CECYLIA

Wyobrażam sobie

jak siedzisz w niebiańskim ogrodzie

w bieli niezwykłej

razem z Pannami które zdążyły

przywitać Oblubieńca

 

Śpiewacie pieśń chwały

a górne Jeruzalem

słucha ciekawie:

Miała do tego talent,

myślą sobie szczęśliwi słuchacze,

i nie bez kozery

patronuje ziemskim muzykom”

 

Nikt jednak w niebieskim domu

już Ci nie zazdrości

 

Tutaj to niemożliwe

tu już zazdrości nie ma

jest tylko miłość

WSZYSTKIE NASZE...

Dzienne sprawy...

Te najbardziej chlebowe:
Kruche, świeże
i powszednie
i dojrzałe

Podzielone
smakiem wiecznym
i niezmiennym
obdarzone

Te, za późno
rozpoczęte
i te stare, poczerstwiałe
 
I okruchy pozbierane
niepotrzebnie wyrzucone
resztki dzienne
 
Jednak - dobre
ludzkie, Boże
Tobie składam w każdy wieczór
I w ostatni wieczór
złożę.

ROK PAŃSKI

W liturgii życia i święta

mieni się rok cały

prostymi kolorami, zwykłymi, jak święte życie


Obraca się powoli,

jak stara syryjska noria w wielkim kole historii.

Przez dzień cały i nocą przynosi wodę wiecznie czekającej pustyni

Już tysiąc lat, z każdą chwilą gotowa podać życiodajny łyk,

każdemu, kto pragnie.

Dzięki niej - będzie chleb,

kochana maszyneria...


A my, wchodzimy do świątyń,

też przystajemy, na chwilę

Schylamy się ku źródłu, by zaczerpnąć i znów iść,

nie wiedząc, jak daleko.

Lecz, nie lękajmy się, nie tylko wodne koła - niezawodne,

Źródło Życia też bije -  zawsze

Bądźmy pewni

Żyjmy piękniej

Pijmy

PAWEŁ Z TARSU

 

Można dużo zmienić w życiu:

przyjaciół

ubrania

pracę

mieszkanie zamienić na coś

modniejszego

nawet słowa codzienne poprawić

i to wszystko jeszcze względnie

łatwo przychodzi

 

Ty, zostawiłeś za sobą

całego siebie

zacząłeś zupełnie od początku

słońce Damaszku świeciło wtedy

zupełnie inaczej,

usłyszałeś słowa

które wystarczyły ci

na całe życie

 

Bywają takie chwile

i słowa

Góra Tabor

Dobroć
jest miarą
człowieczeństwa

miłość
jest miarą
doskonałości

nieznane
są jednak granice
aby dosięgnąć szczytów

dlatego nieustannie
potrzebujemy
przemiany


Autor: Don Adalberto

Nieroztropne róże

w moim ogrodzie

mróz zwarzył róże

zwisają martwe

liście i pąki

 

chciały zakwitnąć

późną jesienią

liczyły na to że piękno

wybaczy spóźnienie

 

śmierć jednak

jest nieprzejednana

i przed królową kwiatów

drzwi zamknięto

 

 

Autor: Don Adalberto

Psalm listopadowy

już ziemia powoli zasypia

otulona złocistą pościelą

choć jeszcze groby zakwitły

i zapłonęły zniczami pamięci

 

W Nowym Jeruzalem ucztują święci

tam miejsca dla nas są przygotowane

a my jeszcze legionowe pieśni nucimy

zatroskani o losy Polski Niepodległej

 

 

Autor: Don Adalberto

Dwie Ojczyzny

dziękuję Ci - Ojcze

Stwórco nieba i ziemi

że w łaskawości swojej

dałeś mi dwie Ojczyzny

tę ziemską - doczesną

którą nad wszystko szanuję

i całym moim sercem

kocham szczerze

i tę niebiańską - wieczną

do której ciągle zmierzam

i za którą tęsknię

choć jeszcze jej nie znam

lecz całą moją duszą

głęboko w nią wierzę

 

 

