AUSCHWITZ - BIRKENAU

Na rampie wyładowczej

dzieci i dorośli.

 

Ci z prawej zostawali

na prace ponad siły

eksperymenty medyczne

tortury rozstrzelania

piekło głodu.

 

Z lewej szli od razu

do komór

na zagazowanie

czarne dymy

rozsiane prochy

a my 

pochylmy głowy

w zadumie.

 

Ocaleni

wychudzeni do kości

z zapadniętym spojrzeniem

upodleni.

 

Pękają skały

Ściany płaczą

Krzyczą Pomniki

Modlitwa

Znicz Pamięci.

 

Kazimierz Surzyn

Miłość 4/7

Nierozumiany przez świat
Odnalazłem się w miłości do innej duszy
Przy niej nie bałem się tej wrogiej burzy
To był mój radości kwiat

 

Więc dałem co miałem
Chciałem polepszyć czyjeś istnienie
Przy niej wszystko szło w zapomnienie
Aż wreszcie wszystko straciłem

 

Moja miłość - kolejny zatruty owoc
Impuls bezlitośnie zabił wszystko zbudowałem
Zdrada uświadomiła czym teraz się stałem
Psychika umarła - prosiłem o pomoc

 

Obudziła się we mnie nienawiść
Do wszystkiego co nienawidziło mnie
Więc ruszyłem na szczyt będąc na dnie
A własny gniew próbował mnie zabić

GORĄCE USTA

Kocham usta twoje

co smakują wiśniami

po brzegi wypełnione

lawendowymi pieszczotami

 

tańcem dłoni wspomagane

uwerturą boską

falują czerwoną

wrzącą lawiną

na nic się zdają

kostki lodowcowe

szaleńczą białością

jeszcze bardziej rozpalają

 

i płonę łąk dzikością

w pulsach krwi rozlaną

 

Kazimierz Surzyn

DZIECIŃSTWO

Wspominam swoje dzieciństwo

miłości barw cudowne lata

byłem wtedy lotny niczym ptak

chłonny życia jak wody kwiat

 

Zbierałem małe kamyczki

miałem album i znaczki

wierzyłem że przemówi wiewiórka

i że zaprosi mnie do tańca

biała rozleniwiona chmurka

 

Robiłem kolorowe latawce

i biegłem z kolegami

przez ogromny świat

Mówiłem Halo Uwaga

Jestem w Afryce już

 

Puszczaliśmy rzeką papierowe okręty

pokonując fal morskich ornamenty

zrobiłem indiański pióropusz

i ruszyłem w tropikalny busz

piłce byliśmy wierni

z nartami za pan brat

i ten dziadków pachnący chleb

 

A w domu w każdym kącie

czekała na mnie miłość

i spojrzenia dobrotliwe mamy

i pomoc nieodzowna taty

 

Wieczorami uśmiechałem się

do księżyca i gwiazd

podziwiałem mały wielki wóz

potem na łóżku marzyłem długo

żeby tak chociaż raz

na księżycowym rogu siąść

 

Kazimierz Surzyn 

 

 

Wstęp ( Przelewam W Wiersze) 1/7

Nie mam ojca, chociaż nigdy nie umarł
i nigdy nie odszedł
Nie wie co robią synowie, bo tonie
w morzu alkoholowych potrzeb
Nie mam kolegów, bo ceniłem miłość
nad ulotną młodością
Nie rozróżniali uczucia od seksu,
nie wiedzieli co nazywam miłością
Nie mam szacunku, bo nie łamałem prawa
gdy byłem młody
Więc rówieśnicy wyżywali się na mnie
rzucając kłody
Nie wierzy we mnie matka, bo do dzisiaj mam
bałagan w pokoju
Po za nim nie widzi niczego, nawet smutku,
nie dającego mi spokoju
Nie mam wiele, a i tak zawsze wokół mnie
mnóstwo szumu
Brat na moje sukcesy stwierdził, że to więcej
szczęścia niż rozumu

 


