Zbrodnia doskonała

Stał stół
a na nim nóż i kilka ściętych róż
ktoś wszedł
bezszelestnie

zabrał nóż by ściąć kolejną z róż
i znów uschła jedna z róż
wyrzucił ją na bruk

tak bez słów
i znów zabił
bezszelestnie
czy można żyć bez róż?

Przemyślenia

Problemów się nie rozwiązuje,
Problemy się przeżywa.
Jak dni, których gdy miną,
już nie ma.

Jak szaty znoszone,
z których się wyrosło.
I w drzwi ostatnie,
Wchodzisz nagi, wolny,

Jak świt.

Podwójne Ego

Nikt nie dojeżdża, nie odjeżdża.
Bo nie ma od kogo, do kogo
Księżyc za wysoko, a tak kusi
Słońce dociera do ziemi – promieniami

Moje ciepło – mój dzień
Moje przekleństwo – moja noc
Pomiędzy nimi jestem Ja
Stworzona, zapatrzona.

Jestem i nią gdy nie chcę być nim
Jestem i nim gdy nie chce być nią
Jestem nimi wszystkimi naraz

Bo brak decyzji mojego Ja daje  możliwości
A haos?! Był na początku
To on – najważniejszy – wyznaczył Księżyc i Słońce
I dzięki nim jestem JA.

Słowa

Słowa zaczynają się
Gdy deszcz spada z nieba
Kiedy wszelkich chęci brakuje
A kończy się nadzieja
Wtedy wykrzyczane
Ranią stosy papieru

Słowa układają się
Jak błysk za błyskiem w górze
Podczas pojawiania się błękitu
Rozchodzą się w naturze
Wtedy mowione
Płyną po papierze

Słowa kończą się
Tak jak wszystko umiera
Powoli gdzieś odchodzą
Zaprzestają się dobierać
Wtedy wyszeptane
Znikają powoli w papierze.

Regres

Czas stać na nogach.
Mieć wszystko ułożone.
(...)
Choć sercem życie trawić nie przestane.
Dalej szukać spokoju i szczęścia.
Każdym krokiem bliżej,
Każdym oddechem silniejszy.

Błądzić mądrze.
Potykać i wstawać.

(Dlaczego teraz weny czas, dlaczego spotykam...)
Zasnę z twymi oczami.
Gdy zasypiamy nigdy nie chcemy być sami.
Bo samotność trucizną życia mego.

Tajemniczość

Kiedy sen mruży powieki
Świat uchyla rąbek tajemnicy
Mnożą się wizje mnożą się żale
Świata barwny smutek w jaskrawej łunie

I pytania zasypują jak grad
Pogrążone w zadumie powieki umysłu
Nierozwiązany codzienny problem

Dzień w dzień zagadek przybywa
To wizja senna czy może prawdziwa?.

Bez pośpiechu

W połowie
zaczynam od nowa
stawiam kroki bardzo rozważnie
pierwszy pachnie marnie
lecz nie waham  się  niebo ścieli mi sen
słońce układa dzień
wiatr rozwiewa złe myśli
a ja zachłannie zabieram te najlepsze dni.

On

Niewinne uwrażliwienie
lękliwe stworzenie
pozornie nieodgadnione.

Szczęście

Czym jest szczęście?
Chyba nikt tego nie wie.
Żaden filozof dobrze nie odpowie,
Ani nikt inny w tym mieście,
a teraz zamknij oczy

Gdy widzisz srebrzyste jezioro,
Żadnych trosk i złych wspomnień,
Wszystko porośnięte florą,
Czy to jest Twe szczęście?

Gdy czujesz słodki smak wygranej,
I masz pieniędzy pod dostatkiem,
Głowy nie miałaś nigdy zatroskanej,
Czy to jest Twe szczęście?

Gdy głosisz hasła wyzwoleńcze,
Chcesz śmierci złych ludzi,
I brać los w swoje ręce
Czy to jest Twe szczęście?

Kiedy widzisz w około roześmiane twarze,
Muzyka, piwo i dobrą zabawę,
Czujesz, że to będzie dzień pełen wrażeń,
Czy to naprawdę jest Twe szczęście?

Kiedy bosą stopą depczesz kwiatuszki,
Czujesz letni wiatr na piersiach,
Baranek liże twojej dłoni paluszki,
Czy to naprawdę Twe szczęście?

Kiedy patrzysz w oczy ukochanemu,
Widzisz w nich silny ogień miłości,
I wiesz, że będziecie żyć aż do późnej starości,
Czy to naprawdę Twe szczęście?

Powiem Ci czym dla mnie jest szczęście.

Jeśli wiem, że godnie przeżyłem swe życie,
I już przenosząc się na łono Abrahama
Bez strachu, z uśmiechem mogę umrzeć
Jestem szczęśliwy.