Autor: Don Adalberto

Genesis

czerpię moc ze Słowa

jak ze źródła życia

 

          od dawna z Nim wędruję

          po tułaczych drogach

 

Słowu powierzam

świadectwa czynów

 

          opatruję Nim rany

          zadane przez słowa

 

Ono roznieca we mnie

ufność i nadzieję

 

          do Słowa powracam

          wyszedłszy ze Słowa

 

 

Autor: Don Adalberto

Elegia o...

płonę zniczem pamięci

na waszych grobach

 

rozświetlam wspomnieniem

cmentarną rzeczywistość

 

białą smugą modlitwy

ulatuję w przestworza

 

pocieszam się myślą

że jest wam lepiej u Boga

 

topnieje jak wosk

łza pod powieką

 

a wy z tamtego brzegu

wołacie do mnie

 

-non omnis moriar!

 

 

Autor: Don Adalberto

Psalm wrześniowy

dni gasną coraz szybciej

i niebo jakby bardziej szare

fioletem płoną wrzosowiska

odloty ptaków opłakują deszcze

 

pomyka wrzesień przez pola

październik stoi tuż za progiem

Matka Boska nawleka igłą czasu

paciorki jarzębiny na nić babiego lata

 

 

Autor: Don Adalberto

Przedsionek nieba


Nasza obecność na ziemi -
sprawdzianem naszego życia
jak żyć i postępować trzeba
by doznać łaski bożej
przestąpić wrota nieba
jaką należy pójść drogą
nieprawości - uczciwości honoru
tu dano nam wolną wolę
sami dokonujemy wyboru -

nasze życie na ziemi
powinno kwitnąć miłością
do swojego bliźniego
z prawością i zrozumieniem
podchodzić do człowieka drugiego -
a kiedy nadejdzie pora
Bóg przyśle nam zaproszenie
w swoje niebiańskie komnaty
spotkamy tam przyjaciół - siostry i braci
poznamy doskonałość raju
stając się Jego miłością
i Jego światłością bogaci .

autor: Helena Szymko/

foto z google/

Pan, Jezus, Modlitwa, Wielkanoc

Ten moment

Nastąpił ten moment
Jesteś szczęśliwy
Znów czujesz że żyjesz
Znów uśmiech prawdziwy

I wszystkie twe troski
Hen uleciały
Na nowo żywot
Prowadzisz wspaniały

I czujesz ten zapach
Wiśnie kwitnące
Pachną jak kwiatki
Wieczorem na łące

Gdy z kolegami
Latem biegałeś
Bo wtedy beztrosko
Problemów nie miałeś

I tak odpoczywasz
-Szczęśliwy
Wygrałeś w boju
I słyszysz głos księdza
- nad sobą
"Spoczywaj w spokoju"


Amen.


JASNA GÓRA

Granią duchowną przechodzi się co dzień

od rannych zorzy począwszy...


Niewidzialnym spojrzeniem dotyka tych,

co przyszli z daleka

i tych, z bliskich pól

rozsianych na wzgórzach


Dogląda nogi pielgrzymie

ledwo człapiące, zmęczone

Niebieska Pielęgniarka


Podaje wodę spragnionym ustom

pękniętym od śpiewu i wiatru

Gościnna Gospodyni


Podpiera starcze kolana

drżące oczekiwaniem na Pańskie Błogosławieństwo


I płaszczem twarze osłania

spieczone jak chleb pszeniczny


A gdy zasypia spokojnie

lud drogą zmęczony,

wciąż czuwa...


Wszak ciągle ktoś jeszcze przyjść może,
Zapukać...

FUIMUS TROES

 

Z Wergiliańskiej Eneidy

zaczytane słowa:

Byliśmy Trojanami

ale już nas nie ma...

 

To starożytne memento

dziś już zapomniane

woła na nowo,

ostrzega nas chrześcijan:

byliśmy ludźmi CHRYSTA -

chrisitanoi

 

Kiedyś czytaliśmy bez pośpiechu

Dobrą Nowinę

i zanosiliśmy ją

nieznanym ludom

karmiliśmy siebie

rybami z galilejskich sieci

znaczyliśmy znakiem ryby

domy, umysły

i drogi do raju

 

Kiedyś

byliśmy...