Mam za to depresję, bo wspomniana miłość
mnie wystawiła na próbę
Jeśli wczoraj miałbym lufę przy głowie
nie wiedziałbym, czy spudłuję
Mam za to niewypowiedzianych wrogów, chociaż
nigdy ich nie szukałem
Trzymam w sobie ogrom smutku, chociaż
przed chwilą się śmiałem
Mam za to wyśmiane ambicje i tłumaczenia
dlaczego mi się udaje
Mimo to codziennie do słońca od nowa
uśmiechnięty wstaję
Mam za to głowę pełną przemyśleń,
planów i marzeń
Biegnę za nimi w pośpiechu
przed horyzontem zdarzeń

 


Przelewam w wiersze mą głowę
Zawsze gdy we własnych myślach tonę
Przelewam w wiersze moją codzienność
Zawsze gdy Ona pokazuje mi obojętność
I nieważne, ile smutku wyrzucę
Ile rymów napiszę, ile przespanych nocy porzucę
I nieważne, czy do grona szczęśliwych powrócę
Czy się raduję, czy płaczę, czy smucę
Przelewam w wiersze moje potrzeby
Zawsze gdy widzę własne pogrzeby
Przelewam w wiersze świat wokół
Zawsze gdy kręgi obok zatacza sokół
...
...
I nieważne jak dobrze tłumaczę
Nigdy nie spróbujesz zrozumieć

Amplituda Życia

Oddycham ciężko, mechanizm bicia serca podtrzymuje życie
Tracę kontakt, moich bliskich widzę tylko za mgłą
Moje emocje, już od dawna tracą jakiekolwiek znaczenie
Teraz rozumiem, dlaczego nigdy nie widziałem w Tobie nic prawdziwego

 

Skoro to wszystko było tylko grą

 

Budzę się lekko, widzę oczami ponad to, co mi zabłyśnie w siatkówce
Katastrofalna podróż po amplitudzie życia przedwcześnie dobiegła końca
Stonowany oddalam się od źródła, który stworzył mój matrix
Niech umiera głęboko w moim sercu, tam gdzie wczoraj umarła ma nadzieja

 

Bo to wszystko było tylko grą

Uchroń mnie przede mną

Zaciskałem zęby z gniewu, który wypełniał moją czaszkę
Gubiłem się w wydarzeń biegu, pisząc kolejną fraszkę
Zapomniałem o puencie, którą ofiarował mój życiorys
Tkwiłem tak w błędzie, zabijał mnie zagubienia tygrys

 

Uchroń mnie z dobroci serca
Przed niepewności mgłą
Za którą stoi mój morderca
Uchroń mnie przede mną

 

Byłem tymże potworem, potrafiącym w nienawiści zrobić straszne rzeczy
Gardziłem własnym dworem, robiłem wszystko, czemu moja świadomość przeczy
Zapominam o puencie, którą ofiarowały mi poszarpane włosy
Tkwię tak w błędzie, chociaż nie potrzebuję już więcej pomocy

 

Uchroń mnie z dobroci serca
Przed niepewności mgłą
Za którą stoi mój morderca
Uchroń mnie przede mną

 

W ŚPIĄCZCE

Patrzyłem w zadumie

żałosnym spojrzeniem

na jego białą twarz

jak kartka papieru

łzy skakały po rzęsach

 

bieluśkie posłanie

wbijało się w wychudzone ciało

do tego białe ściany

i szemrząca aparatura

wywoływała zaniepokojenie

 

goliłem lekki zarost

drżącą ręką szukając pomocy

już teraz tylko u Boga

 

zamknięte oczy

wtopione w bezruch

jęk w pobliskiej sali

w wierze miłości nadziei

czekałem na cud

mówiąc jakieś słowa

które łamały się niczym drzewa

podczas halnego

miały być zbawienne

 

wtedy jeszcze nie wiedziałem

że koniec tak blisko

 

Żegnaj Edziu

Przyjacielu

na zawsze w sercu

 

Kazimierz Surzyn

 

 

SPEŁNIENIE

Na łożu rozrzuconych

poduszek szczęścia

każdej nocy umieram

z miłości do ciebie

i skrzydłami Amora

rozgrzewam purpurą

 

Chodzę po gwiazdach

srebrnych polach

i łąkach rozkoszy

szumiąc trawami

 

Niczym boski księżyc

jeszcze bardziej 

rozpalam usta

sferami erogennymi

i dreszczami

oddychają ciała

 