Jeśli będę mógł przyjąć na Siebie, Twoje
Wszystkie kary, cierpienia, a Ty będziesz radosna,
A moje rany Twym głosem ukoję,
Jestem szczęśliwy.

Jeśli szczerze się do mnie uśmiechniesz,
A ja bez strachu, powiem Ci prawdę o życiu,
Ty zaś całując mnie w spokoju uśniesz.
Jestem szczęśliwy

Jeśli uwierzę w końcu w Boga, jeżeli on istnieje,
Nie powtarzając jak obłudnicy słowa ?wierzę?,
I on mnie swoją miłością ogrzeje,
Będę szczęśliwy.

Jeśli znajdę człowieka, który słyszy ciszę,
Patrząc na świat, sercem, a nie zwykłym okiem
A on nauczy mnie, czuć radość z każdym krokiem.
Będę szczęśliwy.

Jeśli będę Twym przyjacielem, który Cię nie zawiedzie,
W każdej chwili pomocny, któremu zawsze zaufasz,
Człowiekiem, który będzie Cię kochał z serca,
Ty tą miłość odwzajemnisz i pozwolisz oddać za Siebie życie,
Będę szczęśliwy.

A teraz otwórz oczy.
Wyjrzyj przez okno.
Nie, źle!
Patrz sercem, całym swym wspaniałym sercem
Bym mógł spotkać człowieka, który słyszy ciszę i patrzy sercem.
Więc proszę, uszczęśliw mnie?
A zrobię dla Ciebie wszystko!

Spowiedź

Ciągle patrząc przez okno, nigdy nie wiem co chcę widzieć,
Myślę i czuję, ale uczucia tego nie chcę znać, nie chcę słyszeć,
To obawa.
Patrzę na innych, nie widzę siebie,
Patrzę w głąb siebie, nie widzę ciebie,
Kimkolwiek jesteś.

Chociaż wiem, że tak bardzo mi ciebie brakuje,
Czuję lęk przed tobą i tą obawę, która mnie ratuje,
Przed ośmieszeniem.

Jedyną przyjaciółką, czysta cisza,
Upadam pod ciężarem, duchowego bicza,
Który sobie skręcam.
Wyobraźnia tylko dla mnie, zespolona myślami,
Które rozmawiają, głęboko ukryte w cieniu mojej głowy.
To nie utwór z rymami.
To nie populistyczny pens.
To dzisiejsza spowiedź.
Przed zamknięciem powiek.
Która jutro straci sens.

We mgle

Myślisz, że mą duszą władasz
Bo znasz każdy czuły punkt
Rozsypane puzzle składasz
I rozdrabniasz je na pół
Później wkładasz do pudełka
Rzucasz w najciemniejszy kąt
Czasem zetrzesz kurz i zerkniesz
Czy w nim wszystkie części są
Nie wiem kiedy i dlaczego
Stałam się nie "nią" lecz "tym
Uprzedmiotowiłeś nawet
Moją niewypowiedzianą myśl
Każdą iskrę gasi wilgoć
Nowo powstających łez
Zamiast chłonąć wciąż odbijam
Niewidzialna w tłumie trwam
Niby wszystko jest przejrzyste
A pod mą powieką mgła.

Kawałeczki

Dziel się radością jak opłatkiem,
Bóg tak podzielił nam Duszę.
Teraz, gdy spotkasz kogoś podobnego
Wiedz, że jest z kawałka
Tobie bliskiego.

Wielkanocne refleksje

Jedni mówią "Święta piękne,
szynka, jajko, wszystko święte".
Inni znowuż "Ja nie wierzę,
wszystko gdzieś mam, mówiąc szczerze".
"Toć tradycja", ktoś tam z tłumu,
"nie wiem o co tyle szumu".

Czy już widzisz te skrajności?
Ciemne myśli robaczywe.
Nie ma w nich bogobojności,
wszystko ślepe i fałszywe.

Na nic tutaj okna czyste,
chociaż mówisz "Dla Jezusa".
Dla niego jest ważna dusza,
i mieszkający w niej Chryste.

Lepiej usiądź, pomyśl chwilę,
gość poczeka, nie jest katem.
A ty odkryj w sobie siłę,
która jest tych świąt tematem.

Pewnie czekasz na życzenia?
Składać Tobie ich nie trzeba.
Radość, zdrowie, chęć do życia
same przyjdą prosto z Nieba.

Droga Życia

Droga życia niczym szlak górski
Różne ma odcienie
Sam wybierasz, którym chcesz iść
Na własne życzenie
Jednakże, gdy wybrana droga
Okazuje sie nie do przebycia
Poddajesz się i schodzisz
Na inna drogę życia
Która jest prosta i bez znaczenia
Przejdziesz ja bez palca skinienia...