WSZYSTKIE NASZE

Dzienne sprawy...

 

Te najbardziej chlebowe:

Kruche, świeże

i powszednie

i dojrzałe

 

Podzielone

smakiem wiecznym

i niezmiennym

obdarzone

 

Te, za późno

rozpoczęte

i te stare, poczerstwiałe

 

Jak  okruchy pozbierane

niepotrzebnie wyrzucone,

resztki dzienne

 

Jednak - cudne

ludzkie, Boże

Tobie składam w każdy wieczór

I w ostatni wieczór

złożę

 

TRUDNY WIERSZ

Do wszystkich zranionych

Ofiar wypadków

Sportowców na wózkach

Bezrękich

Żołnierzy kulejących

Noszących blizny

i do wszystkich im podobnych...

 

Nieśmiało piszę

i pokornie proszę!

nie miejcie mi za złe

jeśli powiem:

I tak piękni jesteście

 

Zrozumiałem to

przed Częstochowskim

Obliczem

 

ONA zawsze jest piękna,

choć też blizny nosi...

O SOBIE

Nie jestem poetą,

nie byłem, nie mam zamiaru być

 

Tylko czasem otwieram rąbek serca i oka...

patrzę na zwierszowany świat

i czytam go na nowo

 

Wtedy w słowiańskim narzeczu

pozwalam słowom do-rzecznie popłynąć,

więc płyną rzeką, powoli

ku Galilejskiemu Morzu

 

Pan Jezus - podobno czasem

przychodzi tam łowić ryby,

nieznajomym rybakom

pomaga przy ciężkich sieciach

 

Niech płyną więc i moje...

słowa i serce w nich skryte

 

A ja, tymczasem, zbieram nowe róże słów

Rzucę kiedyś te kwietne płatki

Zbawcy do stóp...

 

Takie mam marzenie...

Czyż nie wolno marzyć?

 

ADWENT

Przychodzisz nocą

jak natchnienie dla muzyka

co budzi się i sięga po pióro

by zapisać myśl ulotną

 

Przychodzisz jak sen

na który starzec czeka

zmęczony ciągłym czekaniem

 

Przychodzisz jak radość

co dzieci rozwesela

A igrce zapala pragnieniem życia

 

Przychodzisz tak, jak statki

zawijają do portów bezpiecznych

pragnąc wytchnienia wśród drogi

 

Przychodzisz, przynosisz ciepło sercom

I duszom bezpieczeństwo

 

Przychodzisz w Słowie i Ciele

Gościu Adwentowy

Kto cię przygarnie dzisiaj,

chociaż do chłodnej stajni ?

Czy więcej pragnąłeś i pragniesz?

 

 

DROGA KRZYŻOWA

Szedłem drogą nieznaną

W cieniu klonowym zobaczyłem kapliczkę,

taką - starej daty

 

Stacja I – widniał ledwo widoczny

niegdysiejszy napis,

naderwany krzyż

I Chrystus z Piłatem

z twarzą wyblakłą od słońca

 

Spojrzałem wokół

tylko klon stary dumnie osłaniał świętości,

ni żywej duszy...

(jeśli klon jej nie ma...)

 

Poszedłem...

Kolejna kapliczka Drogi

pochylona, jak zamodlony starzec u Fałata

trzeszczała od wiatru polnego

 

Poszedłem... i wciąż idę

 

Przy której stacji dziś jestem?

Byłem już przy Matce Bolesnej

i zajrzałem w chustę Weroniki

Dziś zatrzymała mnie stacja nieznana

Nieopisana jeszcze...

Oto – młodzieniec uderzony słabością

czeka u drogi,

pisze palcem po ziemi

nie patrzy na tłum przechodzący

 

Czekaj tam, młodzieńcze

zraniony obrazie wieczności,

wszak Wieczny przechodzi

 

 

A ja? Cóż ze mną?

Przy której stacji znów przystanę

By odpocząć po Drodze?