W gorących krajach świata

razem wziętych leżymy

okryci do cna sercami

 

płyniemy w nowe

 

Kazimierz Surzyn

SZCZĘŚLIWY

Najbardziej jestem szczęśliwy

po Komunii Świętej

taki leciutki

niczym cieniutki opłatek

wyluzowany w radości

jakbym unosił się w powietrzu

z błogą lekkością białej duszy

gotowy nawet na koniec

ziemskiej wędrówki

bo wierzę że Bóg

przygotował dla mnie

rajskie ponad szczęście

ani oczy nie widziały

ni nie słyszały uszy

ani język nie wypowiedział

ni rozum nie ogarnął

co będzie w wieczności

 

Dziękuję Ci Boże

że jestem tutaj szczęśliwy

a co dopiero tam wysoko

w wyświęconym ogrodzie Twojej miłości

do którego wyobraźnią sięgam

 

Kocham Ciebie Boże

 

Kazimierz Surzyn

Mapa

Opuszkami palców

płynnie przejedź w dół.

 

Zaznacz swą obecność

na wierzchołkach gór.

 

Linia bioder pokaże Ci

cielesnej rozkoszy cud.

 

Zanurz się w nim

delikatnie i stymuluj ruch.

 

Nieś dotyk językiem

w wilgotny puch.

 

Symfonia się zakończy,

wybuchem istot dwóch.

 

Iskra

Nie dotknąłeś - 

poczułam.

 

Nic nie powiedziałeś-

zrozumiałam.

 

Jeden uśmiech -

roztopił lód.

 

Spojrzałeś -

i wszystko było jasne.

 

Błysnęła iskra,

by powstał płomień miłości.

TRWANIE RAZEM

Muzo przepiękna ukochana

przy tobie moje serce szumi

mocą wezbranych mórz

i jaśnieje barwami zórz

 

Budząc się w środku nocy 

szczęśliwy patrzę na ciebie

rozanielonym spojrzeniem

i sercem jestem przy tobie

 

Życie nasze jest płomieniem

bardzo mocno świecącym

i nawet w nocnych cieniach

ten płomień nie zgaśnie

choćby wichry go targały

czar miłości nie pryśnie

 

Kazimierz Surzyn

MUZA

Tyś pośród łąk rozmarzonych

rajem kwiatowych dywanów

i w słońcu barw tanecznych

sercem przyrody Beskidów

 

Erosa najczulszym wierszem

bizantyjskim szeptem anielskim

zmieniasz swoje pozy szybko

dorównać ci tak bardzo trudno

 

Jesteś moją życia drogą

tryskasz losu uśmiechem

na ustach malinową pogodą

i na całą dobę szczęściem

 

Z rozbrajającą umysł pięknością

nie szukasz żadnego poklasku

lubisz jasne kształty codzienności

olśniewając dobrocią w serduszku

 

Kazimierz Surzyn

 

 

Poczekaj

Znam takie miejsce gdzie

cień nie zagląda rano

usta wypowiadają szeptem

balladę niewyspaną

O domu wysoko na skale

tam w kominku ogień płonie

ciepłem światła zaprasza

by ogrzać zmarźnięte dłonie

Układam dobre wspomnienia

na półce jak książki pożółkłe

i choć nie jest ich mało

te najcenniejsze wkładam

pod poduszkę

Niech wyśnię pejzaże gór rzeźbione

dróg krętych zawiłe rozdroża

łąk zielonych ukojenie

niech ujrzę krople słonego morza

Wstanę więc i ruszę

i westchnę Boże drogi

dokąd mnie dzisiaj zabierasz

poczekaj bo w ciepłych kapciach

mam obolałe nogi

 

PTAKI MIŁOŚCI

gruchają 

miłosnymi sonetami

gdy chodzą po niebie

widzę rozsypane srebro

w czarownym locie

dodają delikatności powietrzu

takie bratnie dusze

ubrane w  szczęście

ziemię ozdabiają dumne

 

finezyjnym spojrzeniem czułym

twarde serca zamieniają w gołębie

 