05.02.2006

Dziś to co niemożliwe, stało się możliwe,
Dziś to co nieosiągalne, zostało osiągnięte,
Dziś to co nieprawdziwe, stało się realne,
Dziś to co obce, stało się moje,
Dziś to co było utracone, zostało odzyskane.

To co było pytaniem wczoraj,dziś jest odpowiedzią,
To co było udręką wczoraj, dziś jest szczęściem,
To co było trudne wczoraj, dziś stało się łatwe,
To co było wczoraj banałem, dziś stało się ważne
To co było wczoraj fikcją, dziś stało się prawdą

Dziś poznaję odpowiedzi na pytania zadawane od lat,
Dziś na nowo poznaję siebie.

Już nie będzie pustki w tym miejscu..

Smak błota

Znów pchnięto mnie w błoto,
Upadłam
Zamknęłam oczy, czując jak..
moje ubranie nasiąka miejskimi brudami.

Znów czuję się podle..
znów kogoś zawiodłam,
Znów mnie odrzucono..
jak papierek po cukierku.

Dotarli do wnętrza..
wzięli co chcieli,
a resztę?
resztę wyrzucili..

Unoszę głowę i widzę tłum ludzi
omijają mnie i idą dalej,
nie zwracają uwagi,
oczy przesłania im mgła pieniądza..
dla nich nie jestem nic warta..

Wstaję powoli, ocieram twarz z błota,
W mej głowie kłębią się myśli złowrogie,
Zawiść w mych oczach, a w sercu nienawiść.
Tak bardzo przesiąkłam miejskimi brudami

Wpadam do domu, niczym burza gradowa,
Biorę prysznic, zmieniam ubranie,
by z powrotem być sobą..

Wychodzę na ulicę, znów pochłania mnie tłum,
szarpnięto mnie za rękę, uderzono w brzuch
marzenia me dziecięce skruszono niczym szkło.
 
Uczą mnie tu życia, poznałam jego smak,
Zamyśliłam się na chwilę i to był mój błąd,
przez chwilę nieuwagi otarłam się o dno.

Moją słabą psychikę tu na próbę wystawiono,
twarzą w twarz stanęłam z własnymi słabościami
i chyba tego właśnie potrzebowałam by stanąć na nogi..

Wiele razy smak błota w ustach miałam,
wiele razy wracałam poturbowana..
wiele razy poniżenia doznałam, zanim zasady tej gry poznałam..

Teraz gdy mnie popychają, nie daję za wygraną,
walczę codziennie wszystkimi siłami, by nie leżeć już na ziemi.
Mam dosyć smaku błota...

Myśli

Spadła gwiazda gdzieś w oddali
A ja szedłem w myśli otchłani
Błysk tylko a potem mrok
Kolejny krok naprzód, a dwa w tył
Ona zniknęła a ja cały czas idę
Przez własne oblicze przebywam
Dlaczego nie mogę być jak ona?
Taka piękna w mroku nieba zaginiona
Zmuszony jestem by żyć wśród nich
Zmuszony również do tego by być
Nie mogę tak odlecieć w dal
To dla mnie niemożliwe, bo z każdym dniem
Zostawiam gdzieś myśli me i tracę je
No i wtedy coraz bardziej zatracam się
Pozbierać je wszystkie to nieosiągalne jest.

Moje miasto

Czasem powracam myślami do czasów
Gdy byłam jeszcze niewinna
Gdy nie znałam pojęcia zawiści
Gdy obce mi było ludzkie wyrachowanie
Do czasów, gdy byłam prostą dziewczyną
Gotową na wszystko dla swoich bliskich
To czasy, gdy byłam w mym mieście
Tak innym od świata tutaj
Dokąd odeszła moja niewinność?
Zdeptana przez realia tego miejsca
Wgnieciona w ziemię przez tutejszych ludzi
Czasem chcę ją odzyskać z powrotne
Lecz prosta dziewczyna nie przetrwa tutaj
Zbyt naiwna, zbyt ufna, zbyt wierząca w ludzi
Czeka więc cicho, ukryta głęboko
W zakamarkach żółto-czerwonego serca
By się przebudzić, gdy przyjdzie pora
By powrócić do swego miejsca na ziemi.

Pdziekowanie

Tyle lat przeżyłam
Tyle przemyślałam
Do głowy nie przyszło
Że stronę będę miała
Dziękuje Wam państwo
Za te wiersze przeczytane
I w tak piękny sposób
Są oceniane
Jestem już nie młoda
Wieś mnie wychowała
A tak bardzo szczęśliwa
Jakbym w totka wygrała !

Ciesz się

Ciesz się każdym dniem
bo nie wiadomo
kiedy twoje słońce zgaśnie
a serce przestanie bić.