Ileż miałaś w sobie odwagi
Ileż siły
Ileż wiary miałaś
Że swojego jedynego SYNA
temu BOGU oddałaś
A ON umarł na krzyżu
W męce i cierpieniu
I TY to widziałaś
I się nie poddałaś.
I walczyłaś do ostatniej chwili
Sama ze sobą, bo
Tego Boga kochałaś
I właśnie dla NIEGO
Nigdy się nie poddałaś.
*****
Matką MIŁOŚCI
Dla ludzi się stałaś
Matką NADZIEI
I matką WIARY
Przykładem CZYSTOŚCI
Przykładem MĄDROŚCI
Bardzo Ci dziękuję,
Za światełko w tunelu,
Kiedy myślałam,
Że wszystko skończone.
Dziękuję za wiatr,
Co przenosi me wspomnienia
I nie pozwala mi zapomnieć
Dziękuję za wodę,
Co obmywa ludzkie grzechy
I gasi pragnienie
Dziękuję za ból,
Bo motywuje mnie do działania.
Dziękuję za to,
Że nie zabierasz mi nadziei…
Nadziei na wieczność.
Tak bardzo Ci za to wszystko dziękuję.
Teraz…
możesz już odpocząć,
Już skończyłam,
bo…
Ja chciałam Ci tylko serdecznie podziękować.
Ja wiem,
że Ty masz dużo spraw
do załatwienia.
Ale…
Ja chciałam Ci tylko
Serdecznie podziękować za to,
Że jesteś…
Każdego wieczoru
I
Każdej nocy
I jesteś mi zawsze ku pomocy
I strzeżesz mnie od zła tego świata
I…
Po prostu za to,
że jesteś!
Wspominaj mnie Ojcze,
Wspominaj dziecię swe.
Nie zapominaj o mnie,
Pamiętaj,
Nawet te chwile złe.
Uchowaj…
Uchowaj mnie od zła tego świata
Uchowaj od grzechu,
Od krzywdy,
Od łzy
I nie zostawiaj,
Nie zostawiaj mnie samej
I błagam!
Uroń dla mnie
Choć jedną łzę…
Ta łza
Może zbawić mą duszę
Dać nadzieję, miłość i schron.
Zaś nadzieja
Uchroni przed złem…
I ześle grom
Ten grom
To TWOJA MIŁOŚĆ
Co zwycięży nawet
Ludzką złość
I wzdrygnie się serce wielu
Gdy ujrzą tę przejrzystą moc
Bo nawet Ci,
Co nie wierzyli
Zaczną wierzyć w BOSKĄ MOC
Twa łza oczyści dusze
Nawet te,
Co grzechem się splamiły
I tańczyć będą wszyscy dumnie
I śpiewać.
I bić w bębny.
Stawiasz mi na drodze
Bardzo wielu ludzi
Jedni są pogodni,
A inni, delikatnie rzecz ujmując, …
TOTALNIE ZEPSUCI
Bardzo bym Cię prosiła.
Nie zsyłaj wariatów!!!
Bo mi w życiu mącą tak,
Że nie da się przeżyć.
Ty wiesz,
Że ja jestem
Bardzo spokojnym człowiekiem.
Ale jak się zdenerwuję to różnie to bywa.
Próbuję panować nad emocjami,
Dlatego zaczęłam zajmować się negocjacjami.
Negocjuję z ludźmi,
Żeby ustąpili.
I się w końcu wszyscy uspokoili.
I ja tu nie mówię,
Że ja jestem święta.
Bo mi do świętości,
To dużo brakuje.
Ale ja Cię błagam,
Nie zsyłaj mi DIABŁÓW,
Bo ja się ich boję,
Nie wiem co chcą zrobić.
I krzyczą i wrzeszczą
I chcą się mnie pozbyć.
A ja się schowałam
Na końcu korytarza
I czekam
Aż pójdą,
I dadzą mi wolność.
