Niedosłownie o wędrowcu słowa
Szedł sam
Choć było ich wielu
Lecz sam tylko
Skrywał się przed
Niepożądanymi oczyma
Niepożądani byli z grzechem w sobie
Więc sam przed sobą
Się skrywał
I przed innymi
Bo było ich wielu
Choć sam tylko
Ja też nie byłem bez winy
Ja też nie byłem bez winy
Lecz tak jak on dążyłem
Razem z nim
Jak wielu
Choć on sam tylko
On szedł z czasem
Lecz z czasem
Bez czasu bardziej zaczął iść
Ja szedłem z nim
Choć on sam tylko
Jak i wielu
Bo wielu ich było
I wszyscy szliśmy razem
I on szedł z nami
Lecz sam tylko
Wiedział dokąd idzie
Choć czasem błądził
Widząc nasz wzrok
I widząc,że choć on nie chce
Byśmy widzieli
To widzimy to
Czego zobaczyć nie jesteśmy w stanie
Wiedział dokąd idzie
Mówił nam,że idzie po słowa
Choć słowem się nie odezwał
Gdyż słowo było dla niego święte
I dał słowo
Że nie powie ani słowa
O słowie
Szedł tak latami
Sam
A my z nim
Aż pewnego dnia
Zatrzymał się
I powiedział do nas z żalem
(choć nas wtedy nie było)
Powiedział do nas:
?Dlaczego nie dacie mi dojść do słowa??
Następnego dnia zapłakał
A my wiedzieliśmy
Że daliśmy mu dojść do słowa
Ponieważ przemówił:
"Słowo daję"
Więc odeszliśmy uszczęśliwieni
Trzymając go za słowo.
Komentarze