz na Melancholijnej
i zapalam znicz na twoim grobie
wspominam dni dawno minione

Dziś szósty października dwa tysiące trzynastego
i znowu
pomyślałem o Tobie nieżyjąca już
matko moja nadziejo.