Bo każdy dzień z nimi,
To dla mnie udręka.
Boże, dopomóż,
Porozmawiaj z nimi.
Nienawidzę zegara, bo jego wskazówki
Odliczają mi czas do snu wiecznego
Nienawidzę zegara, bo mi przypomina
Że czas mi tak szybko
przez palce przepływa
Nienawidzę zegara
Bo mi pokazuje,
Że czas mój na świecie
Jest tylko tymczasowy
I kiedy na niego patrzę,
To proszę…
O więcej czasu
Bo ja mam tu jeszcze tyle do zrobienia
Bo jest jeszcze tyle rzeczy,
Które ja chcę zrobić,
Bo ja się ciągle boję,
Że zabraknie czasu.
Boże,
Ja Cię błagam!!!
Daj mi więcej czasu!!!!!
A on daje…
Po równo,
Po równo dla każdego.
Ale ja nie chcę po równo,
Mi potrzeba więcej.
Ty widzisz?
Ja mam plan gotowy,
Plan na życie,
Na przyszłość i na teraźniejszość.
To daj mi więcej czasu,
Ja to wszystko zrobię,
A potem…
Mogę zapaść…
W ten Twój sen zimowy
Sen,
Z którego jeszcze nikt się nie obudził
No cóż,
Tak też bywa.
Mi to nie przeszkadza.
Ja chcę tylko szybko zrobić swoje.
A potem mnie zabierz
Gdzie chcesz,
Ja nie będę krzyczeć.
Mam nadzieję tylko,
Że nie jest tam ciemno.
Bo ciemności to ja zbytnio nie lubię.
Zresztą…
Przecież wiesz,
Bo Ty wiesz już wszystko.
No to ustalone.
Daj mi czasu tyle,
Żebym się spełniła.
Żebym niedokończonych spraw na tym świecie nie zostawiła.
Żeby o mnie pamiętali…
Nawet Ci ludzie,
Co to nie zawsze życzą człowiekowi dobrze.
Niech pamiętają i wiedzą,
Że ja istniałam
Że ja dużo w tym moim życiu wycierpiałam
I że wiedziałam co robić,
Żeby wygrać z tym światem
Bo to nie życie,
To jest zabawa w przetrwanie
Zabawa,
Którą każdy chce wygrać.
A to czy grasz fair czy nie,
Tego nie chcesz nikomu przyznać
I przez tą grę zapominasz o Bogu
A Bóg Ci odlicza
Czas na zegarze
Tik tak tik tak
I koniec……..
Zegar się zawiesił
I żaden zegarmistrz już go nie naprawi
Bo każdy z nas dostaje
Taki własny zegar
I ma obowiązek
Codziennie kontrolować godzinę
Tu się nikomu nie uda zupełnie nic przestawić
Nieważne jak bardzo byś próbował.
Wskazówek nie wyjmiesz,
Nie zmienisz godziny.
Tylko Bóg jeden wie,
Ile zostało do godziny 12.
Wydaje Ci się,
Że wstaniesz rano.
Czemu wciąż zakładasz,
Że zegar się nie zepsuje?
Przecież wszystko jest możliwe…
Dlatego…
Nienawidzę zegara!!!
Teraz już wiem,
Że nie miałam pojęcia
ile człowiek jest w stanie wycierpieć.
Ile łez jest w stanie wylać
Przez podłość
i chamstwo drugiego człowieka
Po prostu
Nie miałam pojęcia.
I jak jeden człowiek
drugiego człowieka
Może skrzywdzić
Też nie wiedziałam
Ile krzywdy może mu wyrządzić…
W życiu bym nie pomyślała
I jest mi z tym wszystkim
Tak bardzo źle,
Że aż serce mi rozrywa
Na drobne kawałki
I czuję niepokój,
Czuję złość,
Niepewność jutra.
Ale dam radę,
Poradzę sobie,
Bo jesteś ze mną.