Kazimierz Surzyn

ŚWIĘTY SZCZEPANIE

Apostole pierwszy męczenniku diakonie

Wdów i ludzi ubogich opiekunie

Cudotwórco głoszący Ewangelię gorliwie

O boskości Chrystusa mówiący otwarcie

Tyś duchem świętym przepełniony

Na wieki wieków pochwalony

Gruntownie zreformować judaizm chciałeś

Lecz u współczesnych rozumiany nie byłeś

Bestialsko ukamienowany przez Żydów

W godzinie śmierci modlący się za prześladowców

Niebo otwarte i Jezusa widzący

Co stoi po Boga prawicy

Z kamieniami na księdze spoczywającymi

Z kamieniami w rękach trzymanymi

Z kadzielnicą w dłoni prawej

Z naczyniem na kadzidło albo Krzyżem w lewej 

Patronie stajennych woźniców

Stangretów tkaczy krawców 

Stolarzy kamieniarzy

Bednarzy murarzy

Ciebie wierni wzywają

I o wsparcie błagają

W bólu kamicy kolki głowy

I życia doczesnego odnowy

Trzeba u Ciebie śmierć łagodną wypraszać

I tak jak Ty winy innym odpuszczać

 

Kazimierz Surzyn

 

 

BOŻE NARODZENIE

Na świat w ubóstwie przyszedłeś

biedną stajenkę obrałeś za mieszkanie

mizernym żłóbkiem nie pogardziłeś

pastuszków przyjąłeś na piszczałkach granie

 

Bóg Cię zesłał na powierzchnię ziemi

narodzonego z Niewiasty Maryi Panny

abyśmy stali się dziećmi Bożymi

i zmazali grzech pierworodny

 

Święty Józef Jezusa pielęgnuje

woły osły na kolana klękają 

chór aniołów Gloria wyśpiewuje

wszyscy cześć Zbawicielowi oddają

 

Ciebie Święta Dziecino monarchowie uznali

Bogiem Królem i całego globu światłością

Tobie mirrę kadzidło złoto w ukłonach ofiarowali

Boś Największą dla ludzi miłością

 

Pobłogosław nas Jezu Drogi

w wierze nadziei mądrości

by nie bacząc na trudy nasze serca i nogi

prowadziły nas do Edenu w ufności

 

Kazimierz Surzyn

 

 

WIGILIA

Tradycyjnie stół przystrojony sianem

choinka ugięta pod ubioru ciężarem

pierwsza gwiazdka migoce na niebie

w modlitwie w kolędach lgniemy do siebie

 

W sercach chowamy chleba opłatek

by u nas zawsze gościł dostatek

i zdrowie szczęście miłość pomyślność

marzeń spełnienie wzajemna życzliwość

 

Domy pachną sporządzonymi daniami

lasów wód pól ogrodów Boskimi darami

a wśród nich barszczem czerwonym z uszkami

łazankami z kapustą karpiem w galarecie z jarzynami

kluskami z makiem krokietami z kapustą i grzybami

piernikiem makowcem posypanymi cukrem ciastkami

kutią sałatkami różnymi śledziami z octem

rybą po Grecku i z suszonych owoców kompotem

 

O północy na Pasterce po wigilijnej wieczerzy

upamiętniamy oczekiwanie i modlitwę Pasterzy

którzy żwawo do Betlejem przybyli 

i narodzone Dziecię pokłonem przywitali

 

Kazimierz Surzyn

 

Wszystkim autorom wierszy, ich rodzinom, czytelnikom, redakcji portalu

życzę Zdrowych Radosnych Świąt Bożego Narodzenia, błogosławieństwa Bożego

i wspaniałych oraz owocnych spotkań rodzinnych, pozdrawiam ciepło

Kazimierz Surzyn 

W PŁOMIENIACH POŻĄDANIA

Stoisz ponad codziennością

Roztapiasz lodowce srogie

Tryskasz kolorami namiętnością

Rozdajesz radości błogie

 

Rozjaśniasz mrok potoków

Przepędzasz ciemne chmury

Podziwiasz pozy ptaków

Rozbijasz istnień mury

 

Dajesz mi schronienie

w ramionach przytulania

w pocałunkach zapomnienie

w płomieniach pożądania

 

Kazimierz Surzyn