Często wewnętrzna radość
upaja mnie wysp rajami,
żywą zielenią, boskim morzem
co w nim kąpie się niebo,
chwilami mam wszystkiego dosyć,
wtedy siadam w ulubionym fotelu
i słucham muzyki ukojenia,
co zawsze rozbraja moje smutki,
albo łapię pióro i piszę wiersze,
które daję Ci w prezencie,
zatracasz się cała w poezji,
momentami za dużo myślę,
tak wiele chcę naraz - pragnę
od razu zmienić wszystko
na lepsze, ale to tak nie działa,
niekiedy jestem jak koń dziki
który nikomu nie daje się okiełznać
i galopuje po wnętrzu, po świecie,
oceanem myśli cierpieniem wzburzonych,
radosnym spojrzeniem ukwieconych łąk,
w błękicie niebios szczęśliwością,
u schyłku jesieni szarością,
sprawami które trzeba załatwić,
z upadków wyrośniętymi skrzydłami,
duszą zamkniętą w sieci bezradności,
to zaś oszalałą w wakacyjnych przygodach,
uwielbiam spacery z Tobą aleją parkową -
płatki białe spadają nam na głowy,
promienie słońca przedzierają
się przez szczeliny kasztanowców,
budzą czar młodzieńczych wspomnień,
kiedy tędy chodziłem z rodzicami,
najbardziej lubię wtulić się w Ciebie
i w milczeniu chłonąć Twoją obecność.
Kazimierz Surzyn