Tylko mnie nie zostawiaj…
Bo się boję,
Że mnie podepczą,
A zrobią to…
Ja wiem.
Bo…
Oni zawsze tak robią.
A ja…
Nie mam siły walczyć.
To jest dla mnie
taka lekcja życia,
która czasami wydaje mi się
nie do przeżycia.
Oni będą mnie poniżać
I na mnie pluć.
A ja…
A ja się do nich uśmiechnę.
Tak po prostu…
I będę miła.
Bo nic nie może przecież
Wiecznie trwać.
Ale ja Cię proszę,
Niech oni poczują to,
Co ja czuję.
Może wtedy zrozumieją,
Co takiego zrobili
I jak bardzo
Człowiekowi życie zniszczyli.
Teraz już wiem…
i nie mam siły z nimi dłużej walczyć!
Zagubiona
Pośród śmiechu tłumów
Zrozpaczona
Pogardliwym spojrzeniem
Zatruta
Fałszywym oskarżeniem
Staczasz się
W przepaść bezgraniczną
W przepaść głęboką
Z której nikt jeszcze nigdy nie wyszedł
I czekasz
Czekasz na ten głos w oddali.
Bo on obiecał
Że przyjdzie
Przyjdzie
Przyjdzie
Przyjdzie
I …
nie przyszedł…
Chyba Cię zostawił
Albo zapomniał o Tobie
Ale…
przecież obiecał…
że przyjdzie w dniu ostatecznym.
więc…
czekasz…
Bo wierzysz,
Że ON przyjdzie.
Każdego ranka zanurzam się w nicość pustej egzystencji; otaczającej mnie subtelnym brakiem możliwości i chęci.
Nie czuje wolności, a w tym co mam widzę jedynie brak jakiejkolwiek miłości.
Błękitny Księżyc w swej uczciwej zadości; może odebrać wszystkie sentymenty moich wnętrzności.
Ostrze wbite głęboko, penetrujące ciało z litości, widzi gdy na świecie wylęgują się co nowe zuchwałości.
Brak dumy, zrozumienia, niestety nie wspomnienia;
Lecz momenty zachowane na widniejącej ścianie, sugerować mogą nienawiści zmartwychwstanie.
Ślady zostaną, tu nic nie ugram, w skład wchodzi jedynie to co wskóram.
Łapię oddech łapczywie, jeden za drugim, lecz po co jeśli zamieni się w dym długim;
Wylatujący w powietrze daleko, za siebie, patrzący z oddali:
"Jeszcze mam nadzieję."
Jak cisza tylko tu przemykałam
posty podglądałam....
Myśli w koło krążyły
w słowa się nie ułożyły...
Byłam wiatrem,
ciszą,
letnim deszczem,
a i nawet burzą przelotną...
Niezauważona
jak kropelka rosy
na ziemię spadająca....
Fot.Autor poszukiwany
Ktoś..
by powiedział,
że deszcz to:
nostalgia,
smutek,
ech...
pada,
co za pech...
Jesteś jednym z nich?
No weź,
przestań...
Uśmiechnij się
i zobacz
jak pięknie pada...
Zmywa cały ten brud...
Bo tak samo
jak pogoda
tak i życie...
Nie jest beznadziejne...
Jest...
piękne,
cudowne,
magiczne...
Tylko trzeba w to uwierzyć
i zacząć żyć,
a nie tylko udawać...
Ból który trwał
z czasem zelżał...
Serce w kawałkach
nie rozsypało się...
Ktoś tam powiedział
- "Dzielnie się trzyma"
choć sam nie wiedział
co za przyczyna...
Pomyślała,
że sobie poukładała...
Moment,
jedna chwila...
Zobaczyła,
jak się myliła...
Dmuchawiec też był
lecz szybko się zmył...
Wystarczył wiatr
i poleciał w świat...
Stojąc na krawędzi dachu,
Myślalem o sercu swym gnijącym,
O blasku słońca już ciemniejącym,
O planów moich rozmachu.
Odrzuciłem na bok butelkę,
Spojrzałem w dół z obojętnością,
Za chwilę miałem się spotkać z wiecznością,
Nie było nikogo, kto trzymał mnie za rękę.
I już miałem swój ostatni krok wykonać,
I już chciałem pofrunąć niby sokół,
Od używek świat wirował się wokół,
Lada moment ostatecznie miałem skonać...
Ale wtedy dostrzegłem, wśród promieni słońca,
Krzew pięknych jagód bogato rosnący,
Bił od nich urok tak uspokajający,
Że zachwytowi memu nie było końca.
"Już wiosna" - stwierdziłem, doglądając krzewu,
Gdy wnet mnie dopadła nostalgia dziwna,
Odeszła ode mnie chęć skoku ohydna,
Wycofałem się, nie rozumiejąc czemu...
Usiadłem, płacząc - ale to raczej ze szczęścia,
Wciąż podziwiając te piękno natury,
Dziękując podniosłem głowę do góry,
Wszak ten jagód krzew ocalił mnie od odejścia...
Moja droga, Tyś jest jak powietrze dla mnie...
Lecz proszę, zrozum dobrze tę składnię,
Albowiem nie o ulotność tegoż gazu chodzi,
A o drugie znacznie, które na myśl przychodzi.
Każda istota, powietrza wymaga,
Inaczej ze śmiercią bolesną się zmaga,
Umiera powoli, i bez tlenu zdycha,
Nim się obejrzy - już nie oddycha...
Tak więc, kochana, Tyś dla mnie jak powietrze,
To nie są słowa rzucane na wietrze,
To moje wołanie, o tlen dla siebie,
Gdyż umieram powoli, bez oddechu, bez Ciebie...
Serce nie sługa - tak rzecze przysłowie
Choć bardzo bym chciał, by było inaczej,
Już nie uczucia, co innego mam w głowie,
Lecz serce nie odpuści zbyt prędko raczej.
A jako że serce to i dusza cała,
Łabędzi lament ostatni odgrywa,
Mój spokój tęsknota całkiem zszargała,
Resztki mej świadomości odrywa.
I zanim mnie zranisz ucieczką, suchością,
Pomyśl raz, drugi, ja się otwieram,
Wciąż mam coś z chłopca, co myślał miłością,
Myśl mą w tym wierszu zawieram.
Choć serce wymarłe, to fragment jest żywy,
On silnym uderza impaktem,
Kawałek ten odpowiada za rymy,
On wciąż Cię kocha - i to jest faktem...
Wstyd mi to pisać, po wszystkim co było,
Ale jak wiesz - kłamać nie umiem,
Wszystko to dziwne, logikę zmyło,
Jak zechcesz uciec - zrozumiem...
Sam bym się bał takiego chaosu,
Co w głowie mąci i niszczy miasta,
Jednakże to właśnie serce bez głosu,
Problemem jest moim i basta...
Jeżeli myślisz, jak jest trwać w miłości,
Zawróć! To niebezpieczna droga.
Przyczyną bowiem Twej ciekawości,
Może być boleść i trwoga.
Ja kiedyś kochałem - i kocham dalej,
Choć teraz to miłość parszywa.
Dawniej w mym sercu uczucie było dla niej,
Teraz mi serce rozrywa.
Zapytasz - "A jak to, ale jak tak można?"
Odpowiem Ci mój padawanie,
Że miłość to wojna bolesna i trwożna,
A nie po łące hasanie.
Bo kiedy kochasz - cały świat się zmienia,
Stary w niepamięć odchodzi,
A gdy tylko poruszy się spod stóp twych ziemia,
Pustka z udręką przychodzi.
Tak więc, zastanów się dobrze dwa razy,
Nim powiesz: "Ja już chcę kochać!",
Bo jeśli do miłości nabierzesz urazy,
Zostanie Ci tylko - szlochać...
Dzisiaj o szóstej kościelne dzwony biją
Budząc w nas życie wiosennym zapałem
Zmartwychwstanie nam obwieszczają
I zwycięstwo nad śmiercią grzechem
W głębokim zachwycie Zbawiciela czcimy
O Boże napełnij nasze serca łaskami
Tobie wszystkie sprawy znoje polecamy
obdarz nas błagam wszelkimi darami
Ku chwale smakowite potrawy spożywamy
Za które dziękujemy Zmartwychwstałemu
Za chleb jako Ciało Chrystusa wieczne
Za Baranka Wielkanocnego i z nim obcowanie
Jajka odradzające żywot symbol płodności
Chrzan z krzepą mięśni z witalnymi siłami
Sól pieprz sedno istnienia i nieśmiertelności
Ser co umacnia przyjaźń ludzi ze zwierzętami
Za wędliny jako swoisty dostatek i majętność
Makowiec baby piaskowe tradycyjne mazurki
Kakaowiec zwijany co z niego tryska doskonałość
Babeczki z czekoladą z brzoskwiniami serniki
Alleluja Alleluja Alleluja Pana Jezusa sławimy
W szczęściu pogodzie ducha i wielkiej radości
O łaskę najlepszego życia pokornie prosimy
W wierze nadziei solidarności zdrowiu i miłości
Życzę Wam Kochani
i Waszym Rodzinom
Zdrowych Świąt Wielkanocnych
pełnych wiary nadziei i miłości
Błogosławieństwa Jezusa Zmartwychwstałego
niech znikną wszystkie troski
a dobro szczęście oceanem płynie
z koszyczka wyskakujących zajączków
smacznego jajeczka
ust słońcem roześmianych
mokrej do cna głowy
zdrowia wigoru pogody
teraz i w przyszłości
Kazimierz Surzyn
W srebrnej rosie
pławi się słońce
którego promienie
rozświetlają zakamarki
po lazurowym niebie
chodzą wielkanocne baranki
gwarząc w bieli czule
Alleluja Alleluja Alleluja
Panu Naszemu Chwała
wiatr kołysze brzozą
i z ptakami wyśpiewują
kunszt wiosny radosnej
z nadzieją na życzliwe jutro
zielona trawa w sadzie
i krokusy co porosły
w koszach na werandzie
szczęściem napawają serce
taki błogi spokój
za szybą panuje
jakby nie było nad głową
wstrętnej korony wirusa
Kazimierz Surzyn
Teraz szczęście motywuje mnie
do znacznie wyższego celu
zdrowie dopisuje rozłożystym dębem
pachnie rumiankiem i wiosny cudem
gołąbeczka uroku nie traci wcale
i kocha nawet bardziej namiętnie
dzieci odwiedzają stare kąty
troszczą się dzwonią nieustannie
jak marzenie śliczna wnuczka
wszystkich uśmiechem rozpieszcza
ogród czaruje przebiśniegiem
i promieniem znacznie cieplejszym
piękno spojrzenia serce przytula
modlę się aby trwała ta sielanka
w szumie traw jasnozielonych
gęsie pióro weny maczam
te wiersze są dla ciebie
i by coś pozostało po mnie
i choć czasem los wybrzydza rani
pokazując diabelskie okropne rogi
dziękuję bardzo Boże za to co mam
chciałbym kiedyś stanąć przed Tobą
i twarzą w twarz złożyć hołd wdzięczności
Kazimierz Surzyn
Przychodzą trudne sytuacje,
stajemy się bezradni
wobec nieoczekiwanych wydarzeń.
W przytłaczających myślach
zadajemy mnóstwo pytań.
Z braku sensownych odpowiedzi
ogarnia nas niesamowita pustka.
Gdy biegu ziemskiej rzeczywistości
nie możemy już odwrócić,
wkrada się zwątpienie.
Jak nie ulec rozpaczy,
a dostrzec nadzieję ?
.